A to Ty jesteś w Bostonie???
No, jak tak, rzeczywiście z biblioteki nie wypożyczysz, ale gdybyś chciał - ta pozycja jest naprawdę cenna i, moim zdaniem, warto ja nie tylko przeczytać, ale też i mieć do ponownego zajrzenia.
Egoisto, ja nie mówię o wierze religijnej, związanej z Bogiem, a o wierze w ogóle, jako o motorze życia. Czyż to nie Ty napisałeś w innym wątku:
Aby coś poznawac muszę wierzyć w swoje zmysły?... No właśnie o takiej wierze mówię. Wierzy każdy człowiek, bez tego w ogóle by nie miał chęci do życia i nie rozwijał się. Wiara jest wpisana w nasza podświadomość i przejawia się na każdym kroku.
Jak wychodzisz z domu, nie musisz nawet o tym myśleć, a (podświadomie) wierzysz, że do tego domu wrócisz, jak wsiadasz do samochodu, tramwaju, autobusu - tak samo, wierzysz, że wypadku mieć nie będziesz, jak się kładziesz wieczorem spać - też wierzysz, że rano się obudzisz, jak zaczynasz coś robić - wierzysz, że to skończysz itp, itd. Choć nie zdajesz sobie z tego sprawy, bo to jest wiara podświadoma (i widać ją dopiero w chwili, kiedy z jakichś powodów NIE wierzyłbyś w podane przykłady, no, to dopiero by Cię koszmar czekał
Rożnicą tu jest tylko obiekt wiary, o ile mowa o światopoglądzie. I owszem, buddyści (czy ktokolwiek inny) nie muszą wierzyć w Boga, żeby żyć i się rozwijać. W ogóle wiara w Boga nie jest warunkiem rozwoju duchowego. Człowiek jest tak wkomponowany w Życie, że w cokolwiek wierzy (w sensie światopoglądu), i tak 'robi swoje'!
. Czyli, po prostu, jest człowiekiem, posługuje się zarówno wartościami serca jak i rozumem, dokonuje wyborów, przyjmuje wartości na życie itd. To wszystko, czy człowiek jest tego świadomy czy nie, przenosi się na jego duchowość (w którą wielu nie chce wierzyć, tym niemniej nie zmienia to faktu, że ja mają).
Boskość nie polega na robieniu cudów, dowolnym zmienianiu praw życia, więc przykład z nienaturalnym wydłużeniem życia biologicznego nie jest tu trafiony. Ludzki organizm to ludzki organizm, nie organizm sekwoi. Tych 'cudów' człowiek zgodnie z mocą boską, jaką każdy ma, choć nie każdy jest jej świadomy, jak najbardziej może dokonywać. Ale w granicach swojego gatunku, że tak powiem (jeśli chodzi o niego samego i tę przykładową długość życia).
Ty wiesz, jak bardzo byś się unieszczęśliwił, gdybyś mógł żyć 1000 lat?... Zmiana między dwoma pokoleniami już bywa bolesna, tak bardzo zmienia się postrzeganie życia, kultura, warunki, a co dopiero przez 1000 lat! Wyobrażasz sobie życie pomiędzy samymi obcymi, po śmierci najbliższych, życie, które zdawałoby się nie mieć końca? No, chyba nie...
Chcesz boskiego cudu jako dowód na istnienie Boga (jakkolwiek się Go rozumie)? To naprawdę spróbuj znaleźć tę książkę i dopiero sobie pogadamy
.
Takich cudów dzieje się całe mnóstwo. Choć nie wszystkie aż tak spektakularne jak ten opisany w książce.
(możesz też poszukać w necie informacji na temat Anity Moorjani, a także posłuchać wielu wywiadów z nią, jeśli znasz angielski, ale książka jest świetnie napisana i dlatego ją polecam naprawdę gorąco).