Lidka pisze:To ja współczuję Tobie, skoro najprostszych rzeczy nie potrafisz dostrzec... Ale możliwe, że jesteś zbyt mody na szersze spojrzenie na życie i patrzysz jedynie przez pryzmat czegoś, co akurat Tobie na dany moment wydaje się słuszne.
Jakich najprostszych rzeczy nie potrafię dostrzec? Z tego co mówisz to wierzysz w "dobrą naturę człowieka" i uważasz, że każdy powinien to dostrzegać, bo inaczej nie potrafi szerzej spojrzeć na świat. Jeśli Ty wierzysz, że tak jest nie znaczy, że każdy powinien podzielać to zdanie. Człowiek jest człowiekiem, nie jest dobry ani zły, nie da się po prostu tego tak rozpatrywać.
Chcesz mi powiedzieć, że moje argumenty są nieważne ponieważ jestem zbyt młody i niedojrzały?
Lidka pisze:Pawełku, Ty jesteś nowy i nie wygadany, zatem odsyłam Cię do moich poprzednich postów w różnych rubrykach, gdyż to, dlaczego rodzi się taki "tabula rasa" i NATURALNY w zachowaniu, wyjaśniałam już tyle razy, że mi przez gardło nie przechodzi... Powiem Ci krótko: po to, żeby urosnąć, zacząć myśleć abstrakcyjnie i móc samemu WYBIERAĆ między wartościami i tworzyć swój własny punkt widzenia.
Nie rozumiem dlaczego znów mnie odsyłasz do innych postów, od początku czytam ten temat i wskazuję Ci błąd jaki popełniasz właśnie tu. Przykład z niemowlakiem był bardzo chybiony i raczej nie przysłużył Ci się zbytnio. Wygodnie kogoś bezsensownie odesłać do innych postów i tematów, stwierdzić, że jest "nowy i niewygadany", kiedy nie potrafi się obalić jego argumentów, ani utrzymać swojego.
Mówisz, że dziecko po to rodzi się bez wiary i pojęcia o Bogu po to, by wybrać między wartościami i tworzyć swój światopogląd. Ładny mi wybór, kiedy rodzice od małego ciągają go do kościoła, cerkwi czy meczetu, nie ważne jakiej świątyni, ale dziecko zanim się ukształtuje jest bombardowane "jedyną słuszną religią". Wielkiego wyboru nie widzę, dzieci poznają świat głównie przez rodziców, ufają, że ci mówią zawsze prawdę. Gdy takie dziecko dorośnie, często nie zastanawia się nawet nad tym czy to wszystko na pewno prawda, a nawet jak uzna, że nie, to bało będzie się przyznać przed wszystkimi. Swoje dzieci wychowa podobnie, bo tak przecież robią wszyscy w okół. Dzieci naprawdę mają w tej kwestii wielki wybór.
Lidka pisze:Energia pozytywna (i natura pozytywna) nie ogranicza się jedynie do pojęcia "dobro". Ono powstało w umyśle człowieka i dotyczy w zasadzie sfery moralnej jedynie. Więc nie przyklejaj etykietki "dobra"tam, gdzie ona nie pasuje, OK?
OK, ale powiedz mi proszę co znaczy dla Ciebie to tajemnicze pojęcie "energia pozytywna"?
Lidka pisze:Szukajcie, a znajdziecie... Jeśli temat Cię interesuje, szukaj odpowiedzi. Ja o tym też nie raz, nie dwa, pisałam na tym forum, więc choćby tego możesz poszukać. Jak chcesz, oczywiście. To, że nie rozumiesz "obsługi Bożej", nie znaczy, że jej nie ma. Ale że Ty jej nie widzisz i nie rozumiesz życia.
Myślę, że życie dobrze rozumiem, nie rozumiem za to Ciebie. Mogłabyś mi przybliżyć tą "Bożą obsługę"? Ja chyba jestem zbyt zaślepiony, żeby ją dostrzec.
Może Ty kiedyś doświadczyłaś lub byłaś świadkiem jakiegoś Boskiego działania, czy tylko wierzysz, że istnieje coś takiego?
Nikelaos pisze:Moglibyśmy, masz rację zacząć rozprawę o tym,
czy krzyżowcy powstali dla rozrywkowego mordobicia
czy dla ochrony pielgrzymów. I "kto zaczął".
Różnica jest taka, że wierzący okazuje skruchę,
a ateiści nie lubią poczucia winy.
Albo taka, że Kościół miał chwilę słabości,
a niewierzący zawsze tacy byli, i są,
prześladują chrześcijan w Chinach w Indiach itd...
Czyli jak katolik jest mordercą i okaże skruchę to go usprawiedliwia? "Miał przecież chwilę słabości", ale takiej chwili nie może mieć już nikt inny. Czy kiedykolwiek, ludzie organizujący krucjaty przeprosili czy okazali skruchę? Wydaje mi się, że dopiero ich następcy.
Błędem jest patrzenie na ateistów jako na całość i grupę, łączy nas tylko to, że nie wierzymy w Boga, każdy doszedł do tego samodzielnie, każdy ma inny system wartości i poglądy, różnorodność jest duża. Dlaczego miałbym czuć się winny za kogoś?
Nie każdy ateista jest chińskim komunistą i nie każdy kogoś prześladuje, powiedziałbym raczej, że to ludzie zapatrzeni w Boga częściej prześladują ateistów niż odwrotnie.
Stwierdziłem, że nie masz innych, bo Twoje argumenty opierają się na ataku i porównywaniu ateistów do komunistów, faszystów itd. Uznałeś też, że ateiści to w większości szumowiny, żeby uciekać się do takich zagrań chyba musi brakować Ci argumentów.
Widzę też, że część woli wyśmiewać, tłumacząc się wielkim poczuciem humoru, ale cóż to wtedy za dyskusja, część chce rozmawiać, część ich wyśmiewać. Jest jakiś dział dla komików?