Re: śmierć

31
Skoro wystarcza Ci Bóg będący autorem biblii po co cytujesz wydawnictwa WTS?
Ostatnio zmieniony 10 maja 2010, 13:12 przez Artur, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: śmierć

32
Crows pisze:Starość jest z natury bezduszna , nierzeczywista, , szpetna , śmiertelna,
lekliwe , nabrzmiałe cierpieniem i troska mysli stwarzają szpetote zwana starością,
śmierć jest przypadkiem , którego można uniknąć a choroba jest przede wszystkim brakiem spokoju i równowagi dotykające ducha .
Oj Crows dlaczego tak pesymistycznie myślisz o starości?Może być ona piękna,rzeczywista,pełna życia,Po co się lękać co będzie na starość trzeba żyć chwilą hwytać życie bo mając nawet i naście lat można się zestarzeć.Wytłumacz mi w jaki sposób chcesz uniknąć śmierci Jeżeli jesteś katolikiem to wiesz że w dniu Twoich narodzin Pan Bóg wyznaczył ci już datę Twojej śmierciA jeżeli wierzysz w życie pozagrobowe to wiesz że tu na ziemi pozostawisz wszystkie rzeczy materialne a zabierzesz tylko naręcze dobrych uczynków.Choroba jest częścią zycia.Tylko jedni mają chorobę ciała a inni duszy.Kiedyś i twoje ciało się zestarzeje ale jeśli będziesz myślał pozytywnie to pozostaniesz do końca swoich dni młody duchemŻyczę Ci tego z całego serca
Ostatnio zmieniony 10 lip 2010, 12:37 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

33
babka cukrowa pisze:Wytłumacz mi w jaki sposób chcesz uniknąć śmierci Jeżeli jesteś katolikiem to wiesz że w dniu Twoich narodzin Pan Bóg wyznaczył ci już datę Twojej śmierci
:zdziw: to w kościele katolickim istnieje taki dogmat o wyznaczonej przez Boga dacie kiedy kopnę w kalendarz ??
Ostatnio zmieniony 10 lip 2010, 15:40 przez Crows, łącznie zmieniany 2 razy.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: śmierć

34
To nie tylko tak występuje. U nas w wierze słowiańskiej również jest motyw wyznaczania tych spraw, ale przez inne istoty, wyznaczone przez Roda. Jedni w to wierzą, inni nie. W wierze katolickiej, będącej w dużej mierze pogańską bardzo często mówi się, że "Bóg tak chciał". Wcześniej ludzie też tak podchodzili do sprawy to i dzisiaj to robią. Chociaż spotykam się ze sprzeciwem wobec wypisywania takich zdań na nagrobkach.
Ostatnio zmieniony 10 lip 2010, 16:28 przez Siemowit, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: śmierć

35
Wiem tylko Że w tym dniu tygodnia w którym się urodziłeś w tym i umrzesz Sprawdziłam to w kalendarzu 1000letnim kiedy urodził się mój ojciec moja matka,moi 2 bracia w tym dniu tygodnia kiedy się urodzili w tym i umarli Może to zżądzenie losu ale musi coś w tym być.W moim domu zmarł mój mąż 13 i był pocowany 16 Dziwnym zbiegiem okoliczności po kilku latach zmarła moja mama też u mnie w domu i też13 a pochowana 16 Czy to jest zbieżność dat czy też nie trudno powiedzieć
Ostatnio zmieniony 10 lip 2010, 16:48 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

36
babka cukrowa pisze:w tym dniu tygodnia w którym się urodziłeś w tym i umrzesz
dzień tygodnia to nie pełna data , dlaczego takie rzeczy łączysz z Bogiem czy jakąś religią ?
Ostatnio zmieniony 10 lip 2010, 16:53 przez Crows, łącznie zmieniany 2 razy.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: śmierć

37
Może i masz rację że nie powinnam łączyć daty z religią i Bogiem Ale coś w tym jest ?Nie wiem co ale....tak się dzieje!To są tylko moje domysły a jak jest to nikt nie wie i na tym polega również filozofia
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 16:09 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

38
lufestre pisze:Nie wiem czy to miłe pragnienie, mam nadzieję, że nie ma wśród nas takich osób. Ale chyba wiem co chcesz przez to powiedzieć. Że łatwo mówi się o śmierci jak o odległym pojęciu, które stanowi raczej jakiś abstrakcyjny konstrukt aniżeli bliską przyszłość?
Ja powiem szczerze, że wcale nie radze sobie dobrze z wizją śmierci i nie będę udawała, że jest inaczej.
Właśnie o to mi chodziło Lufestre....nie wiem co mnie spotka po śmierci, gdy dostaję na to odpowiedź gratis zawsze są pytania.... a wizje takie jakie są w religii mnie nie ruszają - mam dość tych pierdół.
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 21:36 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 2 razy.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: śmierć

39
Nie wiem o co chodzi z tym mitologizowaniem śmierci. Czeka każdego z nas i nie ma w ogóle sensu się jej bać - jak to napisał Męczennik na pewnym grypsie znalezionym w PEWNYM WIĘZIENIU, najgorzej jest dla czegoś cierpieć, nie umierać. To cierpienie kojarzy się z umieraniem i stąd bierze się strach, bierze się też z tego, co jest PO śmierci - w co kto wierzy i jak mocno jest tego pewny. Ale bać się samej śmierci? Nielogiczne całkowicie, nie można tego uniknąć więc czemu się bać?
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 21:42 przez Verus, łącznie zmieniany 2 razy.
Amor Patriae nostra lex!

Re: śmierć

40
Dobrze gadasz - mi chodzi w sumie o ból umierania... i o nie pewność co dalej...
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 21:44 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 2 razy.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: śmierć

41
Umieranie to coś czego nie trzeba się bać...przeżyłam śmierć kliniczną i jeżeli tak miałabym znowu odchodzić to jestem za....nie mam lęku przed tym faktem...I wiem,że życie się nie kończy...ono się tylko zmienia....stajemy się wolni...
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 20:58 przez Arivo, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

42
Żeby tak dziś każdy w to wierzył. Wydaje mi się, że dzisiaj ludzie nie mają tak mocnej wiary jak ludzie dawniej. Przynajmniej w przypadku śmierci. Dawniej ludzie tak mocno wierzyli w przejście w inny świat, a nawet powrót kiedyś na ziemię, że nie płakali na pogrzebie. Cieszyli się, że dany człowiek przechodzi do lepszego świata i staje się wolny. Dziś mało kto potrafi w ten sposób podejść do sprawy - różne wiary różnie to wszystko definiują, ale raczej większość reaguje podobnie czyli płaczem i smutkiem.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2010, 2:13 przez Siemowit, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: śmierć

43
Siemowit pisze:Dawniej ludzie tak mocno wierzyli w przejście w inny świat, a nawet powrót kiedyś na ziemię, że nie płakali na pogrzebie. Cieszyli się, że dany człowiek przechodzi do lepszego świata i staje się wolny. Dziś mało kto potrafi w ten sposób podejść do sprawy - różne wiary różnie to wszystko definiują, ale raczej większość reaguje podobnie czyli płaczem i smutkiem.
Myślę, że nie zawsze tak jest, że ludzie płaczą, bo nie wierzą w dalsze życie. Płaczą głównie dlatego, że będą przez jakiś czas pozbawieni fizycznego kontaktu z bliską osobą. Ja wiem, że życie nigdy się nie kończy, wiem, że mój tato i brat żyją nadal, ale tak bardzo byłam z nimi fizycznie zżyta, że tęsknię za nimi i brakuje mi ich fizycznej obecności przy mnie. Dlatego płakałam na ich pogrzebach i jeszcze czasem płaczę.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2010, 18:51 przez ReKa, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: śmierć

44
Życie pozagrobowe istnieje!Dusza po śmierci szczególnie potrzebująca modlitwy zstępuje na ziemię i błąka się po miejscach gdzie człowiek przebywał Wiem to ze swojego doświadczenia Kiedy zmarł mój mąż 2xprzychodził do domu po śmierci (Nie w snach lecz na jawie)A płacz po śmierci bliskich nic nie daje a może jedynie zaszkodzić Kiedy zmarło moje 4 letnie dziecko bardzo płakałam aż którejś nocy przyśnił i się i powiedział że jest mu zimno i mokro od moich łez poprosił abym zajeła się jego rodzeństwem a przestała płakać.Uszanowałam prośbę mojego dziecka Wiem że Ci cięzko ReKa ale dobrze że nie wpadłaś w depresję jak moja córka która straciła przyjaciela 2 miesiące temu (bierze leki i jest pod kontrolą psychiatry)Moja sąsiadka jest świadkiem Boga Jahwe i ona nie płakała po śmierci swego syna który zginął w wypadku samochodowym Ona mi powiedziała że Jej syn tylko przeszedł do innego lepszego świata i jest mu dobrze.Może i ma rację?.....Zazwyczaj widmo śmierci sprawia, że bardziej szanujemy życie.
— Paulo Coelho
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 16:40 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

45
ReKa pisze:
Siemowit pisze:Dawniej ludzie tak mocno wierzyli w przejście w inny świat, a nawet powrót kiedyś na ziemię, że nie płakali na pogrzebie. Cieszyli się, że dany człowiek przechodzi do lepszego świata i staje się wolny. Dziś mało kto potrafi w ten sposób podejść do sprawy - różne wiary różnie to wszystko definiują, ale raczej większość reaguje podobnie czyli płaczem i smutkiem.
Myślę, że nie zawsze tak jest, że ludzie płaczą, bo nie wierzą w dalsze życie. Płaczą głównie dlatego, że będą przez jakiś czas pozbawieni fizycznego kontaktu z bliską osobą. Ja wiem, że życie nigdy się nie kończy, wiem, że mój tato i brat żyją nadal, ale tak bardzo byłam z nimi fizycznie zżyta, że tęsknię za nimi i brakuje mi ich fizycznej obecności przy mnie. Dlatego płakałam na ich pogrzebach i jeszcze czasem płaczę.
Reka :| Ja też tak mam....Tatę pochowałam 9 lat temu...a jeszcze czasem popłakuję....Tylko jak tak bardzo brakuje mi tej bliskości,to wtedy rozmawiam sobie z Tatą(Jego duchem)na ten temat i przychodzi we śnie.....i to jest niesamowite,że mogę Go przytulić,ukochać....i to mi zastępuje tę tęsknotę......spróbuj....
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 20:37 przez Arivo, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: śmierć

46
Pozwolę sobie i tu napisać 3 grosze.
Przede wszystkim,Starość wiąże sie głównie z szacunkiem i mądrością, z posiadanym doświadczeniem, w wielu religiach przedchrześcijańskich i kulturach osoba starsza była traktowana z ogromnym szacunkiem, starsi jak wiadomo tworzyli władzę w osadzie.
W religiach pogańskich(a konkretniej w wiica) starość jest jedną z 3 etapów bytowania na ziemii. Jest tak istotna dla wierzących, że jednym z aspektów Bogini- Matki Ziemii jest Starucha, przedstawiana jako ubywający ksieżyc na niebie. Jej atrybutami był kocioł, kot.
Smierć jako naturalny etap po starości dla wielu pogan i wyznawców hinduizmu jest nagrodą, możliwością powrotu do przodków. To powrót do Avalonu, gdzie czekają na nas bliżsi, którzy wczesniej odeszli.
Śmierć to również sposób w jaki bogini Kali sprowadza na ziemie życie i radość. Gdyż tylko pożerając swoje dzieci jest w stanie je narodzić na nowo.
Wg celtów równowaga między życiem a śmiercią musi być i jest zachowana. Dlatego, gdy ktoś próbował przechytrzyć los i oszukać smierć, pozostając żyw, ktoś z jego bliskich umierał za niego. Znaną z tej metody zachowywania równowagi była Nimueh, Córka Ukrytej Matki, Pani Jeziora, Kapłanka Starego Porządku.
Dla wielu szamanów i "wiedzących" śmierć jest możliwością rozwoju duchowego. Praca w Dolnym Świecie, praca z duchami i bogami tego świata jest już rzadką i owianą tajemnicą praktyką, przez media(gł. gry RPG) nekromancja spadła do poziomu ożywiania i kontroli umarłych, gdzie tak na prawdę nekromancja to sztuka wrózenia, praca z Cieniami.
Śmierć jest również nowatorską metodą walki z lękami i fobiabi(miałem okazje skorzystać z takiej metody, i z ręką na sercu mówie, że jest to bezpieczne i skuteczne)
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 21:24 przez Netherian, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

47
ludzie zazwyczaj płaczą po śmierci innych osób, nie z powodu tego że przejmują się ich losem, ale dlatego że przejmują się SWOIM losem- co ja bez niego\niej zrobię? Brakuje mi jego\jej bliskości! Itd.

Śmierć trwa ułamek chwili, to pkt. na osi czasu, nie zdołamy poczuć wtedy bólu, życie naprawde boli, człowiek życia się boi i ucieka myślami w odległą perspektywe czasową,

ci którzy umarli i jeśli nadal żyją, to oni naprawdę się o nas martwią, bo wiedzą więcej od nas, wiedzą co się opłaca robić za życia na Ziemi w perspektywie życia po śmierci, wiedzą że my tego nie wiemy i nie mogą nam tej wiedzy przekazać, więc płaczą nad naszą nie wiedzą- co wy na taką hipotezę?
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 21:31 przez sirflinket, łącznie zmieniany 2 razy.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: śmierć

48
Zgadzam się z tym, co piszesz, sirflinknet. :) Płacz po śmierci jest naturalny i z dwóch powodów. Pierwszym jest szok. Bo odejście kogoś bliskiego, jego martwe ciało, burzą harmonię życia biologicznego i naszych wartości dnia codziennego. I ten szok jest jak najbardziej normalny, okres, jaki jest potrzebny do doprowadzenia swojej psychiki do harmonii nazywany jest żałobą.

A z drugiej strony płacz i rozpacz wynika nie z powodu śmierci bliskiej osoby, a z naszego nagłego "sieroctwa", poczucia opuszczenia, poczucia straty... Bo jak JA będę żyć bez tej osoby?

Brzmi to dość paradoksalnie, ale jak się człowiek zastanowi, nie da się nie dojść do wniosku, że ten płacz jest egoistyczny i dotyczy nie zmarłej, a naszej osoby...

Jeśli chodzi o to "martwienie się" dusz naszych bliskich z powodu naszej rozpaczy, to jest trochę metaforyczne... :). Gdyż "tam" nie ma uczuć negatywnych, dusze nijak się nie martwią niczym, gdyż odzyskują pamięć uniwersalną i natychmiast zaczynają rozumieć, czym i co jest... Zrozumienie wyjaśnia wszystko i samoistnie eliminuje powód do jakichkolwiek uczuć negatywnych.

Ale też prawdą jest to, że ich radość, jeśli my przestajemy płakać, jest przeogromna. I prawdą jest również, że mówią do nas na nasz sposób, żebyśmy zrozumieli, co chcą nam przekazać. Bo wiedzą, że my nie potrafimy zrozumieć, iż "tam" nie ma uczuć negatywnych, że to środowisko miłości jedynie. Więc ten element łez może w jakiś sposób wystąpić, a także zasugerować nam ich "martwienie się" nimi.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 7:06 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: śmierć

49
Czytam sobie Was tutaj i ...Ja nie wiem co będzie później po śmierci ...czy sie boje ???? Tak ,boję sie ,nie ukrywam tego ...Ale bardziej boję sie tego ,że własnie Ci najblizsi ,ukochani zostana tutaj na ziemi ,a mnie już przy nich nie będzie ,żeby pomóc ,pocieszyc ,etc ....
Ale nie wnioskuje ,nie mówię ,bo nie wiem jak jest dalej ....Poczekam ,mam nadzieje jeszcze długo i się zobaczy ;)


Ale przypomniała mi sie historia...Miałam brata ciotecznego ,który niestety zginał w wypadku samochodowym ,miał 19 lat :( Dla wszystkich bylo to okropnym bólem i szokiem ..Bo co innego umierasz ,jak jestes chory ,a co innego jak jestes młody ,w sile wieku itd .... Dla mnie ,bo bylismy w tym samym wieku ,własnie wtedy dotarło ,jak życie jest kruche ,jak trzeba cieszyc sie tym ,co sie ma ,jak trzeba kochac .... :)

Ale pamietam wujka i ciocie ,dla nich to był bół nie do zniesienia .Wujek załamał sie ,strasznie ,zawał ,nerwica ,itd :( .Ale gdzies około 3 lat temu ,wujek ponownie miał zawał ,i naprawdę było z nim kiepsko ,baaardzo ..... Był nieprzytomny ....Juz wszyscy stracili nadzieję .... I nagle pewnego poranka obudził sie i powiedział ,że ''Tam był '' ,tam jest pieknie ,byli wszyscy najbliżsi ,którzy juz nie zyją ,nie czujesz nic żadnego bólu ,i był Dawid :) On kazał mu wrócic na ziemie ,że ciocia i rodzina go potrzebuja ,że to nie jest jeszcze jego czas .... A On na nich tutaj czeka ....ale jeszcze nie pora ...

Mineło 3 lata ,a wujek oczywiscie musi dbac o siebie po 2 zawałach ,ale naprawde super sie trzyma :) :)

Ale to co wujek opowiadał ,a to naprawdę mężczyzna stąpajacy twardo po ziemi ,dało do myslenia :) :)
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 7:40 przez Dorcik, łącznie zmieniany 2 razy.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: śmierć

50
Dorcik, bardzo rozsądnie myślisz i super, że podałaś właśnie taki przykład z życia.

Oczywiście, że naturalne jest, iż człowiek boi się śmierci i ja, moimi wypowiedziami, nie chce wykazać, że co tam śmierć, głupio się jej bać ... ;). To przejście jest człowiekowi nieznane, bo nie ma prawa pamiętać, jak to jest. A wszystko, co nieznane, budzi niepokój. Człowiek może jedynie wierzyć, że śmierć nie jest czymś strasznym. A nasi najbliżsi, którzy już przeszli przez tę "bramę", dostarczają nam dużo "dowodów" na to, żebyśmy nasz strach zminimalizowali, czy wręcz odrzucili.

Ba, nawet jednym z motywów przewodnich Jezusa (i JP2) były słowa: "Nie lękajcie się". Niczego, ani życia, ani śmierci.

Sama widzisz, przykład Twojego wujka, człowieka stąpającego twardo po ziemi, jak mówisz, potwierdza jak najbardziej inne tego typu przypadki. I one wszystkie dowodzą tego, że rzeczywiście życie jest nawet po śmierci, jest to życie bez negatywności (ból, cierpienie itd) i że ma swój cel, a także, że człowiek ma plany, które przyszedł tu zrealizować ("jeszcze nie pora [wracać]").

Kto chce, zastanowi się nad tym i łatwiej będzie szedł przez życie, odrzucając strach i napełniając swoje serce i życie miłością. Kto nie chce, uczepi się swojego rozumu, swojej fizyczności, dowodów empirycznych i spróbuje "uciec" przed problemem. Ale od tego nie ma ucieczki, śmierć zabierze nas wszystkich. Ale w swoim czasie! ;) Ci nie wierzący w życie po śmierci (i w to, co ja tu, na mój sposób, opowiadam), też dojdą do celu, nie ma innego wyjścia. Ale będzie im bardzo ciężko, a strach będzie ich paraliżował...

Cóż, taki ich wybór! :)
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 8:19 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: śmierć

51
Jeśli obraz śmierci jest taki "wporzo" i stanowi przejście z jednego etapu w kolejny to czemu potepia się samobójców? A czy aby przypadkiem nie jest tak że tak bardzo chcemy wierzyc że "tam" cos jest że wmawiamy sami sobie brak strachu przed smiercią? W sumie to chyba naturalne że boimy sie nieznanego...
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 8:40 przez Jatagan, łącznie zmieniany 2 razy.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: śmierć

52
Jatagan pisze:Jeśli obraz śmierci jest taki "wporzo" i stanowi przejście z jednego etapu w kolejny to czemu potepia się samobójców? A czy aby przypadkiem nie jest tak że tak bardzo chcemy wierzyc że "tam" cos jest że wmawiamy sami sobie brak strachu przed smiercią? W sumie to chyba naturalne że boimy sie nieznanego...
Oczywiście, że naturalne, też to cały czas powtarzam, nieznane budzi w nas niepokój i strach...

A dlaczego nie powinno się popełniać samobójstwa? Bo człowiek przyszedł na świat w konkretnym celu. I powinien go wypełnić, inaczej bez sensu byłoby w ogóle przychodzenie na świat. Bo to zaczyna się nie "tu", a "tam". Tam nasza dusza planuje, co chce doświadczyć, czego się nauczyć. A potem zapomina i problemy (czyli te okoliczności, dzięki którym dusza ma kształtować to, po co przyszła) ją przerastają i urastają do rangi "końca świata"... Gdyż człowiek ma tendencję uznawania tego, co materialne, za najistotniejsze w życiu, zapominając o swojej duchowości. A wystarczy jedynie starać się nasze życie wypełnić miłością i chcieć pozytywnie patrzeć, wówczas negatywność nami nie zawładnie i cokolwiek się przydarzy, nie będzie miało tej rangi "końca świata"...

Jatagan, ja wiem, że tu już weszłam w sferę wierzeń, zatem powiem to samo trochę inaczej: problemy w życiu są po to, żeby je rozwiązywać, a nie uciekać przed nimi. Samobójstwo to jest "ucieczka".

(oczywiście samobójstwo też może być efektem poddania się negatywności, która zawładnie człowiekiem i zaciemni mu obraz rzeczywistości do takiego stopnia, że on już nie będzie widział sensu życia np. samobójstwo z powodu nieodwzajemnionej miłości).

Nie, nie to nie jest wcale tak, że ze strachu wmawiamy sobie coś, żeby nam było łatwiej, to też jest negatywne i też swojego rodzaju "ucieczką". To jest jakby odwrotność: żyjąc miłością (to bardzo szerokie pojęcie, ono zawiera w sobie też akceptację i pozytywne nastawienie do życia), automatycznie minimalizujemy strach... Bo strach jest przeciwnym biegunem miłości, więc albo - albo... Wybór należy do samego człowieka.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 9:03 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: śmierć

53
Niby tak, tylko wiesz przyszło mi ostatnio do głowy coś takiego... skoro wszystko co się dzieje wokół nas ma jakiś cel to co jeśli odebranie sobie zycia też nie jest bezcelowe, jeśli misja kogoś jest własnie samobójstwo aby ktoś inny zmienił swoje postepowanie (na przykład)? Co jeśli samobójca jest narzędziem sprawczym "naprawy" innego bytu? Żeby nie było... daleki jestem od pochwalania takich zachowań ale tez i nie wyrażam sie o tym tak radykalnie jak kiedyś.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 11:52 przez Jatagan, łącznie zmieniany 2 razy.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: śmierć

54
Jatagan pisze:Niby tak, tylko wiesz przyszło mi ostatnio do głowy coś takiego... skoro wszystko co się dzieje wokół nas ma jakiś cel to co jeśli odebranie sobie zycia też nie jest bezcelowe, jeśli misja kogoś jest własnie samobójstwo aby ktoś inny zmienił swoje postepowanie (na przykład)? Co jeśli samobójca jest narzędziem sprawczym "naprawy" innego bytu? Żeby nie było... daleki jestem od pochwalania takich zachowań ale tez i nie wyrażam sie o tym tak radykalnie jak kiedyś.
Bardzo logicznie rozumujesz! :tak:

Ale z tego, co ja wiem, nigdy żadna dusza nie wciela się z zamiarem samobójstwa.

To jest tak: wraca sobie taka duszyczka po samobójczej śmierci (zakładam, że nie ma z tym problemów, bo takie się zdarzają, że "zagubi się" np) do środowiska miłości i nagle dociera do niej, co zrobiła i że te problemy sama sobie zaplanowała jako tę okoliczność!... Tak jej cholernie wstyd, że zmarnowała doskonałą szansę, że natychmiast wyrywa się, żeby to jakoś naprawić. Nie odczuwa negatywnie, więc znów ma wrażenie, jest całkowicie pewna, w zasadzie, że co to dla niej, znów wybiera podobne wcielenie, bo tym razem, to ho, ho, dlaczego nie ma dać rady?!...

Ma wolną wolę i nikt jej tego nie może zabronić, tłumaczy jej się, ale jak się uprze, zadecyduje i już. I wraca na Ziemię, gdzie już, jako człowiek, nie myśli tak "euforycznie", bo i środowisko jest negatywne... A na dodatek znów nie pamięta swoich postanowień. I bardzo często sytuacja się powtarza. Aż do skutku, aż ta dusza nie nabierze na tyle odporności, żeby sobie jednak dać radę z problemami. Albo aż posłucha dobrych rad i wybierze mniej "przygniatającą" inkarnację.

I teraz tak, uwaga, odrobinkę namieszam Ci w głowie... ;). "Tu" mamy czas liniowy, chronologię. "Tam" - nie, jest czas płaszczyznowy, czyli praktycznie wszystko się dzieje w teraźniejszości (aczkolwiek chronologia też jest zachowana).

I teraz, mając do czynienia z młodą duszyczką, która rwie się na ten świat, można przewidzieć, że prawdopodobieństwo powtórzenia samobójstwa jest bardzo duże, można jednocześnie zaplanować, że ta osoba, jak piszesz, niejako posłuży innym do zmierzenia się z tym problemem. W takiej sytuacji masz rację, jej samobójcza śmierć ma cel i jej otoczenie może na tym "skorzystać" (dziwnie to brzmi, ale to jest naprawdę cenne doświadczenie dla innych, bo bardzo trudne, a im trudniejsze, tym jego wartość wzrasta, jeśli sobie z nim poradzą).

Ale jeśli chodzi o młodą dusze, która po raz pierwszy popełnia samobójstwo, ona nie dość, że niweczy swoje plany, to również wszystkich swoich bliskich. Czyli wprowadza pewien chaos w ich plany, dokłada im doświadczeń, których nie planowali. Powstaje tak "dziura energetyczna" i trzeba ja "załatać"...
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 12:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: śmierć

55
Jatagan pisze:Jeśli obraz śmierci jest taki "wporzo" i stanowi przejście z jednego etapu w kolejny to czemu potepia się samobójców? A czy aby przypadkiem nie jest tak że tak bardzo chcemy wierzyc że "tam" cos jest że wmawiamy sami sobie brak strachu przed smiercią? W sumie to chyba naturalne że boimy sie nieznanego...
I dlatego lepiej poznać to nieznane, żeby było znane :) Natomiast potępianie samobójców wynika z upodobania ludzi do potępiania w ogóle. Potępiają różne rzeczy, w tym i samobójstwo. Człowiek, który decyduje się na przerwanie fizycznego życia, robi to z powodów psychicznych - nie potrafi sobie poradzić z trudną sytuacją, nie widzi z niej wyjścia, nie wierzy w to, że inni mogliby mu pomóc itd. Wynika to na ogół z tego, że nie wie kim tak naprawdę jest, nie zna swych możliwości, nie rozumie Procesu. Szkoda tak przerwanego wcielenia, ale będą następne i wówczas taki człowiek będzie już więcej rozumiał, co daje nadzieję, że kolejnego nie przerwie.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 12:29 przez ReKa, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: śmierć

56
Lidka pisze:Ale jeśli chodzi o młodą dusze, która po raz pierwszy popełnia samobójstwo, ona nie dość, że niweczy swoje plany, to również wszystkich swoich bliskich. Czyli wprowadza pewien chaos w ich plany, dokłada im doświadczeń, których nie planowali. Powstaje tak "dziura energetyczna" i trzeba ja "załatać"...
Myślę, że nie można zniweczyć planów dusz. Mam przekonanie o istnieniu "porozumienia dusz". Jeśli jedna dusza chce doświadczyć samounicestwienia swej fizycznej części, to nie prowadza innym chaosu, bo inne z nią "współpracują". Skoro wszystko jest Jednym, to musi być zgrane.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 12:45 przez ReKa, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: śmierć

57
ReKa pisze:
Lidka pisze:Ale jeśli chodzi o młodą dusze, która po raz pierwszy popełnia samobójstwo, ona nie dość, że niweczy swoje plany, to również wszystkich swoich bliskich. Czyli wprowadza pewien chaos w ich plany, dokłada im doświadczeń, których nie planowali. Powstaje tak "dziura energetyczna" i trzeba ja "załatać"...
Myślę, że nie można zniweczyć planów dusz. Mam przekonanie o istnieniu "porozumienia dusz". Jeśli jedna dusza chce doświadczyć samounicestwienia swej fizycznej części, to nie prowadza innym chaosu, bo inne z nią "współpracują". Skoro wszystko jest Jednym, to musi być zgrane.
Zgadza się. Ale samobójstwo nie jest nigdy aktem planowanym przez duszę. Ta możliwość jest wyborem tej duszy tu, na Ziemi, w roli człowieka. Dusza ta miała plany na dłuższe życie i wszyscy z nią związani również. I nagle zostaje to zerwane jednym gestem jednej osoby... Robi się "dziura energetyczna" w tym miejscu, dosłownie. To jest pewien chaos w całości, ale nie aż tak wielki, żeby burzyć te całościową harmonię.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 18:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: śmierć

58
Mimo tych wszystkich teorii dot. życia po śmierci, mimo różnych praktyk, wykładów i medytacji z nią związanych, to boję się śmierci. Zdecydowanie lepsze jest życie, nawet jeżeli mianownikiem będzie głęboka depresja.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2012, 21:36 przez duszek, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: śmierć

60
duszek pisze:Mimo tych wszystkich teorii dot. życia po śmierci, mimo różnych praktyk, wykładów i medytacji z nią związanych, to boję się śmierci. Zdecydowanie lepsze jest życie, nawet jeżeli mianownikiem będzie głęboka depresja.
Przeciez tak czy siak kazdy umiera, a takie lęki przed czymś co nieuniknione odbierają smak zycia.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2012, 21:54 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia - rozmowy rozmaite”

cron