Re: Bóg - Ojciec

63
filozofia królową depresji i innych dewiacji mentalnych - takie mam odczucia i myśli obserwując filozofowanie ludzi i filozofów, w pewnym punkcie wzięła rozwód z teozofią a raczej jest jej odłamem, pierwotnie teozofia była królową z prostej przyczyny, nie było potrzeby tworzyć chorych koncepcji znając zdrowe. Ale te zdrowe gdzieś sie zapodziały, zapomniano je i nastał czas na dyrdymały filozoficzne.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 0:39 przez Ja?!, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Bóg - Ojciec

64
Ja?! pisze:filozofia królową depresji i innych dewiacji mentalnych - takie mam odczucia i myśli obserwując filozofowanie ludzi i filozofów, w pewnym punkcie wzięła rozwód z teozofią a raczej jest jej odłamem, pierwotnie teozofia była królową z prostej przyczyny, nie było potrzeby tworzyć chorych koncepcji znając zdrowe. Ale te zdrowe gdzieś sie zapodziały, zapomniano je i nastał czas na dyrdymały filozoficzne.
Teozofia ma niecałe 150 lat... filozofia ponad 2500 lat. Jak mogła mieć rozwód z teozofią? Poza tym teozofia to właśnie matka bzdurnego rozumienia nauk i kultury wschodu przez zachód - ludzie ukształtowani przez kulturę zachodu, przez podmiotowo - przedmiotowy paradygmat przetłumaczyli na rympał wschodnie teksty i zrozumieli z nich tyle co nic tworząc podstawy pod dzisiejszy bełkot new age.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 5:57 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

65
civilmonk pisze:Ciekawe i smutne zarazem jest to iż pojęcie filozofii - pierwotnie "sztuki dobrego życia" - dziś jest stereotypowym określeniem "nieżyciowych spekulacji".
A to nieprawda. Dorobek filozofii trzeba po prostu zrozumieć i wcielić w życie. Wtedy widać jej wartość.
Czy advaita to filozofia? Na pewno, podobnie jak zen, są to bardzo niereligijne religie. Bliżej im do filozofii.

Nieduaizm to nie jest teoria. To fakt. Każdy może go sprawdzić sam. Czy wszystko jest iluzją*) - tak, to fakt który każdy może sprawdzić sam. Wystarczy zatrzymać się i zacząć patrzeć na to co się dzieje. To bardzo proste. Czy to coś zmienia? I tak i nie - dalej trzeba zrobić sobie kanapkę na śniadanie i inne takie tam. To co się zmienia to coś innego. Suzuki - mistrz zen z Japonii określił to iż wszystko jest tak samo ale czujesz się jakbyś unosił się zawsze 5 cm nad ziemią. Tak.

CM
*) pojęcie iluzji stosowane w lit. zachodniej odnośnie pojęcia "maja" z sanskrytu to niestety błędnie przyjęte tłumaczenie z początków XX wieku, w istocie chodzi o złudność obiektywności świata i ignorancje co do jego względnej natury a nie i iluzje w stylu "to nie istnieje", to trochę bardziej złozone
Im dłuzej trwa ten świat tym więcej koncepcji dostaje po gębie, bez względu na to czy były pozytywne w załorzeniu czy nie ;) Robi się z tego etykietki.

W sumie to zgadzam się z Tobą w sporej części, typową teorią to jest absolutny dualizm a nie niedualizm.
Na podstawie tego ze jest dzień i noc, przyjemność i nieprzyjemność itd, uznano ze świat to zlepek przeciwności, a nawet jeśli coś niemiało wyrażnej przeciwności to się jej na siłę doszukiwano ;) I w tej sprawie to się z Tobą zgadzam całkowicie bo świat mozna opisać na wiele sposobów, bo to waśnie kwestia percepcji a nie jakiejś "twardej rzeczywistości" ;)
Natomiast niedualizm w wersi Advaity(oczywiście tak jak ja to rozumiem) jest teorią nietypową, oczywiście teorie mają swoją wartość i urzyteczność, dualizm ma swoją urzyteczność i niedualizm tez, urzyteczność niedualizmu jest taka ze ze przeskakuje pewne dewiacje dualizmu, poszerza horyzont, a jak ktoś tkwił za mocno w dualiżmie to wręcz wyzwala ;) Natomiast jeśli pujdziemy dalej to z tego równierz mogą wyjść pewne zboczenia ograniczające horyzont, no bo niby dlaczego nie? Mało to takich co gadają na około ze wszystko to iluzja i ze nie istnieją? Jednak zmiana własnej percepcji nie zmienia automatycznie percepcji innych ludzi, ani tego ze wiatr wieje a ogień płonie ;)

I zeby była jasność, ja dobrze wiem ze za tymi naukami stoją mistrzowie a nie jacyś durnie, tyle tylko ze mistrzowie to mogą wszystko i się w kazdej teori odnajdą, a durniem prawie kazda teoria zawładnie jak swoim sługą.
Dlatego mistrzowie częto ściemniają a mimo to nieda się im zarzucić "niezyciowości" czy kłamstwa, no bo nie kłamią, to taki paradox :P Bo taki typek robi co chce, spodobało mu się coś to idze w tą stronę, widzi tez inne ścierzki i wie o czym gada ;)
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 9:16 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Bóg - Ojciec

66
Conan Barbarzynca pisze:
civilmonk pisze:Ciekawe i smutne zarazem jest to iż pojęcie filozofii - pierwotnie "sztuki dobrego życia" - dziś jest stereotypowym określeniem "nieżyciowych spekulacji".
A to nieprawda. Dorobek filozofii trzeba po prostu zrozumieć i wcielić w życie. Wtedy widać jej wartość.
Czy advaita to filozofia? Na pewno, podobnie jak zen, są to bardzo niereligijne religie. Bliżej im do filozofii.

Nieduaizm to nie jest teoria. To fakt. Każdy może go sprawdzić sam. Czy wszystko jest iluzją*) - tak, to fakt który każdy może sprawdzić sam. Wystarczy zatrzymać się i zacząć patrzeć na to co się dzieje. To bardzo proste. Czy to coś zmienia? I tak i nie - dalej trzeba zrobić sobie kanapkę na śniadanie i inne takie tam. To co się zmienia to coś innego. Suzuki - mistrz zen z Japonii określił to iż wszystko jest tak samo ale czujesz się jakbyś unosił się zawsze 5 cm nad ziemią. Tak.

CM
*) pojęcie iluzji stosowane w lit. zachodniej odnośnie pojęcia "maja" z sanskrytu to niestety błędnie przyjęte tłumaczenie z początków XX wieku, w istocie chodzi o złudność obiektywności świata i ignorancje co do jego względnej natury a nie i iluzje w stylu "to nie istnieje", to trochę bardziej złozone
Im dłuzej trwa ten świat tym więcej koncepcji dostaje po gębie, bez względu na to czy były pozytywne w załorzeniu czy nie ;) Robi się z tego etykietki.

W sumie to zgadzam się z Tobą w sporej części, typową teorią to jest absolutny dualizm a nie niedualizm.
Na podstawie tego ze jest dzień i noc, przyjemność i nieprzyjemność itd, uznano ze świat to zlepek przeciwności, a nawet jeśli coś niemiało wyrażnej przeciwności to się jej na siłę doszukiwano ;) I w tej sprawie to się z Tobą zgadzam całkowicie bo świat mozna opisać na wiele sposobów, bo to waśnie kwestia percepcji a nie jakiejś "twardej rzeczywistości" ;)
Natomiast niedualizm w wersi Advaity(oczywiście tak jak ja to rozumiem) jest teorią nietypową, oczywiście teorie mają swoją wartość i urzyteczność, dualizm ma swoją urzyteczność i niedualizm tez, urzyteczność niedualizmu jest taka ze ze przeskakuje pewne dewiacje dualizmu, poszerza horyzont, a jak ktoś tkwił za mocno w dualiżmie to wręcz wyzwala ;) Natomiast jeśli pujdziemy dalej to z tego równierz mogą wyjść pewne zboczenia ograniczające horyzont, no bo niby dlaczego nie? Mało to takich co gadają na około ze wszystko to iluzja i ze nie istnieją? Jednak zmiana własnej percepcji nie zmienia automatycznie percepcji innych ludzi, ani tego ze wiatr wieje a ogień płonie ;)

I zeby była jasność, ja dobrze wiem ze za tymi naukami stoją mistrzowie a nie jacyś durnie, tyle tylko ze mistrzowie to mogą wszystko i się w kazdej teori odnajdą, a durniem prawie kazda teoria zawładnie jak swoim sługą.
Dlatego mistrzowie częto ściemniają a mimo to nieda się im zarzucić "niezyciowości" czy kłamstwa, no bo nie kłamią, to taki paradox :P Bo taki typek robi co chce, spodobało mu się coś to idze w tą stronę, widzi tez inne ścierzki i wie o czym gada ;)
Tak. Coś w tym jest. Niedualizm ma dwa oblicza - jedno, intelektualne, i chyba o tym piszesz oraz drugie - bezpośredniego doświadczenia, wglądu. W to już mniej jest skłonnych uwierzyć.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 12:03 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

67
By wrócić do tematu - w mej teistycznej historii - najbardziej podobał mi się jako kandydat na Boga Kryszna w wersji krysznaitów. Niebieski wyluzowany koleś :)

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 12:05 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

70
Mi się podoba Bóg Allah, wielki i nieprzenikniony :) Ale bez Machometa jako proroka :P
Kryszna zato mógłby być jednym z jego oblicz, bo niby dlaczego Bóg miałby być tylko niebieskim wyluzowanym kolesiem i na tym koniec? ;)

Jeśli Bóg to Ojcec to warto być dzieciakiem Boga jak najbardziej...wielkiego, wtedy jest się jego malutką wersją, w ten sposób się to wyczówa, nie inaczej.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 13:40 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Bóg - Ojciec

71
civilmonk pisze:Wg. mnie to iż podstawą wszystkiego jest Świadomość - Brahman (Źródło), nie neguje faktu iż istnieją istoty potężniejsze niż my robaczki. Jednakże istnienie tych istot z definicji oznacza ich ograniczoność.
Też uważam, że istnieją istoty potężniejsze od nas - czy to na innych planetach, wymiarach, gęstościach, "w astralu"...
Ale czy "zasługują" one by je nazywać bogami? Swoją drogą sadzę, że istoty te są odpowiedzialne za wszelkie objawienia, channelingi i powstanie większości religii...

Nie wydaje mi się jednak, by istniała jedna najwyższa istota, czy też jakiś odrębny byt, który mógłby "ubiegać się" o miano Boga.

Także pytanie o istnienie Boga trafia na mur - tzn. najpierw trzeba by zdefiniować, co rozumiemy pod pojęciem: "bóg"?

Jeśli przyjmujemy, że bóg/Bóg to istota, odrębny byt - to uważam, że takiego boga nie ma.
Jeśli natomiast bóg to wszech-umysł, świadomość, istnienie, źródło, Życie, miłość... to jak najbardziej istnieje. Niektórzy twierdzą, że nic innego nie istnieje :).
Conan Barbarzynca pisze:Mi się podoba Bóg Allah, wielki i nieprzenikniony :) Ale bez Machometa jako proroka :P
Kryszna zato mógłby być jednym z jego oblicz, bo niby dlaczego Bóg miałby być tylko niebieskim wyluzowanym kolesiem i na tym koniec? ;)
Albo coś jest, albo tego nie ma.
Albo coś jest prawdą, albo nie. - Przynajmniej na poziomie dualizmu. Na poziomie niedualizmu wszystko jest jednym i nie ma o czym gadać. :)
Wiem, że pisaliście o tym Allachu, Krysznie, czy jakimś niebieskim wyluzowanym kolesiu żartobliwie, ale pozwoliłem sobie odnieść się do tego bardziej poważnie. ;)
Bo można sobie wymyślić dowolnego boga i stworzyć kolejną religię do tysięcy wyznań istniejących - tylko po co? Wolę poszukiwanie prawdy i demaskowanie wszelkich kłamstw, fałszu, wszelkich kuriozów (chociaż patentu na prawdę nikt nie ma - to jednak każdy może dostrzec fałsz i odrzucić).
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 14:56 przez Mistyk, łącznie zmieniany 2 razy.
"Przekraczanie dualizmów umysłu to doskonały pogląd,
Uspokojony i cichy umysł to doskonała medytacja,
Spontaniczność to doskonałe działanie,
A kiedy wszystkie nadzieje i lęki umierają, osiąga się cel."
Pieśń Mahamudry Tilopy

Re: Bóg - Ojciec

72
Ja?! pisze:teozofa jest wieczna i na powrót odkryta 150 lat temu. Tak jak amerye ludzie odkrywali wielokrotnie tak jest z teozofią
Jak i eter ;)
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 16:50 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

73
Mistyk pisze:
civilmonk pisze:Wg. mnie to iż podstawą wszystkiego jest Świadomość - Brahman (Źródło), nie neguje faktu iż istnieją istoty potężniejsze niż my robaczki. Jednakże istnienie tych istot z definicji oznacza ich ograniczoność.
Też uważam, że istnieją istoty potężniejsze od nas - czy to na innych planetach, wymiarach, gęstościach, "w astralu"...
Ale czy "zasługują" one by je nazywać bogami? Swoją drogą sadzę, że istoty te są odpowiedzialne za wszelkie objawienia, channelingi i powstanie większości religii...

Nie wydaje mi się jednak, by istniała jedna najwyższa istota, czy też jakiś odrębny byt, który mógłby "ubiegać się" o miano Boga.

Także pytanie o istnienie Boga trafia na mur - tzn. najpierw trzeba by zdefiniować, co rozumiemy pod pojęciem: "bóg"?

Jeśli przyjmujemy, że bóg/Bóg to istota, odrębny byt - to uważam, że takiego boga nie ma.
Jeśli natomiast bóg to wszech-umysł, świadomość, istnienie, źródło, Życie, miłość... to jak najbardziej istnieje. Niektórzy twierdzą, że nic innego nie istnieje :).
Conan Barbarzynca pisze:Mi się podoba Bóg Allah, wielki i nieprzenikniony :) Ale bez Machometa jako proroka :P
Kryszna zato mógłby być jednym z jego oblicz, bo niby dlaczego Bóg miałby być tylko niebieskim wyluzowanym kolesiem i na tym koniec? ;)
Albo coś jest, albo tego nie ma.
Albo coś jest prawdą, albo nie. - Przynajmniej na poziomie dualizmu. Na poziomie niedualizmu wszystko jest jednym i nie ma o czym gadać. :)
Wiem, że pisaliście o tym Allachu, Krysznie, czy jakimś niebieskim wyluzowanym kolesiu żartobliwie, ale pozwoliłem sobie odnieść się do tego bardziej poważnie. ;)
Bo można sobie wymyślić dowolnego boga i stworzyć kolejną religię do tysięcy wyznań istniejących - tylko po co? Wolę poszukiwanie prawdy i demaskowanie wszelkich kłamstw, fałszu, wszelkich kuriozów (chociaż patentu na prawdę nikt nie ma - to jednak każdy może dostrzec fałsz i odrzucić).
Ostatecznym fałszem do zdemaskowania jest poczucie siebie jako odrębnego i obdarzonego wolą bytu :)

Po tym akcie nie ma potrzeby definiowania pojęcia boga.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 16:54 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

75
Mistyk pisze:Albo coś jest, albo tego nie ma.
Albo coś jest prawdą, albo nie. - Przynajmniej na poziomie dualizmu. Na poziomie niedualizmu wszystko jest jednym i nie ma o czym gadać.
Wiem, że pisaliście o tym Allachu, Krysznie, czy jakimś niebieskim wyluzowanym kolesiu żartobliwie, ale pozwoliłem sobie odnieść się do tego bardziej poważnie.
Bo można sobie wymyślić dowolnego boga i stworzyć kolejną religię do tysięcy wyznań istniejących - tylko po co? Wolę poszukiwanie prawdy i demaskowanie wszelkich kłamstw, fałszu, wszelkich kuriozów (chociaż patentu na prawdę nikt nie ma - to jednak każdy może dostrzec fałsz i odrzucić).
Jeśli ktoś mówi ze jak go nie będziesz słuchał to przyjdzie wielki i starszny Bóg UGU BUGU to napewno kłamie :P
Ale ja se wymyśliłem Boga tak poprostu a nie zeby religię robić. Nie okłamuje Cię, naprawde se go wymyśliłem :D
Wymyśliłem prawdziwego Boga, uzyłem serca i wyobrażni, i spodobało mi się to :) Ten Bóg jest teraz częścią mnie, a właściwie to zawsze był częścią mnie, ale wcześniej tego nie widziałem, dawałem się nabierać na te gadki ze wyobrażnia jest tylko dla dzieci a serce dla głupców :)

Jeszcze doedytuje bo to istotne, ten Bóg nie jest stwórcą świata, nawet niewie kto nim jest, ale jest kozakiem :lol:
Natomiast na pytanie poco to nasuwa mi się taka odpowiedż ze zrobiłem poprostu to co lerzało w mojej naturze ;)
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 18:45 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Bóg - Ojciec

76
Conan Barbarzynca pisze:
Mistyk pisze:Albo coś jest, albo tego nie ma.
Albo coś jest prawdą, albo nie. - Przynajmniej na poziomie dualizmu. Na poziomie niedualizmu wszystko jest jednym i nie ma o czym gadać.
Wiem, że pisaliście o tym Allachu, Krysznie, czy jakimś niebieskim wyluzowanym kolesiu żartobliwie, ale pozwoliłem sobie odnieść się do tego bardziej poważnie.
Bo można sobie wymyślić dowolnego boga i stworzyć kolejną religię do tysięcy wyznań istniejących - tylko po co? Wolę poszukiwanie prawdy i demaskowanie wszelkich kłamstw, fałszu, wszelkich kuriozów (chociaż patentu na prawdę nikt nie ma - to jednak każdy może dostrzec fałsz i odrzucić).
Jeśli ktoś mówi ze jak go nie będziesz słuchał to przyjdzie wielki i starszny Bóg UGU BUGU to napewno kłamie :P
Ale ja se wymyśliłem Boga tak poprostu a nie zeby religię robić. Nie okłamuje Cię, naprawde se go wymyśliłem :D
Wymyśliłem prawdziwego Boga, uzyłem serca i wyobrażni, i spodobało mi się to :) Ten Bóg jest teraz częścią mnie, a właściwie to zawsze był częścią mnie, ale wcześniej tego nie widziałem, dawałem się nabierać na te gadki ze wyobrażnia jest tylko dla dzieci a serce dla głupców :)

Jeszcze doedytuje bo to istotne, ten Bóg nie jest stwórcą świata, nawet niewie kto nim jest, ale jest kozakiem :lol:
Natomiast na pytanie poco to nasuwa mi się taka odpowiedż ze zrobiłem poprostu to co lerzało w mojej naturze ;)
Tak trochę w zawoalowany sposób ale chyba piszesz o wierze i nadzieii. Tak jakbyś chciał by ktoś był kto zapewni ostateczny spokój, bezpieczeństwo, szczęście... taką przystań gdzieś kiedyś. To nic złego wierzyć i liczyć na coś takiego. To ludzkie i naturalne. Takl egzystencjalny wentyl bezpieczeństwa. Też taki mam gdzieś w kieszeni starych spodni.

Czy takie uczucia są przyczyną powstania religii? Nie sądzę. To za mało. Religie nadają pewien schemat akceptowany przez większość czujących to - tym bardziej czują się bezpieczniej. Jednakże nie sądzę by religię powstały mając za swe źródło jedynie tego typu sentymenty.
Crows pisze:nie ubóstwiaj sie tak , chcesz należeć do panteonu pieprzonych bogów ?
Nie rozumiem trochę o co Ci chodzi jednakże powiem iż pisząc iż po zerwaniu identyfikacji z ego nie ma potrzeby definiowania pojęcia boga miałem na myśli dokładnie to co napisałem - wewnętrzny dyskurs egzystencjalny traci podstawy bytu. Zanika. Skoro nagle okazuje się iż nie ma kierowcy w autobusie to również okazuje się iż nie ma dyrektora parku maszynowego. Proste.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 20:24 przez civilmonk, łącznie zmieniany 3 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

77
civilmonk pisze:Ostatecznym fałszem do zdemaskowania jest poczucie siebie jako odrębnego i obdarzonego wolą bytu :)

Po tym akcie nie ma potrzeby definiowania pojęcia boga.

CM
Zgadza się - z tym, że ty/ja nic nie możesz/mogę w tej kwestii zrobić, jako że nie ma ciebie/mnie odrębnego i z wolną wolą. :)

Z jednej strony nie ma ja, nic tak na prawdę nie ma do zrobienia, wszystko już jest jak być powinno, jest jakie jest... wszystko jest jednym, wszystko jest połączone, żadne zjawisko nie przebiega w oddzieleniu od reszty...
z drugiej strony jest dusza "ewoluująca" przez szereg inkarnacji by na powrót złączyć się z bogiem..., uwikłana w karmicznym kole i wydaje się że ma cel wrócić do źródła, odkryć swoją prawdziwą naturę.

Co ty możesz tak na prawdę zrobić? Pojąć to w jakimś stopniu intelektualnie? Czy to coś zmieni?
Nie możesz doświadczyć tego. Doświadczenie tego (nirwana, satori, oświecenie, przebudzenie...) może jedynie przyjść jako swego rodzaju łaska.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 21:02 przez Mistyk, łącznie zmieniany 2 razy.
"Przekraczanie dualizmów umysłu to doskonały pogląd,
Uspokojony i cichy umysł to doskonała medytacja,
Spontaniczność to doskonałe działanie,
A kiedy wszystkie nadzieje i lęki umierają, osiąga się cel."
Pieśń Mahamudry Tilopy

Re: Bóg - Ojciec

78
Mistyk pisze:
civilmonk pisze:Ostatecznym fałszem do zdemaskowania jest poczucie siebie jako odrębnego i obdarzonego wolą bytu :)

Po tym akcie nie ma potrzeby definiowania pojęcia boga.

CM
Zgadza się - z tym, że ty/ja nic nie możesz/mogę w tej kwestii zrobić, jako że nie ma ciebie/mnie odrębnego i z wolną wolą. :)

Z jednej strony nie ma ja, nic tak na prawdę nie ma do zrobienia, wszystko już jest jak być powinno, jest jakie jest... wszystko jest jednym, wszystko jest połączone, żadne zjawisko nie przebiega w oddzieleniu od reszty...
z drugiej strony jest dusza "ewoluująca" przez szereg inkarnacji by na powrót złączyć się z bogiem..., uwikłana w karmicznym kole i wydaje się że ma cel wrócić do źródła, odkryć swoją prawdziwą naturę.

Co ty możesz tak na prawdę zrobić? Pojąć to w jakimś stopniu intelektualnie? Czy to coś zmieni?
Nie możesz doświadczyć tego. Doświadczenie tego (nirwana, satori, oświecenie, przebudzenie...) może jedynie przyjść jako swego rodzaju łaska.
:bravo:

Dokładnie :)

Jedyne z czym się nie zgadzam to z tą ewoluującą duszą - nie ma nic takiego. Jak to "ciało i umysł" zwane przez tych i owych "civilmonkiem" odwali kitę to odwali na amen. A niedualna świadomość je przenikająca - ta sama w każdym i wszystkim. nie ma jak i gdzie ewoluować ani inkarnować.

Co jest najistotniejsze w tym co napisałeś to to iż "nie ma nic do zrobienia". Jednakże to wiedziałem od lat dwudziestu - od czasów gdy za Jezusem biegałem w zborze protestanckim. Że łaska. Jednakże jest - dana mi rzecz jasna z łaski, nie wypracowana - różnica w posiadaniu wiedzy o tym a doświadczaniu tu i teraz że nie ma kompletnie nic do zrobienia, że życie się toczy samo, be owego fałyszywego podmiotu sprawczego działań tego ciała i tego umysłu jakim "cm-em" zwą.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 21:12 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

79
Conan Barbarzynca pisze:Ale ja se wymyśliłem Boga tak poprostu a nie zeby religię robić. Nie okłamuje Cię, naprawde se go wymyśliłem :D
Wymyśliłem prawdziwego Boga, uzyłem serca i wyobrażni, i spodobało mi się to :) Ten Bóg jest teraz częścią mnie, a właściwie to zawsze był częścią mnie, ale wcześniej tego nie widziałem, dawałem się nabierać na te gadki ze wyobrażnia jest tylko dla dzieci a serce dla głupców :)
Ok wierzę Ci. ;)
Wymyśliłeś sobie i miałes do tego prawo. A może odkryłeś go w sobie, bo piszesz dalej, że ten Bóg zawsze był częścią Ciebie?
Conan Barbarzynca pisze:Jeszcze doedytuje bo to istotne, ten Bóg nie jest stwórcą świata, nawet niewie kto nim jest, ale jest kozakiem :lol:
Natomiast na pytanie poco to nasuwa mi się taka odpowiedż ze zrobiłem poprostu to co lerzało w mojej naturze ;)
A czy świat koniecznie musi mieć stwórcę?
A może nie został stworzony tylko zawsze był? Czas ponoć nie istnieje, a na pewno nie liniowy, jak to sobie wyobrażamy i postrzegamy.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 21:14 przez Mistyk, łącznie zmieniany 2 razy.
"Przekraczanie dualizmów umysłu to doskonały pogląd,
Uspokojony i cichy umysł to doskonała medytacja,
Spontaniczność to doskonałe działanie,
A kiedy wszystkie nadzieje i lęki umierają, osiąga się cel."
Pieśń Mahamudry Tilopy

Re: Bóg - Ojciec

80
civilmonk pisze:Tak trochę w zawoalowany sposób ale chyba piszesz o wierze i nadzieii. Tak jakbyś chciał by ktoś był kto zapewni ostateczny spokój, bezpieczeństwo, szczęście... taką przystań gdzieś kiedyś. To nic złego wierzyć i liczyć na coś takiego. To ludzkie i naturalne. Takl egzystencjalny wentyl bezpieczeństwa. Też taki mam gdzieś w kieszeni starych spodni.

Czy takie uczucia są przyczyną powstania religii? Nie sądzę. To za mało. Religie nadają pewien schemat akceptowany przez większość czujących to - tym bardziej czują się bezpieczniej. Jednakże nie sądzę by religię powstały mając za swe źródło jedynie tego typu sentymenty.
Powiem Ci ze nadziei to tu niewiele, wiem jak to jest z nadzieją, to jest dobra myśl która gdzieś tam jest w sercu, taki skarb, Ty tez go masz, ale go jeszcze nie urzyłeś ;)
A uzywa się go najczęściej właśnie wtedy kiedy nadzieja znika, bo niema juz zadnego wentylu bezpieczeństwa, i jest Ci wszystko jedno, a skoro tak dlaczego by nie podązyć za głosem serca?
A co do religi to zgadzam się, to jest wykorzystanie tego sentymentu przez siły z zewnątrz, tak jakby opodatkowanie go, natomiast sam w sobię...
Civilmonku sprubój pozbyć się tego sentymentu a zobaczysz co się stanie, bo teraz to wiesz ze Jesteś bezpieczny, bo go masz :)
Mistyk pisze:A czy świat koniecznie musi mieć stwórcę?
A może nie został stworzony tylko zawsze był? Czas ponoć nie istnieje, a na pewno nie liniowy, jak to sobie wyobrażamy i postrzegamy.
Ty właśnie o to chodzi, Bogu przypisuje się pewne określone atrybuty, które w sumie mogą być bzdurą totalną ;) Takie wymyślanki dla zabawy które wzięto na powarznie ;)
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 21:15 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Bóg - Ojciec

81
Conan Barbarzynca pisze:Powiem Ci ze nadziei to tu niewiele, wiem jak to jest z nadzieją, to jest dobra myśl która gdzieś tam jest w sercu, taki skarb, Ty tez go masz, ale go jeszcze nie urzyłeś ;)
A uzywa się go najczęściej właśnie wtedy kiedy nadzieja znika, bo niema juz zadnego wentylu bezpieczeństwa, i jest Ci wszystko jedno, a skoro tak dlaczego by nie podązyć za głosem serca?
A co do religi to zgadzam się, to jest wykorzystanie tego sentymentu przez siły z zewnątrz, tak jakby opodatkowanie go, natomiast sam w sobię...
Civilmonku sprubój pozbyć się tego sentymentu a zobaczysz co się stanie, bo teraz to wiesz ze Jesteś bezpieczny, bo go masz :)
Uważam iż swPaweł to był drań ale co do wiary, nadziei i miłości miał rację. Tym samym podtrzymuję moją interpretację - póki jest myślenie o Bogu - wymyślonym czy innym, nieistotne - to znaczy iż jest wiara i nadzieja. Bo tam gdzie zaczyna się miłość nie ma już myślenia o Bogu.

Bóg jest bowiem pewną personifikacją wiary i nadziei iż JEST miłość. Ta bezwarunkowa akceptująca. Jest ten Bóg niejako tak fajny iż ta miłość na w nim MUSI być. Pojęcie Boga jest niejako intelektualną otoczką tej miłości. Póki bowiem rozumem ją poznajemy musi być ta otoczka.

A tak naprawdę tą miłością JESTEŚMY. Dlatego jak już jest ta miłość to nie ma boga.

CM
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 22:33 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

82
civilmonk pisze:
Conan Barbarzynca pisze:Powiem Ci ze nadziei to tu niewiele, wiem jak to jest z nadzieją, to jest dobra myśl która gdzieś tam jest w sercu, taki skarb, Ty tez go masz, ale go jeszcze nie urzyłeś ;)
A uzywa się go najczęściej właśnie wtedy kiedy nadzieja znika, bo niema juz zadnego wentylu bezpieczeństwa, i jest Ci wszystko jedno, a skoro tak dlaczego by nie podązyć za głosem serca?
A co do religi to zgadzam się, to jest wykorzystanie tego sentymentu przez siły z zewnątrz, tak jakby opodatkowanie go, natomiast sam w sobię...
Civilmonku sprubój pozbyć się tego sentymentu a zobaczysz co się stanie, bo teraz to wiesz ze Jesteś bezpieczny, bo go masz :)
Uważam iż swPaweł to był drań ale co do wiary, nadziei i miłości miał rację. Tym samym podtrzymuję moją interpretację - póki jest myślenie o Bogu - wymyślonym czy innym, nieistotne - to znaczy iż jest wiara i nadzieja. Bo tam gdzie zaczyna się miłość nie ma już myślenia o Bogu.

Bóg jest bowiem pewną personifikacją wiary i nadziei iż JEST miłość. Ta bezwarunkowa akceptująca. Jest ten Bóg niejako tak fajny iż ta miłość na w nim MUSI być. Pojęcie Boga jest niejako intelektualną otoczką tej miłości. Póki bowiem rozumem ją poznajemy musi być ta otoczka.

A tak naprawdę tą miłością JESTEŚMY. Dlatego jak już jest ta miłość to nie ma boga.

CM
W sumie masz racje, mi z tym Bogiem to nie jakoś duchowo czy coś, jestem poprostu miłośnikiem fantastyki i lubie wymyślać rózne postacie, potwory itd...
A duchowo to tez wiem ze chodzi o miłość, a jak kto sobię to zinterpretuje za pomocą wyobrażni to juz drógorzędna sprawa, nie lubie się wykłucać o szczegóły, ale faktem jest tez ze ja kocham swoją wyobrażnię ;) Razem ze wszystkimi bogami, demonami i bohaterami któzy tam szaleją :)
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 22:41 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Bóg - Ojciec

83
civilmonk pisze:Jedyne z czym się nie zgadzam to z tą ewoluującą duszą - nie ma nic takiego. Jak to "ciało i umysł" zwane przez tych i owych "civilmonkiem" odwali kitę to odwali na amen. A niedualna świadomość je przenikająca - ta sama w każdym i wszystkim. nie ma jak i gdzie ewoluować ani inkarnować.
Czyli, że wg Ciebie człowiek nie ma duszy, nie istnieje coś takiego jak dusza?
Zauważ, że "ewoluująca" było w cudzysłowie.
Uważam że istnieje inkarnująca dusza, istnieje karma...

Czyli uważasz, że Ci co twierdzą, że dotarli do pamięci z poprzednich żyć, czy to podczas stanu głębokiej hipnozy, czy jakimś innym sposobem - kłamią?
Albo ci co doświadczyli wyjścia z ciała? Czym jest to co wychodzi z ciała, jest świadome, widzi i słyszy, postrzega jakby zmysłami..., a nie jest fizyczne, cielesne, nie ma narządów zmysłów?
Zbyt wiele jest dowodów na istnienie duszy, by je zlekceważyć. Można się oczywiście spierać czym jest, ale to będzie jedynie spór o definicję.

Sądzisz, że jest tylko ciało i umysł?
A czy umysł jest indywidualny? Czy nie tym właśnie jest ego, to "nasze" ja?
Mówi się przecież w religiach wschodu i nie tylko (współcześni nauczyciele nonduality również to mówią), że jest jeden umysł, a to "rozczłonkowanie", oddzielenie jest iluzją (z czym się zgadzam).
Podobnie jak świadomość jest jedna (tu się zgadzam z Tobą) - niedualna świadomość przenikająca wszystko.

Swoją drogą nie ogarniam do końca różnicy między umysłem, a świadomością.
Jaka jest różnica między "doskonale" wyciszonym, spokojnym umysłem - w stanie głębokiej medytacji na przykład, gdzie nie ma żadnej myśli, emocji..., a czystą świadomością?
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 8:12 przez Mistyk, łącznie zmieniany 2 razy.
"Przekraczanie dualizmów umysłu to doskonały pogląd,
Uspokojony i cichy umysł to doskonała medytacja,
Spontaniczność to doskonałe działanie,
A kiedy wszystkie nadzieje i lęki umierają, osiąga się cel."
Pieśń Mahamudry Tilopy

Re: Bóg - Ojciec

84
Mistyku z duszą to jest tak ze nieda się wykazać jej istnienia komuś kto twierdzi ze jej niema, ani jej nieistnienia komuś kto twierdzi ze jest ;)
Ja jestem przekonany ze jest, bo jako wszechmocny ale mały Bóg tchnołem w siebie ducha no i jest, niestety za mały jestem aby tchnąć ducha we wszystko, starczyło mi jej puki co tylko na siebie :P Niewiem jak potęrznym być trzeba aby orzywić to wszystko ;)
Ta wszechmoc to nieograniczony potencjał, ale to nie znaczy ze wszystko jest tak samo łatwe ;) Mogę Ci tylko przytaknąć zatem, znaczy jeśli kochasz samego siebie na tyle ze chcesz być wieczny, to będziesz, dalej to juz domena Twojej mocy a nie mojej :)
Żrudło to taki pochłaniacz, jeśli staniesz z nim "twarzą w twarz" to Cię pochłonie, Twoje ego zniknie, ale nie pochłonie Cię jeśli będziesz miał w Sobie miłość, wtedy sam staniesz się żrudłem, a ono nigdy nie umiera, i nawet Twoje ego nigdy nie zniknie, będzie miało swoje miejsce we wieczności ;)
Weż pod uwagę ze nie kazdy chce być wieczny, dla niektórych ludzi ego jest utrapieniem, takim ludziom do szczęścia wieczność niepotrzebna, a wręcz przeciwnie ;)

Kurcze doedytuje bo żle napisałem, ego znika po kilka razy dziennie, chodzi o to ze zawsze będzie się dradzać, bo ma ducha w sferze wieczności i jest ta świadomość :)
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 10:04 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Bóg - Ojciec

85
civilmonk pisze:
Crows pisze:nie ubóstwiaj sie tak , chcesz należeć do panteonu pieprzonych bogów ?
Nie rozumiem trochę o co Ci chodzi jednakże powiem iż pisząc iż po zerwaniu identyfikacji z ego nie ma potrzeby definiowania pojęcia boga miałem na myśli dokładnie to co napisałem - wewnętrzny dyskurs egzystencjalny traci podstawy bytu. Zanika. Skoro nagle okazuje się iż nie ma kierowcy w autobusie to również okazuje się iż nie ma dyrektora parku maszynowego. Proste.

CM
Obrazek
;
PROSTE
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 13:38 przez Crows, łącznie zmieniany 2 razy.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Bóg - Ojciec

86
Mistyk pisze:Czyli, że wg Ciebie człowiek nie ma duszy, nie istnieje coś takiego jak dusza?
Zauważ, że "ewoluująca" było w cudzysłowie.
Uważam że istnieje inkarnująca dusza, istnieje karma...

Czyli uważasz, że Ci co twierdzą, że dotarli do pamięci z poprzednich żyć, czy to podczas stanu głębokiej hipnozy, czy jakimś innym sposobem - kłamią?
Albo ci co doświadczyli wyjścia z ciała? Czym jest to co wychodzi z ciała, jest świadome, widzi i słyszy, postrzega jakby zmysłami..., a nie jest fizyczne, cielesne, nie ma narządów zmysłów?
Zbyt wiele jest dowodów na istnienie duszy, by je zlekceważyć. Można się oczywiście spierać czym jest, ale to będzie jedynie spór o definicję.
Dusza to koncepcja podtrzymywana przez ego pragnące nieśmiertelności. Jak wiadomo, ego, jest iluzoryczne i nie istnieje. Można to zrozumieć choćby poprzez trzy prawdy buddyjskie, lub doświadczyć bezpośrednio. Skoro więc nie ma ego co ma być nieśmiertelne?

Z chwili na chwile nie istnieje nic co trwa. Poza Jedną Świadomością a ta duszą nie jest bo nie ma cech indywidualnych, dualnych.

To co piszesz jako "dowody" na istnienie duszy da się wytłumaczyć inaczej.

W buddyzmie mówi się o inkarnacji jak o płomieniu świecy. Gaśnie jeden, zapalasz drugi. Co je łączy? Tyle o inkarnujących duszach.
Mistyk pisze:Sądzisz, że jest tylko ciało i umysł?
A czy umysł jest indywidualny? Czy nie tym właśnie jest ego, to "nasze" ja?

Mówi się przecież w religiach wschodu i nie tylko (współcześni nauczyciele nonduality również to mówią), że jest jeden umysł, a to "rozczłonkowanie", oddzielenie jest iluzją (z czym się zgadzam).
Podobnie jak świadomość jest jedna (tu się zgadzam z Tobą) - niedualna świadomość przenikająca wszystko.
Nie uważam że jest tylko ciało i umysł. Uważam iż Świadomość Jedna może się wcielać na tryliony sposobów w trylionach światów w trylionach planów.

Jest jedna Świadomość. Nie jeden umysł.
Mistyk pisze:Swoją drogą nie ogarniam do końca różnicy między umysłem, a świadomością.
Jaka jest różnica między "doskonale" wyciszonym, spokojnym umysłem - w stanie głębokiej medytacji na przykład, gdzie nie ma żadnej myśli, emocji..., a czystą świadomością?
Doskonale wyciszony umysł jest postrzegany. Świadomość jest postrzeganiem. Doskonale wyciszony umysł raz jest, raz go nie ma. Świadomość jest niezmienna.

Wszystko co przychodzi i odchodzi dzieje się w Świadomości - jest ona sceną dla wszystkiego co się wydarza. Jest tym wszystkim co się wydarza. Wszytko inne pojawia się w Niej i znika.

CM
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 21:02 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

87
Conan Barbarzynca pisze:Mistyku z duszą to jest tak ze nieda się wykazać jej istnienia komuś kto twierdzi ze jej niema, ani jej nieistnienia komuś kto twierdzi ze jest ;)
Nieistnienie niczego trwałego jest logiczną konsekwencją rozumowania oraz obserwacji.

CM
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 21:04 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

88
civilmonk pisze:
Conan Barbarzynca pisze:Mistyku z duszą to jest tak ze nieda się wykazać jej istnienia komuś kto twierdzi ze jej niema, ani jej nieistnienia komuś kto twierdzi ze jest ;)
Nieistnienie niczego trwałego jest logiczną konsekwencją rozumowania oraz obserwacji.

CM
Na podstawie rozumowania i obserwacji uznałem ze zywe istoty mają ducha, a to juz trochę inna sfera, nie tak przedmiotowa ;)
civilmonk pisze:Dusza to koncepcja podtrzymywana przez ego pragnące nieśmiertelności. Jak wiadomo, ego, jest iluzoryczne i nie istnieje. Można to zrozumieć choćby poprzez trzy prawdy buddyjskie, lub doświadczyć bezpośrednio. Skoro więc nie ma ego co ma być nieśmiertelne?
Wiesz, doświadczyć bezpośrednio to mozna 10000000000... aspektów i jeszcze troszeczkę :D Mozna tez dowiadczyć bezpośrednio tego ze się jest supercherosem- kwestia dobrej fazy-, albo kompletnym g*wnem-kwestia załamania nerwowego- tylko teraz co łączy tą ogromną ilość doświadczeń w jednej istocie? I kto decyduje które doświadczenie jest na wieszchu? Dlaczego moc jednego doświadczenia przewaza nad drógim? Moim zdaniem odpowiada zato duch, wybiera co jest dla niego istotne ;) No chyba ze masz lepsze wytłumaczenie nato dlaczego jeden człowiek przejdzie obojętnie wobec doświadczenia niedualizmu a drógi się tym zachwyci, a trzeci się przestraszy ;) To jest właśnie obserwacja rzeczywistości :)

Co do ego to jeśli jest silne to nie boi się zniknąć.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 22:13 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Bóg - Ojciec

89
Conan Barbarzynca pisze:
civilmonk pisze:
Conan Barbarzynca pisze:Mistyku z duszą to jest tak ze nieda się wykazać jej istnienia komuś kto twierdzi ze jej niema, ani jej nieistnienia komuś kto twierdzi ze jest ;)
Nieistnienie niczego trwałego jest logiczną konsekwencją rozumowania oraz obserwacji.

CM
Na podstawie rozumowania i obserwacji uznałem ze zywe istoty mają ducha, a to juz trochę inna sfera, nie tak przedmiotowa ;)
To już duch nie dusza?

Sam piszesz - "ludzie mają". Skoro mają to mogą stracić. Skoro mają to jest niestałe - zmienne, zależne. A tym samym przemijające. A skoro nie przemija ten kto ma ową duszę to czym on jest? A skoro to czym on jest jest niepostrzegalne w sposób dualny to nie ma cech. A skoro nie ma cech to jest jedno lub żadne. Czyli niedaulna Świadomość. To proste.
Conan Barbarzynca pisze:
civilmonk pisze:Dusza to koncepcja podtrzymywana przez ego pragnące nieśmiertelności. Jak wiadomo, ego, jest iluzoryczne i nie istnieje. Można to zrozumieć choćby poprzez trzy prawdy buddyjskie, lub doświadczyć bezpośrednio. Skoro więc nie ma ego co ma być nieśmiertelne?
Wiesz, doświadczyć bezpośrednio to mozna 10000000000... aspektów i jeszcze troszeczkę :D Mozna tez dowiadczyć bezpośrednio tego ze się jest supercherosem- kwestia dobrej fazy-, albo kompletnym g*wnem-kwestia załamania nerwowego- tylko teraz co łączy tą ogromną ilość doświadczeń w jednej istocie? I kto decyduje które doświadczenie jest na wieszchu? Dlaczego moc jednego doświadczenia przewaza nad drógim? Moim zdaniem odpowiada zato duch, wybiera co jest dla niego istotne ;) No chyba ze masz lepsze wytłumaczenie nato dlaczego jeden człowiek przejdzie obojętnie wobec doświadczenia niedualizmu a drógi się tym zachwyci, a trzeci się przestraszy ;) To jest właśnie obserwacja rzeczywistości :)

Co do ego to jeśli jest silne to nie boi się zniknąć.
Nie słyszano o takim który by się nie zachwycił bezpośrednim wiadomym postrzeganiem niedualizmu.
Różnica pomiędzy każdym innym a tym jest taka iż jego doświadczenie wprost - poprzez swoje "jestem" - pokazuje iż nigdy nie było nic innego doświadczane i nigdy nie będzie nic innego doświadczane. To nie jest coś co się pojawia i znika jak fazowe poczucie bycia superherosem.

CM
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 22:19 przez civilmonk, łącznie zmieniany 3 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Bóg - Ojciec

90
civilmonk pisze:Nie słyszano o takim który by się nie zachwycił bezpośrednim wiadomym postrzeganiem niedualizmu.
Różnica pomiędzy każdym innym a tym jest taka iż jego doświadczenie wprost - poprzez swoje "jestem" - pokazuje iż nigdy nie było nic innego doświadczane i nigdy nie będzie nic innego doświadczane. To nie jest coś co się pojawia i znika jak fazowe poczucie bycia superherosem.

CM
Nieprecyzyjnie się wyraziłem, nabytej świadomości się nie traci, ale cały czas jest ten który decyduje, nie na sposób jakiejś mocy umysłowej czy pokazów silnej woli, tylko na podstawie tego co lezy w jego szeroko pojętej naturze.

A ze nie słyszano to się nie dziwie, bo nikt z takimi nie gadał, przylepiono im etykietkę nieoświeconych i to cała "wiedza" oświeconych mistrzów na ich temat :D
civilmonk pisze:To już duch nie dusza?

Sam piszesz - "ludzie mają". Skoro mają to mogą stracić. Skoro mają to jest niestałe - zmienne, zależne. A tym samym przemijające. A skoro nie przemija ten kto ma ową duszę to czym on jest? A skoro to czym on jest jest niepostrzegalne w sposób dualny to nie ma cech. A skoro nie ma cech to jest jedno lub żadne. Czyli niedaulna Świadomość. To proste.
Kurcze nie zauwarzyłem tego wpisu wcześniej :|
On ma konkretną wolę, więc jeśli jego wolą jest aby istniała dusza to tak jest :) Ja z tych dwóch wyborów które podałeś skłonie się ku temu ze niema nic, ze zadne :D Wtedy zostaje tylko rzeczywistość, a moja rzeczywistość jest taka a nie inna ze mam nieśmiertelną duszę, bo mam ego które chce mieć nieśmiertelną duszę :D Kto za tym stoi jeśli niema nic? Albo nic, albo to jedyne :P Ja wolę nic.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2013, 22:32 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 3 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia - rozmowy rozmaite”

cron