Witaj, Bezemocji!
Bardzo ładnie piszesz i nie mogę się z Tobą nie zgodzić (ogólnie). Ale pierwsza część Twojej wypowiedzi znów dotyczy sfery racjonalnej i życia materialnego, niczego więcej... Owszem, jest, jak mówisz, człowiek korzysta ze wszystkiego od zarania dziejów, żeby tu przetrwać i się rozwijać, na tym polega ewolucja ludzkości.
Jedna uwaga tylko: ludzie przed Chrystusem (i z Jego czasów jeszcze) UZNAWALI informacje przychodzące drogą nieracjonalną, jak dziś się mówi, za równie ważne a może nawet ważniejsze niż te, które pochodziły z ludzkiego postrzegania i rozumu. Zobacz, na czym opiera się kultura ówczesnych, na jakiej podstawie napisano choćby ST. Co prawda sny, wizje, hipnoza (jakkolwiek ja wówczas nazywano) dostarczały wiedzy konkretnej na temat "niewidzialnego" i istoty życia, ale zostały przetransponowane zgodnie z ówczesną wiedzą racjonalną (= niewiedzą?) na temat Wszechświata i praw nim rządzących.
Ja właśnie o tym mówię, a nie o korzystaniu z naszej psyche w celu rozwinięcia naszego życia na Ziemi.
Dzisiejsze czasy w związku z rozwojem nauki i wiedzy ogólnej całkowicie odsunęły w kąt wszystko, co nieracjonalne, co przychodzi tą drogą. A przychodzi mnóstwo, także to, czego nauka nie odkryła jeszcze i nigdy nie odkryje, bo to stoi w sprzeczności z "ratio", na którym nauka opiera się z natury rzeczy. Dziś można te informacje przychodzące do ludzi drogą "psyche" zinterpretować zgoła inaczej, niż robili to ludzie tysiące lat temu, bo mamy naukę, która część z tych prawd jest w stanie odkryć i zbadać, mamy wiedzę racjonalną, która potwierdzi naprawdę sporo.
O takim poznaniu piszę, Bezemocji, nie o funkcji poznawczej człowieka. Taką właśnie wiedzę odrzuca dzisiejszy racjonalizm i, tym samym, pozbawia się połowy możliwości poznawczych.
Część druga Twojej wypowiedzi.
Bardzo ładnie piszesz o Wszechświecie i pozycji człowieka. Ale znów skupiasz się jedynie na "ratio". Cały Twój wywód dotyczy jedynie sfery racjonalnej poznania, czyż nie?
A ja usiłuję tu powiedzieć, że nie jest ona jedyną, wartą rozwijania, że człowiek MA możliwości poznawcze nieracjonalne, gdyż jest cząstką tego niezmierzonego i nie do ogarnięcia Wszechświata i to cząstką (to już naukowcy stwierdzili) idealnie go odwzorowującą! Połączenie z nim ma miejsce w naszej "psyche" właśnie. I każdy człowiek ma ten "dostęp" w sobie, ma cały wszechświat w sobie, prawdę powiedziawszy. I może korzystać do woli, o ile ten fakt weźmie pod uwagę, a nie zepchnie go do roli "imaginacji" w porównaniu z "ratio" i dowodami empirycznymi...
Nie mam powodu, żeby twierdzić, iż to, co nie da się udowodnić racjonalnie, nie jest prawdą i nie ma wartości. Ma wartość i to nie wiem, czy nie większą niż to, co racjonalne...
Bezemocji, żeby było jasne: z mojego punktu widzenia podejście do życia jako tej Całości, o której piszę, tylko z punktu racjonalnego, JEST uproszczeniem, a zepchnięcie funkcji "psyche" jako źródła informacji o wszechświecie i tym, co dla ludzkiego oka niewidzialne, w kąt, zanegowanie tego, JEST tym "lenistwem mentalnym". Ale poza tym stwierdzeniem nie idę dalej, nie krytykuję takiego podejścia, ani nie atakuję ludzi podchodzących do sprawy tylko w racjonalny sposób. Więc jeśli jesteś takim racjonalistą, nie bierz tej uwagi osobiście, bo nie jest moim celem żadna krytyka, ja mówię po prostu, jaki jest mój punkt widzenia na problem.
Ale za to mam nadzieję, że wreszcie uda mi się wyjaśnić ten mój punkt widzenia, żebyś mógł zrozumieć te moje "metafory" i "poezje"...
. To jest inne niż Twoje, ale jesteśmy innymi ludźmi. Ja Ci mojego punktu widzenia nie narzucam, jak najbardziej możesz trzymać się swojego, ale miło by było, gdybyś po prostu wiedział, o czym ja mówię. To wszystko.
Ostatnia uwaga:
Moje wielkie litery nie wynikają z potrzeby kajania się, ani z żadnych "poddańczych" postaw. Wprost przeciwnie: to wyraz radości, szczęścia i szacunku dla mądrości, której moim rozumem nie jestem w stanie pojąć, ale którą odkrywam krok po kroku do poziomu, jaki jest dla człowieka możliwy... To zupełnie naturalne w chwilach, kiedy ma się świadomość, że jest się częścią tej przeogromnej wspaniałości... Duża litera i tak nie odda tego, co się czuje, a wyraża po prostu szacunek. Taki sam szacunek, jaki mam do moich rozmówców, na przykład, pisząc do nich "Ty, Ciebie, Pan, Pani" itd. z dużej litery.