Filipie, dostawałem z religii same 6-ki i jednak nie wierzę. Więc nie jest tak, że każdy niewierzący(teraz robisz to samo co dzielący "niewierzący - jakby wierzący nie dzielili- i wrzucasz wszystkich niewierzących do jednego wora). Jako niewierzący uważam, że przede wszystkim dogmaty bywają przestarzałe i skostniałe. Zresztą co będę się wysilał...
Niestety, w czasach nowożytnych, gdy powstawał Kościół oparty na ruchu chrześcijańskim (około 350 roku naszej ery), wszystko zaczęło się zmieniać. Ówcześni kapłani wpadli na pomysł, aby w kwestii egzorcyzmów odebrać władzę prostemu ludowi i oddać ją w ręce wyznaczonych do tego celu księży. Od około 500 roku nie wolno już było żadnej świeckiej osobie wykonywać egzorcyzmów (nawet jeżeli wiedziała, jak to robić). Taki stan rzeczy trwał do czasów inkwizycji. Wtedy zabroniono również kapłanom odprawiania egzorcyzmów. Spalono też wszystkie zapiski i księgi dotyczące tego tematu, a kapłanów, którzy próbowali się temu sprzeciwiać, traktowano jak wrogów Kościoła i kierowano na stos lub inną śmierć w męczarniach, jak chociażby łamanie kołem czy topienie z kamieniem u szyi.
Dopiero w 1886 roku papież Leon XIII przerwał ten zakaz i przywrócił egzorcyzmy do łask, po tym jak sam został opętany. Napisał modlitwę o uwolnienie, rozesłał ją do biskupów na całym świecie i nakazał jej odprawianie na każdej mszy świętej. Napisał również specjalny egzorcyzm.
http://strefatajemnic.onet.pl/duchy/kro ... tykul.html
Czyli zakaz jako dogmat stał się przestarzały. Co do głębokości i płytkości. Raz piszesz o płytkości religii a potem piszesz o głębokości wiary. Ja bym tego nie mieszał raczej. Płytkość polega między innymi na założeniu, że każdy ochrzczony będzie wierzył, ba kapłan nawet nie wnika, że to niezgodne z Biblią. Więc chyba czegoś ten kapłan nie rozumie i spłyca sam chrzest przez to. Płytkie jest też uważanie wszystkich wiernych za jakieś niewolne istoty, którym można nakazywać jak mają np. współżyć. Niektórzy faktyczna co do joty posłuchają, ale nie wszyscy. Samo traktowanie religii przez wierzących też nie zawsze bywa głębokie. Pójdzie na msze a potem nawytyka sąsiadowi. Niektórzy wierni wybierają im to co wygodne i do jednego się stosują a do drugiego niekoniecznie. A pójście do wojska automatycznie zezwala na złamanie przykazania - nie zabijaj. Dlatego zarówno od strony instytucji jak i ludzi religia potrafi gdzieniegdzie być płytka. Ludzie wierzący nie są gorsi, tylko moim zdaniem tracą czas na te modły, święta itp., itd.. A najciekawsze jest to, że w państwie świeckim wszyscy muszą obchodzić święta katolików a innych wyznań już nie. Mniej niż połowa ludzi w Polsce praktykuje i jak tu mówić o demokracji? Skoro mniej to znaczy, że nie każdy np. chce obchodzić święta z powodów religijnych przynajmniej. Oczywiście święta to wolne od pracy a nasi pracodawcy jeszcze na szeroką skalę nie wprowadzili przerw w pracy, bo wydajny pracownik to wypoczęty. W Japonii to wiedzą i ponoć nawet wakacji nie chcą mieć. Może tam szef po prostu nie robi kłopotów i daje tam ileś dni wolnego by wypoczął bez okazji święta. Z wakacjami może i nieco podobnie, tylko rozkłada na raty np. po miesiącu? Nie wiem. Ale może dla mnie inne dni są ważne? A może został źle zrozumiany zapis by dzień święty święcić? Dla mnie tu chodzi o celebrowanie każdego dnia życia. Katolicy głęboko wierzący... Każdy wyznawca religii im bardziej "wierzący" tym bliżej mu do ortodoksji. Stąd blisko do fundamentalizmu a jak wiadomo jemu z kolei do terroryzmu. To już wolę płytko-wierzących. W Izraelu społeczeństwo przestaje tolerować radykałów. I się wcale nie dziwię.
Ultraortodoksyjni Żydzi zaatakowali młodą kobietę, która była ich zdaniem nieprzyzwoicie ubrana. Napaść w Bejt Szemesz, na zachód od Jerozolimy, to kolejny w ostatnim czasie incydent z udziałem radykalnych wyznawców judaizmu - piszą w środę media w Izraelu.
Komentatorzy wskazują, że rosnące napięcia między ortodoksami a resztą izraelskiego społeczeństwa mogą zagrozić politycznym sojuszom premiera Benjamina Netanjahu z partiami ortodoksów.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... omnie.html
A z katolikami to jest inaczej, tymi ortodoksyjnymi? No, na razie jeszcze przemocy nie stosują, ale raz na ulicę jak wyszedł taki kapłan co przez megafon propagował mowę nienawiści do Islamu to bałem się, że jakbym starał się zakwestionować, iż nie każdy muzułmanin jest zły to spaliliby mnie na stosie.
Czemu głęboka wiara doprowadza do nienawiści? Możesz mi to wytłumaczyć? Dla mnie to niepojęte i powinno być wręcz odwrotnie. W końcu Bóg czy też Jezus uczy w tych religiach miłości o ile mi wiadomo. Tak, tutaj użyję słowa bezmyślność. Bo trzeba być bezmyślnym by stawiać zasady poza główne przesłanie religii jakim pierwotnie teoretycznie miała być miłość. Oczywiście nie każda osoba głęboko wierząca taka jest. Poznałem Tatarów będących chrześcijanami. To moim zdaniem głęboko wierzący ludzie, z jakich inni głęboko powinni brać przykład. Jeden z nich zdezerterował z wojska bo nie chce strzelać do ludzi. Zatem przykazanie - nie zabijaj jest tu mocno przestrzegane. A mimo to nie nazwałbym ich ortodoksami. Potrafili odejść ze zboru jak kapłan zamiast diabłem zaczął straszyć bogiem. Ksiądz też ich zniechęcił sam swoją postawą przynajmniej do odwiedzania jego kościoła. Na cały głos wykrzyczał tajemnicę spowiedzi i chciał zdzielić pasem jednego z nich. Natomiast zauważyłem, że cenią sobie Dominikanów. Tak czy siak nie boją się krytykować kleru mimo głębokiej wiary. Tak więc masz rację, że nie wszyscy wierzący są tacy sami, ale duża ich część jednak sprawia wrażenie skrajnych zwolenników kościoła, zwłaszcza na wsiach i małych miasteczkach. Pewna nastolatka w USA została niemal zaatakowana przez katolików jak przyznała się do ateizmu. Miasteczko katolickie stricte. Pewnie ci ortodoksyjni. tam mieszkają. Śmiercią jej też grożono. Na naszej wsi pewnie też nie miałaby wesoło. Jak to bez ślubu? Jak to nie chodzisz do kościoła? Grzech, straszny grzech! Ok, może nie każdej wsi i miasteczku, co nie zmienia faktu, że to nie napawa pozytywnymi myślami na temat katolicyzmu. I tak na przykład zastanawia mnie też czemu na Sylwestra młodzi ludzie muszą ciągle śpiewać ku chwale Pana, zamiast np. po godzinie albo połowie śpiewu na jego chwałę po prostu zrobić normalny dancing z muzyką np. z dawnych lat. Coś w tym grzesznego? A już propozycja pewnych mnichów by posypywać głowę popiołem podczas Karnawału to dla mnie po prostu jest niezrozumiałe. W czasie zabawy umartwiać się. To jest dobre na Zaduszki ale Karnawał? A jak ktoś nie ma zmartwień? O ile zasady tej religii rozumiem o tyle poczynania wierzących i kapłanów są dla mnie bez sensu i jeszcze ten chrzest niezgodny z Biblią. Czyżby podważanie słowa bożego? Hipokryzja? Jakby kler faktycznie słuchał słowa bożego (Biblii) to sam by się puknął w czoło na myśl o chrzcie niemowląt. Więc nawet jak na głeboko wierzące osoby ich działania wydają mi się bezzasadne. W rezultacie chrzest to zbędny ceremoniał bo ochrzczony nie mógł przyjąć Jezusa nic o nim nie wiedząc.
Andra pisze:Nebo, a co to znaczy,,uduchowiona"?
Wg definicji:
uduchowiony «przepojony wzniosłymi uczuciami i skupiony na sprawach duchowych; też: będący wyrazem takich uczuć»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2532109/uduchowiony
Wolałem się nie wypowiadać swoimi słowami bo jeszcze ci z ACTA by mnie zamknęli.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.