19
autor: Gość
Dobrze Victorio. A kim my jestesmy w takim razie? Uczucie, odczucie- pochodza z czucia. A czujesz Ty, zmyslami, receptorami... Kto kogo czuje bedac jednym? To czucie ktore jest mozliwe dzieki materialnemu cialu, dzieki ucielesnieniu, zmaterializowaniu sie milosci- sluzy doswiadczanie tego kim jestesmy. Pytasz czy milosc istnieje bez nas. Czy my bez niej? Milosc jest istnieniem przejawiajacym sie w roznych formach. Materializujacym sie. Wiec my i ona to jedno, kto o kim zapomnial? Jeszcze jedna kwestia- to co nazywamy miloscia, uczucie...czucie. Czego? Co czujemy gdy mowimy ze kochamy kogos? Zjednoczenie, jednosc. To o czym zapomnielismy tak jak w obrazku ktory nie przemowil do Ciebie- to Ty jestes miloscia, to Ty wiesz ze kazda czastka Twego ciala jest Twoim cialem. Czy Twoje dlonie wiedza o tym? Gdybys kazdej dala moc decydowania o swoich postepkach, kierowania posunieciami, taki reczny komputerek, osobny dla kazdej z nich, i gdyby kazdej z nich zaczelo wydawac sie ze jest odrebnym niezaleznym bytem, to kto kogo bylby nieswiadomy- Ty tego co jest Twoim cialem czy one Ciebie? Traktowalabys je jako cos co nie jest czescia Ciebie?
A czy sadzisz ze milosc kaze nam cokolwiek, zabrania, nakazuje? Nie Viki, ci ktorym ego przeslonilo tak dalece to kim sa, nie odczuwaja tej jednosci. Gdyby ja czuli, wiedzieliby ze wszystko co robia innym- czynia sobie. Wiesz, mowie tak jak czuje i to co czuje Viki. Dla mnie jest to prawda, moja prawda. Nie bardzo wiem czemu pytasz, majac swoje zdanie na ten temat, ale skoro pytasz, wyjasniam tak jak potrafie. Nie twierdze przy tym ze potrafie wyjasnic wszystko Victorio. Moge tak jak kazdy probowac wyjasnic siebie. Nic wiecej, kazdy sam dojrzewa do jednosci. Tej ktora zwiemy miloscia.
Ostatnio zmieniony 08 sie 2012, 14:58 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.