Ayalen pisze:Glupie to. Jeszcze brakuje krzyza w tylku - obraz wiary czy zidiocenia? Kazdy orze jak moze, ale z wielu roznych względów - sa chyba jakies granice?
Fajnie, fajnie... ale czy zawsze mamy do czynienia z granicami, a może ich nie ma... a są tylko różne widzenia. Posłużę się cytatem:
,,Gdy wszedłem do kościoła w Warszawie i zobaczyłem ludzi modlących się do wyrzeźbionego niby-boga, przeżyłem szok. Do pracy, w której pieszczę Chrystusa, motywowała mnie chęć obrazy tego, co nie jest Bogiem. I mimo wszystko jest to praca religijna - o uwielbieniu Boga. Liżąc wielki średniowieczny krucyfiks, dotykając go nagim ciałem, obrażając go, gdy leży pode mną, modlę się do Prawdziwego Boga"
http://www.pudelek.pl/artykul/60481/nag ... _s/foto_1/
Punkt widzenia atysty....
Punkt widzenia obserwatora....
Punkt widzenia wyznawcy obrazowanej bezczeszczonej postacii....
Jak widzisz granic nie ma, jest sztuka lub żenada.
Wróćmy do majtek, jak twierdzi Peksia, ona zrozumiała by gdyby majty te nosiła zakonnica, która przysięgła Bogu swą cnotę, ale inna zakonnica uznała by taki majtkonosowy pakt za grzech i profanację, chyba że powstał by zakon sióstr ......Cnotek Figowych.
Ale wróćmy do Pana Jacka M., czy można przyjąć, że w chwili zbliżenia z figurą pan Jacek był w pełni władż umysławych, czy artysta musi zidiocieć by zaistnieć, czy może nasrać na talerz i nakryć do stołu.