132
autor: wiciu213
Witam
Nie tędy droga by poznać Boga.
Jeszcze rok temu miałem taki pogląd jak; ateista1993 – ja żyję bez Boga i czuję się bardzo dobrze. Miałem 30 lat, piękną żonę, mieliśmy już nowo-wybudowany własny dom, nowy samochód… niczego nam nie brakowało. Czy to jest szczęście?
Jest dwóch sąsiadów, którzy się nienawidzą. Jednemu z nich pali się dom, drugi patrząc na to wypełnia go uczucie szczęścia. Czy to jest szczęście?
Czy żyjąc na co dzień w pogoni za ziemskimi dobrami w przekonaniu, że w każdej chwili można stracić życie, zjedzą cię robaki i to już koniec, nie będzie już nic. Czy to jest szczęście?
Mam 31 lat a w Boga wierzę od niecałego roku. W tym czasie byłem świadkiem wielu cudów uczestnicząc we mszach św. z modlitwami o uzdrowienie. Sam zostałem uzdrowiony z choroby nowotworowej. Widziałem wiele uzdrowień duchowych i cielesnych. Byłem świadkiem egzorcyzmu, rozmowy z szatanem. Doznałem wielu łask od Boga. Nikt z Was nie przekona mnie, nie obali tego wszystkiego co przeżyłem, nikt nie jest w stanie przekonać mnie, że Bóg nie istnieje. Tym bardziej opierając się na logice, pierwiastkach, astronomii czy dinozaurach. Ja również nigdy nie będę przekonywał kogoś, że Bóg istnieje. Bo żeby poznać Boga trzeba stać się jak dziecko. Trzeba stać się… nie głupcem, uczonym czy też mądralą, lecz dzieckiem. Myślę, że internetowa debata na temat, czy Bóg jest czy Go nie ma jest pusta. Mimo czasem mądrych myśli i cytatów, jest pusta. Dla nie jednego z Was, moje „teraz szczęście i Bóg” będzie tym czym dla mnie jest szczęście ów sąsiada, który patrzy na nieszczęście drugiego. Kiedyś „mając wszystko” nie wierząc w Boga myślałem, że jestem szczęśliwy. Teraz wiem, że byłem głupcem.
Pozdrawiam
w.w.
Ostatnio zmieniony 04 cze 2010, 17:44 przez
wiciu213, łącznie zmieniany 1 raz.