Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

1
Witam. Jestem tu nowa, ale bardzo spodobało mi się to forum, więc postanowiłam sobie zostać. Chciałam się zapytać forumowiczów w pewnej kwestii dla powiedzmy poszerzenia światopoglądu. Otóż.
Tak się w moim życiu złożyło, że jestem katoliczką... i pokochałam rozwodnika. Niestety żona go zostawiła dla innego, zdradzała non stop, nie szanowała go; on próbował ratować to małżeństwo – ona nie chciała; w ostateczności powiedziała mu, że go nigdy nie kochała. Po trzech latach rozwód. Wg mojego wyznania wiążąc się ze sobą oboje jesteśmy skazani na „wieczne potępienie”. Na jednym z forów katolickich wylano na mnie kubeł gnoju – pomimo iż szukałam pomocy. Nie zgadzam się z niektórymi ustaleniami KK w różnych kwestiach; oczywiście jak najbardziej jestem za nierozerwalnością małżeństwa (nie mówię o rozwodach typu mąż rzuca skarpetki za tapczan – biorę rozwód). Ale różnie w życiu bywa i mimo iż jedna strona nie zawsze jest winna (tak do końca bo każdy za uszami cosik mo) musi ponosić konsekwencje. I ja też je ponoszę i długo jeszcze poniosę. Za co? Za to, że pokochałam człowieka, za to, że go szanuje i on szanuje mnie. Za to, że jesteśmy sobie wierni, że chcemy założyć rodzinę, wychowywać dzieci. Zostałam już wyzwana od cudzołożnic, prostytutek i dalej nie będę cytować ( to wszystko usłyszałam od ludzi, katolików, księży !!! którzy podobno na pierwszym miejscu stawiają miłość do bliźniego i miłosierdzie). :gun: Niby słyszę, że Kościół takich ludzi nie odrzuca, ale do sakramentów przystąpić nie mogę, czyli w zasadzie nic nie mogę, a wszyscy dają nam do zrozumienia, że jesteśmy ludźmi drugiej kategorii. Ja wiem, że zasady KK są jasne, ale czy naprawdę czasem tak trudno zrozumieć drugiego człowieka? Czy dla Boga naprawdę jesteśmy już skreśleni? Pozdrawiam wszystkich forumowiczów J
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:30 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

2
Dla mnie w ogóle nie jesteście "skreśleni", ale cóż, ja odeszłam od kościoła katolickiego... Jak jesteś katoliczką to masz problem, bo wygląda na to, że będziesz musiała znosić to "miłosierdzie" katolickie... Bo jak nie będziesz chciała, to trudno tu mówić o katolicyzmie.

Ale może niech się katolicy wypowiedzą?...

(moja opinia jest taka, że jeśli przyjmuje się religię, to ze wszystkimi jej wymogami, inaczej to trudno mówić o wyznawaniu tej wiary, to bardziej "udawanie" wyznawania, czyli hipokryzja, od tego właśnie odcięłam się w pierwszej kolejności)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

4
lady_zgaga pisze:Czy dla Boga naprawdę jesteśmy już skreśleni?
Bóg nie prowadzi kartotek by kogoś skreślać , proponuje skleslić swą obecność w KK i żyć sobie spokojnie . :2:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:43 przez Crows, łącznie zmieniany 2 razy.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

5
Będę znosić to „miłosierdzie” bo go kocham. Czasem naprawdę ciężko słuchać ciągle tego i owego, ale też nie do końca potrafię totalnie odejść z KK z wielu względów. Nie zgadzam się z wieloma sprawami KK, chodzi bardziej o ustalenia ludzkie niż boskie. Wiem, że ktoś mi powie, że ci ludzie ustalający zasady są powołani przez Boga i tak się kończy każda rozmowa. Trzeba przyjąć na ślepo wszystkie zasady, nie można się zastanawiać, bo to już podciągane jest pod herezje. Może i ja też jestem hipokrytką, ale staram się właśnie dążyć do myślenia. Czy naprawdę obraz Boga rysowany przez KK (często sprzeczny) jest tym odbiciem Boga w rzeczywistości...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:44 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

7
Witaj, miło Cię poznać :) Twój facet mógłby postarać się o unieważnienie małżeństwa kościelnego, wtedy moglibyście wziąć ślub kościelny. To trochę trwa i nie zawsze się udaje, ale na pewno warto próbować. Co do Twoich złych doświadczeń - są różni ludzie, a zachowanie, jakie opisałaś, jest poniżej krytyki. Ale nie powinnaś się przejmować, piszą to ludzie, którzy nigdy nie byli w Twojej sytuacji, a osądzać innych jest łatwiej niż siebie (znam to trochę, ale z innej bajki). Pomoc "duchową" znajdziesz w duszpasterstwie dla osób żyjących w niesakramentalnych związkach - tam zazwyczaj pracują kompetentni księża. Pozdrawiam ;)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:46 przez La Traviata, łącznie zmieniany 3 razy.
http://www.latraviata.bloog.pl

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

8
Lady,
kosciol moze uniewaznic malzenstwo z paru powodow- miedzy innymi gdy ktos ukryl fakt, ze nie moze miec dzieci, ukryl historie chorob umyslowych, a takze za oszustwo.
Jesli ta kobieta przyznala, ze nie kochala swego meza od poczatku, to zawarla malzenstwo oparte na falszu.
Czy dowiadywaliscie sie o mozliwosc "koscielnego rozwodu", czyli uniewaznienia?

Jesli to nie jest mozlwie to ja ci powiem jedno - Bog was na pewno nie potepia. Bog chce by ludzie byli szczesliwi i by zyli w milosci i szacunku.
Wiara w Boga nie oznacza, ze musisz wierzyc w religie czy w kosciol.
Katolicyzm nie pozwoli ci przyjac sakramentow jesli zyjesz z kims "w grzechu". Dla mnie grzech nie istnieje ale ja nie jestem zwiazana z zadnym kosciolem i religia.

Moze musisz zdecydowac czy wiara w milosiernego Boga jest wazniejsza niz przynaleznosc do kosciola.
W Boga zawsze mozna wierzyc. Kosciol do zycia nie jest niezbedny.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:49 przez Krystek, łącznie zmieniany 2 razy.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

9
Mój wybranek właśnie stara się o unieważnienie – za tydzień składa wniosek. Niestety w naszej parafii i tych najbliższych nie ma duszpasterstwa związków niesakramentalnych (chociaż i tutaj miałabym wrażenie, że jestem „parafianką” kategorii B albo i jeszcze dalszej literki w alfabecie). Dziękuje za ciepłe słowa, bo tych na swojej drodze nie mam za wiele...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:52 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

10
Wierzę w Boga. I kocham człowieka, który kocha mnie. Tego nikt i nic nie zmieni. Może taka jest cena naszej Miłości, ale właśnie przez to, że jesteśmy zdolni do takiej Miłości, nie uważam, żebyśmy byli gorsi. A w takim przeświadczeniu jest nam dane życ...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:55 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

11
To jest bardzo trudna sytuacja dla każdego, kto wierzy, chce się trzymać zasad danej religii, a jednocześnie ma swoje serce, swój rozum i po prostu pragnienienie bycia szczęśliwym z drugą osobą. Podpisuję się pod tym, co Lidka napisała. Sama siebie nie określam już jako katoliczki, bo wiem z jak wieloma zasadami się nie zgadzam, jak wiele zasad sama złamałam. Ale nie znaczy to, że w Boga nie wierzę, że nie mam jakiegoś wewnętrznego głosu, który mnie do Niego ciągnie.
Ale przestałam się ubierać w szatę jakiejś konkretnej religii. Nie chcę być hipokrytką po prostu.

Do kościoła możesz chodzić, może znajdzie się w którymś jakiś snsowny duchowny, z którym można porozmawiać o tym? Nie możecie myśleć, że jesteście w jakikolwiek sposób "skreśleni". Zawsze mi się słowa o rzucaniu kamienia przez tych rzekomo bez winy przypominają w takich momentach. Oceniać ludzie zawsze lubią, zwlaszcza jak mają poczucie jakiejś siły w kupie, że tak brzydko powiem. A fanatyków bez refleksji, którzy obrzucą pomyjami znajdzie sie wszędzie niestety wielu. Sami musicie jakoś się z tym poukładać, odnaleźć własną drogę. I cieszyć szczęściem we dwoje.
A Wiara, to i tak jest coś, czego żadne pomyje nie zniszczą, jeśli jest prawdziwa :)
Dużo dobrego życzę :)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 16:55 przez kszynka, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

12
JA wierJa wierzę, że jest Bóg i jest Miłość. Być może racja, że gdzieś tam sama już nie do końca podpisuję się pod KK, tyle że nie mogę też powiedzieć, że wizyta w Kościele jest dla mnie czymś nieważnym bo tak nie jest. Ale miło wiedzieć, że jest ktoś, kto chociaż rozumie. Serdecznie dziękuję.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 17:00 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

13
Jeśli wizyta w kościele jest dla Ciebie ważna, to myślę, że nie trzeba z tego rezygnować. Czasem życie stawia nas pod ścianą, ale kiedy się wierzy, to myślę, że z czasem dostaje się od życia też dobre podpowiedzi i rozwiązania :) Czas jest zawsze dobrym doradcą. A wyroki boskie ponoć są niezbadane :) Jeszcze raz dużo dobrego i uszy do góry :)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 17:24 przez kszynka, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

14
Może to i śmieszne, ale ja wierzę, że każdy, nawet najmniejszy gest ze strony drugiego człowieka (nawet ten online) jest małym cudem. Cudem zesłanym przez Tego u góry. Bo jedno słowo wsparcia i zrozumienia daje siłę, żeby walczyć dalej. Myślę, że jest o co walczyć. Moje uszy poszły w górę – to dobry znak J Zazwyczaj mam wesołe usposobienie, więc jak uszy idą w dół to jest naprawdę źle. Ale właśnie uszły poszły w górę opierając się hehe grawitacji. Dziękuję...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 17:41 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

15
Bóg wierzy w miłość i jest miłością... nie może być grzechu tam gdzie jest prawdziwa miłość. Twoje doświadczenia oparte na relacjach z katolikami którzy wszystko rozumią a nawet rozumieją wyloguj z pamięci. To nie kościół cie nie chce a jedynie rzesza pseudokatolików o mózgach pozbawionych zwojów i myślacych tylko tak jak pozwala na to biblia. Nie rozumia (a moze nie rozumieją) że biblia i pisma to tylko drogowskazy a nie sztywne wytyczne. Żal mi takich ludzi... a ty się niczym nie przejmuj. Bóg nie ocenia według listy obecności w kościele i odklepanych zdrowasiek tylko jeśli już według serca... nie masz się czego obawiać. Ńie rozbiłaś małżeństwa a jedynie pokochałaś... jeśli to jest zbrodnia to życzę wszystkim prawdziwie szczerego przestępstwa.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 18:13 przez Jatagan, łącznie zmieniany 2 razy.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

17
Lady - a ja katol wyszedłem za rozwodniczkę :D
Tylko śmiem przypuszczać że Bogu miłym jest kochać ludzi doświadczonych przez życie :)
zresztą ... tak jak Krzysiek mod napisał ;)

aaa ... i jeszcze jedno - wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia Tobie Lady i Twojemu Lubemu :)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 18:37 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

18
Lady-zgaga możemy podać sobie rękę bo ja mam podobny problem!Nie żyję z rozwodnikiem ale z kawalerem a ja jestem wdową,więc możemy wziąć ślub nawet kościelny 1Ale ja tego nie chcę ?! uważam że lepiej żyją ludzie w wolnych związkach niż po ślubach!Wiemże nie mogę przyjmować Komunii św.,to dlatego rzadziej chodzę do kościoła(Przecież jak chcesz wysłuchać Mszy św. wystarczy włączyć telewizor lub radio Ja też od moich "dewotek słyszę różne przykre rzeczy Nie przejmuj się tym bo szczęście jest tylko jedno i trwaj przy swoim mężczyżnie jak najdłużej. POZDRAWIAM SERDECZNIE
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 18:51 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

19
Nie będę tutaj wszystkich cytować, ale bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Również wszystkim życzę by mieli szczęścię takie jak ja spotkać Miłość szczerą prawdziwą, Nawet jeśli jest ona poparta trudnym doświadczeniem - mnie to doświadczeie wzmocniło, upewniło, że mój wybór jest świadomy tak, żeby Moja Połówka nie została skrzywdzona kolejny raz. Jemu też jest przykro, że mnie ludzie ranią (jego też ale on zawsze myśli o mnie), i zawsze mi dziękuję, że dałam mu szanse, choć wszyscy się od niego odwrócili. Nie żałuję, a móc świadomie to powiedzieć to wielkie szczęście. JA wierzę, że ta Miłość ma sens i że to jest największy dar od Boga - szkoda, że czasem ludzie odbierają nam to przeświadczenie. Ja sobie nie dam tego odebrać czego i wam życzę...:thx:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 19:34 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

20
Super!

A jak ktoś Cię rani, to pamiętaj, tylko od Ciebie zależy, czy poczujesz się zraniona czy nie, wcale nie musisz chcieć taka się poczuć. Niech sobie ludzie gadają, co im się podoba, a Ty bądź po prostu szczęśliwa! :calus:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 19:43 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

21
Ja myślę że takie gadanie o grzechu to oszołomstwo jest... mam sąsiadkę, jakieś czterdzieścipare lat, miła kobitka ale typowy "moher". Ma męża, podręcznikowy alkoholik. "Rolki" (awantury) takie że pół bloku kibicuje... z wizytami policji włącznie. Kiedyś przepraszała nas za "hałasy" i stwierdziła: "jestem głęboko wierząca i rozwód nie wchodzi w rachubę"... Dziwi mnie że takie życie jest przez wielu katolików (fanatyków) akceptowalne a miłość rozwodnika nie...
Powodzenia dziewczyno i szczęścia :D
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 19:52 przez Jatagan, łącznie zmieniany 2 razy.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

22
Jestem szczęśliwa i wierze, że będę.l Masz racje, niech ludzie gadają i też z takiego założenia wychodzę. Tylko czasem kiedy każdy jest przeciwko to ciężko tak. Ale jak patrzę na uśmiech Mojego Mężczyzny wiem, że choćby mnie kroili i na stosie mieli spalić, to ja go nie zostawie. Dzięki Waszym wypowiedzią jeszcze bardziej to do mnie dotarło. Nie ma nic złego w Miłości i Bóg to napewno wie...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 19:52 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

26
ALe przyznam szczerze, że jestem zaskoczona tak wieloma serdecznymi opiniami. Bo tam gdzie liczyłam na wsparcie, no cóż, hehe nie ukrywajmy dostałam nieźle w dupę i to tak, że mi się wszystkie fora obrzydły na wieki wieków amen. To jest cholernie fajne gdy ktoś życzy jak najlepiej (ktoś kto mnie nie zna), a ludzie, którzy Nam powinni ( no słowo względne) kibicować czy chociaż zrozumieć to Nas za przeproszeniem zgnoili. W sumie wole być człowiekiem (jak to oni nazwali) kategori B, C czy Ż, ale kochać i być kochaną.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 19:59 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

27
lady_zgaga pisze:ALe przyznam szczerze, że jestem zaskoczona tak wieloma serdecznymi opiniami. Bo tam gdzie liczyłam na wsparcie, no cóż, hehe nie ukrywajmy dostałam nieźle w dupę i to tak, że mi się wszystkie fora obrzydły na wieki wieków amen. To jest cholernie fajne gdy ktoś życzy jak najlepiej (ktoś kto mnie nie zna), a ludzie, którzy Nam powinni ( no słowo względne) kibicować czy chociaż zrozumieć to Nas za przeproszeniem zgnoili. W sumie wole być człowiekiem (jak to oni nazwali) kategori B, C czy Ż, ale kochać i być kochaną.
Lady, widzisz, to nie jest forum katolickie i dlatego ludzie tu kierują się częstio swym własnym sercem, przekonaniami, tym, co podpowiada im własne sumienie, a nie sumienie ukształtowane przez narzucone prawdy.
Musisz sama uporać się z problemem, to pewne. Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla Ciebie ważniejsze - pełne uczestnictwo w Kościele, czy miłość. Ale rozum i serce podpowiadają prosto - tamten mężczyzna jest nieszczęśliwy w małżeństwie, Ty jesteś nieszczęśliwa bez niego. Chyba jednak jest tak, że Bóg chce naszego szczęścia. Nie tylko po śmierci, ale i na ziemi. Ale wybrać musisz sama. Życzę Ci wiele szczęścia :tuli:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 21:14 przez kasia88, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

28
kasia88 pisze:
lady_zgaga pisze:ALe przyznam szczerze, że jestem zaskoczona tak wieloma serdecznymi opiniami. Bo tam gdzie liczyłam na wsparcie, no cóż, hehe nie ukrywajmy dostałam nieźle w dupę i to tak, że mi się wszystkie fora obrzydły na wieki wieków amen. To jest cholernie fajne gdy ktoś życzy jak najlepiej (ktoś kto mnie nie zna), a ludzie, którzy Nam powinni ( no słowo względne) kibicować czy chociaż zrozumieć to Nas za przeproszeniem zgnoili. W sumie wole być człowiekiem (jak to oni nazwali) kategori B, C czy Ż, ale kochać i być kochaną.
Lady, widzisz, to nie jest forum katolickie i dlatego ludzie tu kierują się częstio swym własnym sercem, przekonaniami, tym, co podpowiada im własne sumienie, a nie sumienie ukształtowane przez narzucone prawdy.
Musisz sama uporać się z problemem, to pewne. Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla Ciebie ważniejsze - pełne uczestnictwo w Kościele, czy miłość. Ale rozum i serce podpowiadają prosto - tamten mężczyzna jest nieszczęśliwy w małżeństwie, Ty jesteś nieszczęśliwa bez niego. Chyba jednak jest tak, że Bóg chce naszego szczęścia. Nie tylko po śmierci, ale i na ziemi. Ale wybrać musisz sama. Życzę Ci wiele szczęścia :tuli:
No właśnie, Bóg chyba chciałby, żeby każdy człowiek kierował się swoim sercem. Ja wierze, że To Bóg mo go zesłał i wiem, że ten wybór jest słuszny. Dziękuję za życzenia, oczywiście z wzajemnością.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 22:02 przez lady_zgaga, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje motto – nie graj w lotto!

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

29
lady_zgaga pisze:ALe przyznam szczerze, że jestem zaskoczona tak wieloma serdecznymi opiniami. Bo tam gdzie liczyłam na wsparcie, no cóż, hehe nie ukrywajmy dostałam nieźle w dupę i to tak, że mi się wszystkie fora obrzydły na wieki wieków amen. To jest cholernie fajne gdy ktoś życzy jak najlepiej (ktoś kto mnie nie zna), a ludzie, którzy Nam powinni ( no słowo względne) kibicować czy chociaż zrozumieć to Nas za przeproszeniem zgnoili. W sumie wole być człowiekiem (jak to oni nazwali) kategori B, C czy Ż, ale kochać i być kochaną.
I dlatego nie potrafiłam dotąd się oddać żadnej religii...W Biblii jest jasno napisane, zawsze będę powtarzać - Bóg dał człowiekowi nieśmiertelną duszę i wolną wolę. Dlaczego o tym zapominamy, dlaczego ginie to wszystko w potoku innych zasad i reguł ustalonych znacznie później, a zapominamy o podstawach woli bożej?
lady_zgaga, jeśli jesteś wierząca, to pomyśl o tym, ile razy słyszałaś, że Bóg Ojciec cię kocha. A czy kochający naprawdę ojciec stawia ci na drodze jakiekolwiek przeszkody? Wszyscy ludzie ponoć są równi (pomijając tych, którzy myślą, że niektórzy są równiejsi :banan:), a więc nie ma człowieka gorszego z tego powodu, że złamał przysięgę małżeńską...Mamy prawo do pomyłek i to nas nie czyni gorszymi. A już na pewno kogoś, kto po prostu obdarzy takiego kogoś miłością.
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 11:19 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Miłość do rozwodnika = gniew Boga?

30
Well, nie zdążyłem się dorzucić, a chyba wszystko co ważne zostało już powiedziane.:P Normalnie jestem z was dumny.:D
Lady, proponuję poczytać forum. Zdarzają nam się tutaj różne rzeczy. I plujący jadem katole i poparte własnym doświadczeniem awantury o rzeczy w katolickiej wierze absolutnie niedopuszczalne.:P
Myślę, że będziesz się tutaj czuła jak w domu.:D
:witamy:
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 14:51 przez Risthalion, łącznie zmieniany 2 razy.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia - rozmowy rozmaite”

cron