Michall pisze:... Ktoś mi przeszkadza w wyborze studiów? Wybrałem jakie chciałem, uczyłem się i dostałem. Prawda jest taka jeśli ktoś biadoli, że nie ma co w zyciu robić bo nie ma pleców to jest to miernota życiowa której sie do książek nie chciało zajrzeć, jest masa ludzi w akademikach którzy studiują i przeżywają za śmieszne pieniądze dzień ale wiedza, że bedzie lepiej. Niech nikt nie ściemnia, że ktoś mu broni się rozwijać bo to bo tamoto. Jest wolny rynek, konkurencja, wyszkol się w zawodzie i dzialaj nikt nie broni.....
Masz rację, wybrałem studia takie jakie chciałem. Jeszcze za starych czasów. Skończyłem. Potem jeszcze trzy inne różniste podyplomówki (za własne już pieniądze) z ciekawości. Bo tak ogólnie ciekawy świata jestem. Też skończyłem. Potem, już we właściwych czasach, kilka prób w tzw. instytucjach państwowych zakończonych rezygnacją w momentach, kiedy o dalszym awansie na poważne stanowiska decydowały bądź to "podwieszenie się" pod jakiegoś styropianowego dupka bez wykształcenia i bez IQ (nie mieścił się w skali), bądź też wyklęczenie odpowiedniej ilości godzin w szczecińskiej katedrze. Nota bene w sąsiedztwie wysokiego funkcyjnego SB z czasów niewłaściwych. Ten przynajmniej zachował kilka teczek ze starych czasów (Departament IV) i z funkcjonowaniem w nowych nie miał problemów. Poszedłem na swoje. I tak sobie byłem, póki wiek i zdrowie pozwalały. Cicho, spokojnie, powoli.
Twoje zaś Michale posty będą o wiele ciekawsze, kiedy wreszcie zaczniesz pisać o rzeczach, które znasz, które przeżyłeś i które istnieją. To twoje teoretyzowanie i udawanie osoby wiedzącej cokolwiek o życiu jest powoli żenujące.