Osądzasz, twierdząc, że nie wiem, co gadam... Chcesz czy nie, to JEST osąd... (który świadczy, że ja plotę bzdury, a Ty wiesz lepiej, skoro oceniasz moje wypowiedzi za bzdury i na dodatek teraz dodajesz coś o mojej niechęci...:zdziw:).transfer pisze:A gdzie ja Cie osądzam?Lidka pisze:A może skupiłbyś się na sobie i swoim podejściu do innych? "Nie sądźcie...".transfer pisze:Dobrze, że nie wiesz co gadasz.
Stwierdzam jedynie, że wygadujesz głupoty w tymtym poście, każdemu sie to zdarza najczęsciej w swojej niechęci.
Przecież chrześcijaństwo, buddyzm i inne religią żyją, maja ogromny wpływ na ludzkość. Gdzie tu skostniałość, gdzie brak wiary w siebie u wierzących?
Widze, że fascynuje Cie kolega Prawda, przecie on zdaje sie buddysta - widzisz u niego brak wiary w siebie - nawet w mojej skromnej osobie widzisz brak wiary w siebie?
Owszem, religie mają olbrzymi wpływ na ludzkość. Skostniałość polega na zawierzeniu interpretacji Boga i Boskiej rzeczywistości zgodnie z tą, jak miała miejsce u podstaw tych religii.
Zatem zawierza się interpretacji sprzed tysięcy lat, ta interpretacja nie ewoluuje wraz z człowiekiem. Nie sądzisz, że to jest "skostniałość"?
Nie, kolega Prawda mnie nie fascynuje (znów wiesz to lepiej ode mnie?:)). Zaciekawił mnie jedynie jego pogląd, ale im więcej pisze, tym mam więcej zastrzeżeń. Nie sądzę, żeby był buddystą, jego poglądy są zupełnie inne. Odbieram je jako własną interpretację rzeczywistości, ale odbiegającą zasadniczo od mojej z tej racji, że u jej podstaw Prawda postawił element nie mający nic wspólnego z celem życia, a będący jedynie środkiem (moim zdaniem, rzecz jasna). Czuję w nim ogromną wiarę we własne odkrycia i w możliwości człowieka (ogólnie i teoretycznie), o jego wierze w siebie samego nic nie jestem w stanie powiedzieć.
W Tobie ani nie czuję tej wiary, ani czuję ją, z Twoich wypowiedzi nie wynika nic na ten temat, więc i nic nie mówię. Powiem jedynie, że gdybyś miał rzeczywistą wiarę w siebie, nie opierałbyś się na wierzeniach sprzed tysięcy lat, a kształtował swoje własne na podstawie Twojego własnego kontaktu z rzeczywistością niematerialną. A czy tak jest? Nie mam pojęcia, nie znam Cię.... Ale skoro zawierzyłeś religii?...
To jest tylko maleńkie koło tego samego problemu, on ma wiele aspektów... . Owszem, z taką myślą łatwiej żyć. Część z tych osób przywiązaną tradycja do religii nie przyznaje się nawet oficjalnie do swoich osobistych doświadczeń z tymi "bytami:" i "mocami", gdyż jest to sprzeczne z religią. Jaki z tego wniosek?bezmocji pisze:Zdaje się, że koło nie jest takie samo
Wielu trzyma się jeszcze wiary w niewidzialne dobre byty i moce. Właśnie z powodów jakie hasłowo wymieniłem. Z taką myślą łatwiej żyć