Re: Wasze religie.
: 26 gru 2013, 19:28
spoko, ja wszędzie trafię
pewnie ktoś załadował nowy post to tych tematów
pewnie ktoś załadował nowy post to tych tematów
Imladis - Forum wielotematyczne dla świadomych ludzi. Ezoteryka, religia, duchowość, świadomość, medytacja, nowa ziemia
https://imladis.pl/
raczej czułkiDiaboł pisze:...A jeśli ogólnie pytasz skąd się wzięła wiara... No cóż, homo religiosus - za sprawą bogów, doznań, cudów, objawień (?), czy też ludzi uduchowionych - w sumie to cholera jedna wie - myślę jednak że bogowie maczali w tym paluchy (czy co oni tam mają).
@ Dioboł a kto do koscioła pójdzie ?Diaboł pisze:@Sosan
To nie o to chodzilo, ale już chyba działa.
@ayalen
religijność wg. mnie to praktykowanie zasad danej religii, w przypadku krk to np. przestrzeganie przykazań, chodzenie do kościoła, częsta spowiedź w połączeniu z częstym przyjmowaniem sakramentu eucharystii etc. Można być religijnym, ale tylko na pokaz, bo ,,co ludzie powiedzą". Oczywiście jestem daleki od pochwalania takiego stanowiska, co nie zmienia faktu iż ono występuje - głównie w małych miejscowościach. Religia z kolei to ,, zespół wierzeń w siły nadprzyrodzone oraz związanych z nimi obrzędów (praktyk), zasad moralnych i form organizacji społecznej" za sjp.pl , ze szczególnym naciskiem na (powiedzmy) teorie. Wiara z kolei to jest to, co moim zdaniem nadaje sens religii (mimo iż ta z wiary właśnie się wykształciła). Czyli tak bardziej ogólnie, religia dla mnie to bardziej to, co powiedzmy ,,materialne", dogmaty, zasady wiary, nakazy etc. Natomiast wiara to duchowa sprawa bardziej, wynikająca z przekonania a nie z przyuczenia, z doznań, a nie z wychowania.
@Ja?!
Czy do końca bez wiary? Wszak boga buddyzm nie ma, ale taka reinkarnacja... to też element wiary chyba.
Masz racje, człowiek zawsze w coś wierzy, nawet ateista (choćby w to, że żaden z bogów nie istnieje). Wychodząc z domu wierzymy że do niego wrócimy żywi (w przeciwnym razie byśmy nie wychodzili), gdy kasjerka wypłaca nam resztę zazwyczaj wierzymy że nas nie oszukała i liczymy ewentualnie pobieżnie, a nie co do grosza, pijąc napój wierzymy że nikt nam nie wsypał trucizny itd., itp.. Bez wiary nie bylibyśmy w stanie normalnie fukcjonować. Natomiast co do kwestii wiary w aspekcie duchowym raczej, to nie jestem pewny czy masz rację. Wydaje mi się, że można w nic nie wierzyć - kwestia przekonań. Co masz na myśli pisząc o wierze w pieniądz? Jak można wierzyć w pieniądz? Ja nie muszę wierzyć w niego: mogę go wyjmująć, zmierzyć, spalić, oddać, wymienić, zmoczyć, podrzeć - ogólnie wykonac nad nim badania. Z naukowego punktu widzenia (którym cały czas operuję, gdyż z subiektywnego punktu widzenia jestem już bliżej wiedzy niż wiary w bogów) ja wiem że pieniądz istnieje, a nie wierzę. Rozumiem że to metafora, że chodzilo Ci bardziej o ,,kult" pieniądza.
No...wydaje mi się że nie. I co w związku z tym?Wiec wiara jest droga do wiedzy - tak wynika z Twoich przemyslen. Natomiast - wracam do pytania: czy nic moze zrodzic cos - cos=wiare? Czy mozna wierzyc w cos o czym sie nigdy nie slyszalo, o istnieniu czego nie ma sie pojecia, o czym sie nie wie?
To pytanie o możność wyobrażenia sobie niewyobrazalnego. Chwit poniżej passa.ayalen pisze:w zwiazku z tym kolejne pytanie:-)
- co lezy u podstaw wiary? Jak myslisz?
Jako podpowiedz - pomysl czy mozna wyobrazic sobie to o czym sie nie wie, o czym sie nigdy nie slyszalo?
Świat stoi na czytaniu, potem na gadniu, a na koniec na pisaniu.Diaboł pisze:Czemu zaszkodzi?
Chodzi mi o to żem za głupi do pisania z Wami. Połowy rzeczy o jakich piszecie w innych tematach nie rozumiem, pozostaje mi chyba czytać, analizować, wyciągać wnioski i się nie odzywać
Nie daj się na to nabraćDiaboł pisze:Czemu zaszkodzi?
Chodzi mi o to żem za głupi do pisania z Wami. Połowy rzeczy o jakich piszecie w innych tematach nie rozumiem, pozostaje mi chyba czytać, analizować, wyciągać wnioski i się nie odzywać
Funkcjonowanie w religii o doświadczenie do przeżycia a nie konieczność do istnienia. Ja byłem katolikiem, potem protestantem, potem wyznawcą Kryszny, potem buddystą, teraz jestem advaita-vedantystą. Wszystko to zajęło mi jakieś 20 lat od momentu gdy katolicyzm zaczął mi uwierać. A za rok mogę być wyznawcą boga Ra. Nie jest to istotne tak długo jak z tego z czym się utożsamiamy czerpiemy korzyść w sensie pozbywania się ograniczeń dla naszej świadomości.Vakaru pisze:Od jakiś trzech lat mam byczy problem z odnalezieniem się. Wychowałam się liberalnej rodzinie katolickiej, gdzie połowa moich rodzicielów miała rasistowskie poglądy, a druga połowa była bardziej konserwatywna choć szanowała moją wolność. Ach. <3
Przeszłam od katolicyzmu, przez szybki agnostycyzm, po ateizm w panteizm wchodząc i 3/4 nogą z niego wychodzą i skłaniając się ostatecznie ku czemuś co trąci animizmem. Ale nie wiem.
Ciężko mi się tak opisać jednym pojęciem. Kocham naturę i czuję ją bardziej duchem jak ciałem. Jakkolwiek to brzmi. ;D Nie szukam na siłę bogów, czy jakiegoś absolutu. Czuję jedynie obecność wszechobecnej energii. I wśród tych wszystkich religii i nurtów... pogubiłam się.