Dziwnie to zabrzmi, ale takimi ludźmi prowadzi Bóg.
Tak jak to niektórzy mówią:
,,Kobieta się zawiodła na mężczyźnie to idzie do zakonu".
To nie do końca tak... Może i znajdują się osoby, które zawiodły się na drugim człowieku i do zakonu idą, ale nie przejdą nawet pierwszych prób drogich Przełożonych. Kiedyś rozmawiałam z jednym Kapłanem na temat powołania to powiedział:
,,Jak byłem w seminarium to na pierwszym roku było nas 300, gdy otrzymywałem święcenia było nas już tylko 30."
Na przykład w każdym Zgromadzeniu Zakonnym są Przełożeni, a Oni muszą Cię rozgryźć...
,,Czy to powołanie czy tylko chęć?"
Dziwnie to zabrzmi, ale to od razu widać.
Człowiek powołany idzie przed siebie, jak to ujęła św. s. Faustyna Kowalska:
,,W życiu swoim wewnętrznym patrzę jednym okiem w przepaść nędzy i nikczemności, jaką jestem, a drugim okiem patrzę w przepaść miłosierdzia Twego, Boże."
Człowiek powołany do życia konsekrowanego idzie przed siebie nie patrząc w ogóle na swoje chęci.
O. Robert (MSF) powiedział:
,,Współczuję tym, którzy są powołani"
Na to Siostry odpowiedziały zdziwione:
,,To Ojciec nie chciał iść do zakonu? Czemu Ojciec jest Kapłanem i w dodatku Misjonarzem?"
,,Byłem i jestem powołany... Ale współczuję dlatego, że już od początków swego powołania trzeba rezygnować... Ze spotkań - dla Boga, np. Mszy Św., z imprez - dla Boga, np. Mszy Św., itp. Powołanie to piękna rzecz, ale niejednego przerasta."
Podzielam zdanie o. Roberta, ponieważ pamiętam początki swojego powołania jak to powoli zaczynałam rezygnacje. Ból niesamowity... Te pokusy to wszystko... A później spowiedź ze wstydem w oczach:
,,Ulegałam pokusom".
Bo to mięsko w piątek, bo to muzyka w piątek, bo to leniem byłam i w tygodniu chociażby do kościoła nie poszłam... Wiele tego było, ale z biegiem czasu to zanikło.
Powołanie pochodzi od Boga.
Kiedyś s. Salomea (CSFN) pytała się mnie jak moja Rodzina reaguje na moje powołanie.
,,Nie rozumieją mnie..."
,,Nie dziwię się... Ja mam 70 lat, a nie do końca potrafię opisać powołanie... Powiem dar od Boga to będą pytania ,,Jak Siostra to rozpoznała?", powiem chęć to usłyszę ,,To czemu nie Rodzina? Przecież to na pewno też była chęć.... Powołanie to dar od Boga, coś więcej niż tylko chęć... Bóg potrafi przekręcić nas o 180*. Tak, abyśmy widzieli tylko Jego... A nie uciechy materialne, itp."
Kiedyś byłam niewierząca i po 6 miesiącach się nawróciłam, po miesiącu w wierze odczułam po raz drugi powołanie (pierwszy raz w wieku 8 lat). Tak to rozpoznawałam, itp. Ale po roku czasu uświadomiłam sobie:
,,Są tacy ludzie... Wierzący od pierwszej sekundy swego życia, tacy co ani jednej Mszy Św. nie opuścili... A ja to co? Od dziecka wątpiąca... W końcu niewierząca... Nawrócona..."
Poszłam do mojej Katechetki i powiedziałam:
,,Czy jest możliwe, że osoba, która ledwo co się nawróciła po nawróceniu odczuła powołanie do zakonu? Czy możliwe jest to, gdy Rodzina tej osoby w ogóle nie wierzy, lub wątpi, lub jest praktykującymi ateistami?"
,,Tak... A znasz kogoś?"
,,Tak... Ja" Te 2 słowa były dla mnie trudne...
,,O cieszę się! Powołanie osoby nawróconej, która mieszka w takim, a nie innym domu jest NAJPIĘKNIEJSZE."
...
Niedawno pisałam z s. Magdaleną (CSFN) (do której jeżdżę co miesiąc), że mam wątpliwości co do mojego powołania... A z drugiej strony to ciągną mnie ss. Zmartwychwstanki, a już nie ss. Nazaretanki.
,,Idź za głosem serca".
Gdy przyjechałam do Niej to usłyszałam:
,,Już myślałam, że nie przyjedziesz... Że się pogrążyłaś."
Odpowiedziałam:
,,Jak ja bym mogła, skoro w Nazarecie jest najlepiej?"
Wtedy opowiadałam Jej o tych wszystkich zakonach i zaproszeniach do zakonów i wspomniałam, że DO ŻADNEGO INNEGO NIE POJADĘ nawet na rekolekcje czy skupienie, bo do jakiego Zgromadzenia jechać bym nie chciała to nagle te Siostry ode mnie się odsuwają, a Nazaret to mnie zawsze przyjmuje.
A więc czym jest powołanie?
-Głosem Boga,
-nie ludzkim, ale Bożym wymysłem.
Człowiek powołany:
-Nie patrzy na to co będzie robił w zakonie, itp. Ale patrzy na to, że będzie blisko Boga.
(Tym się nie przejmujcie, bo to dopiero odczułam jakiś miesiąc może dwa miesiące temu, chciałam pomagać ludziom, a Nazaret ma mało takich wolontariatów, ale stwierdziłam, że stanie się to co jest WOLĄ BOŻĄ).
s.Salomea (CSFN) pisze:,,Do zakonu idziemy nie dla siebie, ale dla Boga i dla Ludzi"