Re: życie po życiu

1
do założenia tego wątku skłoniły mnie dwie rzeczy: moje osobiste przezycie i wątki "co po śmierci","śmierć".
Otóż interesuje mnie - na zasadzie porównania - czy może niektórzy z Was też coś takiego przezyli, albo słyszeli o podobnych zjawiskach? Nie chcę tu sięgać do ksiązki pod tym tytułem, ale do rzeczy.
Jestem po śmierci klinicznej.Trasa Poznań - Katowice, wiocha, kilka domów na krzyż, ale szarpnęli się na światła na przejściu - a co! No i stoimy na czerwonych, zza zakrętu wylatuje TIR, 80zeta na liczniku, 15 ton na pace i bez hamowania wali mnie w kuper i wbija pod TIRa stojącego przede mną.Nie wiem co się działo przez kilka minut, ale w pewnym momencie czuję, że sobie swobodnie lewituję nad miejscem zdarzenia, widzę, jak strażacy mnie wycinają z wraku ( tak - widze siebie nieprzytomnego :) )i słyszę, jak lekarz pogotowia mówi do nich:jak go w ciągu minuty nie wyjmiecie, to mi zejdzie. Trwało to 1-2 minuty. Film mi się znów urywa, odzyskuję świadomość w szpitalu, obok mnie ten sam lekarz.Powtarzam mu to co widziałem i słyszałem, on na to - nie jest pan pierwszy, który takie cos mi opowiada.Potwierdził, że wszystko odbyło sie tak, jak widziałem i słyszałem "z góry". Niektórych muszę rozczarować - nie widziałem żadnych "czarnych dziur", tuneli, postaci itp - po prostu bardzo miłe uczucie swobodnego latania. Wg mnie jest to dowód na istnienie duszy , jako naszego wyższego, nieśmiertelnego ale świadomego ego.
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:18 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

2
Jak najbardziej!

W zasadzie można tego dokonać nawet świadomie (opuścić ciało), ale z reguły ludzie dowiadują się o tym często w takich przykrych przypadkach (super, że wróciłeś i żyjesz!).

(trzeba tu zaprosić naszego Oskara, on nic nie pamięta przy okazji ciężkiej operacji i jest zdania, że po śmierci jest nicość...;)

Nasze JA jest niematerialne i po śmierci ciała dalej żyje. jak miałbyś ochotę poczytać więcej na ten temat, co już zostało napisane na tym forum, posurfuj po nim, a zdziwisz się, ile ciekawych tematów i rzeczy...

Fajnie, że jesteś! :)
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

3
Lidka pisze:Fajnie, że jesteś! :)
tez sie bardzo cieszę, że tu zostałem zaproszony - cała przyjemnośc po mojej stronie :)
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:32 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

4
Istota inteligentna, która tkwi w człowieku, zdolna jest oddziaływać poza granice organizmu ludzkiego, tak jak to było np. w przypadku Woyciecha. Zjawiska NDE od kilkudziesięciu lat są przedmiotem poważnej analizy i stanowią kolejną cegiełkę, którą można dostawić do całości, na którą składają się dowody przemawiające za życiem po śmierci.

Jako spirytysta stoję na stanowisku, że po śmierci biologicznej Duch (rozumiany właśnie jako ośrodek inteligencji (dusza) + tak zwane ciało duchowe, które stanowi jego powłokę i zarazem łącznik z materią) zdolny jest do przetrwania i dalszego funkcjonowania, a także oddziaływania na materię (np. na medium). Woyciechu, za Twoimi doświadczeniami stoi też wiele, wiele innych - gdyby ludzie zadawali sobie trud poszukiwania, jestem pewny że przekonaliby się o tym, że śmierć nie jest końcem naszej egzystencji.

Zbyt wielu szanowanych intelektualistów opowiedziało się za realnością tych zjawisk, by można przyjąć, że są bzdurą.


Arthur Conan Doyle napisał kiedyś:

"Albo obserwatorzy [zjawisk spirytystycznych] są kłamcami, albo szaleńcami, albo ich obserwacje są zgodne z prawdą. Gdy twierdzę, bez najmniejszego cienia zwątpienia, że widziałem w obecności świadków moją matkę i siostrzeńca, którzy wówczas nie żyli, jasnym jest, że należę do którejś z powyższych kategorii. Do której? Tę decyzję pozostawiam tym, którzy znają mnie i wszystkie moje dzieła."
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:43 przez spirytysta, łącznie zmieniany 3 razy.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: życie po życiu

5
Tu jest dużo różnych ludzi, każdy ciekawy, każdy ze swoimi poglądami na życie i śmierć. Ostatnio miałam trochę dyskusji z ateistami (a jednym na pewno) i zmęczyło mnie trochę... A teraz Ty pojawiłeś się niejako "na deser" i uśmiecham się do Ciebie, bo wiesz to, co ja też wiem, a czego nikomu nie jestem w stanie udowodnić. Nie szaleję z tym, ale taki "oddech" to czysta przyjemność! ;)
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

6
Lidka pisze:ale taki "oddech" to czysta przyjemność! ;)
nigdy nikomu nie lizałem tyłka i nie zamierzam, ale chce i musze stwierdzić, że o raz pierwszy od niepamiętnych czasów ja tez mam swój "oddech" - to forum. Po raz pierwszy z nikim się tu niue kłócę, nie spieram, nie denerwuję przez nikogo, a to o tyle istotne, że jestem podobny trochę z charakteru do Andrzeja Kmicica - jak mnie ktoś zdenerwuje to bym rozerwał, a jak mi przejdzie to bym zszył. Całe szczęście, że nie muszę tu nikogo zszywać, bo krawiec ze mnie nietęgi ;). Za to rozerwać - hmmmm - potrafię szybko i skutecznie niestety ( kilkanaście lat treningów karate i od kilku lat Krav Maga )
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 19:53 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

7
Fascynujące jest to, efekty naszego tworzenia, gdy jesteśmy "obciążeni" ciałem przychodzą po jakimś czasie (często długim), gdy "częściowo" opuścimy ciało przychodzą dużo szybciej, a gdy pożegnamy swe ciało na dobre - stają się natychmiast.
Fascynujące jest również to, że gdy odchodzimy już zupełnie - nie jesteśmy sami. Przychodzi po nas Miłość, pod postacią aniołów czy innych dobrych energii, żebyśmy nie byli w tym momencie sami, opuszczeni, zagubieni. Mój syn, będąc mistrzem Reiki, wyczuwa te energie. Przy "śmierci" mojego brata wyczuwał energię silną, kolorową, wesołą, lekką (nazwał to potem "dyskoteką"). Przy odejściu mojego taty wyczuwał energię spokojną, stonowaną, cichą. Zawsze było przy nich dużo miłości, spokoju i bezpieczeństwa.
Fascynujące jest też i to, że niektórzy ludzie po śmierci klinicznej uzyskują niezwykłe zdolności, których wcześniej nie posiadali lub nie wiedzieli o nich.
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 22:07 przez ReKa, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: życie po życiu

8
Dzięki, Woyciech, za to świadectwo... naprawdę, chciałam, zeby ktoś napisał o przeżyciach z pogranicza śmierci tak osobiście, a nie tylko w książce nieznanego mi autora... Naprawdę, dzięki :kwiatek:
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 0:04 przez kasia88, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: życie po życiu

9
ReKa pisze:Fascynujące jest też i to, że niektórzy ludzie po śmierci klinicznej uzyskują niezwykłe zdolności, których wcześniej nie posiadali lub nie wiedzieli o nich.
Tak, właśnie... Ale wiesz co, to jest związane z dłuższym okresem tej śmierci. Woyciech sobie "polatał" chwilkę, jak sam pisze, żadnych tuneli nie widział, od ciała się nie oddalał. A te "nowe zdolności" nabywa się, jak dusza od ciała się oddali i wejdzie w "przedsionek" tej rzeczywistości niematerialnej. Nie jest to reguła, ale bywa, że tak właśnie jakby częściowo odblokowuje się coś w jej "amnezyjnej" pamięci (cięgle taką ma, gdyż nić życia nie została przerwana definitywnie i wciąż ją łączy z ciałem).

Czytałam wywiad z pewną panią uznaną za zmarłą. Wstawiono jej ciało do lodówki, bo nie było czasu zająć się nią od razu. Po trzech dniach wyciągnięto wózek z jej ciałem i sanitariusz zauważył oznaki życia. Reanimowano ją natychmiast i pani powróciła do żywych, ten pobyt w lodówce najwyraźniej dobrze jej zrobił.

No i ta pani czas ten spędziła na rozmowach ze "świetlistymi istotami", na poznawaniu swojej sytuacji, trochę okolicy tego "wirtualnego świata" myśli, to było bardzo owocne i na koniec nie miała zupełnie ochoty wracać, to było wypełnione miłością i szczęściem nie do opisania... Ale wytłumaczono jej, że jeszcze wiele dobrego może zrobić i że "jej czas" nie nadszedł.

Wróciła. I jak już doszła do siebie (i całe środowisko lekarskie ;)), zorientowała się, że widzi energie w ludziach, ich aury, że wie, co jaki kolor oznacza, co jest w kim chore... Pomaga ludziom i jest szczęśliwa, że wróciła.
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 7:26 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

10
Woyciech :) również się cieszę :)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 13:56 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: życie po życiu

11
A ja nie lewitowałem, po prostu zapadła ciemność i koniec :) Trzymając się metodologii dowodzenia oznaczać to powinno, iż dusza nie istnieje ;)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 16:42 przez Artur, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: życie po życiu

12
Artur pisze:A ja nie lewitowałem, po prostu zapadła ciemność i koniec :) Trzymając się metodologii dowodzenia oznaczać to powinno, iż dusza nie istnieje ;)
bo to trzeba wcześniej wykupić karte stałego klienta Wizzair a nie dziwić sie potem ;)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 16:46 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

13
Artur pisze:A ja nie lewitowałem, po prostu zapadła ciemność i koniec :) Trzymając się metodologii dowodzenia oznaczać to powinno, iż dusza nie istnieje ;)
A ja byłam w Afryce i nie widziałam żadnego wielbłąda. Trzymając się metodologii dowodzenia, oznaczać to powinno, że wielbłądy nie istnieją... ;)

(a mój mąż twierdzi, że NIGDY mu się nic nie śni, trzymając się metodologii dowodzenia, znaczy to, że sny nie istnieją? fajna ta metodologia dowodzenia! :tak:)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 17:40 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

15
Grzegorz pisze:A ja nie wiem czy jest życie po tym naszym obecnym.
Ale bardzo bym chciał , aby było i mam nadzieję ,że jest.
Wszyscy się przekonamy, po śmierci, a niektórzy może już są przekonani. Ja pozwolę sobie twierdzić, że jest.


Woyciech, nie widziałeś tunelu, światła, bo byłeś jakby w pierwszym etapie.
Nie piszesz jakie odczucia były, gdy wracałeś do ciała.
Pamiętasz? Chyba, że nie miałeś?
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 23:50 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

16
Lizawieta pisze:Nie piszesz jakie odczucia były, gdy wracałeś do ciała.
Pamiętasz? Chyba, że nie miałeś?
nic nie pamiętam - film się nagle urwał i ocknąłem się w szpitalu
Ostatnio zmieniony 19 lip 2010, 12:32 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

17
Lizawieta pisze:Wszyscy się przekonamy, po śmierci, a niektórzy może już są przekonani. Ja pozwolę sobie twierdzić, że jest.
Jeżeli po śmierci nic nie ma - to się nie przekonamy -czyż nie?
Ostatnio zmieniony 20 lip 2010, 21:26 przez Grzegorz, łącznie zmieniany 2 razy.
JATAGANIE - ZDRÓWKA ŻYCZĘ !!!!!

Re: życie po życiu

18
Woyciech pisze:
Lizawieta pisze:Nie piszesz jakie odczucia były, gdy wracałeś do ciała.
Pamiętasz? Chyba, że nie miałeś?
nic nie pamiętam - film się nagle urwał i ocknąłem się w szpitalu
Dzień dobry Wszystkim.

Woyciech.
Powiem bardzo oględnie, więc nie powinieneś się obrazić, a ja jak zwykle mówię Ty nie musisz brać tego do siebie. To co opisujesz, to z reguły tyczy wypadków samochodowych i niezaznane są jakby kilejne etapy. Identycznie przeżyłam tak samo, wypadek był podobny z tą różnicą, że ja tira przewróciłam i znalazł na polu za rowem, a ja do jazdy z powrotem byłam ustawiona przy przeciwnym rowie, tylko że nigdy już samochód do jazdy się nie nadał.
Takie odczucie lewitacji (u mnie jakby tylko same oczy obserwowały) było jedno z trzech (dwa pozostałe inne) i teraz na podstwie tego powiem, że dzieje się wszystko po coś, doświadczamy i uczymy się i wiemy lepiej co mamy tu do zrobienia, a jednocześnie mamy pewność o istnieniu życia po śmierci, ale trzeba dążyć do doskonałości, a to osiągamy przez miłość do siebie, ludzi i Boga. W tym układzie każdy "pracuje" dla siebie by później być bardziej "szczęśliwym" lub jeszcze bardziej.
Grzegorz pisze:Jeżeli po śmierci nic nie ma - to się nie przekonamy -czyż nie?
Grześ.
Logika ludzka jakże w tym przypadku poprawna nie jest mądrością po śmierci. Tam ona/logika nikomu nie jest potrzebna, bo jesli jest miłość/harmonia (nie dla wszystkich oczywiście) to po co cokolwiek kombinować?

Dla Wszystkich serduszka :love:
Ostatnio zmieniony 21 lip 2010, 10:14 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

19
Lizawieta pisze:Takie odczucie lewitacji (u mnie jakby tylko same oczy obserwowały) było jedno z trzech (dwa pozostałe inne) i teraz na podstwie tego powiem, że dzieje się wszystko po coś, doświadczamy i uczymy się i wiemy lepiej co mamy tu do zrobienia, a jednocześnie mamy pewność o istnieniu życia po śmierci, ale trzeba dążyć do doskonałości, a to osiągamy przez miłość do siebie, ludzi i Boga. W tym układzie każdy "pracuje" dla siebie by później być bardziej "szczęśliwym" lub jeszcze bardziej.
Oj, moja imienniczko, tak to napisałaś, że nie bardzo wiem, jak to rozumieć, chyba za bardzo skrótowo?...

Czy mam rozumieć, że te wnioski o życiu, Bogu i miłości to efekt tego wypadku i w trakcie wypadku przyszły Ci do głowy?
Ostatnio zmieniony 21 lip 2010, 10:49 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

20
Lizawieta pisze:
Woyciech pisze:
Lizawieta pisze:Nie piszesz jakie odczucia były, gdy wracałeś do ciała.
Pamiętasz? Chyba, że nie miałeś?
nic nie pamiętam - film się nagle urwał i ocknąłem się w szpitalu
Dzień dobry Wszystkim.

Woyciech.
Powiem bardzo oględnie, więc nie powinieneś się obrazić, a ja jak zwykle mówię Ty nie musisz brać tego do siebie. To co opisujesz, to z reguły tyczy wypadków samochodowych i niezaznane są jakby kilejne etapy. Identycznie przeżyłam tak samo, wypadek był podobny z tą różnicą, że ja tira przewróciłam i znalazł na polu za rowem, a ja do jazdy z powrotem byłam ustawiona przy przeciwnym rowie, tylko że nigdy już samochód do jazdy się nie nadał.
Takie odczucie lewitacji (u mnie jakby tylko same oczy obserwowały) było jedno z trzech (dwa pozostałe inne) i teraz na podstwie tego powiem, że dzieje się wszystko po coś, doświadczamy i uczymy się i wiemy lepiej co mamy tu do zrobienia, a jednocześnie mamy pewność o istnieniu życia po śmierci, ale trzeba dążyć do doskonałości, a to osiągamy przez miłość do siebie, ludzi i Boga. W tym układzie każdy "pracuje" dla siebie by później być bardziej "szczęśliwym" lub jeszcze bardziej.
Grzegorz pisze:Jeżeli po śmierci nic nie ma - to się nie przekonamy -czyż nie?
Grześ.
Logika ludzka jakże w tym przypadku poprawna nie jest mądrością po śmierci. Tam ona/logika nikomu nie jest potrzebna, bo jesli jest miłość/harmonia (nie dla wszystkich oczywiście) to po co cokolwiek kombinować?

Dla Wszystkich serduszka :love:
:) nic nie napisałas takiego , za co mógłbym sie poczuć w jakikolwiek sposób urażony :) po prostu szczerze opisałem swoje wrażenia , to , co spotkało mnie. Ktos inny mógł miec jakiekolwiek inne i - tez miałby racje - czyż nie ? :)
Co do miłości - wydaje mi się, że każdy normalny człowiek chce kochac i być kochany. to jedna relacja międzyludzka.
Bardzo ładnie piszesz o miłości do Boga - nie wiem, czy jestem upośledzony pod tym kątem, ale ja niestety nie odczuwam w żaden sposób Jego miłości do mnie, choć jestem osobą wierzącą - bez swojej denominacji po wystąpieniu z KrK. Mam swoje powody , aby wierzyc w Niego i to , co zostawił nam w Biblii.ale...jak napisałem - mam wrażenie , że i ja i mój los jest Mu całkowicie obojętny.Nie doświadczam w żaden sposób jakiejkolwiek Jego obecności w moim zyciu
Ostatnio zmieniony 21 lip 2010, 14:35 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

21
Lizawieta pisze:Logika ludzka jakże w tym przypadku poprawna nie jest mądrością po śmierci. Tam ona/logika nikomu nie jest potrzebna, bo jesli jest miłość/harmonia (nie dla wszystkich oczywiście) to po co cokolwiek kombinować?

Dla Wszystkich serduszka :love:
Lizawietko, dzięki za serduszko! :calus:

Chciałam Ci tylko przypomnieć, że to właśnie Miłość tak logicznie stworzyła świat, więc nie da się jej "odebrać" w tej rzeczywistości... :) Ba, dopiero tam ona ona jest jasna i sensowna! ;) Trzeba przygotować wszelkie inkarnacje, zgrać je ze sobą, stworzyć mnóstwo, EWOLUOWAĆ dalej, to wszystko miałoby być bez logiki?

Dusza nie przestaje ewoluować, bycie człowiekiem to tylko "lekcja" w jej podnoszeniu poziomu świadomości.
Woyciech pisze:Mam swoje powody , aby wierzyc w Niego i to , co zostawił nam w Biblii.ale...jak napisałem - mam wrażenie , że i ja i mój los jest Mu całkowicie obojętny.Nie doświadczam w żaden sposób jakiejkolwiek Jego obecności w moim zyciu
Ja też nie przestałam wierzyć w Boga, jak odeszłam od KrK... :). A może byś zastanowił się, jak w ogóle rozumiesz Boga? My tu mamy wiele działów poświęconych Mu, polecam (może nietypowo) Czym jest ateizm, gdyż tam ostatnio dyskutowaliśmy na temat definicji Boga.

Bo widzisz, być może nie widzisz obecności Boga w Twoim życiu, gdyż masz wyobrażenie religijne Boga? Albo takie, które Ci tego nie pokazuje?
Ostatnio zmieniony 21 lip 2010, 15:34 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

22
Lidka pisze:Oj, moja imienniczko, tak to napisałaś, że nie bardzo wiem, jak to rozumieć, chyba za bardzo skrótowo?...

Czy mam rozumieć, że te wnioski o życiu, Bogu i miłości to efekt tego wypadku i w trakcie wypadku przyszły Ci do głowy?
:hejo:
Nie w trakcie wypadków, gdy duch/dusza jest poza ciałem nie ma mysli dociekających dlaczego, a więc żadnych wniosków. Widzi się zdarzenie, uczestniczy, ale bez emocji. Kiedy wraca sie do tzw. zdrowia, wtedy ja jako ja rozważam dlaczego tak sie zdarzyło i nie chodzi o przyczyny wypadku, bo te są znane, ale dlaczego ja żyję, po co tu jestem potrzebna i wtedy niewiadomo skąd przychodzi odpowiedź i już sie wie, dlatego napisałam, że każdy pracuje dla siebie i nieważny jakim sposobem, ważne by było z miłością, ale o tym juz pisałam.
Trudne sprawy są trudne do wyjaśnienia. Lekki jest :motyl:
Ostatnio zmieniony 22 lip 2010, 23:01 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

23
Woyciech pisze::) nic nie napisałas takiego , za co mógłbym sie poczuć w jakikolwiek sposób urażony :) po prostu szczerze opisałem swoje wrażenia , to , co spotkało mnie. Ktos inny mógł miec jakiekolwiek inne i - tez miałby racje - czyż nie ? :)
Co do miłości - wydaje mi się, że każdy normalny człowiek chce kochac i być kochany. to jedna relacja międzyludzka.
Bardzo ładnie piszesz o miłości do Boga - nie wiem, czy jestem upośledzony pod tym kątem, ale ja niestety nie odczuwam w żaden sposób Jego miłości do mnie, choć jestem osobą wierzącą - bez swojej denominacji po wystąpieniu z KrK. Mam swoje powody , aby wierzyc w Niego i to , co zostawił nam w Biblii.ale...jak napisałem - mam wrażenie , że i ja i mój los jest Mu całkowicie obojętny.Nie doświadczam w żaden sposób jakiejkolwiek Jego obecności w moim zyciu
No właśnie delikatnie dałam Ci do zrozumienia, że jeszcze wszystkiego nie odczułeś, a więc nie wiesz (tu mógłbyś się obrazić), ale wszyscy mają jednakowo, tylko jedni idą dalej, a inni jak Ty nie miałeś zapisane tam iść. Nie jesteś w żadnym momencie z jakimś defektem, zwyczajnie nie masz doświadczenia w odczuwaniu miłości do Boga. Dostałes znak/dar by o tym pomyśleć. Miłość o jakiej piszesz, to zwyczajnie masz rację, ale ta jest tak normalna i naturalna i jak piszesz każdy chce, lecz sztuką jest kochać bezinteresownie, nic nie chcesz zwyczajnie kochasz, a wzajemność sama przychodzi.
Ja nie ustosunkuje się do napisanej przez Ciebie obojętności bożej.
Każdy doświadcza sam i TY sam znajdź znaki miłości ludzkiej i bożej. :)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2010, 23:05 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

24
Lidka pisze:Lizawietko, dzięki za serduszko! :calus:

Chciałam Ci tylko przypomnieć, że to właśnie Miłość tak logicznie stworzyła świat, więc nie da się jej "odebrać" w tej rzeczywistości... :) Ba, dopiero tam ona ona jest jasna i sensowna! ;) Trzeba przygotować wszelkie inkarnacje, zgrać je ze sobą, stworzyć mnóstwo, EWOLUOWAĆ dalej, to wszystko miałoby być bez logiki?

Dusza nie przestaje ewoluować, bycie człowiekiem to tylko "lekcja" w jej podnoszeniu poziomu świadomości.
:) Reinkarnacja, to ewolucja, chęć naprawy i najbardziej śmieszne może być dla naszej populacji to, ze nasza dusza wie co chce poprawić, ale będąc na Ziemi my jako ludzie dokonujemy wyborów i wcale nie wiemy czy poprawiamy sie czy nie, ale to tylko tak wygląda, bo jesli dokonamy dobrego wyboru, to jest poprawa, jest oki. :tuli: :moj:
Ostatnio zmieniony 22 lip 2010, 23:11 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

25
Lizawieto, na tym, to właśnie polega, żebyśmy nie wiedzieli, co wybrać, a wybrali zgodnie z tym, co sami uznamy za słuszne... Tylko w ten sposób możemy rzeczywiście autentycznie tworzyć, a nie odtwarzać coś, co jest już wiadome... :)

A przyjdzie czas, że zobaczymy jasno, na ile nam się udało zrealizować zamierzenia. Póki co, żyjmy i bierzmy z życia garściami, co nam najbardziej służy! ;)
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 6:29 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: życie po życiu

26
Lizawieta pisze:No właśnie delikatnie dałam Ci do zrozumienia, że jeszcze wszystkiego nie odczułeś, a więc nie wiesz (tu mógłbyś się obrazić), ale wszyscy mają jednakowo, tylko jedni idą dalej, a inni jak Ty nie miałeś zapisane tam iść. Nie jesteś w żadnym momencie z jakimś defektem, zwyczajnie nie masz doświadczenia w odczuwaniu miłości do Boga. Dostałes znak/dar by o tym pomyśleć. Miłość o jakiej piszesz, to zwyczajnie masz rację, ale ta jest tak normalna i naturalna i jak piszesz każdy chce, lecz sztuką jest kochać bezinteresownie, nic nie chcesz zwyczajnie kochasz, a wzajemność sama przychodzi.
Ja nie ustosunkuje się do napisanej przez Ciebie obojętności bożej.
Każdy doświadcza sam i TY sam znajdź znaki miłości ludzkiej i bożej. :)
:) Lizawieto, mniejsza o to jak, ale wczoraj zostałem autentycznie porażony piorunem światła w moją duszę i ...wszystko obróciło się o 180 degree :) . Nie chcę przez to powiedzieć, że nagle zapalałem miłością do wszystkiego co się rusza,ale z całą pewnością patrzę w inny - dużo przychylniejszy sposób - na ludzi, a co do Boga - "włączył światło" i nie tylko zrozumiałem, ale zobaczyłem, że to - teraz moge to powiedzieć - pozorne "odłączenie się " ode mnie było faktycznie pozorne. On cały czas był ze mną, a to co odczuwałem jako Jego niechęć, dystans do mnie to było tylko doświadczenie, abym dalej szukał i znalazł, co w końcu ( uffff - hosanna :D ) właśnie wczoraj mi się udało. Ale - Bóg ma teraz u mnie "przechlapane" bo - będzie mi tego światła musiał dawać coraz więcej i więcej :) Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 9:25 przez Woyciech, łącznie zmieniany 2 razy.
to reach the Sun, warm my feelings I`ll rise where only eagles can fly...

Re: życie po życiu

27
Woyciech pisze::) Lizawieto, mniejsza o to jak, ale wczoraj zostałem autentycznie porażony piorunem światła w moją duszę i ...wszystko obróciło się o 180 degree :) . Nie chcę przez to powiedzieć, że nagle zapalałem miłością do wszystkiego co się rusza,ale z całą pewnością patrzę w inny - dużo przychylniejszy sposób - na ludzi, a co do Boga - "włączył światło" i nie tylko zrozumiałem, ale zobaczyłem, że to - teraz moge to powiedzieć - pozorne "odłączenie się " ode mnie było faktycznie pozorne. On cały czas był ze mną, a to co odczuwałem jako Jego niechęć, dystans do mnie to było tylko doświadczenie, abym dalej szukał i znalazł, co w końcu ( uffff - hosanna :D ) właśnie wczoraj mi się udało. Ale - Bóg ma teraz u mnie "przechlapane" bo - będzie mi tego światła musiał dawać coraz więcej i więcej :) Pozdrawiam
Woytuś, sarkazm czy szyderstwo?
Nie kpij słońce ze mnie, bo ja doskonale wiem, że jesteś ateistą.
Możemy rozmawiać, ale jak powiedziałam każdy ma swój los i swoją ścieżkę, a wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, czyja lepsza nie wiemy. Ale tu nie musimy sobie niczego udawadniać, bo faktów brak, a jedynie rozmawiać. Było miło, dzięki za rozmowę i pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 10:33 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

29
Lidka pisze:
Lizawieta pisze:Woytuś, sarkazm czy szyderstwo?
A może prawda czy szczerość?... :)
Liduś :witaj:
Abstrachując od tej wypowiedzi, ale tak ogólnie, to czasmi probuję naprowadzić i pokazać, że ktoś nie ma racji lub nie zna zagadnienia, ale jeśli stanowiska nie zmienia, to wtedy zostawiam takową wypowiedź, bo wiadomo o czym gadać.
Mój cytat jaki podajesz dotyczy ostatniej wypowiedzi Woytusia.
Lidko, przepraszam, ale widzę co widzę.
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 11:31 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 3 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: życie po życiu

30
Woytek bardzo ciekawy temat....

w życiu moim ten fakt również zaistniał....przeżyłam śmierć kliniczną.....

To była sobota...... miałam 22 lata.... lubiłam kąpać się w bardzo gorącej wodzie....jakiś czas przebywałam w wannie i zaczęło robić mi się słabo....szybko wyszłam i usiadłam w kuchni nagle białe szafki zrobiły się żółte i zaczął lecieć film z całego mojego życia....widziałam go jak na kliszy filmowej....chociaż nie potrafiłam wyłapać poszczególnych obrazów ......kiedy przeleciał znalazłam się w tunelu....za mną czułam obecność kogoś bardzo bliskiego i mi przyjaznego....odczucia niesamowite,spokój miłość,akceptacja....uczucia intensywne i ogarniające,że czułam się jak dziecko wracające po długiej podróży do domu i nagle usłyszałam głos..."jeszcze nie teraz" i w tym samym momencie mną szarpnęło ....poczułam się dziwnie miałam coś w ustach ,bolała mnie ręką i usłyszałam płaczliwy głos mamy....:ecko nie umieraj,dziecko nie umieraj....właśnie ecko...głos i ból usłyszałam i poczułam w tym samym momencie,spadając z krzesła rozcięłam sobie rękę.......Potem było mi zimno....
Miałam ścisko -szczęk i dusiłam się własnym językiem..... tata uratował mi życie bo w ostatniej sekundzie włożył mi palce do ust.....

I od tego momentu moje życie uległo całkowitej zmianie...inaczej postrzegam świat i ludzi....inne wartości są ważniejsze....mam niesamowite sny,i jak napisała ReKa"Fascynujące jest też i to, że niektórzy ludzie po śmierci klinicznej uzyskują niezwykłe zdolności, których wcześniej nie posiadali lub nie wiedzieli o nich."i takowe nabyłam ..... Potem w snach miałam potwierdzenie tego co przeżyłam....i o dziwo zaczęłam poznawać swoje poprzednie wcielenia....kim byłam,gdzie żyłam i jak wyglądałam....niesamowite i fascynujące....myślę Woytku,że i Ty masz niezwykłe zdolności.....to tylko kwestia czasu byś je poznał...
Ostatnio zmieniony 23 lip 2010, 11:33 przez Arivo, łącznie zmieniany 3 razy.

Wróć do „Religia - rozmowy rozmaite”

cron