No tak, ale z drugiej strony nie możesz założyć, że tak nie jest (nazwiesz to religijnym podejściem czy też inaczej, w religii jest ziarno Prawdy). Założenie, że wszystko trzeba dopasowywać do człowieka, a nie człowieka do Siły Sprawczej, jak powołała go do życia, jakkolwiek ją się nazwie, jest z gruntu ograniczonym podejściem i, sorry, dość zarozumiałym...
. Bo to, czego nie znamy, nie jesteśmy w stanie odkryć czy udowodnić, nie upoważnia nas do twierdzenia, że to nie istnieje i stawiania człowieka w centrum, do którego to dopasowuje się resztę.
(właśnie czytam na ten temat, możliwe, że przetłumaczę i zamieszczę ten fragment z "Listów Piotra", jeśli interesowałoby Cię to, zaproszę Cię do mojej rubryki)
"Czy miłość jest Bogiem to dyskusyjne, ale dobry pomysł na nowy temat "
Cieszę się, że problem Ci się spodobał. Prawdę powiedziawszy ten właśnie temat został rozpoczęty w dziale "Czego rozum ogarnąć nie może", rozwinął się burzliwie (może nawet zbyt) przy dyskusji z Risthalionem, która w sumie do niczego nie doprowadziła. Na szczęście inni wypowiadali się również. Jeśli chciałby poczytać moje zdanie na ten temat (oraz innych dyskutantów), zapraszam do tematu pt. PO ŚMIERCI, wątek o miłości-Bogu wyszedł w trakcie dyskusji:
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=2219&p=1