Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

241
Lidko,

Możesz tylko bazować na opisach Jezusa w ewangelii, spotkałaś go osobiście ? :) i na podstawie tych opisów formułuje się prywatną opinię. A Ty jak robisz ? Czytasz o Jezusie, wywalasz wszystkie negatywizmy , bo Ci to nie pasuje do uwarunkowanej prekoncepcji tej postaci i tworzysz słodkiego Jezusa ? Tak, tworzysz, bo wówczas taka postać jest jedynie wytworem Twojej wyobraźni .

Przypowieść o nagłym uzdrowieniu tego chłopaka to oczywiście mit, a nie coś co może mieć miejsce w rzeczywistości. Jezus na początku daje wyraz swojej nieakceptacji, wyraża złość, a potem zasila tylko chciwość tych ludzi obiecując im w ramach wiary super- moce :)

To, że wszystko stanowi jedność jest zapożyczone od mistyków Wschodu, a zmiana pozytywnego na negatywne to wciąż utrzymywanie nas w hipnozie umysłu. Błędem Jezusa jest to, że nic nie mówi o transendencji, bo tylko ona może przerwać zasilanie do tego co negatywne i nie będziemy musieli ciągle transformować naszych uczuć, bo to robota Syzyfa, nieefektywna i do tego kształtująca iluzoryczne Ja.


To, że Jezus mówił o uczuciach to tylko Twoja interpretacja- to na pewno nie jest punkt centralny jego nauczania.
Żadne z tych wikicytatów , które podałaś nie mówi o uczuciu, tylko zawiera w sobie psychologiczne spostrzeżenia i propozycje dyscypliny wewnętrznej.

Generalnie Jezus jest mistykiem drugoligowym ( strefa spadkowa :) przez zdecydowana większość ludzi jest rozumiany w kontekście obrzędów, żebraczych modlitw do niego, obiecanek - cacanek po śmierci. Ty jako adoratorka " kształtowania uczuć" to w nim widzisz.. musisz jednak bardzo okroić tego pana z całego negatywizmu , arogancji i znieczulicy, które prezentował.. i wychodzi z tego też Jezus z obrazka :)
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 11:58 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

242
Lidka pisze:Crows, nie, nie działa wybiórczo, działa tak, jak ma działać. Jedni mogą sobie latać z gołymi tyłkami, podczas gdy drudzy badają kosmos,
jesli nie wybiórczo to powinno iśc równolegle jednakowo a nie tu tak a tam tak , wiec jednak wybiórczo , zaprzeczasz sama sobie , gołodupcy nie uzywaja textów o hologramach jak ty , wiec dlaczego nie wspierasz sie filozofią gołodupców jeno zachaczasz o najnowszą nauke :P
Lidka pisze:Dopiero Jezus inkarnował .
nie musisz wprowadzac dodatkowych magicznych odniesiń , takim sposobem można ciągle dodawać jakies nowe elementy , które bedą rozszerzac dyskusje w nieskończoność , taka ewolucja jest do kitu , dlatego nie przynosi rezultatów
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 13:02 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

243
Sosan pisze:Lidko,

Możesz tylko bazować na opisach Jezusa w ewangelii, spotkałaś go osobiście ? :) i na podstawie tych opisów formułuje się prywatną opinię. A Ty jak robisz ?
Przede wszystkim czytam JEGO słowa. I w nich odnajduję prawdę. Nie w zrozumieniu tych słów przez innych, nie w opisach.
Sosan pisze:Przypowieść o nagłym uzdrowieniu tego chłopaka to oczywiście mit, a nie coś co może mieć miejsce w rzeczywistości. Jezus na początku daje wyraz swojej nieakceptacji, wyraża złość, a potem zasila tylko chciwość tych ludzi obiecując im w ramach wiary super- moce :)
Problem w tym że to nie jest 'obiecanka', a PRAWDA :). Im silniejsza wiara w coś, tym szybciej urzeczywistnia się i materializuje.

Nigdy nie spotkałeś się z czymś, powiedzmy, ponad miarę tzw. przeciętności, co się urzeczywistniło na mocy głębokiej wiary?... (mówię o czymś w życiu materialnym). Nie na darmo powstało powiedzenie: wiara czyni cuda (ono nie dotyczy religii, a samego życia).

Zresztą, nie trzeba niczego nadzwyczajnego, żeby się przekonać o stwórczej sile wiary, tu nawet nauka (psychologia) ten fenomen bardzo dobrze opanowała. Ale nawet i bez niej - po prostu spróbuj zrobić coś BEZ WIARY, że Ci się uda (czyli z wiarą, że się NIE uda), sam na sobie zobaczysz, jaki efekt osiągniesz: dokładnie taki, jak wierzysz, w tym przypadku uwierzyłbyś, że się nie uda, no i by się nie udało ;).
Sosan pisze:To, że wszystko stanowi jedność jest zapożyczone od mistyków Wschodu, a zmiana pozytywnego na negatywne to wciąż utrzymywanie nas w hipnozie umysłu.
Czyżby?... A holograficzny charakter życia nie ma tu nic do gadania?... ;)

I od kiedy UCZUCIE jest cechą ludzkiego umysłu?... Owszem, system uczucie-myśl jest połączony i nie działa osobno, myślą wpływamy na tworzenie w nas uczuć, ale to nie o to chodzi! Gdyż myślą WARUNKUJEMY, co z natury rzeczy jest nieuwarunkowane. Stąd i uczucia negatywne, i cierpienie.

Tu chodzi o dokładną odwrotność: o otwieranie się wewnętrzne na życie i wpływanie tym, co w nas z natury rzeczy nie uwarunkowane na uwarunkowane życie! Wtedy dopiero 'odwarunkowujemy' naszą miłość.

Sosan pisze:Błędem Jezusa jest to, że nic nie mówi o transendencji, bo tylko ona może przerwać zasilanie do tego co negatywne i nie będziemy musieli ciągle transformować naszych uczuć, bo to robota Syzyfa, nieefektywna i do tego kształtująca iluzoryczne Ja.
To już nie jest transformacja, a blokada. Jeśli 'odcina się zasilanie' negatywnego - 'ucieka się' przed nim, a nie zamienia go na pozytywne.

Zamiana negatywnego na pozytywne polega na zmierzeniu się z nim twarzą w twarz i uświadomieniu sobie, że jesteśmy czymś więcej, czymś ponad wszelkimi uwarunkowaniami (najogólniej mówiąc).

Sosan, problemów nie rozwiązuje się, uciekając od nich, nie wiesz o tym :). Bo problem (cokolwiek się kryje za tym słowem, to JEST negatywne, inaczej nie byłoby problemem) nie jest 'na zewnątrz', a w nas samych. I polega na trwaniu w negacji czegoś i braku akceptacji. Zaś rozwiązanie problemu polega zamianie, na przejściu od negacji do akceptacji na skutek UŚWIADOMIENIA sobie tego i owego.

Sosan pisze:To, że Jezus mówił o uczuciach to tylko Twoja interpretacja- to na pewno nie jest punkt centralny jego nauczania.
Żadne z tych wikicytatów , które podałaś nie mówi o uczuciu, tylko zawiera w sobie psychologiczne spostrzeżenia i propozycje dyscypliny wewnętrznej.
??? A toś sobie palnął, bracie... :)

No, dla mnie to jest kolejny przykład, jak bardzo człowiek może być ślepy i głuchy pod wpływem uwarunkowania... Jak nie widzisz, że WIARA, OSĄD, PYCHA, CHCIWOŚĆ. MIŁOŚĆ są UCZUCIAMI, to chyba marne szanse, żebyś to zobaczył...:rolleyes: Nawet jak Cię zapytam, gdzie to się pojawia: w głowie czy też nie?... Czy najpierw nachodzi Cię jakiekolwiek uczucie (jak reakcja na wydarzenie) czy myśl, która je interpretuje?...
Sosan pisze:Generalnie Jezus jest mistykiem drugoligowym ( strefa spadkowa :) przez zdecydowana większość ludzi jest rozumiany w kontekście obrzędów, żebraczych modlitw do niego, obiecanek - cacanek po śmierci. Ty jako adoratorka " kształtowania uczuć" to w nim widzisz.. musisz jednak bardzo okroić tego pana z całego negatywizmu , arogancji i znieczulicy, które prezentował.. i wychodzi z tego też Jezus z obrazka :)
No, to jest Twoje zdanie, a nie prawda o Jezusie. Szkoda, że nie widzisz, że ja Go nie 'obieram' z niczego, ani nie bronię, czy czczę (Jezusa nie trzeba bronić, Prawda broni się sama). Był człowiekiem jak inni, zatem miał też cechy, jakie inni mają wraz z dostępem do 'drugiego bieguna', nie widzę w tym nic 'złego' czy nienormalnego. Jednak w ogóle się na tym nie skupiam, bo to jest akurat bez większego znaczenia. Znaczenie mają treści Jego wypowiedzi. Ja je odnajduję w samym życiu i to jest dla mnie gwarancją prawdy.

No, ale jak tego nie widzisz, to naprawdę marne szanse, że zobaczysz, bo najwyraźniej nie chcesz tego. I to jest Twój wybór, którego ja nie neguję, ani też nie będę z nim polemizowała.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 13:19 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

244
Crows pisze:
Lidka pisze:Crows, nie, nie działa wybiórczo, działa tak, jak ma działać. Jedni mogą sobie latać z gołymi tyłkami, podczas gdy drudzy badają kosmos,
jesli nie wybiórczo to powinno iśc równolegle jednakowo a nie tu tak a tam tak , wiec jednak wybiórczo , zaprzeczasz sama sobie , gołodupcy nie uzywaja textów o hologramach jak ty , wiec dlaczego nie wspierasz sie filozofią gołodupców jeno zachaczasz o najnowszą nauke :P
Bo ŻYCIE składa się ze WSZYSTKIEGO, CO JEST. Nauka nie jest poza życiem, jest jego częścią składową, dlaczego mam do niej nie nawiązywać? Żyjemy w XXI wieku, Crows, mamy o wiele lepsze 'narzędzia' pomagające nam zrozumieć życie, niż mieli współcześni Jezusa.:P
Crows pisze:
Lidka pisze:Dopiero Jezus inkarnował .
nie musisz wprowadzac dodatkowych magicznych odniesiń , takim sposobem można ciągle dodawać jakies nowe elementy , które bedą rozszerzac dyskusje w nieskończoność , taka ewolucja jest do kitu , dlatego nie przynosi rezultatów
Crowsiku, specjalnie dla Ciebie napiszę to zdanie inaczej:

Dopiero Jezus wcielił się w czasie, kiedy zaistniała szansa na zmiany, ludzkość (ogólnie i generalnie) doszła do pewnego impasu.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 13:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

245
Lidko,

Po prostu interpretujesz te słowa tak , aby korespondowały z Twoją teorią " kształtowania uczuć' . A czasami nie jest tak, że człowieka poznaje się po jego czynach, a nie słowach ? Jezus był aroganckim bucem, a jego filozofia o miłości stała w sprzeczności z tym co sam sobą reprezentował.

Nie przypominam sobie, abym w życiu kiedykolwiek w coś mocno wierzył- a porównując się z innymi, np. wierzącymi w jakąś religię prezentuję dużo wyższy standard psychologiczno- samopoczuciowy ;)
W przeszłości natomiast miałem masę sytuacji, kiedy nie wierzyłem, ze coś się uda- ale mimo to jakimś cudem się udawało.. albo byłem o czymś przekonany w praktycznym wymiarze życia , a ten pewnik okazał się potem mżonka. Wiec Twoja teoria o wierze jest sprzeczna z moim prywatnym doświadczeniem.

Kiedy odcinasz zasilanie negatywnego to po prostu tracisz nim zainteresowanie, to jest takie spirytualne wzruszenie ramionami :) Nie ma mowy o żadnej ucieczce, to uczucie jest w 100 % akceptowane, pozwalasz mu być takim jakie jest.. tylko po prostu nie inwestujesz w nie swojej energii, bo jesteś nim znudzona, ono nie ma dla Ciebie znaczenia.

Jeżeli w taki szeroki sposób interpretujesz kwestie uczuć, to Jezus nie był tutaj żadnym innowatorem.. tego typu teksty nawiązujące od uczuć ( tak jak Ty je rozumiesz) znajdziesz ( stosując Twoja interpretacje) w tekstach Buddy, lao Tzu, Chuang Tzu, Ashtavakry, Krishny czy Shivy.

Weźmy np. kilka medytacji Shivy nawiązujących ( dużo skuteczniej i wyraziściej niż to robił Jezus) do uczuć:

" Kiedy powstaje radość, stań się nią"
" czuj spokój w swoim sercu"
" czuj, że jesteś w centrum dźwięku"
" patrz z miłością na jakiś przedmiot"
" Użyj dźwięku jako przejścia do uczucia"
; poczuj cały wszechświat w swojej głowie"
itd., itd.

i to jest nauka nawiązująca do uczuć.. jak do tego ma się Jezus, który tylko wskazywał na pewne postawy i zachowania ?? No pewnie, że w każdej postawie i zachowaniu kryją się uczucia, ale na nie Jezus nie wskazywał bezpośrednio.. i gdyby stosować Twoją logikę to każdy nauczyciel spirytualny- bez wyjątku mówił o uczuciach !!
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 13:58 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

246
Sosan, tu chyba nadszedł koniec tej wymiany, dalej nie pójdziemy, będziemy się kręcić w kółko...

Sosan pisze:Lidko,

Po prostu interpretujesz te słowa tak , aby korespondowały z Twoją teorią " kształtowania uczuć' .
Zapominasz o jednym: moim punktem wyjście NIE jest Biblia, a samo życie. Wielokrotnie pisałam, że słowa Biblii zrozumiałam dopiero, jak poznałam prawa życia w praktyce.
Sosan pisze:W przeszłości natomiast miałem masę sytuacji, kiedy nie wierzyłem, ze coś się uda- ale mimo to jakimś cudem się udawało.. albo byłem o czymś przekonany w praktycznym wymiarze życia , a ten pewnik okazał się potem mżonka. Wiec Twoja teoria o wierze jest sprzeczna z moim prywatnym doświadczeniem.
Ponieważ te prawa są NIEZMIENNE, dotyczą w takim samym stopniu każdego człowieka (jak i prawa naszej fizyki, grawitacja to grawitacja, każdy po wyjściu oknem na pierwszym piętrze spadnie na ziemię ;)), odważę się powiedzieć, że nie do końca uświadamiasz sobie swoje uczucia. Wiem sama po sobie, jak często wydaje nam się, że coś czujemy, a w rzeczywistości tylko myślimy, że czujemy...

(tu należy jeszcze wziąć pod uwagę inną sprawę: nasze założenia i plan sprzed wcielenia; one 'umykają' tym prawom, bo stanowią te 'ramy', w który człowiek swoim życiem, swoimi uczuciami, wypełnia)
Sosan pisze:Kiedy odcinasz zasilanie negatywnego to po prostu tracisz nim zainteresowanie, to jest takie spirytualne wzruszenie ramionami :)
Sosan, ja wiem, jaki jest efekt i nie będę przeczyła :). Z tym, że i tak wszystko zależy od zaangażowania emocjonalnego, ten efekt zachodzi tylko i wyłącznie w tego typu sytuacjach: odcinasz i koniec problemu. ALE!...

Weźmy typową sytuację angażującą emocje. Wyobraź sobie kogoś maltretowanego przez matkę czy ojca (psychicznie maltretowanego, zresztą, dokładnie tak samo reagują bliscy osób uzależnionych od alkoholu czy narkotyków). Trauma wzrastać w takiej rodzinie, nie zaprzeczysz?
I teraz przykładamy Twoją metodę: należy odciąć źródło 'zła', które jest przecież 'na zewnątrz' w tego typu postrzeganiu, prawda? No, najradykalniejszym, zdawałoby się, rozwiązaniem byłoby zabicie tego ojca czy matki (i wielokrotnie tak się w życiu zdarza, niestety), ale nie bądźmy drastyczni, załóżmy, że tym 'odcięciem' będzie wyprowadzka do innego miasta. Nowe życie, zerwane kontakty z rodziną, człowiek nie myśli nawet o tej traumie, sprawa rozwiązana?...

Otóż nie rozwiązana. Bo ta trauma wyjeżdża razem z tym człowiekiem, jest w niego wpisana. Nieważne, że on nie myśli o tym i nie czuje się źle w danej chwili. Te doświadczenia determinują jego wszelkie wybory życiowe, a negatywne emocje, których nie rozwiązał, są w nim zakumulowane i tworzą potężne. O efektach pisać nie będę, zdajesz sobie chyba sprawę z tego, jak zgromadzona negatywność działa.

I Ty twierdzisz, że to nie jest ucieczka, a rozwiązanie problemu?
Sosan pisze:Nie ma mowy o żadnej ucieczce, to uczucie jest w 100 % akceptowane, pozwalasz mu być takim jakie jest.. tylko po prostu nie inwestujesz w nie swojej energii, bo jesteś nim znudzona, ono nie ma dla Ciebie znaczenia.
Piękna teoria, szkoda, że nie sprawdza się w życiu... Rozejrzyj się wokół i zobacz, co się dzieje. Spróbuj sobie wyobrazić w roli maltretowanego psychicznie syna. Do tej pory było tak, że czekały Cię wyzwiska, popychania, wmawianie, że jesteś nic nie wart, że jesteś niczym, takim popychadłem (o tu można wpisać całą listę, ludzie mają pod tym względem dużą inwencję), wielokrotnie manto za sam fakt, że jesteś. A Ty nagle przestajesz na to reagować? Wzruszasz spirytualnie ramionami i nie ma dla Ciebie znaczenia, co Ci zrobią i że nie masz ani własnego kąta, ani chwili spokoju?... No, no, Sosan...

Dla mnie to są bajeczki. Nie tak funkcjonuje psychika ludzka. Wszelkie negatywne doświadczenia od życia płodowego wpisują się w nas i warunkują w sposób tak silny, że niekiedy do końca długiego życia człowiek nie jest w stanie sobie z tym poradzić, a Ty myślisz, że tylko pstryknąć palcami i gotowe? Zdaje się zapomniał wół jak cielęciem buł.... Nawet jeśli nie przeżyłeś tego typu ani żadnych innych dużych traum w dzieciństwie. Wiedza, którą tu opisujesz, też jest nabyta w dorosłym wieku.
Sosan pisze:" Kiedy powstaje radość, stań się nią"
" czuj spokój w swoim sercu"
" czuj, że jesteś w centrum dźwięku"
" patrz z miłością na jakiś przedmiot"
" Użyj dźwięku jako przejścia do uczucia"
; poczuj cały wszechświat w swojej głowie"
itd., itd.

i to jest nauka nawiązująca do uczuć.. jak do tego ma się Jezus, który tylko wskazywał na pewne postawy i zachowania ?? No pewnie, że w każdej postawie i zachowaniu kryją się uczucia, ale na nie Jezus nie wskazywał bezpośrednio.. i gdyby stosować Twoją logikę to każdy nauczyciel spirytualny- bez wyjątku mówił o uczuciach !!
Owszem. Ale w tych naukach nie ma nic na temat roli uczuć w naszym życiu, czym ono jest, czym jest Bóg dla człowieka (jakkolwiek Go nazwać), dlaczego tak, a nie inaczej itd. To było innowacyjne u Jezusa. Połączenie Boskości ze zwykłym, materialnym życiem (wskazanie na to, bo to połączenie było, jest i będzie), które polega właśnie na MIŁOŚCI. Nie na myśleniu (nawet o niej).

Każdy Mistrz mówi 'ze swojego podwórka', bo jedną z zasad jest to, że nie ma innej możliwości, niż wyrażanie samego siebie. Więc każdy Mistrz mówi prawdę, ale w granicach samego siebie. I nie neguje prawd innych. Jeśli neguje - nie jest Mistrzem, nie dorósł do niego.

Zwróć uwagę na swoją własną negację, Sosan.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 14:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

247
Lidko,

To, że miałaś jakieś specyficzne doświadczenia życiowe i poznałaś coś w praktyce nie oznacza automatycznie, że zrozumiałaś Biblię. Tylko po prostu zaczęłaś ją intepretować według własnego uwarunkowania- to wszystko.

Tu nie chodziło o negatywne czy pozytywne myślenie.. to było przekonanie, silne poczucie klęski, albo wiktorii. Twoja " niezmienna' teoria więc nie sprawdziła się w moim przypadku- a tylko doświadczenie empiryczne je weryfikuje.

???? sam nie wierze, co czytam :) W ogóle nie zrozumiałaś tej " mojej " metody odcięcia zasilania.. Oczywiście w wymiarze praktycznym jak najbardziej człowiek powinien się odsunąć od negatywnych wibracji ( przeprowadzka), ja jednak pisałem o czymś zupełnie innym. utratą zainteresowania w złomowisko mentalne w głowie... My je zasilamy tym, że inwestujemy w nie swoje poczucie tożsamości,. te wszystkie traumy, depresje, frustracje musza być dla nas ważne, stanowić centrum naszego Ja, skoro je tak długo w sobie zatrzymujemy.
gdy natomiast uświadomimy sobie, ze myśli i uczucia to tylko pewne formy, tylko się pojawiają i znikają, które nas nie definiują, ale są zwykłą ekspresją życia to będziemy w stanie je świadomie obserwować, bez elementu ucieczki od nich, walki z nimi, negacji ich.. Po prostu z pozycji pasywnego świadka, widza na sali kinowej, który obserwuje, ale sam nie jest tym co się dzieje na ekranie.

Ta maltretowana osoba właśnie musi w ten sposób podejść do skumulowanej energii emocjonalnej w swojej głowie, inaczej całe życie będzie sparaliżowana przeszłością . ja nie pisze o metodzie fast- food, tylko wyrwaniu całego patologicznego korzenia, bez bawienia się w przycinanie gałązek chwastu .

Co mogło być innowacyjne u Jezusa skoro on tylko dokonał syntezy pewnych wskazówek mistyki Wschodu oraz prymitywnej mitologii żydowskiej ? w jaki sposób pokazał rolę uczuć w naszym życiu, skoro sam sobie z nimi nie radził ? nawet zwykłe drzewo przeklął, bo nie rodziło owoców. Straaasznie naciągana ta Twoja interpretacja. :)

Pragnienie bycia mistrzem i dostosowanie się do pewnych standardów ( np., brak negacji innych prawd) to kreowanie w sobie super ego, upośledzanie swojego życia, aby być postrzeganym jako ktoś szczególnym, ponad innych ludzi..
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 15:25 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

248
Lidka pisze:
Crows pisze:
Lidka pisze:Crows, nie, nie działa wybiórczo, działa tak, jak ma działać. Jedni mogą sobie latać z gołymi tyłkami, podczas gdy drudzy badają kosmos,
jesli nie wybiórczo to powinno iśc równolegle jednakowo a nie tu tak a tam tak , wiec jednak wybiórczo , zaprzeczasz sama sobie , gołodupcy nie uzywaja textów o hologramach jak ty , wiec dlaczego nie wspierasz sie filozofią gołodupców jeno zachaczasz o najnowszą nauke :P
Bo ŻYCIE składa się ze WSZYSTKIEGO, CO JEST. Nauka nie jest poza życiem, jest jego częścią składową, dlaczego mam do niej nie nawiązywać? Żyjemy w XXI wieku, Crows, mamy o wiele lepsze 'narzędzia' pomagające nam zrozumieć życie, niż mieli współcześni Jezusa.:P
a co twa odpowiedz wyjasnia cos w kategorii ewolucji , postawiłem jasną wiadomość odnośnie twej lawiracji wokół ewolucji , pogubiłas sie wiec uczepiłas sie tego co nie jest istotą problemu , miej odwagę sie przyznać że sie z tą ewolucją zakiełbasiłaś i nie pisz mi tu sloganów z gazty wyborczej :P
Crows pisze:
Lidka pisze:Dopiero Jezus inkarnował .
nie musisz wprowadzac dodatkowych magicznych odniesiń , takim sposobem można ciągle dodawać jakies nowe elementy , które bedą rozszerzac dyskusje w nieskończoność , taka ewolucja jest do kitu , dlatego nie przynosi rezultatów
Crowsiku, specjalnie dla Ciebie napiszę to zdanie inaczej:
Lidka pisze:Dopiero Jezus wcielił się w czasie, kiedy zaistniała szansa na zmiany, ludzkość (ogólnie i generalnie) doszła do pewnego impasu.
co tzn WCIELENIE ? CHCESZ ROZPOCZĄC NOWY NIEKOŃCZACY SIE POTOK SŁÓW ? ,
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 16:02 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

249
Crows, nie pogubiłam się w istocie ewolucji, pogubiłam się ewentualnie w Twoich pytaniach... :). Najzwyczajniej w świecie nie rozumiem, o co, tak naprawdę, pytasz.

Wcielenie nie jest nowym pojęciem, które tu się pojawia. Inaczej mówiąc - wcielenie (inkarnacja) to przejście ducha w formę cielesną i połączenie się z nim na czas życia na Ziemi. Duch wciela się w ludzkie ciało i staje się człowiekiem. Po to, aby mógł wyrazić siebie w sposób materialny, aby miał do wyboru wartości z obu biegunów, ba, żeby w ogóle miał wybór (w rzeczywistości jednobiegunowej - duchowej tego nie ma). Duch potrzebuje kontrastu, żeby się rozwijać.

I to właśnie (wcielanie się w ludzkie ciała) służy bardzo efektywnemu nabieraniu świadomości. A ta jest elementem zasadniczym ewolucji duszy.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 16:36 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

250
Sosan, Jezusa negujesz, więc Go nie rozumiesz, nie ma w tym nic dziwnego, tak właśnie funkcjonuje człowiek. Mnie też nie rozumiesz i w takiej sytuacji cokolwiek powiem, trafi na podobną blokadę.

Co do Twojej teorii, natomiast, hmm...
Sosan pisze:???? sam nie wierze, co czytam :) W ogóle nie zrozumiałaś tej " mojej " metody odcięcia zasilania.. Oczywiście w wymiarze praktycznym jak najbardziej człowiek powinien się odsunąć od negatywnych wibracji ( przeprowadzka), ja jednak pisałem o czymś zupełnie innym. utratą zainteresowania w złomowisko mentalne w głowie... My je zasilamy tym, że inwestujemy w nie swoje poczucie tożsamości,. te wszystkie traumy, depresje, frustracje musza być dla nas ważne, stanowić centrum naszego Ja, skoro je tak długo w sobie zatrzymujemy.
gdy natomiast uświadomimy sobie, ze myśli i uczucia to tylko pewne formy, tylko się pojawiają i znikają, które nas nie definiują, ale są zwykłą ekspresją życia to będziemy w stanie je świadomie obserwować, bez elementu ucieczki od nich, walki z nimi, negacji ich.. Po prostu z pozycji pasywnego świadka, widza na sali kinowej, który obserwuje, ale sam nie jest tym co się dzieje na ekranie.

Ta maltretowana osoba właśnie musi w ten sposób podejść do skumulowanej energii emocjonalnej w swojej głowie, inaczej całe życie będzie sparaliżowana przeszłością . ja nie pisze o metodzie fast- food, tylko wyrwaniu całego patologicznego korzenia, bez bawienia się w przycinanie gałązek chwastu
Zadam Ci tylko jedno pytanie i z góry Ci mówię, że ani Cię nie mam zamiaru straszyć, ani nie jest to złośliwość z mojej strony, ani w ogóle żadne negatywne pobudki we mnie nie drzemią (i nie życzę Ci tego!). To jest tylko teoretyczne pytanie, na które odpowiedzi znać nie możesz, bo ona pojawia się dopiero w przeżyciu danej sytuacji, a nie w teoretycznych rozważaniach. A zadam ci to pytanie w jednym celu: żeby pobudzić Cię do troszkę innego myślenia. Może mi się uda?... ;)

Działo się to lata temu, to był wypadek głośny w całej Polsce. Uległ mu 12 czy 13-letni syn mojej koleżanki.

Chłopak urodził się jako wcześniak i rodzice włożyli mnóstwo starań i serca, aby dorównał do rówieśników, bo rozwijał się powolutku i widać było różnicę, zwłaszcza w tzw. fizyczności (był mniejszy od rówieśników i bardziej wątły), bo intelektualnie ich przewyższał.

Ojciec to był taki typ sportowca. Zaraził dziecko swoimi sportowymi pasjami i trenował z nim od maluszka. Dziecko było chętne, choć kosztowało je to wiele wysiłku.

Ale lata mijały i tężyzna rosła, chłopak zaczął być po prostu świetnym sportowcem, uwielbiającym wszelkie gry i zabawy ruchowe. To był rok przełomowy: chłopak właśnie w tym wieku dorównał do rówieśników z klasy. Nie muszę Ci mówić, jak bardzo rodzice byli z niego dumni.

I w te wakacje jak zwykle pojechał z ojcem na długą eskapadę rowerową (prawie codziennie tak jeździli). Dojechali do parku na jeziorem i tam postanowili odpocząć. Po jeziorze pływała motorówka ciągnąca tzw banan, na nim kupa 'pasażerów' w różnym wieku, na koniec przejażdżki motorówka robiła ostry zakręt, ludzie z krzykiem wpadali do wody i była to największą atrakcją całej przejażdżki.

Kupili bilety na kolejną rundę, wsiedli i bawili się świetnie. Było gorąco, na wodzie przyjemnie, naprawdę świetna zabawa! Pod koniec kursu motorówka zrobiła swój ostry zakręt, towarzystwo spadło, śmiechom i piskom nie było końca. Chłopak świetnie pływał, ojciec się o niego nie martwił (w sumie od pływania zaczęli tę całą przygodę ze sportem).

Ale tym razem było inaczej. Motorówka zawróciła zbyt blisko pasażerów, chłopak dostał się pod śrubę. Przecięło go niemalże na pół w pionie. Był przytomny, świadomy wszystkiego, co się dzieje wokół, nie czuł bólu, żył jeszcze 3 dni.

I jak tak czytam Twoje powyższe rady, jak sobie radzić z traumą, zastanawiam się, jak Ty byś sobie poradził w takiej sytuacji, gdyby to dotyczyło Twojego syna... Widziałbyś to z pozycji pasywnego widza w kinie? Nie miałbyś negatywnych uczuć? Skupiłbyś się na świadomości, że to tylko formy, które przychodzą i odchodzą?...

A jak pomógłbyś żonie, czyli matce dziecka?... Tak samo dając jej tego typu rady?... wyrwać całego patologicznego korzenia, bez bawienia się w przycinanie gałązek chwastu, hmm, ból też jest przecież 'patologią', bo nie ma chyba nic bardziej traumatycznego (negatywnego), niż ból po tragicznej śmierci ukochanego dziecka.

Dla mnie te rady, aczkolwiek mają coś z prawdy, w życiu ludzkim się nie sprawdzają. Bo można je rozszerzyć i stwierdzić, że przecież człowiek też jest formą (chyba nie zaprzeczysz, sam to mówisz), która przychodzi, odchodzi, więc nie ma się czym przejmować...

Gdzie tu miejsce na MIŁOŚĆ?... Ja widzę ucieczkę od niej, sorry...

Jeżeli człowiek nie uświadomi sobie, czym jest życie, czym jest on sam w nim, czym jest śmierć, będzie albo uciekał, albo negował (albo uciekał na skutek negacji). Uświadomienie sobie tych prawd prowadzi do akceptacji śmierci. To nie następuje w chwili traumy, to jest stopniowy efekt uświadamiania sobie życia, czasami trwa latami (a bywa, że i człowiek nie wyjdzie z niego do końca życia). Ale kończy się akceptacją. Czyli wyjściem z negacji. Zaprzestaniem postrzegania danej sytuacji jako negatywnej, a zatem i nieodczuwanie jej w negatywny sposób.
Sosan pisze:Pragnienie bycia mistrzem i dostosowanie się do pewnych standardów ( np., brak negacji innych prawd) to kreowanie w sobie super ego, upośledzanie swojego życia, aby być postrzeganym jako ktoś szczególnym, ponad innych ludzi..
A kto tego pragnie? Bo ja nie. Mistrzem się jest, albo i nie. Dla tych, którzy nimi nie są, nauki Mistrzów mogą być tylko wskazówkami do samodzielnego rozwoju. Takie 'kierunkowskazy'. Od nas samych zależy, czy z nich skorzystamy, na ile te nauki wiążą się życiem i co z tych nauk poczujemy. Ale samo 'poczuć' nie wystarczy: trzeba żyć, tym, co się czuje.

Brak negacji nie jest wskazówką do zastosowania. Nie powiesz sobie: przestaję negować i tak się rzeczywiście stanie. Jest wskazówką, że do takiego poziomu trzeba dorosnąć, trzeba nabrać takiej świadomości na bazie doświadczania życia (i po to duch się właśnie wciela w ludzkie ciało), żeby negacja więcej nie pojawiała się w nas w sposób naturalny. To jest jak najbardziej naturalny efekt wysokiego poziomu świadomości duchowej. Na takim poziomie nie można nie akceptować życia w jakimkolwiek jego materialnym czy nie przejawie. I wartości 'ego' nie grają żadnej roli, Mistrz ich nie wybiera. Bo jest świadomy, czym one są i czemu służą.

Człowiek neguje to, czego nie zna, czego nie jest świadomy.

Czyli tak czy siak, w samym życiu nic się nie da załatwić 'od ręki', wszystko, co ma wartość, trzeba w sobie wypracować... Temu służy właśnie samo życie.

Takie jest moje zdanie.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 17:35 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

251
Lidka pisze:Crows, nie pogubiłam się w istocie ewolucji, pogubiłam się ewentualnie w Twoich pytaniach... :). Najzwyczajniej w świecie nie rozumiem, o co, tak naprawdę, pytasz.
.
wiec przeczytaj moje posty jeszcze raz jak to czesto sugerujesz innym którzy nie kumaja twych niuansów ewolucyjno - duchowo - "naukowych" :lody:
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 20:26 przez Crows, łącznie zmieniany 2 razy.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

252
Lidka pisze:Wcielenie nie jest nowym pojęciem, które tu się pojawia. Inaczej mówiąc - wcielenie (inkarnacja) .
no rób ze mnie ciemniaka , napisałaś , że mi przetumaczysz "inaczej" uzywajac słowa "wcielenie" zastepując słowo "inkarnacja" , skoro teraz piszesz że to jedno i drugie to to samo to po kija piszesz że mi to przetłumaczysz => inaczej ,skoro to nie jest inaczej tylko to samo , Lidko kiedy zaczynasz sie gubić uzywasz innych słówek w celu wyrazenia tego wciąz samego oglądu , czy masz innych za ciemniaków , którzy tego nie widzą , wszak na tym forum definicja inkarnacji była podawana 1000000000000000 razy , nie musisz schodzić z jednego toru na inny kiedy na jednym sie zaczynasz slizgać , wielomówstwo i nadmierne miedlenie bez opierania sie na skupionej treści nigdy nie daje porzadanych efektów , jeno iluzorycznie umacnia ego uzytkownika wpadajacego w taki wir miedlo-jezykowo-matwający .
wszak prawda jest tak prosta w swej prostocie że nie wymaga użycia 10000000000 słów a jeno 3-ech.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 20:37 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

253
Lidko,

Chwila, chwila, czy sam fakt tego, że nie zgadzam się z przesłodzona laurka Jezusa, jaka nam tutaj nakreślasz oznacza, ze go nie rozumiem ? A może to Ty go nie rozumiesz i wyciągasz z jego przesłania wnioski, które samego Jezusa by zaskoczyły ? ;) No, ale co się dziwić, jak podoba Ci się taki arogant i stawiasz tego buca wyżej niż innych mistrzów duchowych - o ile jeszcze jakiś znasz :)

Co do podanej sytuacji.. masz trzy wyjścia- albo wpadasz w depresję i rujnujesz sobie i innym życie.. , albo wychodzisz z tego powolnym procesem ( np. wizyty u psychiatry , racjonalizowanie, wieloletnie i nużące zamienianie negatywów na pozytywy), albo tez jak masz na tyle świadomość i inteligencji przechodzisz do procesu " rozpuszczania" tego złomowiska mentalnego. Ważne, żeby w tym niczego nie represjonować, być " nagim", bezbronnym wobec uczuć jakie sie pojawiają, zaakceptować traumę i patrzeć na nią z pozycji świadka.
Zdarzyło się coś okropnego, strasznego.. ale dlaczego masz niszczyć z tego powodu samego siebie ?
człowiek nadal będzie płakał wyrażał swój żal i smutek.. ale w tle pojawi się przestrzeń, rodzaj wewnętrznej ciszy i wówczas dane uczucia nie przerodzą się w nic patologicznego.
Ważne jest aby znać te mechanizmy i je stosować w prozaicznych sytuacjach życiowych, błahych sprawach- wtedy nic człowieka nie złamie, ale nie dlatego, że człowiek jest twardy i silny.. ale ze nie ma już nikogo , kogo możnaby złamać.. osoba zniknęła, pozostała tylko obecność.
Powiem arogancko , tak jak Ty to często robisz- aby to zrozumieć, trzeba wyjść poza swoje uwarunkowanie uczuciami i historiami o duchach i naprawdę dotknąć życia tu i teraz
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 21:22 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

254
Lidka pisze:A kto tego pragnie? Bo ja nie. Mistrzem się jest, albo i nie. Dla tych, którzy nimi nie są, nauki Mistrzów mogą być tylko wskazówkami do samodzielnego rozwoju. Takie 'kierunkowskazy'. Od nas samych zależy, czy z nich skorzystamy, na ile te nauki wiążą się życiem i co z tych nauk poczujemy. Ale samo 'poczuć' nie wystarczy: trzeba żyć, tym, co się czuje.

Brak negacji nie jest wskazówką do zastosowania. Nie powiesz sobie: przestaję negować i tak się rzeczywiście stanie. Jest wskazówką, że do takiego poziomu trzeba dorosnąć, trzeba nabrać takiej świadomości na bazie doświadczania życia (i po to duch się właśnie wciela w ludzkie ciało), żeby negacja więcej nie pojawiała się w nas w sposób naturalny. To jest jak najbardziej naturalny efekt wysokiego poziomu świadomości duchowej. Na takim poziomie nie można nie akceptować życia w jakimkolwiek jego materialnym czy nie przejawie. I wartości 'ego' nie grają żadnej roli, Mistrz ich nie wybiera. Bo jest świadomy, czym one są i czemu służą.

Człowiek neguje to, czego nie zna, czego nie jest świadomy.

Czyli tak czy siak, w samym życiu nic się nie da załatwić 'od ręki', wszystko, co ma wartość, trzeba w sobie wypracować... Temu służy właśnie samo życie.

Takie jest moje zdanie.
No to jeżeli Ty tego nie pragniesz, ja nie pragnę , czyli nam obu - kolokwialnie mówiąc- zwisa- po co przytaczasz argument - prawdziwy mistrz nie neguje ? i masz rację- trzeba żyć tym co się czuje- a u Jezusa tego nie było widać :)

U mnie negacja występuje jako zwykła konwencja, rodzaj środka lingwistycznego. Nie mam w sobie psychologicznego urazu do nikogo. Nie mylmy więc z sobą tych dwóch rzeczy, Zresztą gdyby nie drobne złośliwości, które Ty też często stosujesz wobec mnie- to nasza polemika przypominałaby gadania maszyn . A tak po prostu jest ludzka i soczysta-o ile oczywiście nie włączasz swojego uduchowionego patosu i nie pragniesz bawić się w mentora :)

Niekonieczne z tą negacją.. nierzadko ludzie wyrażają ja w sytuacji, kiedy coś dokładnie poznali i czego sa świadomi. Przykład- ludzie , którzy się uwolnili ze szponów sekty, odeszli od zatruwającej energii. sama zobacz, ile w wypowiedziach tych ludzi negatywizmu, negacji, a nawet nienawiści. Oznacza to dla Ciebie, że czegoś nie znali i nie są świadomi ?? Nie doskonale wiedzą i są świadomi, jaki to był syf.

A co do miłości- Miłość od której możesz uciec nie jest miłością tylko kolejną formą, wyobrażeniem..
Ostatnio zmieniony 15 sie 2013, 21:32 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

255
Crows pisze:
Lidka pisze:Wcielenie nie jest nowym pojęciem, które tu się pojawia. Inaczej mówiąc - wcielenie (inkarnacja) .
no rób ze mnie ciemniaka , napisałaś , że mi przetumaczysz "inaczej" uzywajac słowa "wcielenie" zastepując słowo "inkarnacja" , skoro teraz piszesz że to jedno i drugie to to samo to po kija piszesz że mi to przetłumaczysz => inaczej ,skoro to nie jest inaczej tylko to samo , Lidko kiedy zaczynasz sie gubić uzywasz innych słówek w celu wyrazenia tego wciąz samego oglądu , czy masz innych za ciemniaków , którzy tego nie widzą , wszak na tym forum definicja inkarnacji była podawana 1000000000000000 razy , nie musisz schodzić z jednego toru na inny kiedy na jednym sie zaczynasz slizgać , wielomówstwo i nadmierne miedlenie bez opierania sie na skupionej treści nigdy nie daje porzadanych efektów , jeno iluzorycznie umacnia ego uzytkownika wpadajacego w taki wir miedlo-jezykowo-matwający .
wszak prawda jest tak prosta w swej prostocie że nie wymaga użycia 10000000000 słów a jeno 3-ech.
Crows, to zadaj mi to pytanie tak konkretnie, żebyś nie musiał używać 10000000000 słów, zamiast obrzucać mnie swoją frustracją z powodu niezrozumienia, która zamienia się w osądzanie mnie, OK? Bo w ten sposób ja też nie rozumiem, o co Ci chodzi. Pytałeś o inkarnację względem ewolucji, wyjaśniłam krótko:
Lidka pisze:Inaczej mówiąc - wcielenie (inkarnacja) to przejście ducha w formę cielesną i połączenie się z nim na czas życia na Ziemi. Duch wciela się w ludzkie ciało i staje się człowiekiem. Po to, aby mógł wyrazić siebie w sposób materialny, aby miał do wyboru wartości z obu biegunów, ba, żeby w ogóle miał wybór (w rzeczywistości jednobiegunowej - duchowej tego nie ma). Duch potrzebuje kontrastu, żeby się rozwijać.

I to właśnie (wcielanie się w ludzkie ciała) służy bardzo efektywnemu nabieraniu świadomości. A ta jest elementem zasadniczym ewolucji duszy.
Czego jeszcze nie wyjaśniłam? Napisz to prosto i konkretnie, OK?
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 5:54 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

256
Sosan pisze:Lidko,

Chwila, chwila, czy sam fakt tego, że nie zgadzam się z przesłodzona laurka Jezusa, jaka nam tutaj nakreślasz oznacza, ze go nie rozumiem ? A może to Ty go nie rozumiesz i wyciągasz z jego przesłania wnioski, które samego Jezusa by zaskoczyły ? ;)
Nie, Sosan. To, co mówi Jezus, SPRAWDZA SIĘ W ŻYCIU. Ja to odkryłam BEZ Jego słów. Do nich doszłam później.

Im coś bardziej się sprawdza w życiu, naszym, materialnym, tym jest bliżej prawdy przez duże 'P", czyli uniwersalnej.
Sosan pisze:Co do podanej sytuacji.. masz trzy wyjścia- albo wpadasz w depresję i rujnujesz sobie i innym życie.. , albo wychodzisz z tego powolnym procesem ( np. wizyty u psychiatry , racjonalizowanie, wieloletnie i nużące zamienianie negatywów na pozytywy), albo tez jak masz na tyle świadomość i inteligencji przechodzisz do procesu " rozpuszczania" tego złomowiska mentalnego. Ważne, żeby w tym niczego nie represjonować, być " nagim", bezbronnym wobec uczuć jakie sie pojawiają, zaakceptować traumę i patrzeć na nią z pozycji świadka.
Zdarzyło się coś okropnego, strasznego.. ale dlaczego masz niszczyć z tego powodu samego siebie ?
człowiek nadal będzie płakał wyrażał swój żal i smutek.. ale w tle pojawi się przestrzeń, rodzaj wewnętrznej ciszy i wówczas dane uczucia nie przerodzą się w nic patologicznego.
Ważne jest aby znać te mechanizmy i je stosować w prozaicznych sytuacjach życiowych, błahych sprawach- wtedy nic człowieka nie złamie, ale nie dlatego, że człowiek jest twardy i silny.. ale ze nie ma już nikogo , kogo możnaby złamać.. osoba zniknęła, pozostała tylko obecność.
Powiem arogancko , tak jak Ty to często robisz- aby to zrozumieć, trzeba wyjść poza swoje uwarunkowanie uczuciami i historiami o duchach i naprawdę dotknąć życia tu i teraz
A Ty dalej nie widzisz, że dzięki temu sposobowi człowiek doprowadza do ZMIANY UCZUĆ?... :).

Sosan, reakcja na tego typu wydarzenie (na wszystkie, prawdę powiedziawszy) jest wyrazem naszej świadomości. To nie jest kwestia inteligencji. Człowiek reagujący silnie negatywnie może nie czuć sensu wychodzenia z tego.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 6:05 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

257
Sosan pisze:
Lidka pisze:A kto tego pragnie? Bo ja nie. Mistrzem się jest, albo i nie. Dla tych, którzy nimi nie są, nauki Mistrzów mogą być tylko wskazówkami do samodzielnego rozwoju. Takie 'kierunkowskazy'. Od nas samych zależy, czy z nich skorzystamy, na ile te nauki wiążą się życiem i co z tych nauk poczujemy. Ale samo 'poczuć' nie wystarczy: trzeba żyć, tym, co się czuje.

Brak negacji nie jest wskazówką do zastosowania. Nie powiesz sobie: przestaję negować i tak się rzeczywiście stanie. Jest wskazówką, że do takiego poziomu trzeba dorosnąć, trzeba nabrać takiej świadomości na bazie doświadczania życia (i po to duch się właśnie wciela w ludzkie ciało), żeby negacja więcej nie pojawiała się w nas w sposób naturalny. To jest jak najbardziej naturalny efekt wysokiego poziomu świadomości duchowej. Na takim poziomie nie można nie akceptować życia w jakimkolwiek jego materialnym czy nie przejawie. I wartości 'ego' nie grają żadnej roli, Mistrz ich nie wybiera. Bo jest świadomy, czym one są i czemu służą.

Człowiek neguje to, czego nie zna, czego nie jest świadomy.

Czyli tak czy siak, w samym życiu nic się nie da załatwić 'od ręki', wszystko, co ma wartość, trzeba w sobie wypracować... Temu służy właśnie samo życie.

Takie jest moje zdanie.
No to jeżeli Ty tego nie pragniesz, ja nie pragnę , czyli nam obu - kolokwialnie mówiąc- zwisa- po co przytaczasz argument - prawdziwy mistrz nie neguje ? i masz rację- trzeba żyć tym co się czuje- a u Jezusa tego nie było widać :)
Żebyś się zastanowił nad SWOJĄ negacją. Jeśli już przyjąłeś jakąś filozofię, to niech ona jakąś wartość, nie sądzisz, że to ważne?

Co do Jezusa - skąd wiesz, że nie akceptował?

Już się domyślam... To jest ten sam problem, który Victoria zapodała... Sądzisz po słowach, zachowaniu, czyli po 'zewnętrzu', podczas gdy ja cały czas mówię o 'wnętrzu', o akceptacji DUCHOWEJ, na poziomie uczuć.

Sosan, napiszę Ci to, co napisałam Victorii: nasze zachowanie wyraża nas samych, człowieka, jakim jesteśmy. Jeśli w naszym 'kręgosłupie moralnym' nie ma zachowań typu okrucieństwo w jakiejkolwiek postaci np, zareagujemy zgodnie z tym, zanegujemy okrucieństwo i zareagujemy na nie. Akceptacja duchowa nie oznacza akceptacji tegoż okrucieństwa, ale akceptację faktu, ŻE takie okrucieństwo ma prawo istnieć. Bo mamy świadomość, że jak ktoś się dopuszcza okrucieństwa, to tylko wyraz jego poziomu świadomości, element jego wzrastania, etap, na którym ten ktoś jeszcze nie odkrył, kim jest naprawdę, doświadcza tego, kim nie jest. On tego nie odkryje, jak mu się to opowie, on odkryje dopiero, jak SAM tego zechce. Czyli jak doświadczy negatywnego wystarczająco, żeby zapragnąć doświadczać czegoś wręcz przeciwnego.

Czyli będę negować na planie materialnym zachowania negatywne, bo to:

1. wyraża mnie samą,

2. jest wskazówką dla tej osoby, że nie musi tak się zachowywać, to też pomaga.

Natomiast na planie duchowym akceptuję jej wybór, widocznie musi tego doświadczyć, żeby zrozumieć i nabrać świadomości, że nie tędy droga.

Widzisz różnicę?


Sosan pisze:U mnie negacja występuje jako zwykła konwencja, rodzaj środka lingwistycznego. Nie mam w sobie psychologicznego urazu do nikogo. Nie mylmy więc z sobą tych dwóch rzeczy, Zresztą gdyby nie drobne złośliwości, które Ty też często stosujesz wobec mnie- to nasza polemika przypominałaby gadania maszyn . A tak po prostu jest ludzka i soczysta-o ile oczywiście nie włączasz swojego uduchowionego patosu i nie pragniesz bawić się w mentora :)
No to wyraźnie się różnimy, bo ja, po prostu, ŻYJĘ tym, czego jestem świadoma :).
Sosan pisze:Niekonieczne z tą negacją.. nierzadko ludzie wyrażają ja w sytuacji, kiedy coś dokładnie poznali i czego sa świadomi. Przykład- ludzie , którzy się uwolnili ze szponów sekty, odeszli od zatruwającej energii. sama zobacz, ile w wypowiedziach tych ludzi negatywizmu, negacji, a nawet nienawiści. Oznacza to dla Ciebie, że czegoś nie znali i nie są świadomi ?? Nie doskonale wiedzą i są świadomi, jaki to był syf.
Ten przykład nie świadczy jeszcze o akceptacji duchowej. To pierwsza, naturalna reakcja od momentu, kiedy zaczęli sobie rozumieć prawdę. Jak przeniosą ją na uczucia, dopiero wtedy będzie mowa o świadomości duchowej. I jeśli tak się stanie, przestaną złorzeczyć, bo dotrze do nich, że DZIĘKI tej nieprzyjemnej 'przygodzie' z sektą, mogli sobie uświadomić kilka podstawowych prawd.
Sosan pisze:A co do miłości- Miłość od której możesz uciec nie jest miłością tylko kolejną formą, wyobrażeniem..
No i podsumowałeś... :). Od Miłości nie można uciec, ale rzadko kto jest tego świadomy. Na Miłość (na pewne jej przejawy) można się tylko zablokować.

W sumie to mi mówi, że jednak nie przemyślałeś tej mojej matematyczno-logicznej zagadki... Nie zatrzymałeś się na niej, nie wyciągnąłeś wniosków, nie 'przymierzyłeś' jej do swojej teorii. Oczywiście nie 'ganię' tego, to jest Twój wybór. Ale w takiej sytuacji wszelka nasza dyskusja traci sens, nie ma szans na porozumienie.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 6:30 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

258
Crows, to zadaj mi to pytanie tak konkretnie, żebyś nie musiał używać 10000000000 słów, zamiast obrzucać mnie swoją frustracją z powodu niezrozumienia,
ja zawsze zadaje krótkie pytania na , które ty nie chcesz jasno odpowiedzieć tylko zalewasz potokiem słów wprowadzajac celowo coraz to nowe teksty by jeszcze bardzie pomotać i wyjść oczywiście na swoim , wszyscy twoi dyskutanci na tym forum kończa jak "frustaci" w/g ciebie , ale to coś o tobie mówi , nie domyslasz sie ? jesli nie tzn że sie zapetlasz w swoich racjach , które sa nie jasne i nie zrozumiałe ,
ewolucja pometliłas jak i z wieloma innymi rzeczami bo zmieniasz zdanie co jakis czas , do czego zresztą sie już kiedys przyznałas , szkoda że wówczas nie stać cie na to by przypomnieć wcześniejsze dyskuje w których z uporem wmawiałaś innym swoją ówczesną racje , nadal podązasz tym samym motorem .
przerwa która sobie zrobiłas od forum nic cie nie zmieniła , zapewniam cie że nie jest to dla mnie powód do frustacji .
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 11:13 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

259
Crows pisze:
Crows, to zadaj mi to pytanie tak konkretnie, żebyś nie musiał używać 10000000000 słów, zamiast obrzucać mnie swoją frustracją z powodu niezrozumienia,
ja zawsze zadaje krótkie pytania na , które ty nie chcesz jasno odpowiedzieć tylko zalewasz potokiem słów wprowadzajac celowo coraz to nowe teksty by jeszcze bardzie pomotać i wyjść oczywiście na swoim , wszyscy twoi dyskutanci na tym forum kończa jak "frustaci" w/g ciebie , ale to coś o tobie mówi , nie domyslasz sie ? jesli nie tzn że sie zapetlasz w swoich racjach , które sa nie jasne i nie zrozumiałe ,
ewolucja pometliłas jak i z wieloma innymi rzeczami bo zmieniasz zdanie co jakis czas , do czego zresztą sie już kiedys przyznałas , szkoda że wówczas nie stać cie na to by przypomnieć wcześniejsze dyskuje w których z uporem wmawiałaś innym swoją ówczesną racje , nadal podązasz tym samym motorem .
przerwa która sobie zrobiłas od forum nic cie nie zmieniła , zapewniam cie że nie jest to dla mnie powód do frustacji .
A gdzie jest to krótkie pytanie? :)

Bo ja widzę tylko całą serię 'wycieczek osobistych'... :no:
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 11:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

260
Lidka pisze:Nie, Sosan. To, co mówi Jezus, SPRAWDZA SIĘ W ŻYCIU. Ja to odkryłam BEZ Jego słów. Do nich doszłam później.

Im coś bardziej się sprawdza w życiu, naszym, materialnym, tym jest bliżej prawdy przez duże 'P", czyli uniwersalnej.

A Ty dalej nie widzisz, że dzięki temu sposobowi człowiek doprowadza do ZMIANY UCZUĆ?... :).

Sosan, reakcja na tego typu wydarzenie (na wszystkie, prawdę powiedziawszy) jest wyrazem naszej świadomości. To nie jest kwestia inteligencji. Człowiek reagujący silnie negatywnie może nie czuć sensu wychodzenia z tego.
Lidko,

Ty coś odkryłaś bez udziału Jezusa, a potem jego słowa intepretowałaś w tym kontekście. Ludzie w większości najpierw czytają Jezusa (optymistą jestem- słuchają, co ksiądz mówi o Jezusie) a potem to bezmyślnie kupują i powtarzają jak papugi utarte slogany. Przegapiają Jezusa..
Ty go nie potrzebujesz, bo sama sobie doszłaś do jakieś tam prawdy..
Czyli jaki jest pożytej z tego " mędrca' ?

Dzięki temu sposobowi człowiek odkrywa w sobie to co przestrzenne, nieuwarunkowane i wieczne.. I wówczas jego życie jest swobodnym przepływem tych uczuć , a nie gromadzeniem gnijących śmierci mentalnych we własnej świadomości. Zmiana uczuć, myślenia, poczucie głębi, są tylko efektami ubocznymi tego wglądu.

To jak najbardziej też kwestia inteligencji.. Powiedzmy- ktoś przeżył wielką tragedię, wraca do domu , bierze mały scyzoryk i sobie go wbija do palców u nóg i rak, a potem robi sobie taka " akupunkturę " na twarzy.. Gdzie widzisz w tym inteligencje ? Co on chce osiągnąć ? przecież to czystej postaci patologia, tragedii już nie odwrócimy, dlaczego wiec zadajemy sobie cierpienie.. i właśnie te wszystkie negatywne emocje, uczucia i myśli są takim scyzorykiem . ma to destrukcyjny wpływ na m.i.n nasz żołądek, serce, układ krążenia.. Sami siebie niszczymy.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 12:20 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

261
Lidko,

Dobra jesteś haha, Najpierw zarzucasz mi negację na podstawie moich słów, a potem " ganisz' za to, że ja sądzę po słowach , zamiast zwrócić uwagę na wnętrze, akceptacja duchową ;)
o mnie się nie martw- ja sobie świetnie radzę. Nie reprezentuję żadnej filozofii, chyba, ze taka nazwiesz samo życie. I to co robię doskonale się sprawdza w życiu.
Akceptacji duchowej jakoś nie było widać po Jezusie , kiedy wyganiał kupców ze świątyni. Ale- masz rację- zawsze można stworzyć przesłodzoną laurkę, tak jak to robią chrześcijanie, a potem nawiązywać do takiego Jezus- super- star.. jednocześnie dyskontując wszystkie racjonalne głosy krytyki
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 12:51 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

262
Sosan pisze:
Lidka pisze:Nie, Sosan. To, co mówi Jezus, SPRAWDZA SIĘ W ŻYCIU. Ja to odkryłam BEZ Jego słów. Do nich doszłam później.

Im coś bardziej się sprawdza w życiu, naszym, materialnym, tym jest bliżej prawdy przez duże 'P", czyli uniwersalnej.

A Ty dalej nie widzisz, że dzięki temu sposobowi człowiek doprowadza do ZMIANY UCZUĆ?... :).

Sosan, reakcja na tego typu wydarzenie (na wszystkie, prawdę powiedziawszy) jest wyrazem naszej świadomości. To nie jest kwestia inteligencji. Człowiek reagujący silnie negatywnie może nie czuć sensu wychodzenia z tego.
Lidko,

Ty coś odkryłaś bez udziału Jezusa, a potem jego słowa intepretowałaś w tym kontekście. Ludzie w większości najpierw czytają Jezusa (optymistą jestem- słuchają, co ksiądz mówi o Jezusie) a potem to bezmyślnie kupują i powtarzają jak papugi utarte slogany. Przegapiają Jezusa..
Ty go nie potrzebujesz, bo sama sobie doszłaś do jakieś tam prawdy..
Czyli jaki jest pożytej z tego " mędrca' ?
Dla Ciebie z pewnością żaden :). A jaki dla mnie i moim zdaniem - pisałam już wielokrotnie, nie będę powtarzać.
Sosan pisze:Dzięki temu sposobowi człowiek odkrywa w sobie to co przestrzenne, nieuwarunkowane i wieczne.. I wówczas jego życie jest swobodnym przepływem tych uczuć , a nie gromadzeniem gnijących śmierci mentalnych we własnej świadomości. Zmiana uczuć, myślenia, poczucie głębi, są tylko efektami ubocznymi tego wglądu.
Tu właściwie już nawet nie widzę sensu komentować... W jak głębokim śnie trzeba żyć, żeby nie zauważać tego, że cokolwiek się w życiu robi, jest po to, żeby CZUĆ... Że samo życie jest po to, żeby je PRZEŻYĆ, czyli coś (PO)CZUĆ. Wszelkie filozofie, religie, poglądy też temu służą: dzięki nim człowiek CZUJE swoje prawdy, CZUJE SIĘ dobrze. Wszelka ludzka aktywność temu służy: dzięki niej człowiek CZUJE. Nawet do kina chodzi się po to samo: jak dobry film, PRZEŻYWAMY go, CZUJEMY zainteresowanie, emocje... I odwrotnie: jak nieciekawy film - CZUJEMY znudzenie, nie chcemy go oglądać, chcemy robić coś, dzięki czemu POCZUJEMY się lepiej, POCZUJEMY zainteresowanie.

Nawet nie siadamy we własnym domu na stołek, z którego wystają gwoździe, żeby nie POCZUĆ bólu, bo z bólem fizycznym psychologicznie też będziemy się CZULI źle, a we własnym fotelu, żeby CZUĆ SIĘ wygodnie i odpocząć, bo jak odpoczniemy, CZUJEMY SIĘ dobrze...

CZUJEMY SIĘ dobrze, jak poziom energii w nas pcha nas do jakiejś aktywności. A jak ten poziom spada - zaczynamy CZUĆ SIĘ źle...

Przy zwykłej rozmowie z kimś też CZUJEMY: radość ze spotkania, albo wprost przeciwnie, zainteresowanie lub znudzenie, to samo z telewizją, prasą, książkami.

Cokolwiek robimy, to po to, żeby CZUĆ.

Cokolwiek myślimy - RÓWNIEŻ pociąga za sobą UCZUCIE, nie ma takiej myśli, która byłaby oderwana od UCZUCIA.

Myślenie przychodzi krok po ODCZUCIU, dzięki niemu możemy je zinterpretować, wyrazić w słowach, zdefiniować, wyciągać wnioski itp.

To, co CZUJEMY, ta energia, która pcha nas do życia i PRZEŻYWANIA, to energia naszej duszy. Jeśli ją CZUJEMY w sobie - znaczy tylko tyle, że jesteśmy w dobrym kontakcie z naszą duszą, nawet jeśli nie mamy o tym pojęcia; po prostu jesteśmy na nią otwarci przyjmujemy jej energię. Ona sama w sobie jest SENSEM ŻYCIA.

Pogrążenie się w UCZUCIACH negatywnych powoduje spadek tej energii (kontakt zostaje ograniczony, a w sytuacjach skrajnych przerwany). I wtedy tracimy też sens życia.

Jak głęboko trzeba spać, żeby tego nie zauważać? No, w sumie można, nie każdy się nad tym zastanawia. Ale jak głęboko trzeba spać, żeby zanegować tę prawdę, jak już zostanie wyjawiona przez kogoś innego?.... Żeby wykombinować taką filozofię, która uzna UCZUCIE za formę niegodną większej uwagi, ot, przychodzi, odchodzi, nie ma znaczenia, jak jest negatywne - patologia, wyrwać z korzeniami?... I żeby Miłość uznać za jakąś 'przestrzeń' zupełnie oddzieloną od ŻYCIA?... No, jak widać na Twoim przykładzie, można.
Sosan pisze:To jak najbardziej też kwestia inteligencji..
Tym zdaniem nie najlepszą wizytówkę pod tym względem wystawiasz samemu sobie, Sosan :). Bo mimo iż sprawiasz wrażenie bardzo inteligentnego, tej mojej prostej zagadki logiczno-matematycznej nie rozwiązałeś... Nie wyciągnąłeś wniosku, nie porównałeś swojej teorii do logiki...

Ale to też proste: musiałbyś zrewidować swoje poglądy, a na to nie jesteś gotowy. Śpisz dalej. Czyli widzisz, to nie jest kwestia inteligencji, a snu...

Poziom świadomości duchowej nie przekłada się na życie poprzez inteligencję, a poprzez umiejętność radzenia sobie z problemami, rozwiązywania ich, czyli zamiany negatywnego na pozytywne niezależnie od sytuacji. Ludzie mniej inteligentni radzą sobie w życiu bardzo dobrze, Sosan. O wiele lepiej niż niejeden 'filozof', bo nie uciekają od życia w myślenie, a w nim znajdują to, co ono nam oferuje i czego nie muszą wymyślać, bo mają to jak na tacy: CZUJĄ to i żyją tym.

Dobranoc, Sosan, śpij dalej, jeśli taki jest Twój wybór. Wiem, że każdy wybór jest 'dobry'. Więc i ten Tobie posłuży ;)
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 14:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

263
Sosan pisze:Lidko,

Dobra jesteś haha, Najpierw zarzucasz mi negację na podstawie moich słów, a potem " ganisz' za to, że ja sądzę po słowach , zamiast zwrócić uwagę na wnętrze, akceptacja duchową ;)
Nic Ci nie zarzucam, Sosan. Sądzisz względem samego siebie jedynie, Twoje osądy są czysto subiektywne (i masz do nich prawo). Ja zwróciłam Twoją uwagę, że osądziłeś Jezusa po słowach INNYCH ludzi, a nie po treści jego własnych słów.

Chociaż tu i tak d...a blada, Ty i tak nic nie widzisz w słowach Jezusa, bo tak smacznie śpisz, życie też przeżywasz we śnie, więc gdzie miałbyś tę treść sprawdzić i na podstawie czego zrozumieć, co ja mówię?...

Śpij dalej ;)
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 14:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

264
Lidko,

Zupełnie niepotrzebnie się tak irytujesz, po prostu musisz poszukać swoich " wyznawców" gdzieś indziej :) To jest właśnie ten brak akceptacji- o którym ciągle piszesz. masz swoja " prawdą. to sobie nią żyj- przecież Ci nikt w tym nie przeszkadza, zgadza się ?

A ja powiem analogicznie- jak w głębokim śnie i odużeniu tym co foremne trzeba tkwić, aby wynosić na piedestał zwykłe formy mentalne, jak uczucia.. które są kreowane, pojawiają się, manifestują a potem znikają, a zupełnie lekceważyć przestrzeń, w której ma to miejsce !
Tylko różnica jest taka, że ja doskonale zdaję sobie sprawę z własnych uczuć, widzę modyfikacje w ich istocie, mechanizmy, które je zatrzymują, rozpuszczają,, sprawiają, że stają się bardziej subtelne czy intensywne.., ale oprócz tego, jestem " bogatszy: o tą głębię nieuwarunkowanej przestrzeni.. i ona stanowi klucz- zarówno w kwestii myśli czy uczuć !!
W innym przypadku, gdy znasz siebie tylko jako pewne złomowisko form mentalnych , to sama redukujesz się od obserwowanych przez siebie fenomenów- gdzie w tym logika ?
I zmieniasz wówczas te formy z pozycji umysłu, ale nigdy z opcji czystego świadka, tego co jest..

śpij dalej wśród swoich kolorowych zabawek i zamień się już do końca we własne uczucia, zapominając o swojej własnej naturze- miłego snu :)
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 14:45 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

265
Lidka pisze:Nic Ci nie zarzucam, Sosan. Sądzisz względem samego siebie jedynie, Twoje osądy są czysto subiektywne (i masz do nich prawo). Ja zwróciłam Twoją uwagę, że osądziłeś Jezusa po słowach INNYCH ludzi, a nie po treści jego własnych słów.

Chociaż tu i tak d...a blada, Ty i tak nic nie widzisz w słowach Jezusa, bo tak smacznie śpisz, życie też przeżywasz we śnie, więc gdzie miałbyś tę treść sprawdzić i na podstawie czego zrozumieć, co ja mówię?...

Śpij dalej ;)
Ale powiedz szczerze, zauważyłaś, że w pewnym momencie to Ty powróciłaś do wycieczek ad personam, zamiast logicznie i merytorycznie poprowadzić temat ? To jest ten brak akceptacji :) To co niby widzisz we mnie jest w Tobie samej.. i pisząc o tym stosujesz tzw autoterapię ;)

Jezusa osądziłem też po jego słowach , czy to nie on mówił o nienawiści do własnych rodziców, krzyczał o plemieniu żmijowym i okazał się totalną znieczulica , kiedy człowiekowi będącemu w żałobie powiedział " niech umarli grzebią umarłych ?

straszy ludzi piekłem - " A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego."
arogancko kpi - " Czemu bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary? "
itd. itd.

i jak widze jego zwolennicy też sa butni i aroganccy :) a ja mogę się tylko uśmiechnąć z politowaniem :)
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 14:55 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

267
Sosan pisze:
Lidka pisze:Nic Ci nie zarzucam, Sosan. Sądzisz względem samego siebie jedynie, Twoje osądy są czysto subiektywne (i masz do nich prawo). Ja zwróciłam Twoją uwagę, że osądziłeś Jezusa po słowach INNYCH ludzi, a nie po treści jego własnych słów.

Chociaż tu i tak d...a blada, Ty i tak nic nie widzisz w słowach Jezusa, bo tak smacznie śpisz, życie też przeżywasz we śnie, więc gdzie miałbyś tę treść sprawdzić i na podstawie czego zrozumieć, co ja mówię?...

Śpij dalej ;)
Ale powiedz szczerze, zauważyłaś, że w pewnym momencie to Ty powróciłaś do wycieczek ad personam, zamiast logicznie i merytorycznie poprowadzić temat ?
Ostatnie logiczne i merytoryczne to była ta zagadka. Nie usłyszałam na ten temat ani słowa, żadne nawiązania do powrotu z kolejnych postów na Ciebie nie zadziałały. Także moja osobista analiza - przeniesienie na życie tego, co piszesz. To nie są wycieczki 'ad personam', to próba znalezienia w Twojej filozofii punktów wspólnych z ŻYCIEM.
Sosan pisze:To jest ten brak akceptacji :) To co niby widzisz we mnie jest w Tobie samej.. i pisząc o tym stosujesz tzw autoterapię ;)
A Ty to wiesz lepiej ode mnie, bo znasz moje uczucia? :D

Tylko do SWOICH masz dostęp, więc może im się przyjrzyj?...

Co do Jezusa - Twój osąd, Twój problem.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 15:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

268
Lidka pisze:Naturą duszy ludzkiej jest UCZUCIE... ;)
Błąd, nasza naturą jest nieuwarunkowana świadomość, przestrzeń, w której uczucia, myśli, filozofie, formy mentalne i materialne przychodzą i odchodzą.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 15:52 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

269
Lidka pisze:Ostatnie logiczne i merytoryczne to była ta zagadka. Nie usłyszałam na ten temat ani słowa, żadne nawiązania do powrotu z kolejnych postów na Ciebie nie zadziałały. Także moja osobista analiza - przeniesienie na życie tego, co piszesz. To nie są wycieczki 'ad personam', to próba znalezienia w Twojej filozofii punktów wspólnych z ŻYCIEM.

A Ty to wiesz lepiej ode mnie, bo znasz moje uczucia? :D

Tylko do SWOICH masz dostęp, więc może im się przyjrzyj?...

Co do Jezusa - Twój osąd, Twój problem.
Logiczne i merytoryczne jest to, że aby możliwa była percepcja zmiany, ewolucji potrzebny jest niezmienny świadek, który zdaje raport z poszczególnych stadiów tej zmiany/ewolucji. Po drugie- nie odpowiedziałaś mi na pytanie- w co się zmienia sama przestrzeń, jak ewoluuje ? ( nie pytam o zawartość przestrzeni) .Zamiast tego dajesz teorie o ewolucji wszystkiego bez wyjątku, lekceważąc przy tym zupełnie " element" który patrzy w tej chwili przez Twoje oczy. A jak spytałem czy ten obserwator też się zmienia, to piszesz mi o obserwowanym... Ręce opadają.. a jak jeszcze czytam tekst " Nie usłyszałam na ten temat ani słowa", to i szczęka opada na ziemię :)

Większe zakorzenienie tu i teraz, odhipnotyzowanie zmysłów z kompulsywnej gadki umysłu, poczucie przestrzeni ,spontaniczności, radości bez powodu , brak utożsamienie z tym co negatywne i destruktywne, poczucie lekkości i szczęścia, dostrzeganie w życiu magi i piękna - o tym pisałem już wielokrotnie.. ale Ty nada to omijaj i szukaj sobie punktów wspólnych mojej niby filozofii z życiem :)

No właśnie- dobrze , że sama do napisałaś (prowokacja się udała :D i tą swoja zasadę stosuj też do mnie. Nie znasz moich uczuć, motywacji, więc potencjalnej " negacji" przyjrzy się sama w swoim środku, a nie szukaj jej w innych, oki ?

o widzę, że jak podałem merytoryczne argumenty nawiązujące do samych wypowiedzi Jezusa ( a zarzucałaś mi, że tego nie robię) , to już nic na ich temat nie masz do powiedzenia ? No szkoda- jakoś to przeżyję :D
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 16:07 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

270
Sosan pisze:
Lidka pisze:Ostatnie logiczne i merytoryczne to była ta zagadka. Nie usłyszałam na ten temat ani słowa, żadne nawiązania do powrotu z kolejnych postów na Ciebie nie zadziałały. Także moja osobista analiza - przeniesienie na życie tego, co piszesz. To nie są wycieczki 'ad personam', to próba znalezienia w Twojej filozofii punktów wspólnych z ŻYCIEM.

A Ty to wiesz lepiej ode mnie, bo znasz moje uczucia? :D

Tylko do SWOICH masz dostęp, więc może im się przyjrzyj?...

Co do Jezusa - Twój osąd, Twój problem.
Logiczne i merytoryczne jest to, że aby możliwa była percepcja zmiany, ewolucji potrzebny jest niezmienny świadek, który zdaje raport z poszczególnych stadiów tej zmiany/ewolucji. Po drugie- nie odpowiedziałaś mi na pytanie- w co się zmienia sama przestrzeń, jak ewoluuje ? ( nie pytam o zawartość przestrzeni) .Zamiast tego dajesz teorie o ewolucji wszystkiego bez wyjątku, lekceważąc przy tym zupełnie " element" który patrzy w tej chwili przez Twoje oczy. A jak spytałem czy ten obserwator też się zmienia, to piszesz mi o obserwowanym... Ręce opadają.. a jak jeszcze czytam tekst " Nie usłyszałam na ten temat ani słowa", to i szczęka opada na ziemię :)
To ją trzymaj, dentysta drogi ;).

Sosan, te Twoje pytania nie mają nic wspólnego z moja logiczną zagadką. Tak jest czysta logika, bez żadnych interpretacji.

Natomiast na pytania, które po raz kolejny zadałeś, odpowiedziałam bardzo szczegółowo i to w wielu postach(zawsze możesz do nich wrócić i sprawdzić).

1. Usiłujesz zastosować 'miarkę' materialną do duchowego. Et te dwie rzeczywistości są skrajnie różne! To z LUDZKIEGO punktu widzenia musi być ten element stały w postaci obserwatora. Z duchowego NIE. Bo duchowość to energie w ruchu. Energia ma tę właściwość, że jest doskonale podzielna, zachowując siebie samą w tylu elementach, na ile się podzieli (łącznie ze świadomością).

2. Nie ma żadnego obserwatora i obserwowanego, to tylko LUDZKIE WRAŻENIE, że tak jest. Bo człowiek postrzega z materialnego punktu widzenia jako ta 'odrębna' jednostka, którą jest każdy człowiek. A ponieważ wcielając się, zapomina siebie samego, żyje z przeświadczeniem (utożsamiony przez sam fakt wcielenia się), że jest 'odrębny' i dysponuje tylko świadomością człowieka, którym jest. Więc i wydaje mu się, że ta jego część, któa go obserwuje, jest 'odrębnym elementem". A nie jest. To ta sama osoba, tyle, że na duchowym poziomie świadomości.

3. Sama przestrzeń, to TEŻ przeogromna sieć energetyczna, która zmienia się wraz ze zmianą jej zawartości. W nic się nie zmienia, nadal pozostaje przestrzenią (jeśli już tego słowa używać), zmieniają się tylko jej łańcuchy energetyczne.

Czy to tak trudno zrozumieć?

Chyba nie. Dużo trudniej zmienić swoje uwarunkowane myślenie, że musi być obserwator i obserwowany, bo ja w to uwierzyłem i już... ;)

(tak samo trudno jest wysnuć ten prosty wniosek, że skoro WSZYSTKO, CO JEST, jest energią, a ta energia to MIŁOŚĆ, zatem MIŁOŚĆ nie może być żadną 'przestrzenią', bo jest WSZYSTKIM, CO JEST; trudno jest też wyobrazić sobie i zaakceptować, że te dwie rzeczywistości są RÓŻNE i 'miarka' z jednej nie we wszystkim może pasować do drugiej)

Sosan pisze:No właśnie- dobrze , że sama do napisałaś (prowokacja się udała :D i tą swoja zasadę stosuj też do mnie. Nie znasz moich uczuć, motywacji, więc potencjalnej " negacji" przyjrzy się sama w swoim środku, a nie szukaj jej w innych, oki ?
Chyba nie :D. Bo ja ani słowem się nie zająknęłam na temat Twoich uczuć. Ja cały czas mówię, że to, co opowiadasz NIE SPRAWDZA SIĘ W ŻYCIU (i argumentuje przykładami). I nie ma z nim wiele wspólnego, jest od życia (zwykłego, materialnego) oddzielone. Taki Twój osobisty 'kalambur'. Ale Ci służy, więc nie ma sprawy, jeśli o to chodzi :).

A Twoja negacja jest przeniesiona na pogardliwe słowa i na potężny opór, żeby broń Boże nie znaleźć w tym, co negujesz, czegokolwiek wartościowego... Aż bije po oczach i nawet nie trzeba znać motywacji, żeby odczuć ten opór. Ktoś, kto akceptuje, nie włoży w swoje słowa czegoś podobnego.

Na temat Jezusa można by dużo. Ale niekoniecznie muszę rozmawiać z kimś, kto usilnie nie widzi i nie słyszy czegoś, co nie jego...:/
Ostatnio zmieniony 16 sie 2013, 16:49 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „W biblijnym kręgu”

cron