Lynx pisze:Zastanawiam się czy powinnam przeprosić? Faktycznie nie zaznaczyłam "Uwaga: pytanie" Ale jednak zauważyłeś o co pytam. :brawo:
I nie bądź taki szybki, bo to grozi brakiem satysfakcji. Poczekaj. Ja mam już 35 stopni w mieszkaniu (mimo włączonych 4 wiatraków) - więc prędkość magistrali mózgowych mam ograniczoną.
Primo - dopiero teraz zauwazyłem, że jesteś samiczką. Znaczenie ma to tylko takie, że niektóre zaimki oraz formy gramatyczne w moich poprzednich postach powinny wyglądać nieco inaczej. Ale poprawiać mi sie tego nie chce. Zresztą nie zgłaszałaś zastrzeżeń, więc to chyba mało istotne.
Secundo - tak sobie czytam to, co piszesz i zastanawiam się, czy ty ze mnie świadomie chcesz robić idiotę, czy po prostu "myślisz w ten sposób". Wiesz, "ten sposób" to nic obraźliwego, to tylko podstawa do tego, żebym ci mógł pokazać, ze istnieje różnica w rozmowie między ludźmi, którzy stosują się do wspólnie ustalonych reguł (myślenia oraz rozmowy) oraz takiej pary, która nie może takiego porozumienia osiągnąć, bo reguł nie przyjmuje. W tej drugiej sytuacji zrozumienie i porozumienie albo nie jest możliwe, albo jeśli nawet się zdarzy to i tak niczego nie określa, bo jest przypadkowym skutkiem.
grgkh pisze:Są takie bardzo niekorzystne efekty wiary w bóstwa"
Człowiek zarażony dogmatyzmem żegna się z logiką w swoim myśleniu. Zdarza się to pewnie również niektórym ateistom, ale tu jest jasna przyczyna i skutek.
No tak. Logika przede wszystkim. Tylko, że z logiką jest tak samo jak z witaminami syntetycznymi – nadmiar szkodzi.
Nadmiar logiki może szkodzić? Powtórz to jeszcze raz, bo może to jest jakaś literówka...
Człowiek „wypreparowany” z pozostałych „składników”
A co to są "pozostałe" składniki i - najważniejsze - dlaczego taki człowiek MUSI być z nich wypreparowany? Czy logika ma jakieś dopełnienie, które istnieje w naszych mózgach, niezbędne i sprzeczne z logiką? Jakich? Oświeć mnie, bo to zupełna nowość dla mnie. Ale jestem otwarty na naukę. Ucz mnie, aż pojmę, o co chodzi.
w rzeczywistości działa na swoją szkodę - wprowadza się w stan niewolniczego samoograniczenia,
Przed czym się ograniczam? O co ci chodzi? O to, że ty jestes lepsza, a ja gorszy? Pogarda?
staje się bardzo ubogi wewnętrznie (zupełnie podobnie jak fanatyk religijny.
Uboższy o co?
Czego ja, pragnący zawsze stosować się do logiki, NA PEWNO nie bedę mógł posiąść? Jaka część ludzkiej wiedzy o tym mówi? Jak się nazywa? Gdzie tego uczą? Powiedz, w czym jestem GORSZY od ciebie?
grgkh pisze:Ten "inny", zakłamany sposób myślenia staje się często normą, a w stosunkach z resztą ludzkości procentuje określonym zachowaniem - np. skłonnością do tego, żeby ludzi (bez uzasadnienia) dzielić na lepszych (swoich) i gorszych (niewierzących).
I vice versa.
Widzę, że powtarzasz po mnie. Ale każda rzecz ma swoja przyczynę. Przyczyną takiego zachowania MOŻE być wiara, ale na pewno nią nie będzie BRAK WIARY. Brak nie może motywować, bo jest pusty, nic nie zawiera.
Dość delikatnie stwierdziłeś, że dotyczy to także ateistów, chociaż dla "swoich"znalazłbyś usprawiedliwienie. Więc gdzie tu różnica?
Nie lda swoich. ja nie dzielę ludzi na swoich i innych, jak ty. I nie zamierzam usprawiedliwiać nikogo. Ateista NIE MA MOTYWACJI, bo ateizm nie jest poglądem - jest jego brakiem. Brak nie motywuje. Nigdy i niczym.
A sprzeciw, czasem agresywny w swojej formie, jest kierowany nie przeciwko poglądowi, który siedzi głęboko w głowie i nie musi być ujawniany, ale przeciwko temu, co jest skutkiem tego poglądu i co jest już "na zewnątrz". Pogląd nie jest na zewnątrz.
Sprzeciw sprzeciwiającego się nie musi mieć związku z wiarą, bo są do niego zdolni zarówno teiści, jak i ateiści. Starcia ludzi wierzących - choć w co innego, w inne bóstwa - zdarzały się od zawsze i ich powodem był często fundamentalizm związany z przkonaniem o wyższości włąsnych poglądów nad pogladami innych i chęć zmuszenia innych do wyznawania tych (religijnych) poglądów.
grgkh pisze:I drugi efekt... Ludzie wierzący stają się łatwym łupem dla demagogów, którzy wykorzystują zindoktrynowanych, zmanipulowanych. To jest jedna z ważniejszych przyczyn rozwarstwienia i jego utrwalania w społecznościach podlegających religii.
Najpierw jedno wyjaśnienie – człowiek wierzący to niekoniecznie wyznawca którejś z uznanych religii – tego wydaje się nie rozróżniasz,
Rozróżniam. A ty zaprzestań mi przypisywać własne wyobrażenia. Twoja wyobraźnia jest pod tym względem stronnicza i ograniczona, co wciąż tu demonstrujesz. Człowiek wierzący to ktoś przekonany, że uznawany przez niego dogmat jest prawdziwy. Można wierzyć w UFO lub "świętą" prawdziwość teorii naukowej.
a jest to bardzo istotne.
Bardzo istotne jest, żebyś w końcu czytała tylko to, co jest napisane, by nie rozmawiać sama ze sobą, ale ze mną.
Przeczytaj to, co napisałem. Nie ma tam nic o tym, że WSZYSCY ludzie wierzący podlegają takiej manipulacji. Moja teza jest prawdziwa - część ludzi podlega takiej manipulacji. Oczekuję na twoje potwierdzenie, że z taką wersją się zgadzasz.
Czy ludzie wierzący faktycznie stają się „łatwym łupem dla demagogów, którzy wykorzystują zindoktrynowanych, zmanipulowanych.”? Nieuprawnione uogólnienie.
Oczywiście, że tak jest. Popatrz na wszystkie fundamentalistyczne zachowania wierzących. Na przykład tych od Rydzyka.
Nie będę Ci przypominać ile zamieszania może wprowadzić „odpowiednie” stosowanie rozumowania logicznego. Ilu ludziom wmówiono głupoty powołując się właśnie na logikę, na tzw. trzeźwe myślenie - popatrz choćby na kampanie przedwyborcze i reakcje tzw. szarego społeczeństwa. Podatność czy jej brak na manipulację i indoktrynację wynika raczej z problemów wewnętrznych i środowiskowych człowieka - z jego stanu psychicznego, z umiejętności radzenia sobie w życiu, z poczucia własnej wartości a także z warunków w jakich dorastali.
Nic mi nie musisz pokazywać - sam ci wspomniałem, że z "innych" powodów równiez niektórzy ateiści nie są wolni od takich zachowań. Ale te inne powody muszą się najpierw znaleźć. I - najczęściej - jest to dogmatyzm niedopuszczający logicznej wiedzy o temacie. Może to być np. nacjonalizm, szowinizm, rasizm itp.
Więc moje pytanie jest w dalszym ciągu aktualne:
jakie to ma praktyczne znaczenie czy ktoś wierzy w istnienie Boga czy nie.
Właśnie takie, jak te dwie przyczyny, o których napisałem. Na razie tych argumentów nie podważyłaś.