Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

61
Liz bo nie raz pisaliśmy JASNO o co nam biega...nie mam już sił pisać na nowo to samo po raz 10ty...
Bynajmniej to nie nienawiść!!! To ironia :) ironia rzymskokatolickiego, politeistycznego ...czegoś...
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 19:11 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

62
Nassanael Rhamzess pisze:Liz bo nie raz pisaliśmy JASNO o co nam biega...nie mam już sił pisać na nowo to samo po raz 10ty...
Bynajmniej to nie nienawiść!!! To ironia :) ironia rzymskokatolickiego, politeistycznego ...czegoś...
Ja również do znudzenia powtarzam, ale szanuję rozmówcę i powtarzam każdemu oddzielnie lub wielokrotnie temu samemu.
W kwestii Boga, to jest Jeden (na marginesie dla wszystkich wyznań). Bóg jest jak człowiek troistością, ale w przeciwieństwie do człowieka nie znamy bożej materii, a i niewiele wiemy o duchu i duszy, zaś człowieka materialność znamy doskonale, anatomii uczą w szkole, natomiast duch i dusza jest mniej znana i dlatego pojmowana jest w różny sposób...niemniej tworzy to człowieczą całość...troistość.

Ludzie są wybitni podczas swego żywota, a inni to dostrzegają i nagradzają ich Noblem lub w inny sposób upamiętniając ich
zasługi. Ludzie umierają, a pokolenia wiedzą, że istniał wybitny człowiek, bo jego imieniem jest nazwana np. moja ulica. Taka wybitność jest również w Kościele o jakim mowa, właśnie w ten sposób beatyfikacja, kanonizacja są zasługami na podstawie ich nieprzeciętnego żywota.
Czy Bóg potrzebuje takich asystentów...tego nikt nie wie, bo być może ich Energie łączą się z Energią Boga i jest to jeden Absolut. I tu mamy pytanie czy wielość Energii będących w jednej jest politelizmem (przy założeniu o jakim wcześniej
pisałam). Dla mnie nie, bo jeśli tak byłoby, to jest to stale Odnawialna Energia.
Jeśli ludzie modlą się do jakiegoś Św., to modlą się do Absolutu w kontekście jakim piszę (patrz założenie).


Czy katolik wierzy w jednego Boga...taki jest wątek?
To ile Bogów ma katolik wg Was.
W pojęciu Lidki są uwarunkowania religią, a to co piszecie, to nie są uwarunkowania Waszego podejścia do tematu?

Nass...nienawiść, a niechby Ci się zachciało mnie nienawidzić, to to to to...jeszcze nie wiem co bym zrobiła...ale wiesz jakie są kobiety...strzeż się przed takimi jak ja. ;)
A dlaczego ironizujesz z K. rz-k?

A zatem, co jest ciemnego w mych wypowiedzią, że Wasza jasność do mnie nie trafia.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 21:58 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

63
ostatni raz napisze to tak, że każdy powinien zrozumieć - sam tysiące razy ( jeszcze jako katolik ) byłem ,świadkiem, jak o jakies łaski modlono się do Matyi czy innych tzw świętych, a za ich spełnienie NIE dziękowano Bogu, nawet NIE Jezusowi, ale własnie Maryi najczęsciej - czyli wg takich katolików Maryja była tą , do któej się modlono, której dziekowano z CAŁKOWITYM pominięciem Boga. Trzeba miec nadmiar falanyzacji w sobie aby tego jasno i wyraźnie nie widać, że to juz NIE JEST monoteizm
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 22:04 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

65
a wg tego jak jest w katolicyzmi etraktowana - NIE JEST Bogiem?????
a nie jest to kontynuacja bogiń? Chociażby Izydy, która nie raz była przedstawiana z malutkim Chorusem ????
czy to , że Maryja nie jest nazywana Bogiem już oznacza, że nie jest jak Bóg traktowana?????????????????
marna próba obrony stanowiska.....
Czy tego chcesz czy nie, czy to chcesz widziec czy nie - Maryja JEST dla katolików Bogiem, tylko tak nie jest nazywana
a specjalne nabożeństwa do Maryi? a specjalne pielgrzymki do ośrodków kultu maryjnego?a samo KLĘKANIE przed jej obrazkami? a wieszanie na każdym drzewie kapliczek z jej obrazkami????? to NIE JEST UBÓSTWIANIE??????
NIC więcej nie powiem, bo gadki - szmatki tylko mi ciśnienie podnoszą. Jeżeli dla MYŚLĄCEGO nie jest to obraz INNEGO Boga/Bóstwa to zwątpię w ludzka zdolnośc do myślenia
Ja mam tyle do powiedzenia w tym temacie
na koniec: jeżeli ktos sie modli do Maryi zapominając o Bogu, jeżeli do niej pielgrzymuje, jeżeli przed jej obrazkiem klęka, jeżeli jej dziekuje za cos tam - to ona jest dla niego Bogiem - c.b.d.u. ( dla osoby myślącej )
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 22:26 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

66
Lidka pisze:Lizawietko, ale ja mówię o wierze ogólnie, nie wierze w Boga (znaczy wiara w Boga mieści się jak najbardziej w tym pojęciu).
Liduś...może pisz jaśniej, bo jak widać Ty mnie odczytałaś, że piszę o wierze w Boga, a ja ogólnej wiary nie odczytałam.
Lidka pisze:Ja tu nie widzę wiary, Lizawietko... (zbyt często, moim zdaniem, utożsamia się słowa religia i i wiara). Zmiana jednej religii na drugą jest chyba efektem nie 'znudzenia się' (to akurat nie może sprawić, że przestaniemy wierzyć), a braku wiary, po prostu. Poszukiwaniem czegoś, w co dałoby się uwierzyć, czegoś, co byłoby wiarygodne.
Liduś, bo ja tu o wierze nie napisałam lecz wyjaśniam a jaki sposób może nastąpić jej znudzenie...wcześniej pisałaś, że
nie można się znudzić...a poszukiwanie czegoś innego, to nie jest znudzenie?
Lidka pisze:Tu chyba się nie rozumiemy... Bo ja całkiem odrzucam pojęcie 'niewiary', dla mnie istotne jest to, że jedna informacja w podświadomości zostaje przesunięta i na jej miejsce wpisana inna. Czyli przestaje się wierzyć w jedno, bo zrozumiało się coś innego i zaczyna wierzyć w to coś innego.
Chyba rozumiemy się, bo przedstawiam stanowisko niewiary, które Ty odrzucasz...czy z tego powodu uważasz, że się nie
rozumiemy? Czy to, że odrzucasz, znaczyć ma brak jej istnienia?
Pisałam, że ze świadomości nie da się usunąć informacji, ona może przyszarzeć, ale ciągle istnieje. Nie ma takiej możliwości by jedną infomację wymazać ze świadomości, a w to miejsce wstawić inną...takiego fenomenu nikt nie dokonał.
Lidka pisze:Ja, np. porzuciłam religię, a nie przestałam wierzyć w Boga. Wiara w religię nie była mi do niczego potrzebna, a Boga odkrywam na nowo, jako wolny człowiek, nie zniewolony kościołem i religią. To, co serwowała religia, było dla mnie nielogiczne i nie do przyjęcia. Odkryłam zatem prawdy wyjaśniające dlaczego i znalazłam moja własną drogę. Religijne prawdy nie były dla mnie wystarczające, tak jakbym 'wyrosła' z nich i przestały mi być potrzebne.
E...Liduś, przecież nikt nie wierzy w religię...tylko w Boga, poprzez religię poznaje Boga.
Co do prawd, to ja nie popisuję się znajomością, bo nie wiem które głoszone są najbardziej zbliżone do prawdy.
Lidka pisze:Lizawietko, to w takim razie nie bardzo wiesz, co to jest uwarunkowanie.
Nie wiem tylko dlatego, że napisałam o braku uwarunkowania religijnego?...bo nie jesteśmy...sama piszesz o porzuceniu religijności, no więc jak z tym jest?
Śmiało można powiedzieć, że wiara w Boga nie jest uwarunkowana wyznaniem/religią, więc my nie jesteśmy uwarunkowani religią wierząc w Boga, choć całkowicie wykluczyć nie można wszak ludzie pojmują to róznorako.
Liduś masz swoje def. uwarunkowania i tak jak wiele innych osób, które wiedzą najlepiej, że katolicy są uwarunkowani i są w najgorszej wierze jaka istnieje określając sektą, że mają wielu Bogów, a sami? są cacy, bo zrezygnowali z tej religii na skutek czegoś, a w dodatku wymazali z pamięci wiarę zastąpując inną. To jest dopiero sf.
Lidka pisze:Ale jeszcze większym bezsensem dla mnie jest uwierzenie w 'karę Bożą' i w ogóle banie się Boga. Jak można bać się Miłości? To są właśnie uwarunkowania religijne, które nakazują bać się Boga i straszą Jego karą i w co się wierzy. Lizawietko, uwarunkowanie to jest to, w co się uwierzyło, cokolwiek to jest, najkrócej mówiąc. A wierz mi, uwierzyć można naprawdę we wszystko... (a zwłaszcza w fakt, że Bóg nas kocha miłością bezwarunkową, ale pod warunkiem, że pójdziemy taką drogą, jaką dana religia nakazuje; nie widzisz w tym sprzeczności?).
I tu wyjaśniasz def. uwarunkowania.
Może i nie wiem czym jest uwarunkowanie w wąskim znaczeniu, ale pojmowanie wszystkiego pod tzw. linijkę, to jest oznaką wąskiego myślenia.
A wracając do uwarunkowania:
Jeśli ja nie jestem świadoma czegoś co zawarte jest w doktrynie danej wiary...załóżmy K.rz-k i to nie jest chorobą psychiczną spowodowane lecz załóżmy niewiedzą, bo zapisy doktrynalne też ulegają zmianie i mogę ich nie znać, a to jest uwarunkowaniem bycia kotolikiem. To jak to nazwiesz takie uwarunkowanie bez warunku?

Warunkiem bycia katolikiem jest przyjęcie chrztu i innych sakramentów w zależności od wieku przystąpienia do tej wspólnoty (i nie myślmy szerzej co jeszcze jest potrzebne, ale skupmy się tylko na sakramentach by się zrozumieć)
Załóżmy, że przyjmuję chrzest i bierzmowanie i jak wcześniej pisałam znudziło mi się być w tym Kościele, będąc pełnoletnią
zgłaszam się po apostazę i otrzymuję...i co? już nie jestem uwarunkowana?...jestem wolna i nie jestem katoliczką K. rz-k?
Warunkiem było przyjęcie chrztu i co oświadczenie, że wypisuję się z Kościoła znaczy, że zmazałam z siebie chrzest, albo wypisałam się z tego chrztu...no przepraszam...czego ja tu nie rozumiem?
Duchowego uwolnienia nie ma, skoro Duch Św. czyli sam Bóg przyjął mnie do społeczności, to nie ma żadnego odwrotu, to
jest tak jak z małżeństwem, które się rozstało, ale nie ma prawnego rozwiązania związku, choć może taki uzyskać...ale Bóg nie dał nam kolejnego sakramentu by przestać być w bożej społeczności, by dostać rozwód.
Liduś obojętnie jaką znajdę drogę (wyznanie lub bez), to zawsze będę w społeczności Boga.

Piszesz, że uwierzyć można we wszystko, a więc uwarunkowaniem jest to w co uwierzyłaś, a więc w miłość bezwarunkową.

Zważ, że wszystko ma dwa bieguny, to jak nazwiesz drugi biegun miłości bezwarunkowej?
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 23:10 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

67
Szymon pisze:a wg tego jak jest w katolicyzmi etraktowana - NIE JEST Bogiem?????
a nie jest to kontynuacja bogiń? Chociażby Izydy, która nie raz była przedstawiana z malutkim Chorusem ????
czy to , że Maryja nie jest nazywana Bogiem już oznacza, że nie jest jak Bóg traktowana?????????????????
marna próba obrony stanowiska.....
Czy tego chcesz czy nie, czy to chcesz widziec czy nie - Maryja JEST dla katolików Bogiem, tylko tak nie jest nazywana
a specjalne nabożeństwa do Maryi? a specjalne pielgrzymki do ośrodków kultu maryjnego?a samo KLĘKANIE przed jej obrazkami? a wieszanie na każdym drzewie kapliczek z jej obrazkami????? to NIE JEST UBÓSTWIANIE??????
NIC więcej nie powiem, bo gadki - szmatki tylko mi ciśnienie podnoszą. Jeżeli dla MYŚLĄCEGO nie jest to obraz INNEGO Boga/Bóstwa to zwątpię w ludzka zdolnośc do myślenia
Ja mam tyle do powiedzenia w tym temacie
na koniec: jeżeli ktos sie modli do Maryi zapominając o Bogu, jeżeli do niej pielgrzymuje, jeżeli przed jej obrazkiem klęka, jeżeli jej dziekuje za cos tam - to ona jest dla niego Bogiem - c.b.d.u. ( dla osoby myślącej )
Szymon albo rozmawiamy jak ma się podobieństwo nowożytnej Maryi do starozytnych bóstw, albo wyjasniamy aktualna sprawę, iż Matka Jezusa nie jest Bogiem?
Uważasz, że nie nalezy sie szacunek traktujący Matkę Syna bożego?
Szymuś na podstwie swego jak tu posługujemy się wyrazem "uwarunkowania", twierdzisz co twierdzisz.
Jestem zmęczona, a w dodatku chorutka i cały dzien w łózeczku leżę, ale wrócę do Marylogii i Twego postu jutro.
Cieszę się, że masz wiele do powiedzenia...to pogadamy.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 23:22 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

68
Ostatnio Bogiem dla ludzi stał się JPII. To farsa a nie religia ale ludzi interesuje to co mogą zyskać więc choćby kamień byle wiara była w niego.
Tak się rodzili kolejni bogowie starożytni - tam też na początku był jeden.
Nie sądze by człowiek wierzył w jednego Boga, Jezusa widzieli i czytali, Boga nie widzieli i nie czytali więc go nie znają, każdy inaczej go czuje i modły nie są kierowane do adresata ale do różnych takich którzy mają to gdzieś. Jezus nie nauczył jak rozpoznawać Boga lub tą nauke wycięto z pisma celowo by on stał się Bogiem dla ludu.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2011, 23:54 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

70
Lizawietko, chyba całkiem mijamy się w zrozumieniu...

Lizawieta pisze:Liduś, bo ja tu o wierze nie napisałam lecz wyjaśniam a jaki sposób może nastąpić jej znudzenie...wcześniej pisałaś, że
nie można się znudzić...a poszukiwanie czegoś innego, to nie jest znudzenie?
No więc moim zdaniem wiara to nasz 'motor życia'. Jako taki nie może się znudzić. Leży u podstawy naszego podejścia do życia w formie nieświadomej. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, że nieświadomie, ale wierzy.

Wychodzi z domu rano i wierzy, że wróci z powrotem, siada za kierownicą i wierzy, że nie będzie miał wypadku, budzi się rano i wierzy, że nie umrze do wieczora, niezależnie od tego, co się w ciągu dnia wydarzy (bo wiesz dobrze, że może zdarzyć się coś wręcz odwrotnego).

Nie ma znaczenia, że o tym nie myśli i w ogóle jest nieświadomy tego faktu, bo taka jest jego natura, taką energią emanuje z natury rzeczy. Zauważyć tę nieświadomą (płynącą z odczucia własnej Istoty) wiarę będzie w stanie dopiero, jak znajdzie się 'po przeciwnej stronie'. Spróbuj zrobić cokolwiek, nie wierząc, że Ci się uda, wtedy zobaczysz, czy się uda i jak się będziesz czuła...

NIE DA SIĘ normalnie żyć, nie wierząc (czego przykładem niech będą chociażby osoby w depresji: one są pod wpływem tak silnych energii negatywnych, że nie wierzą w nic 'dobrego' w życiu i bez pomocy osób trzecich (i leków) nie są w stanie wydobyć się do poziomu odczuwania naturalnego, czyli pozytywnego, którego wyrazem jest właśnie ta wiara (niekoniecznie uświadomiona) w życie i będą się pogrążać aż do unicestwienia.

I dlatego porównałam wiarę do oddychania. Oddychanie jest uwarunkowaniem fizycznym, wiara - psychologicznym i pochodzi od naszej pozytywnej Istoty, którą odczuwamy, czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie.

Dlatego ani oddychaniem nie da się znudzić, ani wiara w coś nie może się znudzić. Tam gdzie występuje znudzenie - nie ma wiary, jest co najwyżej zainteresowanie. Chwilowe.
Lizawieta pisze:Chyba rozumiemy się, bo przedstawiam stanowisko niewiary, które Ty odrzucasz...czy z tego powodu uważasz, że się nie
rozumiemy? Czy to, że odrzucasz, znaczyć ma brak jej istnienia?
Nie o nazewnictwo tu chodzi, a o to, co się kryje poza nim. Ja usiłowałam wykazać Ci, że w gruncie rzeczy nie ma czegoś takiego jak 'niewiara'. To, że przestajemy w coś wierzyć, znaczy automatycznie, że zaczęliśmy wierzyć w coś innego.

Przykład religijny? Proszę bardzo: ja przestałam wierzyć w to, co religia głosi. Nie znaczy to wcale, że od razu znalazłam coś, co zastąpi dosłownie tę wiarę, od której odeszłam. Ale, ponieważ ja nie 'czułam' tego, co religia głosi, wiarę religijną zastąpiła wiara w fakt, że JEST coś więcej, co jest bliższe Prawdy. I tym samym otworzyłam sobie do tego 'drzwi' (Szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, z drzwi Wam otworzą, oczywiście żeby to się sprawdziło, potrzebna jest wiara, że się znajdzie).

Więc Ty możesz nazwać moje odejście od wiary religijnej 'niewiarą', a ja 'wiarą, że istnieje coś bliższego Prawdy. To bez większego znaczenia, ale już wyznacza jakby 2 różne poziomy rozumowania i postrzegania.

Pojęcie 'niewiary' łączy się jedynie z poziomem materialnym, gdzie to zaprzeczenie istnieje. Na poziomie duchowym NIE MA NIC NEGATYWNEGO. Zatem z szerszej perspektywy widać, że nie ma czegoś takiego jak 'niewiara'.
Lizawieta pisze:Pisałam, że ze świadomości nie da się usunąć informacji, ona może przyszarzeć, ale ciągle istnieje. Nie ma takiej możliwości by jedną infomację wymazać ze świadomości, a w to miejsce wstawić inną...takiego fenomenu nikt nie dokonał.
Ja pisałam Ci dokładnie to samo.

Nikt tego fenomenu nie dokonał, bo nie może, bo tak właśnie został stworzony człowiek: żeby 'wzrastać' na bazie wszelkich doświadczeń. I one wszystkie zapisują się w jego podświadomości i wpływają na kolejne wybory.

Gdyby podświadomość zapisać symbolicznie w postaci stożka, te informacje, które są na jego szczycie, to są te, które najsilniej na człowieka wpływają. I chodzi tu o to, żeby (o ile zdajemy sobie z tego sprawę) 'przepchnąć' niektóre w stronę podstawy, żeby nie wpływały na nas silnie, bo to nam w życiu przeszkadza, hamuje nas (takie fobie, np.)

W większości przypadków zamiana tych informacji na szczycie dzieje się samoistnie: nabieramy świadomości, rozumiemy coraz więcej, więc automatycznie 'obiekt' wiary jakby się przesuwał do przodu.

Ale jest tu jeszcze jeden problem: nabywając świadomości, czym są uwarunkowania i jak działają, jesteśmy w stanie intencjonalnie niektóre przesuwać. Tu, np. wierzenia religijne. Jednym, one wystarczają, innym nie (jak mnie, np). Nabywając świadomości szerszej niż religijna wersja, można pojąć więcej i żyć pełniej. Mamy na to wpływ, wystarczy mieć tego świadomość.
Lizawieta pisze:E...Liduś, przecież nikt nie wierzy w religię...tylko w Boga, poprzez religię poznaje Boga.
Co do prawd, to ja nie popisuję się znajomością, bo nie wiem które głoszone są najbardziej zbliżone do prawdy.
Ja też się nie popisuję, Lizawietko, ja po prostu stwierdzam fakt, że można widzieć z szerszej perspektywy, albo można pozostać przy najwęższej, czyli z punktu widzenia materialnego.

A co do pierwszego zdania - nie do końca się zgodzę. 'Wierzyć w religię' równa się wierzyć w to na temat Boga, co religia w ludziach zaszczepia. Właśnie to mnie zniechęciło do religii, było zbyt nielogiczne, zbyt negatywne, zupełnie 'obok' tego, co ja na temat Boga czułam.
Lizawieta pisze:Liduś masz swoje def. uwarunkowania i tak jak wiele innych osób, które wiedzą najlepiej, że katolicy są uwarunkowani i są w najgorszej wierze jaka istnieje określając sektą, że mają wielu Bogów, a sami? są cacy, bo zrezygnowali z tej religii na skutek czegoś, a w dodatku wymazali z pamięci wiarę zastąpując inną. To jest dopiero sf.
Ale tu nie chodzi konkretnie o katolików (choć ta rubryka jest akurat im poświęcona), tu chodzi w ogóle o uwarunkowania religijne. Każda religia silnie warunkuje, Lizawietko. Ogranicza Nieograniczonego do 'jedynie słusznego' rozumienia. Oczywiście tyle, ile religii, tyle 'jedynie słusznych' prawd na temat Boga.

Czy sam ten fakt nic Ci nie mówi? Przecież reprezentant każdej religii jest przekonany, że wyznaje 'jedynie słuszną' wiarę w Boga, właśnie tę, która JEGO religia głosi. Biorąc pod uwagę, ile jest religii na świecie, coś dużo tych 'jedynie słusznych' dróg?... ;)
Lizawieta pisze:I tu wyjaśniasz def. uwarunkowania.
Może i nie wiem czym jest uwarunkowanie w wąskim znaczeniu, ale pojmowanie wszystkiego pod tzw. linijkę, to jest oznaką wąskiego myślenia.
A o jakiej 'linijce' tu mówisz?

Bo widzisz, patrząc z szerszej perspektywy, widać wiele rożnych zależności z tej węższej. Więc jeśli mówisz, że świadomość warunkowań jest tą 'linijką', to akurat jest na odwrót. Im szersza perspektywa, tym większa otwartość, większy ogląd, większe zrozumienie. To nijak nie może być oznaką 'wąskiego myślenia', ono jest wyrazem 'jedynie słusznej prawdy'.
Lizawieta pisze:A wracając do uwarunkowania:
Jeśli ja nie jestem świadoma czegoś co zawarte jest w doktrynie danej wiary...załóżmy K.rz-k i to nie jest chorobą psychiczną spowodowane lecz załóżmy niewiedzą, bo zapisy doktrynalne też ulegają zmianie i mogę ich nie znać, a to jest uwarunkowaniem bycia kotolikiem. To jak to nazwiesz takie uwarunkowanie bez warunku?
Czytam i czytam i nijak nie mogę pojąc, co chcesz przez te słowa powiedzieć... Mogłabyś to jakoś inaczej napisać?

Zmiana doktryn nigdy nie idzie w takim samym tempie, co samo życie, a poza tym, zmiana doktryn JUŻ jest przyznaniem się do 'błędu', niezrozumienia wcześniejszego, a to automatycznie przekreśla 'jedynie słuszną' prawdę, nie sądzisz?
Lizawieta pisze:Warunkiem bycia katolikiem jest przyjęcie chrztu i innych sakramentów w zależności od wieku przystąpienia do tej wspólnoty (i nie myślmy szerzej co jeszcze jest potrzebne, ale skupmy się tylko na sakramentach by się zrozumieć)
Załóżmy, że przyjmuję chrzest i bierzmowanie i jak wcześniej pisałam znudziło mi się być w tym Kościele, będąc pełnoletnią
zgłaszam się po apostazę i otrzymuję...i co? już nie jestem uwarunkowana?...jestem wolna i nie jestem katoliczką K. rz-k?
Warunkiem było przyjęcie chrztu i co oświadczenie, że wypisuję się z Kościoła znaczy, że zmazałam z siebie chrzest, albo wypisałam się z tego chrztu...no przepraszam...czego ja tu nie rozumiem?
Wygląda na to, że rzeczywiście nie rozumiesz... Bo uwarunkowania nijak nie są warunkami stawianymi przez religię. Uwarunkowanie to uwierzenie, że te warunki religijne są słuszne i że to 'jedynie prawdziwa' droga do Boga.

Ilu jest katolików, którzy mają te sakramenty, bo zadziałali zgodnie z uwarunkowaniem swoich rodziców (tak trzeba i już), a nigdy nie wierzyli w Boga religijnego? Same sakramenty nie są oznaką wiary w nie, to tylko pozory, 'zewnętrzny wyraz' czegoś. A prawda jest nie 'na zewnątrz', a 'wewnątrz' nas i wyraża się wiarą w coś tam, naszymi uczuciami.
Lizawieta pisze:Duchowego uwolnienia nie ma, skoro Duch Św. czyli sam Bóg przyjął mnie do społeczności, to nie ma żadnego odwrotu, to
jest tak jak z małżeństwem, które się rozstało, ale nie ma prawnego rozwiązania związku, choć może taki uzyskać...ale Bóg nie dał nam kolejnego sakramentu by przestać być w bożej społeczności, by dostać rozwód.
Czyli Ty uważasz, że Bóg przyjmuje do swojej społeczności tylko tych, którzy są religijni (mają sakramenty itd)? Jeśli tak, znaczy jesteś silnie uwarunkowana prawdami religijnymi i tyle. Bo 'Boża społeczność' to WSZYSCY ludzie, ci, którzy o Bogu nie słyszeli i żadnej religii nie praktykują również. A wiesz dlaczego? Dlatego, że Bóg jest Miłością i Życiem (co również religie mówią, ale, jak widać, większość tego nie słucha, jest uwarunkowana inaczej...).

KAŻDY człowiek jest cząstka Życia i KAŻDY człowiek ma zdolność odczuwania Miłości i kochania.
Lizawieta pisze:Liduś obojętnie jaką znajdę drogę (wyznanie lub bez), to zawsze będę w społeczności Boga.

Piszesz, że uwierzyć można we wszystko, a więc uwarunkowaniem jest to w co uwierzyłaś, a więc w miłość bezwarunkową.

Zważ, że wszystko ma dwa bieguny, to jak nazwiesz drugi biegun miłości bezwarunkowej?
Dwa bieguny są tylko w naszej rzeczywistości, materialnej. W Boskiej nie ma, jest tylko Miłość i to bezwarunkowa. Człowiek, doświadczając życia, też dąży właśnie do takiej. Nabiera powoli świadomości, żeby wykazać gotowość na bezwarunkowość nawet w środowisku uwarunkowanym.

Drugim biegunem miłości jest strach i wszystko, co z niego wynika (wszelkie negatywne emocje, nienawiść, pożądanie, chciwość itp. itd).
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 8:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

71
Szymon pisze:ostatni raz napisze
Nigdy nie mów ostatni :ciii: ...przedostatni lepiej brzmi. :)
Szymon pisze:a wg tego jak jest w katolicyzmi etraktowana - NIE JEST Bogiem?????
Prawdą jest, że duchowo katolikowi w obrządku prawosławnym (Kp.) i rzymskim (Kr) jest bliska. Jak wspomniałam...załóżmy
temat o Mariologii i pogadamy.
W tym wątku mogę podtrzymać swoje zdanie, że Maryja nie jest Bogiem, Ty przekorna duszo też tak uważasz. ;)
Szymon pisze:a nie jest to kontynuacja bogiń? Chociażby Izydy, która nie raz była przedstawiana z malutkim Chorusem ????
Tu można stworzyć inny ciekawy temat: Mity, a Maryja (Matka Jezusa).
Szymon pisze:czy to , że Maryja nie jest nazywana Bogiem już oznacza, że nie jest jak Bóg traktowana?????????????????
marna próba obrony stanowiska.....
Szymon...zakodowałeś cosik i mieszasz. Najpierw: że św. to też bogowie, że Maryja jest Bogiem, stąd wielobóstwo w katolicyzmie, a teraz zmieniasz, na traktowanie jak Boga i tu mamy pole do dyskusji, bo dlaczego wybitnych nie należy traktowac z boskością?
A na marginesie: Czy swoją panią nie traktujesz jak boginię? A jeśli przed nią były inne, to na tamten moment nie były boginie? a przyszłościowo?...nie marzy Ci się jakaś super inna boginii?
Co robisz przy swej boginii...jak się modlisz...jak klękasz i jakie pozycje, słowa, gesty przyjmujesz w stosunku do swej aktualnej, a i poprzednich boginii wiesz tylko Ty i to jest bardzo naturalne dla Ciebie, a także innych będących w podobnej sytuacji.
Piszę o tym, bo człowiek ma zmienną naturę i nie można powiedzieć o Tobie w tym kontekście, ze jesteś wielożeńcą, czy kobieciarzem, bo miałeś inne kobiety.
Teraz analogia do katolika, jeśli modli się do wielu Św. znaczy, że wyznaje wielobóstwo? no nie szymus, to jest własnie marna obrona stanowiska. :)
Szymon pisze:Czy tego chcesz czy nie, czy to chcesz widziec czy nie - Maryja JEST dla katolików Bogiem, tylko tak nie jest nazywana a specjalne nabożeństwa do Maryi? a specjalne pielgrzymki do ośrodków kultu maryjnego?a samo KLĘKANIE przed jej obrazkami? a wieszanie na każdym drzewie kapliczek z jej obrazkami????? to NIE JEST UBÓSTWIANIE??????
NIC więcej nie powiem, bo gadki - szmatki tylko mi ciśnienie podnoszą. Jeżeli dla MYŚLĄCEGO nie jest to obraz INNEGO Boga/Bóstwa to zwątpię w ludzka zdolnośc do myślenia
Ja mam tyle do powiedzenia w tym temacie
na koniec: jeżeli ktos sie modli do Maryi zapominając o Bogu, jeżeli do niej pielgrzymuje, jeżeli przed jej obrazkiem klęka, jeżeli jej dziekuje za cos tam - to ona jest dla niego Bogiem - c.b.d.u. ( dla osoby myślącej )
Szymon z tego co widzę, to postawię nastepujące pytanie: Czy mozemy o tym (zapodane wyżej tematy) rozmawiać, by nie było to z krzywdą dla Twego zdowia/nerwacji? O swoją drogą: dlaczego protestanci mają tak negatywne nastawienie do Maryi?
Jeśli zdecydujesz się na rozmowę, to pamietaj Szymonie, że kolor wody działa dla ochłody...nerwacji, więc ja Cię luu wiadrem i juz jesteś luu...tym razem luzik, bo ja luuu...tym razem lubię gadać z Tobą. :)
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 10:39 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

72
:) napracowałas się, ale ja i tak nie zmienię zdania - bóstwo, do którego człowiek się modli jest dla niego Bogiem - bo po jakiego grzyba by to robił????
dlaczego protestanci odrzucają bałwochwalczy kult maryjny? - zapytaj protestantów ;)
ja wielokrotnie wszędzie zaznaczam - jestem anty religijny - tzn jest jedna, jedyna religia, która ma moje pełne wsparcie i zrozumienie - jest nią nasze, słowiańskie Rodzimowierstwo
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 12:56 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

73
Wg mojej wiedzy, to dyskusja służy wymianie poglądów, a nie namawianie do zmiany zdania.
Dzięki za docenienie, zgadłeś, że to część mojej pracy i akurat pisząc tu nie sprawia mi trudności, a więc nie wkładam w to dodatkowej pracy.
Rozumiem, że przemilczenie propozycji świadczy o niechęci podejmowania tematu, w związku z czym uważam, że zakończyliśmy rozmowę. Dziękuję, było miło życzę więcej tolerancji Tobie i innym też, bo się każdemu przyda.
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 15:44 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

74
ZERO tolerancji dla sekciarzy, kłamstw i fałszu jako "jedyna słuszna prawda" wpieranych pod rygorem zastraszania "piekłem" i "potepieniem". Nadmiar tolerancji to zielone światło dla łotrostw, otwarta szeroko brama dla znieczulicy - to tez sugeruję przemyśleć kiedy kończy się tolerancja a zaczyna pozwolenie na draństwa
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 15:48 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

78
Liduś, skoro nie wiemy, że funkcjonuje, bo piszesz o nieświadomości, to wiarą może być wszystko.
Czy w Twym ujęciu wiara może występować nieświadomie i świadomie też? Czy druga opcja nie wchodzi pod uwagę?
To co opisujesz o niewierze, to bardzo często mi się zdarza, kiedy uznaję, że coś nie wyjdzie, to własnie wychodzi i nie uważam tego za jakiś fenomen.

Za filozofię wiary w Twej odsłonie, to tylko można podziękować Bogu, że człowiek czyni to nieświadomie.
Liduś, to dla mnie jest kompletna bzdura: (jak to może być) wierzę, że dojadę autem do celu wsiadam i dupa blada nawaliło...nie wyjechałam (moją wiarę szlag trafił), no to włącza się "motor życia" i przesiadam się do taxi, a tym samym rejestruję, że tym dojadę do celu i dojechałam, ale z opóźnieniem, a założenia wynikające z bycia punktualnym przekreśliły plany.
Jak to nazwać?...bardziej wiarą czy mniejszą wiarą, a może mniejszą niewiarą, a może przerywaną wiarą...bzdura.
Wiara i zaufanie, które idzie w parze dla mnie są warościami bez których trudno jest funkcjonować, ale brak tegoż, to jest niewiarą.

Wiara w Boga łączy się z wyznaniem określanym przez ludzi religią.
Wiara nie opiera się na wiedzy, a tym bardziej na logice.
Człowiek wierzący zwyczajnie wierzy w Boga stosując się do doktryn jakie istnieją w danej wierze.
W każdym innym przypadku jest niewiara w stosunku do tego wyznania.
Tak więc uwarunkowany jest każdy, bo jak napisałaś w społeczności Boga są wszyscy.

Zmiana doktryn nie jest błędem lecz zaistniałą nową sytuacją i banalny przykład podam; aborcję...wcześniej nie było takiej potrzeby...więc stanowiska Kościóły nie przedstwiały.

Posiekany tekst odczytując w całości jest zakręcony, stawiasz w nim sama sobie zaprzeczenia, bo z jednej strony uznajesz dwubiegunowość, gdzie mieści się wiara i niewiara, a drugiej twierdzisz, że niewiary nie ma.
Uwarunkowanie, to okoliczność mająca wpływ na coś wg S. JP. to pozwala mi twierdzić, że Twoje podejście do uwarunkowania jest nienormalnością, bo ukierunkowane tylko na wierzących.
Twierdzisz, że byłaś wierzącą, ale Twój motor życia poprowadził Cię i świadomie w nieświadomości zrezygnowałaś z wiary.
Zasłaniasz się, że w duchowości jest inaczej, a kto to przebadał?...to tylko wyimaginowane pomysły na życie; np. przyjęty sakrament nie liczy się w duchowości, bo twierdzisz, że jest zew, a skąd to wiadome, a skąd wiadome, że zostało wymazane, tymbardziej, że twierdzisz, iż ze świadomości wymazać nie można.
Tego co piszesz, to nawet najtężsi filozofowie nie potrafiliby rozważać.

Skoro są dwa bieguny, to są dwa bieguny, w duchowych wartościach też, a jedyne co, to te wartości są niemierzalne i to być może uśpiłoTwą czyjność.
Ostatnio zmieniony 17 lis 2011, 23:34 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

79
Lizawieta pisze:Liduś, skoro nie wiemy, że funkcjonuje, bo piszesz o nieświadomości, to wiarą może być wszystko.
Czy w Twym ujęciu wiara może występować nieświadomie i świadomie też? Czy druga opcja nie wchodzi pod uwagę?
Jak najbardziej druga opcja wchodzi w grę, ma miejsce wtedy, kiedy uświadamiamy sobie ten stan. Albo jak coś świadomie poznajemy i zaczynamy w to wierzyć.
Lizawieta pisze:To co opisujesz o niewierze, to bardzo często mi się zdarza, kiedy uznaję, że coś nie wyjdzie, to własnie wychodzi i nie uważam tego za jakiś fenomen.
W tym miejscu (i to jest też komentarz do dalszego ciągu Twojej wypowiedzi) należałoby wyciągnąć na światło dzienne problem 'myśli przebranych za uczucia' (za to określenie będzie wdzięczna Crowsowi 'do grobowej deski' ;)).

Otóż myślę, że potrzeba wprawy, żeby potrafić odróżnić nasze faktyczne uczucia od myśli. Myśli są nam bliższe, wiele rzeczy rozumowo traktujemy, jak nam się wydaje rozsądnie i, skoro jesteśmy przekonani o czymś, to znaczy, że to samo czujemy.

A tak nie jest, niestety... To, co myśli głowa (i jak chcielibyśmy, żeby było), nijak się ma do tego, co faktycznie czujemy na ten temat. Trzeba dużej szczerości względem samego siebie, żeby móc zauważyć tę różnicę. Ja spotkałam się nawet z osobą o rzadko spotykanej duchowości (i zdolnościach z tymi związanych), która mimo wszystko emanowała negatywnie, bo myliła uczucia z 'myślami za nie przebranymi'...

Zanim informacja z głowy przejdzie do naszego 'wnętrza', potrzeba czasu. Więc to, co myślimy (że wierzymy w coś, albo nie wierzymy), nie ma znaczenia, znaczenie ma to, czym emanujemy z naszego wnętrza na dany moment.

I fakt, że (nieświadomie) wierzymy, iż jak rano wsiądziemy do samochodu, to nic nam się nie stanie, był przykładem nie na zepsuty samochód, a na wiarę, że nie zginiemy w tym aucie, nie umrzemy.

Teraz zapewne zarzucisz mi, że są jednak tacy, którzy wsiadają z taką sama wiarą, a jednak giną. Owszem, tak właśnie jest. Ale po pierwsze - to jest zależne od czegoś innego (każdy ma swój 'los', coś, co mu jest 'pisane', jak się to mówi), po drugie - jestem przekonana, że jeśli odejście z tego świata ma nastąpić nagle, taki człowiek na krótko przedtem to po prostu WIE... Oczywiście już nam tego nie powie, jeśli zginie.

Jest wiele, wiele czynników, które łączą się w życiu w taką przeogromną sieć energetyczną, ale zasada ogólna jest właśnie taka: to, w co wierzysz, realizuje się w Twoim życiu, w co nie wierzysz - nie istnieje dla Ciebie (czy nie udaje się, jeśli chodzi o drobniejsze sprawy). A żeby to sprawdzić na samym sobie, trzeba najpierw nauczyć się odróżniać nasze 'życzenia' (to, co w głowie) od naszych faktycznych uczuć na dany temat.
Lizawieta pisze:Wiara w Boga łączy się z wyznaniem określanym przez ludzi religią.
A to niby dlaczego? :)
Lizawieta pisze:Wiara nie opiera się na wiedzy, a tym bardziej na logice.
Człowiek wierzący zwyczajnie wierzy w Boga stosując się do doktryn jakie istnieją w danej wierze.
W każdym innym przypadku jest niewiara w stosunku do tego wyznania.
Tak więc uwarunkowany jest każdy, bo jak napisałaś w społeczności Boga są wszyscy.
Niech Ci będzie 'niewiara' w stosunku do wyznania, ale co to ma wspólnego z Bogiem? Jak nie wierzy się religijnie, myślisz, że nie wierzy się w Boga wcale?

(nie chcę nic mówić, ale wielokrotnie spotkałam się ze zdaniem katolików, w tym księży, że jak ktoś nie chodzi do kościoła, to znaczy, że nie wierzy w Boga; to jedno z uwarunkowań religijnych, właśnie taką informację zaszczepia kościół, żeby wzbudzić strach, bo niechodzenie do kościoła, ma konsekwencje, i w ten sposób zagonić ludzi do świątyń)

A uwarunkowany jest każdy, owszem. Z tym, że jedne uwarunkowania są oddalone od Prawdy (nie sprawdzają się w życiu), a inne bardziej do niej zbliżone (sprawdzają się w życiu). Uwarunkowania religijne, moim zdaniem, tak daleko od życia odbiegły, że naukę o życiu (to, co robił Jezus, tłumacząc ludziom prawa życia) zamieniły na 'misterium', oddzielając je od życia grubą kreską...
Lizawieta pisze:Zmiana doktryn nie jest błędem lecz zaistniałą nową sytuacją i banalny przykład podam; aborcję...wcześniej nie było takiej potrzeby...więc stanowiska Kościóły nie przedstwiały.
Wiesz co, ale tu już głupoty gadasz... :) Jak świat światem, seks istniał, zatem i niechciane ciążę też. Ale 'kłopot' był załatwiany 'po cichu' (i z ogromną śmiertelnością kobiet). Ta 'potrzeba' w kościele zaistniała, gdy kobiety chciały legalnie usuwać ciążę, w warunkach, w których ryzyko śmierci jest małe, gdyż zabieg przeprowadza się w szpitalach i przez fachowców. Czyli w chwili, kiedy to, co od zawsze krążyło 'w podziemiu', zechciało wyjść na światło dzienne. Bo kobiety zapragnęły mieć w końcu prawo o decydowaniu swoim życiem i swoimi wyborami.

(nie wychodź z założenia, że jak coś jest 'w podziemiu', nie nagłośnione, to że to nie istnieje; na tej zasadzie nasz rząd komunistyczny twierdził, że w Polsce nie ma ludzi kalekich, np; ich się nigdzie nie widziało, bo siedzieli zamknięci w swoich domach, nie mając praktycznie żadnych możliwości wyjścia)
Lizawieta pisze:Posiekany tekst odczytując w całości jest zakręcony, stawiasz w nim sama sobie zaprzeczenia, bo z jednej strony uznajesz dwubiegunowość, gdzie mieści się wiara i niewiara, a drugiej twierdzisz, że niewiary nie ma.
No i chyba na tym powinnyśmy zakończyć naszą dyskusję, bo będziemy się cały czas 'mijać' w zrozumieniu...

Lizawietko, są dwie zasadnicze perspektywy: materialna (i to w niej jest dwubiegunowość) i duchowa (Miłość). Duch wciela się w ciało właśnie po to, aby mógł zaistnieć w rzeczywistości dwubiegunowej, bo tam, gdzie ona jest, istnieje w ogóle WYBÓR.

To nie jest 'zakręcone', to jest jasne ni logiczne, to samo, ale z dwóch perspektyw.

Ja rozumiem perspektywę materialną (w końcu w niej żyję), ale potrafię też spojrzeć z szerszej, duchowej. I to do Ciebie nie trafia, bo usiłujesz ocenić wszystko tylko z jednej perspektywy...
Lizawieta pisze:Uwarunkowanie, to okoliczność mająca wpływ na coś wg S. JP. to pozwala mi twierdzić, że Twoje podejście do uwarunkowania jest nienormalnością, bo ukierunkowane tylko na wierzących.
Wprost przeciwnie, Lizawietko, ja cały czas powtarzam, że to, co piszę, dotyczy KAŻDEGO człowieka, nie tylko religijnego. Czy jest religijny, czy ateista, czy jakiś członek plemienia 'na końcu świata', KAŻDY ulega dokładnie takim samym prawom życia ustanowionym przez tego samego Boga.
Lizawieta pisze:Twierdzisz, że byłaś wierzącą, ale Twój motor życia poprowadził Cię i świadomie w nieświadomości zrezygnowałaś z wiary.
W żadnym wypadku, Lizawietko! Ja świadomie zrezygnowałam z religii, rozwijając wiarę. Dzięki wierze mogłam nabrać świadomości życia, poszerzyć horyzonty, zrozumieć wiele (w tym religię). Bo ja zawsze wierzyłam w Boga, tyle, że z wersji religijnej po prostu 'wyrosłam', nie satysfakcjonowała mnie, nie dawała mi tego, czego potrzebuję.
Lizawieta pisze:Zasłaniasz się, że w duchowości jest inaczej, a kto to przebadał?...to tylko wyimaginowane pomysły na życie; np. przyjęty sakrament nie liczy się w duchowości, bo twierdzisz, że jest zew, a skąd to wiadome, a skąd wiadome, że zostało wymazane, tymbardziej, że twierdzisz, iż ze świadomości wymazać nie można.
Tego co piszesz, to nawet najtężsi filozofowie nie potrafiliby rozważać.
Nie oczekuję tego od filozofów, ich 'działką' są 'łamigłówki umysłowe', a ja umysłem tylko się posługuję... I to nie filozof odkryje prawdy innych ludzi, KAŻDY ma Prawdę w sobie samymi tylko sam może ją zweryfikować. O ile dojrzeje do niej. Bo wielu wystarczą prawdy przez innych narzucone.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 7:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

80
Lizawieta pisze:To Twoja sprawa, gdzie wyznaczysz granicę tolerancji, czy innej wartości niemierzalnej.
Nie obraź się, ale takie podejście prowadzi do fanatyzmu. :sorry:
nadmiar tolerancji już doprowadził do fanatyzmów religijnych, a w życiu codziennym do patologii - sorry - i żal, że tego nie widzisz i nie rozumiesz
ale dobrze by było, aby wypowiedzieli się inni też - biorąc pod uwagę to, do kogo modlą się katolicy, w jaki sposób, uwzględniając armię tzw "świętych" - to ciągle monoteizm? prosiłbym o praktyczną stronę, a nie o teoretyczny zapis, że jest jeden Bóg, bo praktyka temu przeczy
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 10:30 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

81
Dokładnie, nie pisać o tym, że tak miało być czy, że gdzieś tam jest napisane ale o praktyce, świętej maryjce drylującej wiśnie co się ważniejsza od Jezusa w modłach zrobiła np.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 18:44 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

82
Szymon pisze:nadmiar tolerancji już doprowadził do fanatyzmów religijnych, a w życiu codziennym do patologii - sorry - i żal, że tego nie widzisz i nie rozumiesz
ale dobrze by było, aby wypowiedzieli się inni też - biorąc pod uwagę to, do kogo modlą się katolicy, w jaki sposób, uwzględniając armię tzw "świętych" - to ciągle monoteizm? prosiłbym o praktyczną stronę, a nie o teoretyczny zapis, że jest jeden Bóg, bo praktyka temu przeczy
Wszystkiego musi być w sam raz, bo zarówno nadmiar jak i niedobór jest szkodliwy. Zwróć uwagę, że to do dla Ciebie będzie nadmiarem mnie może brakować i vice versa.

Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie widzę patologii, bo prośba o tolerację nie jest podstawą mojej ślepoty na patologię...to również przeanalizuj i wyznacz granicę, która będzie prawdziwą, a nie wyimaginowanym przez Ciebie stwierdzeniem.

Sorry, ale do czego Ci potrzebna praktyczna strona wypowiedzi, kiedy ona jest poza Twymi granicami, a więc jej
nie dostrzegasz lub nie masz na to ochoty, by ją dostrzec.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 22:28 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

83
Nassanael Rhamzess pisze:Dokładnie, nie pisać o tym, że tak miało być czy, że gdzieś tam jest napisane ale o praktyce, świętej maryjce drylującej wiśnie co się ważniejsza od Jezusa w modłach zrobiła np.
Dokładnie, masz rację... tylko praktyka, ale...wszyscy mają taką samą praktykę, to po co pisać?
No...sorry Winnetu.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 22:34 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

84
A na marginesie:

Sorry Winnetu

Wyrażenie ma źródło w nastpującym dowcipie: W Związku Radzieckim pani pyta dzieci na lekcji "Które z dzieci odgadnie o kim mowa dostanie szóstkę. Szlachetny, dobroczyńca ludzkości,..." Zgłasza się Wania i odpowiada: "Lenin" i dostaje szóstkę. Ale siadając mamrocze pod nosem "Sorry Winnetou, ale bisnes is bisnes". Wyrażenie oznacza więc swoistego rodzaju zdradę swoich ideałów.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 22:37 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

85
Liduś.

Modzio goni, ;) by trzymać się tematu (zapodał o co mu chodzi), a więc krótko odniosę się do naszych wypowiedzi nietematycznych".
Nie moją sprawą jest ocena Twojej filozofii, ani kontrargumentować, bo spełza to na niczym, a właściwie na tym, że nie potrafię zrozumieć tak oczywistych praw...ale one nie sąogólnodostępne.
Ja powiem tak: żyjemy we Wszechświecie i tworzymy z nim całość i w takim kontekście dokonujmy wyboru.
Żyjmy, więc zgodnie z naturą i jej prawami...i nie rozdraniaj drobnych na drobniejsze, a wtedy Twa wypowiedż trafi do każdego rozmówcy.

Zmiana wyznania, to jedno "guru" zastąpione innym.
Dokonywanie wyboru ma swoje zalety, ale człowiek dokonawszy go powinien poznawać inne źródła lecz nie przywłaszczać sobie ich częściowo i budować swoją filozofię...zupełnie jak w NA.

Wiara jest terminem wieloznacznym.
Postrzegając wiarę na płaszczyźnie naukowej, w religioznawstwie czy jako duchowej, to ona wstępuje o różnym charakterze i to co przedstawiasz najbliższe jest w teologii ewangelickiej, czyli znowu potwierdza się to, co pisałam wcześniej: człowiek nie może nie mieć wzroca...a więc jest uwarunkowany by czynić swą powinność.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2011, 23:11 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

86
Lizawieta pisze:
Nassanael Rhamzess pisze:Dokładnie, nie pisać o tym, że tak miało być czy, że gdzieś tam jest napisane ale o praktyce, świętej maryjce drylującej wiśnie co się ważniejsza od Jezusa w modłach zrobiła np.
Dokładnie, masz rację... tylko praktyka, ale...wszyscy mają taką samą praktykę, to po co pisać?
No...sorry Winnetu.
W takim razie nic już nie rozumiem co siedzi Ci w głowie... :1:
Ostatnio zmieniony 19 lis 2011, 2:38 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

87
Lizawieta pisze:Liduś.

Modzio goni, ;) by trzymać się tematu (zapodał o co mu chodzi), a więc krótko odniosę się do naszych wypowiedzi nietematycznych".
Nie moją sprawą jest ocena Twojej filozofii, ani kontrargumentować, bo spełza to na niczym, a właściwie na tym, że nie potrafię zrozumieć tak oczywistych praw...ale one nie sąogólnodostępne.
Ja powiem tak: żyjemy we Wszechświecie i tworzymy z nim całość i w takim kontekście dokonujmy wyboru.
Żyjmy, więc zgodnie z naturą i jej prawami...i nie rozdraniaj drobnych na drobniejsze, a wtedy Twa wypowiedż trafi do każdego rozmówcy.
Jeśli te drobne przyczyniły się do tak dużej ilości tekstu to nie tylko czytelnik może nie zrozumieć a nawet nie mieć czasu/ochoty czytać. Dla mnie doba jest za krótka by wszystko czytać. Jak to dobrze, że jakoś streściłaś mi Liz o co mniej więcej chodzi.
Lizawieta pisze:Zmiana wyznania, to jedno "guru" zastąpione innym.
Dokonywanie wyboru ma swoje zalety, ale człowiek dokonawszy go powinien poznawać inne źródła lecz nie przywłaszczać sobie ich częściowo i budować swoją filozofię...zupełnie jak w NA.
Czy ja wiem, może wymyśli coś lepszego.
Lizawieta pisze:Wiara jest terminem wieloznacznym.
Postrzegając wiarę na płaszczyźnie naukowej, w religioznawstwie czy jako duchowej, to ona wstępuje o różnym charakterze i to co przedstawiasz najbliższe jest w teologii ewangelickiej, czyli znowu potwierdza się to, co pisałam wcześniej: człowiek nie może nie mieć wzroca...a więc jest uwarunkowany by czynić swą powinność.
Skąd pewność, że bez wzorca wymyśli coś nowego? Wolałbym jednak znać wzorce by nie powtórzyć przypadkiem tego nad czym inni pracowali, szkoda czasu w życiu na powtórki.

ps. Jeszcze raz dzięki Liz, za wpis do którego mogę się odnieść oszczędzając swój cenny czas.
:zozol1:
Ostatnio zmieniony 19 lis 2011, 2:47 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: czy katolik faktycznie wyznaje wiarę w jednego Boga?

90
Szymon pisze:
Lizawieta pisze:Sorry, ale do czego Ci potrzebna praktyczna strona wypowiedzi, kiedy ona jest poza Twymi granicami, a więc jej
nie dostrzegasz lub nie masz na to ochoty, by ją dostrzec.
czy Ty w ogóle wiesz co mówisz ????
A wiesz, że...nigdy jak teraz...wiem.
Lubię Cię i bawię się Twoją bronią...nie wychodzi mi?
Znaczy, że nie wiem co chcesz usłyszeć. :moj:
Ostatnio zmieniony 19 lis 2011, 9:40 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateizm i agnostycyzm”

cron