Re: Bóg jest wszędzie?

361
Crows pisze:
Lidka pisze:O człowieku mówmy, odkąd się narodzi.
.
a miesiąc przed narodzeniem kim jest ta istota ?
A!Dobre pytanie.I podstępne :). Lubię tu zajrzeć.Popatrzeć jak się kłócicie.To znaczy,jak poglądy wymieniacie :). Od tego od razu wyluzowany siem robiem :cool: .
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 18:42 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

362
Crows pisze:
Lidka pisze:O człowieku mówmy, odkąd się narodzi.
.
a miesiąc przed narodzeniem kim jest ta istota ?
Oj, bez przesady, to 'od narodzin' proszę potraktować symbolicznie (w podtekście - od początku, nie będziemy tu dyskutować, od kiedy dokładnie dusza 'zasiedla' ciało, bo to inny problem).
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 18:48 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

363
Filip pisze:W kwestii ograniczoności materii flory i fauny też coś nie pasuje, bo proces ewolucji na coś innego wskazuje. :)
Sama materia ogranicza i warunkuje. Ewolucja jak najbardziej ma miejsce, tym niemniej odbywa się pod pewnymi warunkami. Jeśli nie są spełnione - to, co ewoluowało ginie.

Ale ja w sumie nie o tym...

Filip, a wiesz, że nasze miliony lat w rzeczywistości ograniczonej materią i czasem z niej wynikającym, że tak powiem, to z punktu widzenia rzeczywistości duchowej to 'pstryknięcie palcami'?...

Ja wiem, że człowiekowi z uwarunkowanym (też materią i warunkami, jakie ta rzeczywistość stwarza) umysłem trudno jest to sobie wyobrazić, ale taka próbę może podjąć i poczuć tę 'bezczasowość'. To, co u nas wydaje się wieczne, bo trwa miliony lat, w rzeczywistości duchowej wcale nie trwa. Jest tymczasowe, stworzone, bo ma swoją rolę do odegrania, ale przeminie tak samo, jak to symboliczne 'pstryknięcie palcami'. To nie ma racji stałego bytu, nie jest uniwersalne. Uniwersalne jest to, co rzeczywiście nie ma ani początku, ani końca. Ograniczoność rzeczywistości materialnej polega nie tylko na granicach, jakie ta materia stwarza i wyznacza (kwiat nie jest kotem, a kot drzewem czy człowiekiem), ale też na fakcie, że co uwarunkowane, ma swój początek i koniec. Nawet to, co trwa miliony lat, miało swój początek i będzie miało swój koniec, choć osobiście tego nie jesteśmy w stanie postrzec.

Na tym polega ograniczoność rzeczywistości uwarunkowanej.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:04 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

364
No popatrz Lidka jakie te dusze durnowate jakies - dobrowolnie wlaza do klatki ciala, rezygnuja z wolnosci, zeby...wlasciwie zeby co???
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:12 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

365
I juz oddzielnie - juz sam zwrot " dusza ma czlowieka" swiadczy o utozsamieniu czlowieka z ludzkim cialem. A czlowiek to nie tylko cialo, i nie tylko dusza. To jedno.
Dwa - mowiac ze z punktu duchowego plan materialny stanowi iluzje - trzeba byc swiadomym ze z punktu swiadomosci poza formami - jakiekolwiek formy niematerialne i materialne sa snem, wiec plan duchowy i plan materialny sa ta sama iluzja, chociaz nie taka sama.
A swiadomosc przejawia czlowiek - istota duchowo materialna, wiec jesli dusza ma czlowieka - to powstaje hybryda. Amen.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:33 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

366
Ayalen pisze:No popatrz Lidka jakie te dusze durnowate jakies - dobrowolnie wlaza do klatki ciala, rezygnuja z wolnosci, zeby...wlasciwie zeby co???
A to już sobie przypomnisz w swoim czasie :D
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:36 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

367
Ayalen pisze:I juz oddzielnie - juz sam zwrot " dusza ma czlowieka" swiadczy o utozsamieniu czlowieka z ludzkim cialem.
To określenie jest bliższe prawdy niż określenie 'człowiek ma duszę'. Bo to dusza 'bierze sobie' ludzkie ciało (wybiera, akceptuje i integruje się z nim) i stwarza wraz z nim człowieka. Człowiek nie musi się utożsamiać z człowiekiem, bo JEST człowiekiem.

Takie to trudne (a może dziwne?), że aż trzeba robić szopkę bez końca?...

(nie odpowiadaj, bo ta szopka rzeczywiście nie będzie miała końca :rotfl1:).
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:46 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

368
Lidko, wlasnie o tym mowie - dusza bierze sobie ludzkie cialo. Ale ludzkie cialo nie jest czlowiekiem.
Dociekania skad bierze sie to brane przez dusze cialo ludzkie zostawie na inna okazje.
Czlowiek nie musi sie utozsamiac z czlowiekiem - to oczywiste, dziwne jedynie w ustach osoby ktora jeszcze niedawno twierdzila ze czlowiek rodzi sie UTOZSAMIONY z czlowiekiem. A ta osoba Ty byłaś.
Na moje oko hybryda to ludzkie cialo zasiedlone przez dwie dusze - przy czym jedna z nich wypiera ludzka do nieswiadomosci, zwodzac zycie z drogi; co o tym sadzisz?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 19:57 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

369
Lidka pisze:
Ayalen pisze:No popatrz Lidka jakie te dusze durnowate jakies - dobrowolnie wlaza do klatki ciala, rezygnuja z wolnosci, zeby...wlasciwie zeby co???
A to już sobie przypomnisz w swoim czasie :D
I znow pudlo - nie trzeba przypominac sobie tego, o czym sie nie zapomnialo - znow mowisz wedlug siebie? Tak latwiej niz odpowiedziec na proste pytanie?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 20:08 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

370
Lidka pisze:Filip, a wiesz, że nasze miliony lat w rzeczywistości ograniczonej materią i czasem z niej wynikającym, że tak powiem, to z punktu widzenia rzeczywistości duchowej to 'pstryknięcie palcami'?...

Ja wiem, że człowiekowi z uwarunkowanym (też materią i warunkami, jakie ta rzeczywistość stwarza) umysłem trudno jest to sobie wyobrazić, ale taka próbę może podjąć i poczuć tę 'bezczasowość'. To, co u nas wydaje się wieczne, bo trwa miliony lat, w rzeczywistości duchowej wcale nie trwa. Jest tymczasowe, stworzone, bo ma swoją rolę do odegrania, ale przeminie tak samo, jak to symboliczne 'pstryknięcie palcami'. To nie ma racji stałego bytu, nie jest uniwersalne. Uniwersalne jest to, co rzeczywiście nie ma ani początku, ani końca. Ograniczoność rzeczywistości materialnej polega nie tylko na granicach, jakie ta materia stwarza i wyznacza (kwiat nie jest kotem, a kot drzewem czy człowiekiem), ale też na fakcie, że co uwarunkowane, ma swój początek i koniec. Nawet to, co trwa miliony lat, miało swój początek i będzie miało swój koniec, choć osobiście tego nie jesteśmy w stanie postrzec.

Na tym polega ograniczoność rzeczywistości uwarunkowanej.
Jestem tego świadomy. Tylko problem polega na tym, że ludzie widzący zaświaty duchowe - odlatują z rzeczywistości, którą mają zadaną do przerobienia. :) Gdy się tu czyta ich wypowiedzi dochodzą do różnych dziwacznych wniosków. Np. to że my tutaj żyjemy w świecie iluzji, albo tak jak Ty dokonujesz oceny natury (postaci) tego świata, a do tego zachęcasz do przenoszenia się w zaświaty. Z takimi sformułowaniami nie da się dyskutować. Bo logicznie rozumując dochodzi się do niebezpiecznych refleksji. Nasze życie tu i teraz jest prawdziwe i jest najważniejsze. Dla zdrowia psychicznego nie może być inaczej. :)
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 20:21 przez Filip, łącznie zmieniany 1 raz.
Znikam na długo, ale się pojawiam.

Re: Bóg jest wszędzie?

371
Otoz to Filip. Zyjemy tu i teraz, mamy to co mamy, dysponujac calym bogactwem ktore sklada sie na nasze czlowieczenstwo. Tym ktorzy twierdza ze nasze ludzkie zycie jest iluzja, dobrze zrobilby porzadny szczyp - bol nie bedzie iluzoryczny, a rzeczywisty az do bolu. I chyba nie o to chodzi zeby uzasadniac plsn materialny duchowym, a raczej zeby zrozumiec ze rozwoj dokonuje sie na wszystkich plaszczyznach, i jest wzajemnie od siebie uzalezniony.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 21:10 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

374
Filip pisze:
Lidka pisze:Filip, a wiesz, że nasze miliony lat w rzeczywistości ograniczonej materią i czasem z niej wynikającym, że tak powiem, to z punktu widzenia rzeczywistości duchowej to 'pstryknięcie palcami'?...

Ja wiem, że człowiekowi z uwarunkowanym (też materią i warunkami, jakie ta rzeczywistość stwarza) umysłem trudno jest to sobie wyobrazić, ale taka próbę może podjąć i poczuć tę 'bezczasowość'. To, co u nas wydaje się wieczne, bo trwa miliony lat, w rzeczywistości duchowej wcale nie trwa. Jest tymczasowe, stworzone, bo ma swoją rolę do odegrania, ale przeminie tak samo, jak to symboliczne 'pstryknięcie palcami'. To nie ma racji stałego bytu, nie jest uniwersalne. Uniwersalne jest to, co rzeczywiście nie ma ani początku, ani końca. Ograniczoność rzeczywistości materialnej polega nie tylko na granicach, jakie ta materia stwarza i wyznacza (kwiat nie jest kotem, a kot drzewem czy człowiekiem), ale też na fakcie, że co uwarunkowane, ma swój początek i koniec. Nawet to, co trwa miliony lat, miało swój początek i będzie miało swój koniec, choć osobiście tego nie jesteśmy w stanie postrzec.

Na tym polega ograniczoność rzeczywistości uwarunkowanej.
Jestem tego świadomy. Tylko problem polega na tym, że ludzie widzący zaświaty duchowe - odlatują z rzeczywistości, którą mają zadaną do przerobienia. :) Gdy się tu czyta ich wypowiedzi dochodzą do różnych dziwacznych wniosków. Np. to że my tutaj żyjemy w świecie iluzji, albo tak jak Ty dokonujesz oceny natury (postaci) tego świata, a do tego zachęcasz do przenoszenia się w zaświaty. Z takimi sformułowaniami nie da się dyskutować. Bo logicznie rozumując dochodzi się do niebezpiecznych refleksji. Nasze życie tu i teraz jest prawdziwe i jest najważniejsze. Dla zdrowia psychicznego nie może być inaczej. :)
Tak, to jest prawda, choć nie do końca, bo nie zachęcam do 'przenoszenia się w zaświaty', ale do zwrócenia uwagi na własne uczucia, które są tym 'łącznikiem' z zaświatami, odkrycie ważności uczucia, umiejętność rozróżnienia ich, niekoniecznie prowadza w zaświaty, a za to na pewno pomagają w pracy nad sobą i w życiu :). Moje zdrowie psychiczne jest w jak najlepszym porządku, żyję i nie 'odlatuję' w sposób, który mógłby zaburzyć moje życie materialne (postrzeganie go), u mnie to jest zgrane bardzo dobrze. I też bardzo często powtarzam, że to nasze życie materialne jest podstawą i nie ma potrzeby szukać Boga (Miłości) w stanie nienaturalnym dla człowieka.

Tym niemniej każdy interpretuje moje słowa na swój sposób, zgodnie ze swoją świadomością. I to, co dla mnie normalne, dla kogoś innego może być szokujące, nie do przyjęcia. Na szczęście jestem też świadoma, że ktoś i tak sam decyduje o tym, co jest dla niego wiarygodne i godne refleksji (intuicja, nie zawsze świadoma, ale funkcjonująca dobrze, no i wybór własny). Więc odbierze moje słowa po swojemu i właśnie temu da wyraz, a nie przejęciu ode mnie czegokolwiek.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 5:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

375
Ayalen pisze:Lidko, wlasnie o tym mowie - dusza bierze sobie ludzkie cialo. Ale ludzkie cialo nie jest czlowiekiem.
Dociekania skad bierze sie to brane przez dusze cialo ludzkie zostawie na inna okazje.
Czlowiek nie musi sie utozsamiac z czlowiekiem - to oczywiste, dziwne jedynie w ustach osoby ktora jeszcze niedawno twierdzila ze czlowiek rodzi sie UTOZSAMIONY z czlowiekiem. A ta osoba Ty byłaś.
Na moje oko hybryda to ludzkie cialo zasiedlone przez dwie dusze - przy czym jedna z nich wypiera ludzka do nieswiadomosci, zwodzac zycie z drogi; co o tym sadzisz?
Ludzkie ciało zasiedlone przez dwie dusze, tę zasadniczą, która stworzyła człowieka oraz inną, która pragnie 'przejąć stery', nie może funkcjonować normalnie. To daje objawy choroby psychicznej i na ogół jest leczone. A jak nie - są jeszcze tzw. egzorcyzmy. Cokolwiek pomoże pozbyć:happy: się intruza, jest dobre.

Ja osobiście znam tylko jeden odpowiednik hybrydy: to dusza, która doświadczała życia w innych warunkach i na inny sposób niż dusza ludzka i która postanowiła rozwijać się szybciej, decydując się na cykl inkarnacji w ludzkie ciała. Wiem, że nie ma dużo takich dusz.

Z tym człowiekiem utożsamionym z człowiekiem przesadzasz, chyba zrozumiałaś, jak chciałaś, albo nie załapałaś sensu mojej wypowiedzi. Dusza, która się wcieliła, rodzi się utożsamiona z człowiekiem. Ja, człowiek, jestem duszą, która się wcieliła.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 5:50 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

376
Ayalen pisze:
Lidka pisze:
Ayalen pisze:No popatrz Lidka jakie te dusze durnowate jakies - dobrowolnie wlaza do klatki ciala, rezygnuja z wolnosci, zeby...wlasciwie zeby co???
A to już sobie przypomnisz w swoim czasie :D
I znow pudlo - nie trzeba przypominac sobie tego, o czym sie nie zapomnialo - znow mowisz wedlug siebie? Tak latwiej niz odpowiedziec na proste pytanie?
Skoro wierzysz, że nie zapomniałaś swojej Istoty i nie jesteś utożsamiona z człowiekiem, którym jesteś, nie dysponujesz jego świadomością, tylko swoją, duchową, skąd te wszystkie pytania i w ogóle obecność na forum? Przecież byłabyś źródłem informacji wszelakich z pamięcią i świadomością duszy. Skąd cierpienie?... Przecież to jest domena ludzka i tylko ludzka. W postaci duchowej nie mamy uczuć, bardziej jesteśmy uczuciem i to akceptującym, nie postrzegamy nic negatywnie, więc?... :D
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 5:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

377
Lidko, bedac czlowiekiem nie musze sie utozsamiac z czlowiekiem. Skoro Ty tak, to Twoja sprawa - tylko zwroc uwage: utozsamiamy siez tym co nie jest nami. Dusza, tak jak swiadomosc jest czastka czlowieczenstwa, a nie tak jak zdarzylo Ci sie powiedziec - czlowiek jest czescia duszy. Pojecia nie mam jakim cudem izolujesz swiadomosc duchowa - od jakiej? Czlowiek jest istota duchowo - materialna, swiadomosc nie jest materialna, wiec?
Zrodlem wszelakich informacji moze byc ten kto uwaza ze wszystko wie - jesli Ty uwazasz sie za wszystkowiedzaca - to rowniez Twoja sprawa. Wole pytac niz wciskac komus swoja wersje tego co i tak kazdy rozumie po swojemu - w przeciwienstwie do Ciebie rozumiem ze nie kazdy musi lubic pomidorowa, i nie uwazam tych ktorzy wola krupnik za nie dorastajacych do boskiego smaku tego co mi sie upichcilo. Powiedzialam - chcesz szczypac - mozemy. Chcesz rozmawiac - zainteresuj sie innym niz Twoj punkt widzenia. Ewentualnie mozemy nie rozmawiac.
Na temat negatywnosci juz sie wypowiedzialam - wbrew temu co mowisz - gdyby nie bol, chodzilibysmy z drzazga. Wiec ocena zawiera sie w tym co robimy, a co wyraza nasza postawe. Zabawa w akceptacje - nieakceptacje jest rowniez Twoja sprawa, i dzieje sie w Twojej glowie, pojecia nie mam po co angazujesz w to serce ktore jest z natury akceptujace.
W postaci duchowej nie mamy uczuc...o, to ciekawe. A czym przejawiaja sie uczucia? Milosc ktora nie kocha...?
Co do hybrydy - mysle ze moze dotyczyc duszy - czastki swiadomosci, ktora przeszla jakies wyjatkowo ciezkie doswiadczenia, i zamiast inkarnowac - zatrzymala sie na jakims etapie, moze ze strachu? Moze utozsamiajac sie z forma? Ciekawe na ile czlowiek moze byc nieswiadomy tego ze nie jest soba?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 7:49 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

378
Ayalen pisze:Lidko, bedac czlowiekiem nie musze sie utozsamiac z czlowiekiem.
Cały czas Ci to mówię :D. Już się rodzisz utożsamiona i nie masz na to wpływu (ani też nie 'odtożsamisz się').

Ayalen pisze:Co do hybrydy - mysle ze moze dotyczyc duszy - czastki swiadomosci, ktora przeszla jakies wyjatkowo ciezkie doswiadczenia, i zamiast inkarnowac - zatrzymala sie na jakims etapie, moze ze strachu? Moze utozsamiajac sie z forma? Ciekawe na ile czlowiek moze byc nieswiadomy tego ze nie jest soba?
Wiele dusz z najróżniejszych powodów pozostaje na planie materialnym. Ale dopóki się od niego nie oderwą, nie są w stanie reinkarnować się, nawet jeśli im się uda zasiedlić jakieś ciało. Stanowią doświadczenie dla ludzi.

Nie nazwałabym ludzi z takim 'gościem' hybrydą, gdyż taki stan jest nienaturalny i 'chwilowy'. To nie jest połączenie rozwojowee.

A człowiek może być całkowicie nieświadomy, że jest sobą, wystarczą zaburzenia w pracy mózgu, który nie przekształca informacji, wtedy można nawet całkiem stracić świadomość siebie i tego, co wokół nas.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 8:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

379
Lidka pisze:Moje zdrowie psychiczne jest w jak najlepszym porządku, żyję i nie 'odlatuję' w sposób, który mógłby zaburzyć moje życie materialne (postrzeganie go), u mnie to jest zgrane bardzo dobrze. I też bardzo często powtarzam, że to nasze życie materialne jest podstawą i nie ma potrzeby szukać Boga (Miłości) w stanie nienaturalnym dla człowieka.
To pozazdrościć i pogratulować. :bravo: Widze, że koleżanka na wyższym poziomie niż Jezus, ten nie był aż tak dobrze ułozony i rożne obiekcje przechodzil. O sobie nie wspomnę, ale walczę, updam i staram się podnosić. :)
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 10:21 przez Filip, łącznie zmieniany 1 raz.
Znikam na długo, ale się pojawiam.

Re: Bóg jest wszędzie?

380
Lidka pisze:nasze życie materialne jest podstawą i nie ma potrzeby szukać Boga (Miłości) w stanie nienaturalnym dla człowieka.
Przepraszam znowu się czepię. :) Nasze życie nie jest materialne, ani nie jest duchowe. Mówiłaś pięknie powyżej - "tworzymy nową wartość". Człowiek to nie jest istota materialna ani duchowa. Tworzenie planów materialnych i duchowych to błąd w pojmowaniu kim on jest, potrzebny do rozważań, ale trzeba mieć świadomość tej "nowej odrębnej wartości". Widzenie człowieka jako ciało, np. pieknego tyłka dziewczyny :), jest wypaczeniem jej istoty, tak samo widzenie człowieka jako istotę tylko duchową też jest wypaczeniem jego istoty.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 10:58 przez Filip, łącznie zmieniany 1 raz.
Znikam na długo, ale się pojawiam.

Re: Bóg jest wszędzie?

381
Lidka - rece mi opadly. Wobec stwierdzenia ze nie musze sie utozsamiac bo juz jestem utozsamiona. Z czlowiekiem ktory rodzi sie utozsamiony z czlowiekiem ktorym nie jest, bedac dusza.
Ty rozumiesz to co mowisz?
A kto ma wplyw na to co jak twierdzisz - nie mam wplywu?
Problem tkwi w tym ze zamiast czuc sie czlowiekiem - utozsamiasz sie z czastka siebie, czyli dusza. Co zaweza zakres widzenia do czastkowego. W dodatku jako dusza - odwracasz kota ogonem, mowiac o utozsamianiu sie z tym czym jestes, niezaleznie od tego co myslisz o sobie.
Podstawa materialna....no prosze, prosze. A ktoz to niedawno stwierdzil w innym watku, ze podstawa jest plan duchowy?
A jakiz to stan jest nienaturalny dla istoty duchowo - materialnej?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 12:19 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

382
Filip pisze:
Lidka pisze:Moje zdrowie psychiczne jest w jak najlepszym porządku, żyję i nie 'odlatuję' w sposób, który mógłby zaburzyć moje życie materialne (postrzeganie go), u mnie to jest zgrane bardzo dobrze. I też bardzo często powtarzam, że to nasze życie materialne jest podstawą i nie ma potrzeby szukać Boga (Miłości) w stanie nienaturalnym dla człowieka.
To pozazdrościć i pogratulować. :bravo: Widze, że koleżanka na wyższym poziomie niż Jezus, ten nie był aż tak dobrze ułozony i rożne obiekcje przechodzil. O sobie nie wspomnę, ale walczę, updam i staram się podnosić. :)
Ja również :). Upadałam, podnosiłam się, uświadamiałam sobie i szłam do przodu. To, co sobie uświadomiłam, trzyma mnie dobrze w pionie. Nie wiem, co jeszcze w życiu może mnie zaskoczyć, wszak ono jest 'otwartą kartą'. Tym niemniej wiem, że te podstawy, jak mam, są bardzo solidne.

(porównania sobie daruję, mam świadomość, czym jest ocena albo osąd)
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 13:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

383
Filip pisze:
Lidka pisze:nasze życie materialne jest podstawą i nie ma potrzeby szukać Boga (Miłości) w stanie nienaturalnym dla człowieka.
Przepraszam znowu się czepię. :) Nasze życie nie jest materialne, ani nie jest duchowe. Mówiłaś pięknie powyżej - "tworzymy nową wartość". Człowiek to nie jest istota materialna ani duchowa. Tworzenie planów materialnych i duchowych to błąd w pojmowaniu kim on jest, potrzebny do rozważań, ale trzeba mieć świadomość tej "nowej odrębnej wartości". Widzenie człowieka jako ciało, np. pieknego tyłka dziewczyny :), jest wypaczeniem jej istoty, tak samo widzenie człowieka jako istotę tylko duchową też jest wypaczeniem jego istoty.
Filip, trzymaj się tego, co sam rozumiesz z moich wypowiedzi. Jeśli zrozumiałeś, że mówiłam, iż człowiek nie jest ani materialnym ani duchowy (bo to powtarzałam po wielokroć), to bardzo dobrze i tego właśnie się trzymaj. Bo jak zaczniesz czytać odpowiedzi na te wszystkie pogmatwane pytania Ayalen, to zwątpisz... :D
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 13:17 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

384
Ayalen pisze:Lidka - rece mi opadly. Wobec stwierdzenia ze nie musze sie utozsamiac bo juz jestem utozsamiona. Z czlowiekiem ktory rodzi sie utozsamiony z czlowiekiem ktorym nie jest, bedac dusza.
Ty rozumiesz to co mowisz?
A kto ma wplyw na to co jak twierdzisz - nie mam wplywu?
Problem tkwi w tym ze zamiast czuc sie czlowiekiem - utozsamiasz sie z czastka siebie, czyli dusza. Co zaweza zakres widzenia do czastkowego. W dodatku jako dusza - odwracasz kota ogonem, mowiac o utozsamianiu sie z tym czym jestes, niezaleznie od tego co myslisz o sobie.
Podstawa materialna....no prosze, prosze. A ktoz to niedawno stwierdzil w innym watku, ze podstawa jest plan duchowy?
A jakiz to stan jest nienaturalny dla istoty duchowo - materialnej?
To podnieś te ręce, uśmiechnij się i idź do przodu, jakkolwiek rozumiesz moje słowa :). I tak najważniejsze jest to, co czujesz (choć jest przeogromna szansa, że to też zrozumiesz na opak i będziesz widziała w tym kota odwróconego ogonem).

A ponieważ ostatnio wszystko interpretujesz dokładnie na odwrót, niż staram Ci się powiedzieć, w odpowiedzi będę Ci życzyła udanego dnia i obyś nie utonęła w tych swoich interpretacjach :roza:
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 13:22 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

385
Lidko, w Twoich chyba. Tak jak i Twoich placzacych sie odpowiedziach na proste, esencjonalne pytania. Poszukaj watku w ktorym stwierdzilas ze czlowiek jest czastka duszy, albo ze czlowiek jest formą - moze czas zacząć odpowiadac za to co mowisz, zamiast zmieniac wersje jak Ci pasuje?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 14:32 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

386
Łk, 6, 41-42



41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 14:38 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Bóg jest wszędzie?

387
Uhu:-) Lidko, uwazaj - kazdy cytat ma dwa konce. Zamiast mowic do innych - powiedz to sobie.
To ze minimalizujesz swoja belke do rozmiarow drzazgi - nie oznacza ze tej drzazgi nie ma. Po prostu nie rob tego innym, czego nie chcesz dla siebie, az tak nie potrafisz poradzic sobie ze swoim ego?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 16:45 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bóg jest wszędzie?

388
Ogólnie przestałem udzielać się w tym temacie (Boga itp...) bo nie chce mi się gadać o czymś, czego nie ma, co nie istnieje. I chwała mu za to. Całe szczęście, że nie istnieje gniewny i mściwy Bóg judeochrześcijański, czy też bóg muzułmanów, ani żaden inny...

Natknąłem się ostatnio na filmik, w którym Osho ładnie ubrał w słowa to do czego doszedłem podczas wieloletnich poszukiwań.
Współczuję osobom wierzącym, ich umysły są trzymane w klatkach wiary, religii, przekonań wpojonych im od dziecka. Wiem bo sam byłem, chociaż zawsze miałem wątpliwości - teraz już wiem czemu. Ślepa wiara jest najgorszym co może się przydarzyć, to tylko krok od fanatyzmu religijnego, chociaż ja wszystkich wierzących w coś bez jakichkolwiek dowodów, najmniejszych przesłanek nawet, logiki, wbrew zdrowemu rozsądkowi, ślepo, mimo tylu widocznych uchybień, niespójności, fałszu itd... - nazywam fanatykami religijnymi.

Współczuję im tej niewoli mentalnej. Mają dwa wyjścia: "wygodnie" trwać sobie w tym, lub się wyzwolić. To drugie chociaż może zaprowadzić do prawdy jest bolesne. Oczyszczenie jest bolesne. Tyle przecież zainwestowali w "swoją" wiarę, w boga. Tyle nadziei w nim pokładali. Rozczarowanie, że nasz los nie jest w rękach jakiegoś boga, tylko naszych własnych jest bolesne. Ale to jedyna droga do wyzwolenia, do poznania swojej prawdziwej natury, do wolności, do prawdy... Trzeba zabić boga, wyrzucić wszelkie bożki na śmietnik historii. Za-implikowali nam tego wirusa tysiące lat temu, Słowianom jakiś tysiąc lat temu, ale wcześniej prawdopodobnie też nie byli całkowicie zdrowi, mieli jakiegoś innego wirusa, który został zamieniony na jeszcze gorszy (prawdopodobnie, bo nie mam dużej wiedzy w tej dziedzinie).
Bez pokonania tej przeszkody nie posuniemy się dalej jako ludzkość. Będziemy wierzyć ślepo również w inne autorytety polityczne, medialne itd... Np. taki papież - czym innym jest jak nie autorytetem medialno-politycznym? Że religijnym to wiadomo. Ten cały cyrk z wyświęcaniem JP II, co się odbywał ostatnio, to szkoda gadać... Prezydenci (np. USA) odpowiedzialni za ludobójstwa obściskujący się z papieżem, odbierający pokojową nagrodę Nobla... Ten teatr, czy też cyrk odbywa się tylko dlatego, że ma widzów. Jak przestaniemy to karmić, to się skończy. Ale jeszcze pewnie nie raz podpalą i przeorają Ziemię, zanim do ludzi to dotrze, zanim się obudzą - oby nie z przysłowiową ręką w nocniku.

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 04 maja 2014, 8:21 przez Mistyk, łącznie zmieniany 1 raz.
"Przekraczanie dualizmów umysłu to doskonały pogląd,
Uspokojony i cichy umysł to doskonała medytacja,
Spontaniczność to doskonałe działanie,
A kiedy wszystkie nadzieje i lęki umierają, osiąga się cel."
Pieśń Mahamudry Tilopy

Re: Bóg jest wszędzie?

389
Istotą Boga, jest to, że JEST.
Gdy ludzie byli już dość dojrzali, by to pojąć, Bóg objawił im jakie jest Jego imię.
JESTEM, TEN, KTÓRY JEST - to jest Bóg.

On jest w każdym istnieniu, w każdym stworzeniu. Stworzenie jest, istnieje, bo zawarta jest w nim cząstka Boga - Stworzyciela.
Jednak fenomen istnienia Boga WSZĘDZIE, nie ogranicza się do napełniania Jego Boskością Jego stworzenia.
Bóg jest także w nicości, w próżni kosmicznej. Paradoksalnie prawda?
To wynika z tego, że tę próżnię, nicość, niebyt też uczynił Bóg. Tyle, że nie w akcie stworzenia, kreacji, a w akcie koncepcji świata.
Tego świata.

Świata zbudowanego z Miłości.
Świata, w którym wszystko jest Dobre.
Wszystko, co JEST.
Jest Dobre, jak TEN KTÓRY JEST.
Ten, który JEST WSZĘDZIE.

:kwiatek:
Ostatnio zmieniony 04 maja 2014, 8:49 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Wróć do „Katolicyzm”

cron