Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

61
Lidka pisze:
baabcia pisze:"jakoś rozumieć" uznaj za swoją wpadkę :)
No, nie bardzo widzę tu 'wpadkę' :). Każdy jest inny i każdy rozumie na swój sposób, słowa Jezusa nie są jednoznaczne i nie dają się rozumieć dosłownie; gdyby tak było, wszelkie komentarze zbędne.
baabcia pisze:gdyby do każdej, godnej wiekowego rozważania myśli trzeba było przyklękać świat byłby spętany z obolałymi kolanami
A kto mówi, że trzeba przyklękać? Bo ja akurat mówię, że trzeba rozumieć. Po swojemu, nie na sposób wytyczony i narzucony tysiące lat temu (albo przez kogoś). Stąd i widzę sens komentarzy.

Ale dalej nie widzę, dlaczego Ty komentowanie słów Jezusa uważasz za nielogiczne...:/

(ostanie zdanie, które spodobało się Crowsowi, mnie nic nie mówi, sorry... zbyt skrócona Twoja myśl, a i ten święty glejt figurką z piekłem do towarzystwa jakoś tak chyba nie do mnie?... :rolleyes:)
"jakoś" ma chyba wydźwięk wartościujacy byle jak - o to chodziło

teraz dalej

mądre rozważać można bez piedestałów

mądre jest mądre

acha jeszcze o komentowaniu aksjomatów - ufff - toż z definicji nie podlegają podważaniu i dłubaniu

ale jak sie kto uprze to wychodzi z tego pól dziewica
Obrazek
Obrazek
i welon i wianek i gołe ramiona i ksiunc

i 'pieprzenie' głupot

ja mam strasznie prosto to ułożone ale poza 'o jessssssssssu co tersssssss zrobimy" i nie dopasowuję nic

ale ja tak przyziemna - kochacie sie to róbta co chceta i nikomu nic do tego tylko pamiętać oboje, że za pierwszym razem Wojtusia możecie mieć i podobny będzie i do mamuni i do tatunia - moze być hulaka czy lafirynda?
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 12:26 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

62
No tak..... :D

Muszę sobie to wszystko dokładnie przemyśleć, niby masz rację, wszystko co piszesz jest prawie logiczne, tylko albo ja mam wrodzone ale... ;) albo inne doświadczenia albo jeszcze nie wszystko rozumiem...

Taki przykład na gorąco, co mnie wczoraj spotkało. Idę sobie ulicą, ze sklepu wychodzi młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży i z rozhisteryzowanym na oko dwulatkiem za rękę. Kiedy już wyszli, dziewczyna dała małemu takiego kopniaka w pupę, ze gdyby go nie trzymała to chyba by odfrunął. Zanim pomyslałam, tak wrzasnęłam, że cała ulica spojrzała w naszym kierunku, próbowałam już spokojnie powiedzieć jej co myślę, ale chwyciła dziecko na ręce i prawie biegnąc zniknęła w jakiejś bramie. Poszłam w swoją stronę, nie zważając już na ludzi, którzy jak trzeba to nic nie widzą, a potem mają tysiące teorii włącznie z taką ze bachorowi się należało :ech:
I tu mi przeszkadza Twoja akceptacja, ja mogę zaakceptować fakt, że człowiek jest niedoskonały, ze popełnia błedy, że w człowieku są pokłady dobroci i nikczemności, ale ta akceptacja w realnej sytuacji znika. Pierwszy odruch to negacja, jeszcze zanim włączy się logiczne myślenie.

Albo jak wytłumaczyć pierwsze wrażenie, przeważnie słuszne, ja to nazywam intuicją... Ale czasem, rzadko, ale zawodzi i potem przeszkadza. Widzę kogos pierwszy raz, nic o nim nie wiem, nie rozmawiam, taki moment i wzbudza moją sympatię albo wręcz przeciwnie. Potem kiedy już tę osobę poznaje, przeważnie jest tak jak w pierwszym wrażeniu, ale bywa ze osoba żle oceniona przez pierwsze wrażenie zyskuje przy poznaniu i byłaby pełna moja sympatia, gdyby nie to cholerne pierwsze wrażenie, ktorego już nie potrafię się pozbyć i które siedzi jak ziarnko piasku w oku.

To tak na gorąco, bo ja to sobie jeszcze przemyśle :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 12:27 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

63
Lidka pisze:Nie fiksuje, za to wyjaśnia materialne względem niematerialnego. Daje zrozumienie, które prowadzi od negacji do akceptacji. Motywuje skupienie uwagi nie tylko na materialnym, ale na niematerialnym W POŁĄCZENIU z materialnym. Bo 'plus' bez 'minusa' nie istnieje i na pewno nie rozłącznie, to się daje tylko pozornie rozdzielić, żeby móc zrozumieć. W praktyce (w życiu) to jest nierozłączne, więc wszelki stały podział sensu nie ma.

Zatem Twoja 'przestrzeń' jest oderwana od całości i w życiu ludzkim się nie sprawdza. Bo to w nim jest prawdą, co sprawdza się właśnie w materialnym życiu. Przenieś ją na życie, na swoje uczucia w nim, zamieniaj negację na akceptację, wtedy będzie OK, ogarniesz całość.

Hitlera i Stalina nie będę wyjaśniać. Moje wyjaśnienia przypominałyby rozmowę 'ślepego z głuchym' o kolorach... :D. Ten, kto rozumie, wie i bez wyjaśnień, ten, kto nie jest gotowy na zrozumienie - musi je w sobie wypracować zgodnie z własną wolą i w swoim tempie. I wtedy zrozumie, ja tu na nic jestem...

No, to jest bardziej konkretna wymiana, pasuje mi ;).
Dobra, to wymień konkretnie 3 rzeczy, które w ostatnich 10 latach negowałaś, ale wyniku pracy nad sobą i uświadomienia sobie ich doszłaś do ich całkowitej akceptacji.
Akurat mnie, jako człowiekowi romansującego z advaitą ( niedualnoscią) nie musisz tłumaczyć, że w życiu wszystko jest nierozłączne ;) . Co ciekawe, aby taka niedualność stała się naszym własnym doświadczeniem to musisz patrzyć na świat z perspektywy totalnej ciszy, zaniku aktywności mentalnej. Bo gdy tylko coś pomyślisz, to siłą rzecz kreujesz iluzje dualności.

ta przestrzeń nie jest oderwana od całości, tylko jest tą całością. To w tej przestrzeni pojawiają się formy, poczucie tożsamości, emocje, uczucia, myśli, obrazy mentalne. Ona jest domem dla tych form energetycznych
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 12:41 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

64
victoria pisze:No tak..... :D

Muszę sobie to wszystko dokładnie przemyśleć, niby masz rację, wszystko co piszesz jest prawie logiczne, tylko albo ja mam wrodzone ale... ;) albo inne doświadczenia albo jeszcze nie wszystko rozumiem...

Taki przykład na gorąco, co mnie wczoraj spotkało. Idę sobie ulicą, ze sklepu wychodzi młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży i z rozhisteryzowanym na oko dwulatkiem za rękę. Kiedy już wyszli, dziewczyna dała małemu takiego kopniaka w pupę, ze gdyby go nie trzymała to chyba by odfrunął. Zanim pomyslałam, tak wrzasnęłam, że cała ulica spojrzała w naszym kierunku, próbowałam już spokojnie powiedzieć jej co myślę, ale chwyciła dziecko na ręce i prawie biegnąc zniknęła w jakiejś bramie. Poszłam w swoją stronę, nie zważając już na ludzi, którzy jak trzeba to nic nie widzą, a potem mają tysiące teorii włącznie z taką ze bachorowi się należało :ech:
I tu mi przeszkadza Twoja akceptacja, ja mogę zaakceptować fakt, że człowiek jest niedoskonały, ze popełnia błedy, że w człowieku są pokłady dobroci i nikczemności, ale ta akceptacja w realnej sytuacji znika. Pierwszy odruch to negacja, jeszcze zanim włączy się logiczne myślenie.

Albo jak wytłumaczyć pierwsze wrażenie, przeważnie słuszne, ja to nazywam intuicją... Ale czasem, rzadko, ale zawodzi i potem przeszkadza. Widzę kogos pierwszy raz, nic o nim nie wiem, nie rozmawiam, taki moment i wzbudza moją sympatię albo wręcz przeciwnie. Potem kiedy już tę osobę poznaje, przeważnie jest tak jak w pierwszym wrażeniu, ale bywa ze osoba żle oceniona przez pierwsze wrażenie zyskuje przy poznaniu i byłaby pełna moja sympatia, gdyby nie to cholerne pierwsze wrażenie, ktorego już nie potrafię się pozbyć i które siedzi jak ziarnko piasku w oku.

To tak na gorąco, bo ja to sobie jeszcze przemyśle :)
dałeś jej kopaczy nie?

jakiegokolwiek?

na naszych oczach dzieci żyja w oboach koncentracyjnych swoich popier* rodziców
jesli był 'nieznośny' to przez coś - przez debilną histeryczna matkę albo przez ADHD - tak czy siak wymagał spokoju opanowania stanowczości

co mu dałaś?

nauczyłam sie nie odpuszczać by po każdym niusie - zamęczyli dziecko nie wracać do swoich zaniechań

cóż ja sobie nie wybaczam - ma świetnie doświadczoną wyobraźnię
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 12:53 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

65
baabcia pisze:"jakoś" ma chyba wydźwięk wartościujacy byle jak - o to chodziło
Dla mnie nie. Dla mnie to oznacza wolność wyboru (i taki kontekst podałam). Czyli każdy po swojemu, nie jestem w stanie tego zdefiniować konkretniej, bo nie uznaję 'jedynie słusznej' interpretacji. Ona jest zgodna z poziomem świadomości każdego człowieka z osobna.
baabcia pisze:acha jeszcze o komentowaniu aksjomatów - ufff - toż z definicji nie podlegają podważaniu i dłubaniu
Wypowiedzi Jezusa nie są aksjomatami. Gdyby były, nie narodziłoby się na bazie ich rozumienia tyle najróżniejszych religii chociażby.

OK, dzięki za odpowiedź, teraz lepiej rozumiem Twoje stanowisko :).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 13:43 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

66
Ha, ha, dobrze przeczuwałam, że o coś podobnego się oprze... :D

victoria pisze:No tak..... :D

Muszę sobie to wszystko dokładnie przemyśleć, niby masz rację, wszystko co piszesz jest prawie logiczne, tylko albo ja mam wrodzone ale... ;) albo inne doświadczenia albo jeszcze nie wszystko rozumiem...

Taki przykład na gorąco, co mnie wczoraj spotkało. Idę sobie ulicą, ze sklepu wychodzi młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży i z rozhisteryzowanym na oko dwulatkiem za rękę. Kiedy już wyszli, dziewczyna dała małemu takiego kopniaka w pupę, ze gdyby go nie trzymała to chyba by odfrunął. Zanim pomyslałam, tak wrzasnęłam, że cała ulica spojrzała w naszym kierunku, próbowałam już spokojnie powiedzieć jej co myślę, ale chwyciła dziecko na ręce i prawie biegnąc zniknęła w jakiejś bramie. Poszłam w swoją stronę, nie zważając już na ludzi, którzy jak trzeba to nic nie widzą, a potem mają tysiące teorii włącznie z taką ze bachorowi się należało :ech:
I tu mi przeszkadza Twoja akceptacja, ja mogę zaakceptować fakt, że człowiek jest niedoskonały, ze popełnia błedy, że w człowieku są pokłady dobroci i nikczemności, ale ta akceptacja w realnej sytuacji znika. Pierwszy odruch to negacja, jeszcze zanim włączy się logiczne myślenie.
Vickie, bardzo dobry przykład dałaś. Wyobraź sobie, że ja też bym zareagowała, może nie wrzaskiem, spokojnie, ale bardzo stanowczo i 'sieknęłabym' te panią do żywego. Dlatego, że w moim 'kręgosłupie moralnym' nie ma zachowań tego typu. I będę reagowała na każde 'zło', na jakie mogę zareagować.

Ale w głębi mnie będzie akceptacja, ŻE takie 'zło' istnieje. Ma prawo istnieć i ma sens, wbrew pozorom. Oczywiście tego sensu nie widać 'gołym okiem' (na planie materialnym), trzeba go odnaleźć w nieco szerszej perspektywie. Trzeba się po prostu zagłębić w sobie samym i w temacie, żeby móc je dostrzec.

Skrótowo i 'z marszu':

1. Ta kobieta nie zdawała sobie sprawy, że kopiąc własne dziecko, nie dość, że robi mu krzywdę, to na dodatek pojęcia nie ma, że tak naprawdę tę krzywdę robi sobie samej. Bo to 'zło', które uczyni komuś innemu, powróci do niej z nawiązką, takie są prawa życia. Na dany moment ona dopiero testuje życie, zacznie myśleć, jak ono będzie się odwzajemnić (albo i nie zacznie, ale na pewno dostanie tę szansę od życia). Póki co w jej 'kręgosłupie moralnym' wartości 'ego' stoją na pierwszym miejscu (prawdopodobnie dziecko było w sklepie marudne i usiłowało wymóc na niej kupno czegoś tam, więc ją zdenerwowało; ta kobieta źródło swoich własnych emocji widzi 'na zewnątrz'). Zatem ona jest na takim etapie świadomości, na którym musi zaznać negatywnego (wraz z konsekwencjami), żeby wypracować w sobie gotowość na inny wybór, pozytywny.

Krótko podsumowując (i metaforycznie): ja jestem w liceum i już jestem tego świadoma, ona dopiero w podstawówce. Czy mogę nie zaakceptować tego, że ona uczy się czegoś, co ja już dawno przyswoiłam?... Wszak każdy najlepiej uczy się na własnych błędach i musi je popełniać, żeby móc wyciągnąć wnioski, swoje własne. Moja interwencja też może być dla niej wskazówką na tym jej etapie nauki w podstawówce i dlatego będę reagować zawsze w tego typu sytuacjach. Nie obchodzi mnie (w sensie - jestem świadoma, że nie mam na to wpływu), czy ona z niej skorzysta, czy to da jej do myślenia, każdy jest odpowiedzialny tylko za swoje uczucia. I na tym planie materialnym każde zachowanie jest wyrazem każdego z osobna: jej kopniak jest wyrazem jej świadomości, moja reakcja - mojej. I nie znaczy to, że w głębi siebie nie mogę akceptować tego, co neguję 'na wierzchu'. Akceptacja, o której mówię (duchowa) jest na 'szerszym planie' niż materialny.

2. Gdyby nie tego typu sytuacje w życiu, skąd byśmy wiedzieli, jak na nie zareagujemy? Człowiek sobie wiele może wyobrażać, o, ja to na pewno bym tego nie zrobił(a)... ja to bym się zachował(a) tak, albo tak.... Znamy tego typu wypowiedzi, bo one są naprawdę częste (i też świadczą o braku świadomości na ten temat ;)). Bo to, jak się zachowamy, będziemy wiedzieć dopiero, jak sami przeżyjemy omawianą sytuację. Wszelkie słowa na ten temat i dyskusje 'przed faktem', to tylko wyobraźnia. Istotą człowieka jest jednak to, co ma nie na języku, a w sercu.

I dzięki tego typu sytuacjom mamy okazję sprawdzić, co się w nas kryje, po prostu, doświadczyć czegoś i obserwować nasze reakcje (bo to też jest doświadczenie). Czyli 'zło', ale jednak służy wszystkim. Tego nie widać na pierwszy rzut oka, gdyż ludzie są nauczeni widzieć tylko jedną stronę medalu: coś jest albo 'dobre', albo 'złe'. Trzeba się nieco wysilić, żeby postrzec, iż dokładnie wszystko ma dwie strony medalu, a jeszcze, żeby w 'złym' dostrzec 'dobro' (czyli w negatywnym pozytywy). Nie każdego na to stać, nie każdy chce (bo i nie dla każdego na jego poziomie ewolucji to jest zagadnienie warte odkrycia i pogłębienia).


victoria pisze:Albo jak wytłumaczyć pierwsze wrażenie, przeważnie słuszne, ja to nazywam intuicją... Ale czasem, rzadko, ale zawodzi i potem przeszkadza. Widzę kogos pierwszy raz, nic o nim nie wiem, nie rozmawiam, taki moment i wzbudza moją sympatię albo wręcz przeciwnie. Potem kiedy już tę osobę poznaje, przeważnie jest tak jak w pierwszym wrażeniu, ale bywa ze osoba żle oceniona przez pierwsze wrażenie zyskuje przy poznaniu i byłaby pełna moja sympatia, gdyby nie to cholerne pierwsze wrażenie, ktorego już nie potrafię się pozbyć i które siedzi jak ziarnko piasku w oku.
Mówisz o odczuciu energetycznym danej osoby. Tak, to przynależy do intuicji, aczkolwiek ona sama dotyczy nie tylko tego, ale też np. wydarzeń życiowych, wyborów, decyzji itp.

Owszem, zgadzam się tu z Tobą i w zasadzie mogłabym powiedzieć, że moje pierwsze odczucie kogoś też prawie zawsze jest trafne. Ale słowo 'prawie' konieczne, gdyż zdarza się poznać kogoś, kto akurat jest strasznie spięty z jakiegoś powodu, pod wpływem bardzo silnych negatywnych emocji, których nie ujawnia i wtedy emanuje nie do końca prawdziwe, krótko mówiąc - z jakiegoś powodu 'nie jest sobą'. Wyczuwamy w pierwszej kolejności te negatywne energie. Po czym, jeśli mamy kontakt z tą osobą i okazję poznać ją bliżej, możemy doczekać momentu, kiedy to, co sprawiło przy poznaniu, że odczuliśmy ją negatywnie, minie.

Tak czy siak - na tego typu intuicji można polegać, ale trzeba chyba wziąć pod uwagę, że mogą się zdarzyć sytuacje jak wyżej. czyli intuicja z pewną dozą ostrożności ;).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 14:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

67
Lidka pisze:
baabcia pisze:"jakoś" ma chyba wydźwięk wartościujacy byle jak - o to chodziło
Dla mnie nie. Dla mnie to oznacza wolność wyboru (i taki kontekst podałam). Czyli każdy po swojemu, nie jestem w stanie tego zdefiniować konkretniej, bo nie uznaję 'jedynie słusznej' interpretacji. Ona jest zgodna z poziomem świadomości każdego człowieka z osobna.
baabcia pisze:acha jeszcze o komentowaniu aksjomatów - ufff - toż z definicji nie podlegają podważaniu i dłubaniu
Wypowiedzi Jezusa nie są aksjomatami. Gdyby były, nie narodziłoby się na bazie ich rozumienia tyle najróżniejszych religii chociażby.

OK, dzięki za odpowiedź, teraz lepiej rozumiem Twoje stanowisko :).
a ja myślałam, że tak jak wiele spraw w KK są niepodważalne
póki Papież nie ogłosi, że zmienia nóżkę

ale ja się nie znam

szczerze to zaskoczyło mnie, że można słowa Jezusa sobie podpasować

ale tu nie mam nic do powiedzenia

powinnam brać pod uwagę te problemy z prezerwatywami, wstrzemięźliwością, rozwodami itd ludzie sobie jakoś radzą z niedoskonałością swoich bogów - ale czy to jest wynik rozwoju duchowego czy własna mizeria?

ja tam jak chłopu mówię dziewica to dziewica a nie interpretuję - prosta baba ze mnie
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 14:28 przez baabcia, łącznie zmieniany 2 razy.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

68
Sosan pisze:Dobra, to wymień konkretnie 3 rzeczy, które w ostatnich 10 latach negowałaś, ale wyniku pracy nad sobą i uświadomienia sobie ich doszłaś do ich całkowitej akceptacji.
OK! (i chyba poprosimy Victorię o przeniesienie tej dyskusji do innej rubryki ;)).

Zacznę od tego, że negacja jest wyrazem nieświadomości i w życiu praktycznym ukazuje się pod postacią naszych negatywnych reakcji.

1. Reagowałam negatywnie na zachowania bliskich mi osób, które mnie odrzucały. Uświadomiłam sobie, że moje negatywne emocje pochodzą od oczekiwań, a te od 'ego'. I że moje własne emocje i uczucia są zależne tylko ode mnie i jak będę oczekiwała, że ktoś zaspokoi moje własne oczekiwania, to ból będzie trwał i do niczego nie dojdę. 'Umiejscowienie' źródła problemu rozwiązało go definitywnie.

2. To samo względem negatywnych opinii na mój temat. Uświadomienie sobie, czym te opinie są, tak naprawdę, rozwiązało problem całkowicie.

3. Negowałam wybory (a zwłaszcza te negatywne) innych ludzi, nie potrafiłam zaakceptować, że 'ktoś sobie krzywdę robi' (w tym wszelkie sytuacje związane z religią, z której mnie udało mi się wyswobodzić i poczułam skrzydła ;)), to się wyrażało krytyką tych ludzi. I trwało dopóty, dopóki nie uświadomiłam sobie, czym jest religia dla człowieka i o co tu chodzi. I to jest widoczne nawet na forum, nie pamiętam, kiedy ostatni raz skrytykowałam wyznawcę religijnego (choć wielu wciąż rozumie, że ja krytykuję, ale ja mojej wypowiedzi nie opieram na wyobrażeniu mnie przez innych, a na moich własnych uczuciach, bo to one tu są miarodajne).

Starczy? :)

Sosan pisze:Akurat mnie, jako człowiekowi romansującego z advaitą ( niedualnoscią) nie musisz tłumaczyć, że w życiu wszystko jest nierozłączne ;) . Co ciekawe, aby taka niedualność stała się naszym własnym doświadczeniem to musisz patrzyć na świat z perspektywy totalnej ciszy, zaniku aktywności mentalnej. Bo gdy tylko coś pomyślisz, to siłą rzecz kreujesz iluzje dualności.
No i właśnie rozdzieliłeś, co nierozdzielne... :). Bo absolutnie nie trzeba przestać myśleć, żeby 'sięgnąć nieba', bo ono nie istnieje 'osobno', jak sam piszesz, ono jest w nas samych, tylko trzeba je odnaleźć :). I NIE w głowie. Myślenie w tym nie przeszkadza, wprost przeciwnie, dzięki myśleniu można rozumieć i świadomie 'być w niebie'.

To, o czym cały czas mówisz, to tylko jedno z ćwiczeń, które daje podobny efekt. Podobny, aczkolwiek oderwany od życia. A to jest prawdą, co w tym materialnym, zwykłym życiu się sprawdza. Ono po to jest, Sosan. Daje nam okoliczności, dzięki którym możemy nabierać świadomości, a to nas stawia bezpośrednio przed 'drzwiami do nieba'.
Sosan pisze:ta przestrzeń nie jest oderwana od całości, tylko jest tą całością. To w tej przestrzeni pojawiają się formy, poczucie tożsamości, emocje, uczucia, myśli, obrazy mentalne. Ona jest domem dla tych form energetycznych
No, widzisz, znów teorie jakieś tam... Kto to wymyślił? :)

Będąc formą, nie masz świadomości siebie samego w postaci duchowej, odzyskasz ją dopiero po śmierci ciała. Zatem postrzegasz wszystko w sposób 'amnezyjny' (i rozumiesz w ten sam sposób). I dopiero po śmierci ciała przypomnisz sobie, czym jest to, co nazywasz dziś 'przestrzenią', a także zrozumiesz tak naprawdę, co z tą tożsamością itd.

I powiem Ci jeszcze, że jesteśmy (my, ludzie z naszym światem materialnym) w samym centrum tej 'przestrzeni'. Trzeba tylko sobie to uświadomić.

Nie znam Twoich uczuć, Twojego doświadczenia, nie ośmielę się oceniać czy sądzić. Ale wiem, że zasadniczym 'zadaniem' duszy wcielonej (człowieka) jest... bycie człowiekiem ze wszystkimi atrybutami mu przynależnymi, przy czym w uświadamianiu sobie życia i samego siebie bez umysłu ludzkiego ani rusz, to nasze podstawowe 'narzędzie'. Ćwicząc jednocześnie umysł (w taki czy inny sposób, może być też próba zatrzymania myśli), albo i nie, to naprawdę bez znaczenia. Znaczenie ma tylko to, czy prowadzi to do uświadamiania sobie życia, czyli do zmniejszania sfery nieświadomej a zwiększania świadomej (co przekłada się właśnie na nasze naturalne reakcje). Więc bez osądzania Ciebie, zgodnie z moim odczuciem, powinieneś nabrać świadomości wielu, wielu rzeczy związanych z życiem na Ziemi... Aż dojdziesz do etapu, kiedy nie będzie w Tobie negacji. Wtedy nie wrócisz więcej na Ziemię, bo i po co, nie będzie już takiej potrzeby.

(w sumie to dotyczy nie tylko Ciebie, mnie również i każdego innego człowieka)

Ale to jest moje zdanie, rzecz jasna, Ty możesz się nad tym zastanowić, albo i nie, Twoje prawo, którego nie kwestionuję ;)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 15:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

69
baabcia pisze:a ja myślałam, że tak jak wiele spraw w KK są niepodważalne
póki Papież nie ogłosi, że zmienia nóżkę

ale ja się nie znam

szczerze to zaskoczyło mnie, że można słowa Jezusa sobie podpasować

ale tu nie mam nic do powiedzenia
Dlaczego, na Boga??? Gdzie jest powiedziane, że słowa Jezusa muszą być rozumiane tylko na katolicki sposób???

Baabciu, zostaw problemy katolików katolikom, a siebie doceń trochę bardziej, bo najwyraźniej tego nie robisz... :). Masz dokładnie takie samo prawo czytać Biblię i rozumieć, jak Ci TWOJE serce dyktuje, a nie inni ludzie. Jeśli masz ochotę przekonać się sama, co takiego Jezus mówił i robił, że ludzie uznali Go Bogiem, rzecz jasna.
baabcia pisze:powinnam brać pod uwagę te problemy z prezerwatywami, wstrzemięźliwością, rozwodami itd ludzie sobie jakoś radzą z niedoskonałością swoich bogów - ale czy to jest wynik rozwoju duchowego czy własna mizeria?
To wynik kalkulowania umysłem, a nie rozwoju duchowego... :). On, tenże rozwój duchowy, jest związany z uczuciem (i polega na stopniowym odwarunkowywaniu miłości), a nie z tym, co wymyśli głowa. Głową człowiek sobie powinien pomagać jedynie.

Moim zdaniem, rzecz jasna ;).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 15:21 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

70
Lidko,

dzięki za interesujące opisy, Ale powiedz teraz zupełnie szczerze- nie ma teraz w Tobie jakiegoś mniej lub bardziej subtelnego poczucia wyższości w stosunku do ludzi, którzy wciąż przejmują się opiniami, negatywnie reagują na opinie i zachowania ? Coś na zasadzie- akceptuję to, że są na niższym poziomie rozwoju duchowego. Oni są w przedszkolu, a ja na studiach.. czyli jestem ponad to.. bardziej rozwinięta, mądrzejsza i uduchowiona ?
Zadaję to pytanie, bo tego typu postawa jest najprostszą drogą do rozwinięciu najbardziej niebezpiecznego fantomu- tzw ega spirytualnego.

umysł rozdziela i tworzy kategorie- inaczej nie bylibyśmy w stanie się porozumiewać.. Za pomocą myślenia dojdziesz tylko do własnego, iluzorycznego nieba, sfabrykowanego na własne potrzeby. A jak chcesz dotknąć tego co wieczne i bezforemne, to musisz być po prostu w harmonii z życiem, tu i teraz.. a to determinuje brak snu myślowego. Identyfikacja z życiem materialnym a korzystanie z niego to dwie odrębne sprawy !! a tu w formie człowieka jak najbardziej mamy narzędzia, aby przekroczyć to pierwsze...i wówczas doświadczamy tego świata materialnego w sposób bezpośredni bez kompulsywnego redukowania go do martwych konceptów.

nie zgadzam się- po śmierci nadal nic nie zrozumiemy- to typowy trick umysłu aby trzymać nas w hipnozie fałszywej identyfikacji, Pamiętaj- za każdym razem jak cos jest projektowane na przyszłość ( w psychologicznym sensie) to jest to robota ego. Obserwator nigdy sam siebie nie ujrzy.. jesteśmy i będziemy na zawsze tajemnicą dla siebie...
Kolejna sprawa- zbieranie doświadczeń i uczenie się pozytywnych reakcji może być jak najbardziej przydatne w praktycznym wymiarze życia... Jednak w najgłębszym wymiarze jest to wciąż podtrzymywanie w sobie iluzji bycia kimś, kto jest na ścieżce duchowej, ma zadanie tu na ziemi...
i tu działa najprostsza logika... najpierw widzisz siebie- powiedzmy Lidkę A przed rozwojem duchowym...,potem zachodzą pewne modyfikacje w charakterze, poziomie świadomości... i mamy Lidkę B- na wyższym poziomie spirytualnym..
Kim jest ten co to wszystko obserwuje ?? I czy ten obserwator może być obserwowanym przez siebie fenomenem ?
To jest zwykłe, zupełnie niespirytualne poczucie transcendencji.. dlaczego więc uważasz obserwowaną przez siebie formą za to kim jesteś ??
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 15:39 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

71
Lidka pisze:
baabcia pisze:a ja myślałam, że tak jak wiele spraw w KK są niepodważalne
póki Papież nie ogłosi, że zmienia nóżkę

ale ja się nie znam

szczerze to zaskoczyło mnie, że można słowa Jezusa sobie podpasować

ale tu nie mam nic do powiedzenia
Dlaczego, na Boga??? Gdzie jest powiedziane, że słowa Jezusa muszą być rozumiane tylko na katolicki sposób???

Baabciu, zostaw problemy katolików katolikom, a siebie doceń trochę bardziej, bo najwyraźniej tego nie robisz... :). Masz dokładnie takie samo prawo czytać Biblię i rozumieć, jak Ci TWOJE serce dyktuje, a nie inni ludzie. Jeśli masz ochotę przekonać się sama, co takiego Jezus mówił i robił, że ludzie uznali Go Bogiem, rzecz jasna.
baabcia pisze:powinnam brać pod uwagę te problemy z prezerwatywami, wstrzemięźliwością, rozwodami itd ludzie sobie jakoś radzą z niedoskonałością swoich bogów - ale czy to jest wynik rozwoju duchowego czy własna mizeria?
To wynik kalkulowania umysłem, a nie rozwoju duchowego... :). On, tenże rozwój duchowy, jest związany z uczuciem (i polega na stopniowym odwarunkowywaniu miłości), a nie z tym, co wymyśli głowa. Głową człowiek sobie powinien pomagać jedynie.

Moim zdaniem, rzecz jasna ;).
a jesteś pewna, że wyraźniej wiesz niż ja cokolwiek?

a jesteś pewna, że nalezy wierzyć w Jezusa?

a jesteś pewna, ze to nie dziwna pycha podpowiada - a wezmę sobie biblię i lepiej obrobię niż ...

a może to jest tak, że gdy się uwolnisz od nienawiści i rozum z emocjami i doświadczeniem (ciekawie przekazywanym ) pozwoli Ci być w równowadze to nie będziesz szukała kogo do czego przekonać, jak interpretować biblię czy jak nazywać życie
myślenie i interpretowanie życia nie jest samym życiem

mnie bardzo interesuje co ciekawego przemyśleli inni, mogę mieć różne wrażenia po wysłuchaniu ich z uwagą ale to na moje życie ma wpływ umiarkowany, nie wiem co bym sobie mogła polepszyć;

mam zupełny spokój w uznaniu, ze jeśli ktoś wie co mu pomaga żyć a nie ogłupia go to to niech sobie tak myśli byle nie ogłaszał mi z minaretu czy w czasie procesyji osiedlowej, ze ja mam to uważać za świetny pomysł;
miliony pomysłów na duchowe rozumienie życia sa na świecie i prawie wszystkie nie moje oczywiście
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 16:45 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

72
Sosan pisze:Lidko,

dzięki za interesujące opisy, Ale powiedz teraz zupełnie szczerze- nie ma teraz w Tobie jakiegoś mniej lub bardziej subtelnego poczucia wyższości w stosunku do ludzi, którzy wciąż przejmują się opiniami, negatywnie reagują na opinie i zachowania ? Coś na zasadzie- akceptuję to, że są na niższym poziomie rozwoju duchowego. Oni są w przedszkolu, a ja na studiach.. czyli jestem ponad to.. bardziej rozwinięta, mądrzejsza i uduchowiona ?
Zadaję to pytanie, bo tego typu postawa jest najprostszą drogą do rozwinięciu najbardziej niebezpiecznego fantomu- tzw ega spirytualnego.
Nie, Sosan, nie ma. Owszem, to może pójść w stronę, która wspominasz, ale nie musi, to zależy tylko ode mnie. Ponieważ to jest moja świadoma decyzja, świadomie też zachowuję czujność (nie jest to trudne, kiedy zachowa się w pierwszej kolejności szczerość względem samego siebie). Oczywiście nie polega to na tym, że cały czas myślę i kalkuluję: o, teraz to powinnam, teraz tamto. W życiu jest czas na wszystko i nie mieszam tego, jak żyję (robię cokolwiek), to żyję i nie myślę na ten temat, po prostu żyję tym, a reaguję zgodnie z aktualną świadomością. Czujność nie polega na kalkulowaniu i dopasowywaniu wykalkulowanego do jakiegoś wzorca, a na wychwytywaniu odczuć 'tu i teraz'. Odczuwa się 'samo' i ułamek sekundy wystarczy, żeby określić, co się czuje (uświadomić sobie to w głowie) i, jeśli tak się zdarza (a zdarza, w końcu jestem człowiekiem), żeby powrócić na 'odpowiednie tory'. Wartości 'ego' mnie nie pociągają, idę w drugą stronę. W takiej sytuacji zamiast tej hipotetycznej satysfakcji (czy odczucia bycia 'lepszym'), pojawia się czysta, nie zmącona radość (jeśli napotykam sytuację pozytywną), albo zrozumienie i współczucie, jeśli napotykam sytuację, w której ktoś cierpi.

Ty masz tu tylko moje słowa, mogę Cię zapewnić, że piszę szczerze, ale piszę to już ze świadomością, że dla Ciebie to są tylko czyjeś słowa, czyli nic 'namacalnego', więc możesz je zinterpretować, jak zechcesz i jak to będzie grało z Twoim podejściem i z Twoją świadomością.
Sosan pisze:umysł rozdziela i tworzy kategorie- inaczej nie bylibyśmy w stanie się porozumiewać.. Za pomocą myślenia dojdziesz tylko do własnego, iluzorycznego nieba, sfabrykowanego na własne potrzeby. A jak chcesz dotknąć tego co wieczne i bezforemne, to musisz być po prostu w harmonii z życiem, tu i teraz.. a to determinuje brak snu myślowego.
Tylko że ja nie mówię o niczym wyobrażonym i powstałym na bazie naszych myśli :). Ja mówię o ODCZUCIU! :D W tym celu nie jest konieczne całkowite zatrzymanie myśli, wystarczy ich spowolnienie. I zachowanie świadomości, rzecz jasna.

Inaczej mówiąc, wystarczy przejście w 'inny stan świadomości' (podobny do hipnozy i, myślę, z nią związany, oczywiście w takiej sytuacji chodzi o auto-hipnozę, bo sami to robimy). To jest ułamek sekundy, o tym się nie myśli, to się po prostu robi i myślenie samo się przestawia (spowalnia, a nawet wyłącza, jeśli trzeba). Żadna praca nie jest potrzebna, żadne konkretne warunki też nie.

Sosan pisze:Identyfikacja z życiem materialnym a korzystanie z niego to dwie odrębne sprawy !! a tu w formie człowieka jak najbardziej mamy narzędzia, aby przekroczyć to pierwsze...i wówczas doświadczamy tego świata materialnego w sposób bezpośredni bez kompulsywnego redukowania go do martwych konceptów
Gdyby nie te Twoje 'martwe koncepty', nie doszedłbyś do wniosków, jakie mi teraz referujesz, więc może zastanów się?... ;)
Sosan pisze:nie zgadzam się- po śmierci nadal nic nie zrozumiemy- to typowy trick umysłu aby trzymać nas w hipnozie fałszywej identyfikacji, Pamiętaj- za każdym razem jak cos jest projektowane na przyszłość ( w psychologicznym sensie) to jest to robota ego. Obserwator nigdy sam siebie nie ujrzy.. jesteśmy i będziemy na zawsze tajemnicą dla siebie...
A skąd to wiesz? Umarłeś i stwierdziłeś na własnej skórze?... Ja myślę, że przyjąłeś jako pewnik bez sprawdzania.

Po śmierci wraca nasza normalna świadomość bez żadnych tricków 'ego' (jego aktywność umiera wraz z ciałem, po śmierci ciała jedyne, co z niego pozostaje, to zdolność rozróżniania i wyboru; oczywiście nie będzie to już 'ego' człowieka, którym się było, ta osobowość umiera definitywnie, nie przenosi się w tzw. zaświaty). I dopiero wtedy widzimy (przypominamy sobie), że nie jesteśmy człowiekiem, którym jeszcze przed chwilą byliśmy, że to tylko taka tymczasowa osobowość. A to, co się zmieniło w nas, w naszej Istocie, dzięki tej inkarnacji nie jest żadnym trickiem tylko czystą, żywą energią, która zmieniła swoje właściwości. Nie trzeba nawet tego interpretować, to się wie i czuje, także widzi.

(możliwe, że Tobie się wydaje, iż myślenie, słyszenie czy patrzenie to atrybuty człowieka, czyli formy jedynie; pewnie i tak nie uwierzysz, ale powiem Ci, że nie na darmo w Biblii jest napisane, że Bóg stworzył go 'na swój wzór i podobieństwo', forma zwana człowiekiem została wyposażona w zmysły przypominające zmysły duchowe, stąd umysł ludzki, wzrok czy słuch)
Sosan pisze:Kolejna sprawa- zbieranie doświadczeń i uczenie się pozytywnych reakcji może być jak najbardziej przydatne w praktycznym wymiarze życia... Jednak w najgłębszym wymiarze jest to wciąż podtrzymywanie w sobie iluzji bycia kimś, kto jest na ścieżce duchowej, ma zadanie tu na ziemi...
I znów Ci się gdzieś zgubiło uczucie... :). Bo zmiana reakcji wynika bezpośrednio ze zmiany uczuć, nie zmiany myślenia (ono jest tylko 'narzędziem', które prowadzi do tego celu). Reagujemy nie zgodnie z tym, co myślimy, że czujemy, ale zgodnie z tym, co rzeczywiście czujemy. Reakcje nie podlegają myśleniu, a uczuciu w głębi nas. Reakcje negatywne związane są z nieświadomością i uwarunkowaniem. Pozytywne przeciwnie, są efektem uświadomienia sobie.

Ludzka duchowość nie opiera się na ludzkim umyśle, jej wyrazem są UCZUCIA.

Więc o jakiej iluzji tu mówisz?...

Sosan pisze:tu działa najprostsza logika... najpierw widzisz siebie- powiedzmy Lidkę A przed rozwojem duchowym...,potem zachodzą pewne modyfikacje w charakterze, poziomie świadomości... i mamy Lidkę B- na wyższym poziomie spirytualnym..
Kim jest ten co to wszystko obserwuje ?? I czy ten obserwator może być obserwowanym przez siebie fenomenem ?
To jest zwykłe, zupełnie niespirytualne poczucie transcendencji.. dlaczego więc uważasz obserwowaną przez siebie formą za to kim jesteś ??
Ty z tym obserwatorem nie możesz za siebie... :). Już Ci pisałam, nie ma nikogo 'drugiego' ani 'trzeciego', jesteś tylko Ty. Ale w różnych postaciach związanych z różnymi poziomami świadomości. Osobowość ludzka jest tylko taką 'końcówką', tymczasową, na czas inkarnacji (i która wszystko zapomina i wydaje jej się, że jest 'osobno' i że w ogóle 'niezależna' od niczego). Umrze osobowość - pamięć wróci i spojrzysz na nią naprawdę 'z boku', będziesz zmógł poobserwować sobie ją do woli :). Ba, nie tylko, będziesz zmógł wtedy robić 'cuda', bo pozbędziesz się ograniczenia w postaci ciała. Oczywiście pierwsze, co zrobisz, to za głowę się złapiesz (metafora), bo jak sobie wszystko przypomnisz, będziesz widział (i czuł), jak wypełniłeś zadanie, jakie sam sobie narzuciłeś, decydując się na tę inkarnację... :D

Tak, to też jest uwarunkowane! Dopóki dusza nie nabędzie świadomości najwyższej.

Oczywiście jak wszystko pójdzie zgodnie z planem. Bo, niestety, nie wszystko tak idzie. Zdarza się, że człowiek (ta 'materialna końcówka', która może wszystko) tak silnie uwarunkuje się czymś na Ziemi, że nie zdoła tego porzucić, wracając. Więc jeśli wierzysz na mur-beton, na przykład, że po śmierci ustaje myślenie zawieszamy się w 'pustce' (potraktuj to nie jak komentarz, a zwykły przykład), to właśnie tego doświadczysz. I podczas gdy inne dusze będą radośnie ewoluowały dalej, Ty będziesz trwał w zawieszeniu, nie widząc, nie słysząc, nie myśląc wieki całe (o ile nie tysiąclecia). Ale, jako że czas nie ma znaczenia, w rzeczywistości duchowej w ogóle go nie ma (jest 'płaszczyznowy'), to jest bez znaczenia i myślę, że nie odbierzesz tego jako 'groźbę', bo nie mam najmniejszego zamiaru ani ciebi, ani kogokolwiek straszyć.

Jedno tu jest pewne: zaznajemy po śmierci tego, czego sami chcemy zaznać, czyli w co wierzymy. A sami chcemy zaznać tego, co nam jest potrzebne. Skoro jest nam potrzebne - służy nam. A skoro służy - jak tu nie akceptować wyborów innych ludzi?... ;)

(o akceptacji to moje, ale te inne informacje - wiesz, skąd je mam, więc nie będę powtarzać, tym bardziej, że i tak w to nie wierzysz)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 17:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

73
baabcia pisze:a jesteś pewna, że wyraźniej wiesz niż ja cokolwiek?

a jesteś pewna, że nalezy wierzyć w Jezusa?

a jesteś pewna, ze to nie dziwna pycha podpowiada - a wezmę sobie biblię i lepiej obrobię niż ...

a może to jest tak, że gdy się uwolnisz od nienawiści i rozum z emocjami i doświadczeniem (ciekawie przekazywanym ) pozwoli Ci być w równowadze to nie będziesz szukała kogo do czego przekonać, jak interpretować biblię czy jak nazywać życie
myślenie i interpretowanie życia nie jest samym życiem
Ciekawie piszesz i niechętnie poszatkuję Twoja wypowiedź, ale jak tu nie przerwę, zgubię wątek...

Nie, nie jestem pewna, że wyraźniej wiem niż Ty, nie potrafię tego ocenić. odniosłam się tylko do Twoich słów: ale ja się nie znam

szczerze to zaskoczyło mnie, że można słowa Jezusa sobie podpasować

ale tu nie mam nic do powiedzenia
, czyli do stwierdzenia, że słowa Jezusa są jakby 'nietykalne'?... I jakbyś mało wiary w siebie miała?...

Baabciu, wszystko zależy od naszych uczuć. Twoich nie znam, bo każdy ma dostęp tylko do swoich. I jeśli chwycę Biblię z zamiarem, jaki tu określasz, to owszem, będzie to pycha. Ale jeśli chwycę z zamiarem zmierzenia się z tymi słowami, z odnalezieniem ich znaczenia w sobie samym i w życiu, to żadną pycha to nie będzie, wprost przeciwnie: jeśli znajdę potwierdzenie słów Jezusa w sobie i w życiu, będzie to prawda.

(i ja z takim nastawieniem sięgnęłam po Biblię, w celu samodzielnego zrozumienia jej i znalezienia w tych słowach samego życia; znalazłam)

Mądrze piszesz o uwolnieniu się z nienawiści i życiu w równowadze. Tylko dlaczego od razu zakładasz, że chodzi o przekonywanie kogoś do 'jedynie słusznej' interpretacji?... Ja nie po to odeszłam z kościoła, w którym 'jedynie słuszne' prawdy 'powaliły mnie', żeby tworzyć kolejne na tenże obraz i podobieństwo. Tu jest miejsce dla każdego i na każdą interpretację, a uważam, że warto, gdyż ludzie, de facto, nie znają tych słów... A i różne interpretacje pokazałyby różne możliwości do wzięcia pod rozwagę, uważam to za ciekawe.
baabcia pisze:mnie bardzo interesuje co ciekawego przemyśleli inni, mogę mieć różne wrażenia po wysłuchaniu ich z uwagą ale to na moje życie ma wpływ umiarkowany, nie wiem co bym sobie mogła polepszyć;

mam zupełny spokój w uznaniu, ze jeśli ktoś wie co mu pomaga żyć a nie ogłupia go to to niech sobie tak myśli byle nie ogłaszał mi z minaretu czy w czasie procesyji osiedlowej, ze ja mam to uważać za świetny pomysł;
miliony pomysłów na duchowe rozumienie życia sa na świecie i prawie wszystkie nie moje oczywiście
Zawsze możesz uświadomić sobie, że to, co inni robią, ICH dotyczy i wyraża, nie Ciebie :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 18:01 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

74
Lidka pisze:...Więc jeśli wierzysz na mur-beton, na przykład, że po śmierci ustaje myślenie zawieszamy się w 'pustce' (potraktuj to nie jak komentarz, a zwykły przykład), to właśnie tego doświadczysz.

I podczas gdy inne dusze będą radośnie ewoluowały dalej, Ty będziesz trwał w zawieszeniu, nie widząc, nie słysząc, nie myśląc wieki całe (o ile nie tysiąclecia).

Ale, jako że czas nie ma znaczenia, w rzeczywistości duchowej w ogóle go nie ma (jest 'płaszczyznowy'), to jest bez znaczenia i myślę, że nie odbierzesz tego jako
'groźbę', bo nie mam najmniejszego zamiaru ani ciebi, ani kogokolwiek straszyć.

Jedno tu jest pewne: zaznajemy po śmierci tego, czego sami chcemy zaznać, czyli w co wierzymy...
a to mnie zaskoczyło
jak nie piekło to Lidki 'nie groźba'
:aniolek: czarne scenariusze

a miała być bezinteresowna "miłość" :aniolek:
aż mnie zatkało

jakie przymusy wewnętrzne musi generować ten stan, stała konieczność wymyślania sobie coraz lepszego scenariusza wiary

niebezpieczna gra

:idea:
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 18:14 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

75
Lidko,

Jak widzę to nadal stawiasz odczucia i uczucia na piedestał oraz tworzysz teorię co będzie po śmierci, o ewolucji dusz.. prawda jest jednak tylko tu i teraz ,zawarta w tym momencie i poza umysłem. kiedy więc tworzysz jakieś teorie, obojętnie jak encyklopedyczne to przegapiasz automatycznie to co jest.
Martwe koncepty są właśnie narzędziami do posługiwania się w praktycznym wymiarze rzeczywistości. Ja piszę jednak o utożsamieniu z nimi ,o stanie hipnozy wytworami własnego umysłu- to prowadzi do cementowania " urojonego Ja"
Co po śmierci zobaczysz, czy odczujesz, będzie TYLKO odczuciem i widzianym fenomenem , wciąż nie będziesz wiedziała kim jesteś ;) Nóź sam siebie nie pokroi, bo aby coś doświadczyć, odczuć zobaczyć potrzebujesz dystansu. I obojętnie, czy będziesz miała formę duchową, energetyczna czy jakieś inne cudo.. będziesz zawsze widziała, doświadczała i odczuwała tylko to co masz, ale nigdy to kim jesteś.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 18:19 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

76
Sosan, ale to nie są teorie, ja to WIEM i doświadczam wiele z tego, co opisuję! :D Przegapia to ten, kto w to nie wierzy :).

(ale jak nie wierzy - nie wie, co traci, więc problemu też nie ma ;))

Nie kwestionuję Twojego wyboru, niech ci służy, dokądkolwiek Cię teraz to prowadzi :).

Wiesz, że dla człowieka istnieje tylko to, czego jest on świadomy?...

Wiesz, że człowiek (nie forma, a istota) jest tam, gdzie kieruje swoją uwagę?...

Och, mogłabym Ci zadać tych pytań dziesiątki, ale nie zadam. Dajesz wyraz tak silnego uwarunkowania swoim, że nie ma takiej opcji, żebyś widział coś ponad to... Jednym się pocieszam (to tylko takie powiedzenie, ja nie cierpię w żaden sposób z powodu 'braku porozumienia' między nami): że to, co uważasz za 'urojenia' itp jest dokładnie tym samym co Twój przykładowy nóż i obserwator...:ahah:

I tylko malutki logiczny błąd na koniec: w rzeczywistości duchowej (po śmierci ciała) nie można doświadczyć tego, co się ma, bo to rzeczywistość 'być'; 'mieć' dotyczy tylko i wyłacznie rzeczywistości materialnej. Człowiek, istota materialno-duchowa ma dwie opcje na raz: mieć dotyczy 'ciała', 'być' ducha. Korzysta z obu, choć nie musi być tego świadomy.

Bo uczuciom chyba nie zaprzeczysz? (oraz faktowi, że są związane tylko z 'być'?)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 18:45 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

77
baabcia pisze:
Lidka pisze:...Więc jeśli wierzysz na mur-beton, na przykład, że po śmierci ustaje myślenie zawieszamy się w 'pustce' (potraktuj to nie jak komentarz, a zwykły przykład), to właśnie tego doświadczysz.

I podczas gdy inne dusze będą radośnie ewoluowały dalej, Ty będziesz trwał w zawieszeniu, nie widząc, nie słysząc, nie myśląc wieki całe (o ile nie tysiąclecia).

Ale, jako że czas nie ma znaczenia, w rzeczywistości duchowej w ogóle go nie ma (jest 'płaszczyznowy'), to jest bez znaczenia i myślę, że nie odbierzesz tego jako
'groźbę', bo nie mam najmniejszego zamiaru ani ciebi, ani kogokolwiek straszyć.

Jedno tu jest pewne: zaznajemy po śmierci tego, czego sami chcemy zaznać, czyli w co wierzymy...
a to mnie zaskoczyło
jak nie piekło to Lidki 'nie groźba'
:aniolek: czarne scenariusze

a miała być bezinteresowna "miłość" :aniolek:
aż mnie zatkało

jakie przymusy wewnętrzne musi generować ten stan, stała konieczność wymyślania sobie coraz lepszego scenariusza wiary

niebezpieczna gra

:idea:
To są tylko informacje, dla mnie - 'z pierwszej ręki', sprawdzone, przeżyte, 'obmacane', tu nie ma miejsca na wymyślanie, mogę tylko relacjonować... Nawet wykazanie, że to nie ma znaczenia, straszy??? Jest czarnym scenariuszem???

(na szczęście adresat tych słów się nie przestraszył, olał i utwierdził się na swoim; Tobie też to radzę, nie widzę lepszego wyjścia, serio! :D)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 18:50 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

78
Lidka pisze:Sosan, ale to nie są teorie, ja to WIEM i doświadczam wiele z tego, co opisuję! :D Przegapia to ten, kto w to nie wierzy :).

(ale jak nie wierzy - nie wie, co traci, więc problemu też nie ma ;))

Nie kwestionuję Twojego wyboru, niech ci służy, dokądkolwiek Cię teraz to prowadzi :).

Wiesz, że dla człowieka istnieje tylko to, czego jest on świadomy?...

Wiesz, że człowiek (nie forma, a istota) jest tam, gdzie kieruje swoją uwagę?...

Och, mogłabym Ci zadać tych pytań dziesiątki, ale nie zadam. Dajesz wyraz tak silnego uwarunkowania swoim, że nie ma takiej opcji, żebyś widział coś ponad to... Jednym się pocieszam (to tylko takie powiedzenie, ja nie cierpię w żaden sposób z powodu 'braku porozumienia' między nami): że to, co uważasz za 'urojenia' itp jest dokładnie tym samym co Twój przykładowy nóż i obserwator...:ahah:

I tylko malutki logiczny błąd na koniec: w rzeczywistości duchowej (po śmierci ciała) nie można doświadczyć tego, co się ma, bo to rzeczywistość 'być'; 'mieć' dotyczy tylko i wyłacznie rzeczywistości materialnej. Człowiek, istota materialno-duchowa ma dwie opcje na raz: mieć dotyczy 'ciała', 'być' ducha. Korzysta z obu, choć nie musi być tego świadomy.

Bo uczuciom chyba nie zaprzeczysz? (oraz faktowi, że są związane tylko z 'być'?)
lidko,

Ilu ludzi, tyle teorii i każdy z nich mówi- ja to wiem ;) A poprzez wiarę tworzysz tylko projekcje, jakbyś bardzo wierzyła w Zeusa i greckie mity, to byś miała takie doświadczenia i obrazy w głowie, gdybyś była zafascynowana Wikingami i wierzyła w Odyna, to byś nam tutaj przedstawiała wizję Krainy Wiecznych Łowów i byś się w swojej naiwności śmiała " oni w to nie wierzą, więc nie widzą tej krainy'.
Najpierw musisz bardziej poznać mechanizmy działania własnego umysłu, chwilę się nad tym zastanowić , a potem dopiero zdecydować, czy masz uważać własne wizje za prawdy objawione ;)

ja zgadzam się z twoimi pytaniami i zadam tylko jedno:

A wiesz, że umysł tworzy różne projekcje zabarwione naszym własnym światem fantazji ?

i nawet już biorąc pod uwagę tą bajkową perspektywę, ze cos widziałaś i słyszałaś więcej- nie ma ona żadnego znaczenia.. po prostu widzisz kolejne formy i obrazy.. na ich podstawie możesz sobie zbudować super- ego, jako osoby, która ma wgląd w rzeczy niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Dalej będziesz zagubiona w foremnym i zmiennym i to na wyższym abstrakcyjnym poziomie :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 19:07 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

79
Lidka pisze:to, co uważasz za 'urojenia' itp jest dokładnie tym samym co Twój przykładowy nóż i obserwator...:ahah:

I tylko malutki logiczny błąd na koniec: w rzeczywistości duchowej (po śmierci ciała) nie można doświadczyć tego, co się ma, bo to rzeczywistość 'być'; 'mieć' dotyczy tylko i wyłacznie rzeczywistości materialnej. Człowiek, istota materialno-duchowa ma dwie opcje na raz: mieć dotyczy 'ciała', 'być' ducha. Korzysta z obu, choć nie musi być tego świadomy.

Bo uczuciom chyba nie zaprzeczysz? (oraz faktowi, że są związane tylko z 'być'?)
To są akurat zwykłe metafory, pierwsze słyszę, że ktoś uważa metafory za urojenia - LOL. Chyba nie zrozumiałaś z tego, że wierze w jakiegoś obserwatora na Marsie czy nóż dryfujący w kosmosie :)

Jeżeli człowiek ma dwie opcje i z nich wybiera, to automatycznie musi poza tymi opcjami. kim wiec jest poza duchem i ciałem ??
Kolejna sprawa- nie ma żadnego błąd logicznego- nawet w Twojej opcji " być" nie poznasz nigdy tego kim jesteś naprawdę.. czym miałabyś to poznać- umysłem ? Powstanie wtedy myśl ewentualnie obraz mentalny , świadomością- powstanie odczucie na bazie świadomości itd. itd...

nie, uczuciom nie zaprzeczę, one istnieją- w przeciwieństwie do aniołków haha, ale nie dotyczą one "być" tylko " mieć" uczucia to zwykłe formy energetyczne, które posiadamy. które przychodzą i odchodzą..
oczywiście możesz na bazie uczuć stworzyć sobie wizerunek " być" -ale on nie będzie niczym innym jak wyimaginowanym fantomem.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 19:16 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

80
Lidka pisze:To są tylko informacje, dla mnie - 'z pierwszej ręki', sprawdzone, przeżyte, 'obmacane', tu nie ma miejsca na wymyślanie, mogę tylko relacjonować...)
To już teraz wiem, dlaczego tak " zganiłaś" mnie za deprecjonowanie Jezusa, On podobnie jak Ty czuł się wybrańcem, kimś kto ma informacje od Boga- ojca z pierwszej ręki. Ale nie martw się- nikt Cię nie ukrzyżuje za to :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 19:20 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

81
Sosan pisze:To są akurat zwykłe metafory, pierwsze słyszę, że ktoś uważa metafory za urojenia - LOL. Chyba nie zrozumiałaś z tego, że wierze w jakiegoś obserwatora na Marsie czy nóż dryfujący w kosmosie :)
Nie, o koncepcjach mówiłam. Jakiekolwiek są, mają dokładnie taką samą wartość.
Sosan pisze:Jeżeli człowiek ma dwie opcje i z nich wybiera, to automatycznie musi poza tymi opcjami. kim wiec jest poza duchem i ciałem ??
Nie wybiera! :D Korzysta z obu, jedna dopełnia drugą. To, co wybiera, to są WARTOŚCI zgodne z poziomem świadomości: albo z jednej opcji, albo z drugiej (jako priorytetowe w swoim życiu, bo całe życie i tak korzysta z obu, one są powiązane i nierozerwalne, użycie w przewadze jednej z nich jest wyrazem świadomości duchowej i dziej się tak nawet bez świadomości umysłowej)
Sosan pisze:Kolejna sprawa- nie ma żadnego błąd logicznego- nawet w Twojej opcji " być" nie poznasz nigdy tego kim jesteś naprawdę.. czym miałabyś to poznać- umysłem ? Powstanie wtedy myśl ewentualnie obraz mentalny , świadomością- powstanie odczucie na bazie świadomości itd. itd...
Pozna, pozna... :) Na tyle, na ile ma świadomości. Mogłabym postarać się wytłumaczyć Ci, jak ale jestem człowiekiem i posłużyłabym się tylko ludzkim językiem i ludzkimi porównaniami, więc znów dla Ciebie do odrzucenia.

Sosan pisze:nie, uczuciom nie zaprzeczę, one istnieją- w przeciwieństwie do aniołków haha, ale nie dotyczą one "być" tylko " mieć" uczucia to zwykłe formy energetyczne, które posiadamy. które przychodzą i odchodzą..
oczywiście możesz na bazie uczuć stworzyć sobie wizerunek " być" -ale on nie będzie niczym innym jak wyimaginowanym fantomem.
Uczucia dotyczą 'mieć'??? A co MASZ, jak czujesz nienawiść, miłość, wstręt, zniechęcenie, czułość, znużenie, strach itp itd? Bo ja nic nie mam, ja to CZUJĘ. Przy negatywnych - czuję się 'źle', nieprzyjemnie, przy pozytywnych wprost przeciwnie. Inaczej mówiąc: JESTEM albo zadowolona, szczęśliwa, spokojna, harmonijna (przy pozytywnych), albo odwrotnie przy negatywnych. To są zupełnie inne wibracje.

To jest wyimaginowany fantom??? No, ja nie mogę, dech zapiera... :pompki:
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

83
Sosan pisze:lidko,

Ilu ludzi, tyle teorii i każdy z nich mówi- ja to wiem ;) A poprzez wiarę tworzysz tylko projekcje, jakbyś bardzo wierzyła w Zeusa i greckie mity, to byś miała takie doświadczenia i obrazy w głowie, gdybyś była zafascynowana Wikingami i wierzyła w Odyna, to byś nam tutaj przedstawiała wizję Krainy Wiecznych Łowów i byś się w swojej naiwności śmiała " oni w to nie wierzą, więc nie widzą tej krainy'.
Najpierw musisz bardziej poznać mechanizmy działania własnego umysłu, chwilę się nad tym zastanowić , a potem dopiero zdecydować, czy masz uważać własne wizje za prawdy objawione ;)
Sosan, ja nie mówię o obrazach w głowie, a wiara jest 'narzędziem' człowieka prowadzącym do tworzenia. Myśl daje początek, wiara przenosi go do sfery ducha, przekłada na uczucie, a ono tworzy rzeczywistość. Używasz wiary i obu swoich sfer (czyli pracujesz, jak mechanizm działa) jak każdy inny człowiek, ale jesteś tego nieświadomy, po prostu... Stąd i Twoja negacja.
Sosan pisze:A wiesz, że umysł tworzy różne projekcje zabarwione naszym własnym światem fantazji ?
Odpowiem 'nieładnie', bo pytaniem na pytanie:

Wiesz, że to, co człowiek uważa za fantazję i wyobraźnię, w rzeczywistości duchowej jest REALNE?... Gdybyś miał możliwość ujrzenia tych wytworów, nie odróżniłbyś ich od materialnych (stworzonych z materii). Tyle, że te ze 'zwykłych' myśli nie mają długiej trwałości, ot, pojawiają się i przekształcają...

Zastanawia mnie jedno: ocierasz się o te filozofie Wschodu, dlaczego więc tak 'deprecjonujesz' myśl i to, co z nią związane? Nie wiesz, że Wszystko, Co Jest zrodziło się z MYŚLI? Że jest ona podstawą WSZYSTKIEGO (w tym ewolucji, której uczestniczymy)? (początek i koniec, alfa i omega itd).
Sosan pisze:i nawet już biorąc pod uwagę tą bajkową perspektywę, ze cos widziałaś i słyszałaś więcej- nie ma ona żadnego znaczenia.. po prostu widzisz kolejne formy i obrazy..
A co w tym takiego dziwnego? Przecież jestem człowiekiem i nic innego bym nie zrozumiała :ahah: Jaki sens miałoby postrzeganie czegoś, czego się nie rozumie???

Sosan pisze:na ich podstawie możesz sobie zbudować super- ego, jako osoby, która ma wgląd w rzeczy niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Dalej będziesz zagubiona w foremnym i zmiennym i to na wyższym abstrakcyjnym poziomie :)
Mogę, ale nie muszę. Wartości 'ego' nie mają dla mnie znaczenia jako priorytetowe. Ale jak mi nie wierzysz - cóż, Twój problem ;).

Kończąc Twoją dowcipną (bo wolę właśnie w ten sposób zinterpretować) myśl o zagubieniu dodam, że przynajmniej będę rozumiała je w przeciwieństwie do Ciebie :ahah:
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

84
Sosan pisze:
Lidka pisze:To są tylko informacje, dla mnie - 'z pierwszej ręki', sprawdzone, przeżyte, 'obmacane', tu nie ma miejsca na wymyślanie, mogę tylko relacjonować...)
To już teraz wiem, dlaczego tak " zganiłaś" mnie za deprecjonowanie Jezusa, On podobnie jak Ty czuł się wybrańcem, kimś kto ma informacje od Boga- ojca z pierwszej ręki. Ale nie martw się- nikt Cię nie ukrzyżuje za to :)
Ha, ha, pudło! :) Chciałam zobaczyć Twoją reakcję, żeby zorientować się, na ile zmieniła się Twoja świadomość od naszych poprzednich rozmów. No, w tym względzie nic nie drgnęło...

(a jednocześnie pokazałam Ci przy tej okazji, co nie było zamierzone, gdyż sprawa wyszła grubo po, na ile zaszła we mnie zmiana na skutek przejścia z negacji na akceptację)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

85
Lidka pisze:Pozna, pozna... :) Na tyle, na ile ma świadomości. Mogłabym postarać się wytłumaczyć Ci, jak ale jestem człowiekiem i posłużyłabym się tylko ludzkim językiem i ludzkimi porównaniami, więc znów dla Ciebie do odrzucenia.

Uczucia dotyczą 'mieć'??? A co MASZ, jak czujesz nienawiść, miłość, wstręt, zniechęcenie, czułość, znużenie, strach itp itd? Bo ja nic nie mam, ja to CZUJĘ. Przy negatywnych - czuję się 'źle', nieprzyjemnie, przy pozytywnych wprost przeciwnie. Inaczej mówiąc: JESTEM albo zadowolona, szczęśliwa, spokojna, harmonijna (przy pozytywnych), albo odwrotnie przy negatywnych. To są zupełnie inne wibracje.

To jest wyimaginowany fantom??? No, ja nie mogę, dech zapiera... :pompki:
Jak pozna to będzie to tylko poznanym , ale nigdy Poznającym !! Tu logika nieźle tnie :) nie wyjdziesz z tego impasu za pomocą jakiejkolwiek filozofii :)

jak czujesz nienawiść , miłość ,wstręt to po prostu MASZ w sobie pewne formy energetyczne, które później odpowiednio szufladkujesz.
I to jest najczęstszy błąd, jaki robią ludzie- utożsamiają się z uczuciami, co nie jest jednak dziwne, bo sam nasz sposób wyrażania się oczywiście wspiera tą iluzje..
Gdy powiesz sobie " jestem zadowolona, nieszczęśliwa, smutna:" i nie traktujesz tego jako zwykłej konwencji językowej , tylko jako swoją własną prawdę, to lepisz własnymi " rękoma " właśnie taki fantom mentalny- który jest niczym innym jak złomowiskiem myśli, uczuć, emocji i obrazów mentalnych...
A potem wysyłasz to " energetyczne widmo" na drogę duchowości.
i tutaj właśnie mamy kwestie świadomości ( tylko nie w takim powierzchownym wydaniu, jak Ty serwujesz) , ale w wymiarze czujności, obecności, patrzenia, słyszenia i czucia ( bez interpretacji umysłu)
Czym więcej w Tobie tej świadomości, tym mniej identyfikacji z obserwowanym .
Czym więcej świadomości , tym mniej solidny jest ten fantom..
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:24 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

88
Lidka pisze:Ha, ha, pudło! :) Chciałam zobaczyć Twoją reakcję, żeby zorientować się, na ile zmieniła się Twoja świadomość od naszych poprzednich rozmów. No, w tym względzie nic nie drgnęło...

(a jednocześnie pokazałam Ci przy tej okazji, co nie było zamierzone, gdyż sprawa wyszła grubo po, na ile zaszła we mnie zmiana na skutek przejścia z negacji na akceptację)
nawet biorąc pod uwagę swoja definicje świadomości, musiałabyś wiedzieć jakie miałem doświadczenia życiowe i jak na nie reagowałem- werbalnie/myślowo/emocjonalnie. No, ale skoro już teraz wiesz, ze nic nie drgnęło, to gratulacje :) pewnie Twój anioł plotkuje o mnie z moim aniołem. Bezczelny typ :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:33 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

89
Lidka pisze:Odpowiem 'nieładnie', bo pytaniem na pytanie:

Wiesz, że to, co człowiek uważa za fantazję i wyobraźnię, w rzeczywistości duchowej jest REALNE?... Gdybyś miał możliwość ujrzenia tych wytworów, nie odróżniłbyś ich od materialnych (stworzonych z materii). Tyle, że te ze 'zwykłych' myśli nie mają długiej trwałości, ot, pojawiają się i przekształcają...

Zastanawia mnie jedno: ocierasz się o te filozofie Wschodu, dlaczego więc tak 'deprecjonujesz' myśl i to, co z nią związane? Nie wiesz, że Wszystko, Co Jest zrodziło się z MYŚLI? Że jest ona podstawą WSZYSTKIEGO (w tym ewolucji, której uczestniczymy)? (początek i koniec, alfa i omega itd).

:
A pewnie to co w rzeczywistości duchowej duch uważa za fantazje jest realne w rzeczywistości duchowej drugiego stopnia ;) Masz naprawdę bogata wyobraźnię.

Nie deprecjonuje " myśli" , tylko sama identyfikacją z ta myślą.. Sama myśl jest po prostu narzędziem. A podstawą wszystkiego jest niekonceptualna inteligencja i czysta świadomość... a myśl powstaje dopiero po fakcie kreacji, patrzysz na to, mamroczesz cos , powstają dźwięki, szufladkowanie obserwowanego za pomocą mentalnej aktywności ...i co najgorsze taka konceptualna " chmura" zastępuje nam potem rzeczywistość
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:43 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

90
Sosan pisze:Jak pozna to będzie to tylko poznanym , ale nigdy Poznającym !! Tu logika nieźle tnie :) nie wyjdziesz z tego impasu za pomocą jakiejkolwiek filozofii :)
Ja już z tego wyszłam i żadna filozofia tu nie jest potrzebna. Po prostu nie potrafisz sobie wyobrazić (ale to nic dziwnego, wszak jesteś człowiekiem), że to, jak obserwujesz z pozycji ludzkiej, nie jest tym, co się obserwuje z pozycji duchowej. Tam logika ludzka nie ma wiele do gadania, dychotomia na dychotomii. Obserwator jest i obserwatorem, i obserwowanym jednocześnie. I przedmiotem i podmiotem, i uczuciem, i wiatrem, i trawą, i muzyką i kolorem, czym tylko zechce (przy czym kolor i dźwięk są wyróżnikami między energiami).

Człowiekowi zostało przypisane UCZUCIE jako 'narzędzie zasadnicze' do kształtowania świadomości, więc po śmierci ciała to nie zanika, nadal nasza dusza JEST uczuciem i jest to bardzo cenne i cenione, inne świadome energie 'zazdroszczą' (za dużo powiedziane, w tym świecie nie ma zazdrości, to trzeba rozumieć jako 'bardzo cenią') nam umiejętności bycia uczuciem.
Sosan pisze:jak czujesz nienawiść , miłość ,wstręt to po prostu MASZ w sobie pewne formy energetyczne, które później odpowiednio szufladkujesz.
I to jest najczęstszy błąd, jaki robią ludzie- utożsamiają się z uczuciami, co nie jest jednak dziwne, bo sam nasz sposób wyrażania się oczywiście wspiera tą iluzje..
A tu już mówisz jak jakiś cyborg, sorry...

Sosan, zastanów Ty się, człowiek to forma uwarunkowana od A do Z. Więc rozwija się przez przechodzenie od jednego uwarunkowania do kolejnego, dzięki czemu poszerza swoją świadomość.

Z CZYM ma się utożsamiać, jeśli nie z jedyną 'rzeczą', którą może 'odwarunkować'? Bo to tylko miłości to dotyczy: może być negatywna (uwarunkowana), albo pozytywna (nieuwarunkowana). Można kochać 'za coś', czyli mieć oczekiwania i w razie ich niespełnienia przekształcić miłość w nienawiść, zawód, odczucie zdrady itp. A można tez kochać, jak się kocha maleńkie dziecko: bezwarunkowo, bez oczekiwań, w radości, że się ma kogo kochać...

Z przedmiotami ma się utożsamiać? Z ideami? A po co? Co to daje?

To z czym ty się utożsamiasz, bo nieutożsamiony nie możesz być, tak samo jak każdy inny człowiek jesteś uwarunkowany od A do Z.

(podejrzewam, że utożsamiłeś się z myślą, koncepcją, że się nie utożsamiasz, ot i paradoks...)
Sosan pisze:Gdy powiesz sobie " jestem zadowolona, nieszczęśliwa, smutna:" i nie traktujesz tego jako zwykłej konwencji językowej , tylko jako swoją własną prawdę, to lepisz własnymi " rękoma " właśnie taki fantom mentalny- który jest niczym innym jak złomowiskiem myśli, uczuć, emocji i obrazów mentalnych...
To złomowisko jest chyba w Twoje głowie, takie głupoty gadasz, że ręce opadają. sorry...

Człowieku, ja sobie nie myślę "jestem zadowolona, szczęśliwa" itd. Ja JESTEM zadowolona, szczęśliwa (albo i nie, ale wciąż JESTEM, myślenie może przyjść jako następstwo tego, ale nie musi wcale przyjść, nie jest to konieczne, żebym wciąż BYŁA szczęśliwa, niezadowolona, zaciekawiona itd).
Sosan pisze:A potem wysyłasz to " energetyczne widmo" na drogę duchowości.
i tutaj właśnie mamy kwestie świadomości ( tylko nie w takim powierzchownym wydaniu, jak Ty serwujesz) , ale w wymiarze czujności, obecności, patrzenia, słyszenia i czucia ( bez interpretacji umysłu)
Czym więcej w Tobie tej świadomości, tym mniej identyfikacji z obserwowanym .
Czym więcej świadomości , tym mniej solidny jest ten fantom..
Sosan, nie ja jestem odpowiedzialna za to, że duchowość ludzka to UCZUCIA, nie myśli...

A teraz już JESTEM zmęczona tym 'przelewaniem z pustego w próżne', więc się odłączę, życząc Ci przyjemnego wieczoru, po prostu.

Dzięki za rozmowę! :)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 20:48 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „W biblijnym kręgu”

cron