Jatagan pisze:Niby tak, tylko wiesz przyszło mi ostatnio do głowy coś takiego... skoro wszystko co się dzieje wokół nas ma jakiś cel to co jeśli odebranie sobie zycia też nie jest bezcelowe, jeśli misja kogoś jest własnie samobójstwo aby ktoś inny zmienił swoje postepowanie (na przykład)? Co jeśli samobójca jest narzędziem sprawczym "naprawy" innego bytu? Żeby nie było... daleki jestem od pochwalania takich zachowań ale tez i nie wyrażam sie o tym tak radykalnie jak kiedyś.
Bardzo logicznie rozumujesz! :tak:
Ale z tego, co ja wiem, nigdy żadna dusza nie wciela się z zamiarem samobójstwa.
To jest tak: wraca sobie taka duszyczka po samobójczej śmierci (zakładam, że nie ma z tym problemów, bo takie się zdarzają, że "zagubi się" np) do środowiska miłości i nagle dociera do niej, co zrobiła i że te problemy sama sobie zaplanowała jako tę okoliczność!... Tak jej cholernie wstyd, że zmarnowała doskonałą szansę, że natychmiast wyrywa się, żeby to jakoś naprawić. Nie odczuwa negatywnie, więc znów ma wrażenie, jest całkowicie pewna, w zasadzie, że co to dla niej, znów wybiera podobne wcielenie, bo tym razem, to ho, ho, dlaczego nie ma dać rady?!...
Ma wolną wolę i nikt jej tego nie może zabronić, tłumaczy jej się, ale jak się uprze, zadecyduje i już. I wraca na Ziemię, gdzie już, jako człowiek, nie myśli tak "euforycznie", bo i środowisko jest negatywne... A na dodatek znów nie pamięta swoich postanowień. I bardzo często sytuacja się powtarza. Aż do skutku, aż ta dusza nie nabierze na tyle odporności, żeby sobie jednak dać radę z problemami. Albo aż posłucha dobrych rad i wybierze mniej "przygniatającą" inkarnację.
I teraz tak, uwaga, odrobinkę namieszam Ci w głowie...
. "Tu" mamy czas liniowy, chronologię. "Tam" - nie, jest czas płaszczyznowy, czyli praktycznie wszystko się dzieje w teraźniejszości (aczkolwiek chronologia też jest zachowana).
I teraz, mając do czynienia z młodą duszyczką, która rwie się na ten świat, można przewidzieć, że prawdopodobieństwo powtórzenia samobójstwa jest bardzo duże, można jednocześnie zaplanować, że ta osoba, jak piszesz, niejako posłuży innym do zmierzenia się z tym problemem. W takiej sytuacji masz rację, jej samobójcza śmierć ma cel i jej otoczenie może na tym "skorzystać" (dziwnie to brzmi, ale to jest naprawdę cenne doświadczenie dla innych, bo bardzo trudne, a im trudniejsze, tym jego wartość wzrasta, jeśli sobie z nim poradzą).
Ale jeśli chodzi o młodą dusze, która po raz pierwszy popełnia samobójstwo, ona nie dość, że niweczy swoje plany, to również wszystkich swoich bliskich. Czyli wprowadza pewien chaos w ich plany, dokłada im doświadczeń, których nie planowali. Powstaje tak "dziura energetyczna" i trzeba ja "załatać"...