stoper pisze:Nie uważam żebym był zamknięty na rozwój duchowy, po prostu mam go gdzieś.
Ciekawa postawa.
Sprzeczna sama w sobie, bo skoro nie zamykasz się na rozwój duchowy, to nie możesz mieć go gdzieś,... to wiesz, że on istnieje.
Mieć gdzś, to obiaw totalnej nietolerancji, wręcz obrzydzenia czy lekceważenia, a ty dodatkowo na tę twa miedźgdziesiowość się nie zamykasz, czyli jestes na nia otwarty.
Same sprzeczności. Sam w sobie musisz sią odnależć. Ducha masz zaciętego a postawą jakby pozerską.
Mieć coś gdzieś oznacza wiedzieć gdzie i co się ma.
Uduchowienie chyba jednak jest paralellą dojrzałości ( priv.) ale czy dojrzałość jest paralellą duchowość? Niekoniecznie.
Nie zawsze trzeba wierzyć w duchy by sie uduchawiać.
Proponuję układ, ty znajdziesz w sobie to drugie ja uduchowione, a ja znajde w sobie to otwarte gdzieś i wymienimy sie doswiadczeniami.
Czas stanął dla ciebie, i krople deszczu zawisły w jesiennym powietrzu.
Jeżeli potrafisz to dostrzec, poczuć, to jesteś wbrew swej woli uduchowienym.
Trudniej jest pojąć czy rozumiem i czuję, niz zjeść własnego królika*.
Łosiu
* [img]