Abesnai, fakt, trzeba świadomości i wiary w samego siebie.
A przykład z życia, jak zamieniać negatywna energię na pozytywną? Proszę bardzo: począwszy od samego siebie, nadając taką wartość, jaką chcemy (bo to zależy tylko i wyłącznie od nas).
No więc ktoś wpada w złość i rzuca się na nas z obelgami (powód nieistotny, istotna nasza reakcja).
No więc zareagować możemy w bardzo różny sposób, podam kilka przykładó z konsekwencjami.
1. Czujemy się "zaatakowani" i wpadamy w ton obelg, odwzajemniając się "napastnikowi" jeszcze lepszą "wiązanką". Tym samym daliśmy się wciągnąć w zapoczątkowany przez niego krąg energii negatywnych i jeszcze je pogłębiamy (ze szkodą dla siebie).
Jeśli "napastnikiem" jest osoba, która znamy i lubimy, natychmiast zaczynamy mieć do niej wątpliwości (kolejne energie negatywne), tracimy zaufanie, nie przestajemy myśleć o niej (negatywnie), "nakręcamy się" przeciwko niej itd. W efekcie stajemy się potrójnie negatywni, zranieni bez powodu i te nasze uczucia przekładają się na zupełnie innych ludzi z naszego otoczenia, gdyż na nich też działamy negatywnie. A także na sytuacje w naszym życiu.
2. Mamy świadomość, że nic tej osobie nie zrobiliśmy, zatem nie mamy żadnego powodu, żeby się "bronić" i to w taki sam (negatywny) sposób. Wysłuchujemy uwag i staramy się wyjaśnić sprawę spokojnie i "dobrym" tonie. Jeśli osoba nam nie słucha, mówimy "trudno". Widocznie ma jakiś problem i nie sposób jej nic wytłumaczyć (człowiek negatywnie nastawiony jest zablokowany na racjonalne rozumowanie). Nasze życie toczy się dalej, nie poświęcamy temu żadnej uwagi i nie zmieniamy stosunku do osoby. W ten sposób zamieniamy jej negatywne emocje na pozytywne (dla nas, ale nasze pozytywne nastawienie do życia działa na nasze otoczenie również).
W taki sam sposób możemy zamienić wszelkie sytuacje w naszym życiu, które popularnie zwie się "złymi" i są negatywne. Od nas zależy, jaką wartość im nadamy, czy będzie to dla nas "koniec świata", czy zwykłe (nieprzyjemne) doświadczenie.
Albo zwykły ból. Jego intensywność również od nas zależy, od naszego nastawienia. Negatywne wzmaga negatywne (czyli ból), pozytywne niweluje negatywne. Strach jest negatywny, podchodząc ze strachem (np. wizyta u dentysty
) nie dość, że zmagamy się z dużo większym bólem, to katujemy się jeszcze psychicznie.
(już pomijam fakt, że strach może doprowadzić do paniki paniki i jest bliski obłędu)
W sumie w naszym życiu jest tak, jak myślimy. Nie da się wyeliminować każdego bólu naszym nastawieniem i nie chcę powiedzieć, że należy samemu tym regulować, ale że pozytywne nastawienie BARDZO pomaga. Nie dość, że łagodzi rzeczywisty fizyczny ból (jak duży, to częściowo), to po prostu sprawia, że łatwiej przechodzimy te najcięższe próby. To jest rzeczywista zamiana energii negatywnych na pozytywne, w takim stopniu, w jakim potrafimy to zrobić.
PS. W moich rozważaniach nie ujmuję stanów chorobowych, to zupełnie inna sprawa, ten skrajnie zły stan emocjonalny (depresje i inne) powodujący cierpienia, mówię bardzo ogólnie o zdrowych psychicznie ludziach.