Sosan pisze:Lidka pisze:Moje są praktyczne, bo pochodzą z samego życia, a nie z książek (na dodatek sprawdzają się w 100%-ach).
I nie, Sosan, bez myśli i bez ludzkiej świadomości (która opiera się na myśli), nie ma żadnego strumienia uczuć...
I wywalasz na śmietnik wszelkie koncepty, zostawiając... swój własny
. Sosan, to TEŻ jest koncept!
.
PS. Nie było Cię, więc chyba nie czytałeś. Zaprosiłabym Cię w takim razie do tematu 'Bąbelki' (w moim dawnym dziale 'Czego rozum ogarnąć nie może). Jest jeszcze cd. 'Uczucie', jest o trójkątach, tam jest właśnie o świadomości, więc gdybyś chciał, zapraszam.
A z tego tematu już powinniśmy być wyrzuceni z hukiem
.
he ?
jeżeli kolektywnie ustaliliśmy, ze szczekające zwierzę nazwiemy psem, a to miauczące kotem i tymi terminami posługujemy się tez w literaturze i prasie.. to o jakich auto-sfabrykowanych konceptach mówisz, ze pochodzą z samego życia i sprawdzają się na 100 % ??
O konceptach dotyczących uwarunkowań mentalnych. Te powstały na bazie postrzegania zmysłowego i warunkują w taki sposób, że źródło naszych własnych uczuć jest 'na zewnątrz' nas.
Wszelkie inne mają pozostać (w tym konwencje społeczne), żeby w dalszym ciągu stwarzały okoliczności do kształtowania tego, co jest
wewnątrz nas: naszych własnych uczuć. Więc ja tu nic nie łamię i nie mieszam. Bo
jedyne, na co człowiek tak naprawdę ma wpływ, to jego własne uczucia.
Tylko to świadczy o rozwoju człowieka, nie sama wiedza. Rozwój - to świadome przechodzenie od negacji do akceptacji.
Więc pies pozostanie psem, kot, kotem, a nawet człowiek człowiekiem. A zmiana następuje wewnątrz niego:P im jest bardziej świadomy, tym więcej akceptuje, a mnie neguje.
I tyle
.
np. nazwanie psa kotem pochodzi z samego życia i sprawdza się , bo to specyficzne ułożenie spółgłosek i samogłosek lepiej wypada intuicyjnie i estetycznie ??
Chyba zapomniałaś o najważniejszej rzeczy- żadne słowo, dosłownie żadne nie jest definicja tego słowa i w najmniejszym stopniu nie jest jednoznaczne z rzeczywistością, która jest określana . To tylko konwencja społeczna
łamiąc ją- wprowadzasz tylko zamęt i brak zrozumienia.
Najpierw napisałaś " nie ma mowy o żadnym strumieniu uczuć" .. teraz jednak uznajesz taka możliwość pod warunkiem, ze sa myśli i świadomość. I z tym zmodyfikowanym stwierdzeniem mogę sie już zgodzić.
Sosan pisze:" nawet lekarstwo musi zostać odrzucone " to jest ostatni etap zabawy- wywalić nawet własne koncepty- przestrzeń, cisza , absolutna podmiotowość do kosza. One zresztą same zawierają w sobie element autodestrukcji
A skąd wiesz, że odrzucenie wszystkiego, co tworzy naturę człowieka, nie jest tym krokiem do autodestrukcji?... Bo wierzysz w to?...
Widzisz, to, że wierzysz, nie jest dowodem na to, że tak jest w istocie, może być dokładnie tak samo jak z tym potworem spod łóżka. Dowodem na to, że to jest prawda, jest dla człowieka
sprawdzalność w życiu materialnym.
Przechodzenie od negacji do akceptacji sprawdza się w 100%-ach (cała psychologia w formie pomocy ludziom na tym się opiera, ale nie trzeba być psychologiem, żeby to zauważyć w życiu).
A jak w życiu materialnym sprawdza się Twój koncept?...