filip pisze:Z punktu widzenia każdego chrześcijanina chrzest to podstawa, to nie jest pusty gest czy samo wpisanie do księgi przez księdza. Pan Jezus mówi, nie brońcie dzieciom przychodzić do mnie. I ta matka dzieciom drzwi otworzyła. Reszta juz zależy od nich. Zapewne mogła więcej, ale cóż życie.
Nie brońcie dzieciom przychodzić do mnie, piękne słowa, ale czy naprawdę dotyczą chrztu? Religii? Nie, dotyczą Miłości. Sam chrzest to tylko gest, rytuał, zupełnie bez znaczenia, jeśli na tym geście się kończy. Bóg to przecież Miłość, daj dziecku swoją, pokaż, ze to wartość najwyższa, a sprawisz, że dziecko przyjdzie do Jezusa (ucieleśnienia Miłości).
Filip, spójrz trochę szerzej, postaraj się, zauważ te miliony ludzi, którzy nie są chrześcijanami, są wyznawcami innych religii, albo w ogóle żadnych religii nie znają. Czyż oni nie są 'dziećmi Bożymi? Czy nie znają Miłości? Czy w związku z tym, że nie są ochrzczeni, nie 'zasługują' na Bożą Miłość?...
To ja Ci 'biblijnie' odpowiem: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Ci wszyscy ludzie są Twoimi bliźnimi i jeśli kierują się w życiu miłością (nie nacechowaną negatywnie poprzez wartości 'ego'), tak samo zbliżają się do Boga jak i chrześcijanie. Może nawet bardziej, bo zdarzają się wciąż jeszcze 'dzikie plemiona', a w których żyje się bez zawiści, pożądania, żądzy pieniądza, władzy i tym podobnych wytworów chrześcijańskiej kultury (to są wartości 'ego', jakbyś nie wiedział).
Nie zamykaj życia w pustych rytuałach, gestach i słowach.