lapicaroda pisze:Pragnę zwrócić uwagę na to, że skoro w Biblii pojawia się stwierdzenie, że Bóg jest naszym ojcem, wychodzi mi na to, że on nazywał się Synem Bożym dlatego, że chciał podkreślić swoje pochodzenie czy też oświecenie przejęte od Istoty Wyższej. Wszyscy jesteśmy Dziećmi Boga, ale nie jesteśmy tego świadomi, on to w sobie odkrył.
Ja sądzę, że pochodzenie, do jakiego doszedł na drodze medytacji (dusza Jego była Istota Wyższą). I ten fakt w sensie "kim jest człowiek" usiłował przekazać ludziom, istotom z duszami mniej światłymi. Żeby im pomóc zrozumieć życie i Boga.
Ale nie zrozumieli i do dziś zaprzeczają, oddzielają się od Jezusa, przecząc całkowicie Jego naukom i w przekonaniu, że tak trzeba...
Wracając do całunu turyńskiego - jest on ludziom potrzebny dla potwierdzenia ich wniosków wysnutych o Boskości Jezusa, który umarł na krzyżu za nasze grzechy...
(mogę sobie tylko westchnąć).
I dużo zrobiliby, żeby udowodnić, iż jest autentyczny. Mieliby kolejny powód, żeby przeistoczyć posłanie Jezusa w cierpienie, a religię (czy religie) w posłannictwo cierpienia, nie miłości. Czyli, jakby nie było, coś zupełnie przeciwnego niż miłość, jaką głosił Jezus.