11
autor: Siemowit
Adam Mickiewicz również w swoich czasach protestował przeciwko KK, twierdząc, że nie ma on już nic wspólnego z chrześcijaństwem. To wina ludzi, nie wiary jako takiej. Przybywając do Europy rzekome chrześcijaństwo zaprowadzali fanatycy, którzy chcieli używać religii wybiórczo dla swoich celów. Byli źli i to jest jasne. Instytucjonalizacja religii tak się właśnie kończy.
A jeśli idzie o spójną całość, to dzisiejsze chrześcijaństwo spójne nie jest. Jeśli by było, to nie powstałoby Prawosławie, Katolicyzm i Protestantyzm. Prawdziwych chrześcijan jest mniej i nie są to ludzie przypadkowi. To oni stanowią prawdziwość tego nurtu z ziemi semickiej, a nie wszyscy, którzy za takowych się podają.
Islam być może jest spójny i jasny, ale za to większość Europy nie chciałaby dominacji takiej religii, np. ze względu na kwestię kobiet, chociaż to nie oznacza, że cały Islam jest od razu taki jak się go przedstawia w prasie. To jest jednak inna kultura, nie związana zupełnie z pochodzeniem Europejczyków.
O Hinduizmie można powiedzieć, że bywa nie spójny - ale to jest naturalna religia Indii, od tysięcy lat, nikt jej nie przyniósł.
Wszystkie kwiatki biorą się z tego, że osoby duchowne obojętnie jakiej wiary dostają władzę. Ogromną władzę.
W czasach dawnych można znaleźć przypadki tego typu - chociażby sprawa Wieletów. Żyli oni na zachodzie, graniczyliśmy z nimi jako państwo Polan i młode państwo Polskie. Stworzyli oni tzw. związek wielecki, czyli unię kilku plemion aby stawić opór chrześcijańskim Niemcom/Sasom. I udało się, mało tego - w którymś okresie skopali dupę Sasom tak, że ci uciekali przed nimi dalej na zachód, a swoje ziemie pozostawili puste. I co zrobili Wieleci? Obrabowali - i ODESZLI. I to był największy błąd, bo mogli zająć te ziemie i dziś być może graniczylibyśmy z kolejnym państwem słowiańskim. Wieletowie nazywani są przez niektórych "słowiańskimi wikingami", bo byli znacznie bardziej waleczni chociażby od nas. Niestety, ta waleczność nie przełożyła się na myślenie. W ich szeregach największą władzę mieli właśnie tamtejsi żercy, kapłani. Żaden kniaź nie miał takiej władzy jak oni. Przy nich Rydzyk to tylko gość stojący na bazarze i gadający do siebie. Niestety, owi kapłani nie zgodzili się na stworzenie państwa, bo utraciliby w ten sposób swoje wpływy, musieliby słuchać księcia, co jednoznacznie kojarzyło im się z negatywnie pojmowanym chrześcijaństwem tamtego okresu. Nie było jedności, więc Wieleci zaczęli walczyć o wpływy i władzę - Niemcy to wykorzystali i dziś o Wieletach możemy czytać jedynie na kartach historii. Mieszko przyjmując chrzest wykazał się jednak strategią i dzięki temu jestem tu i piszę to wszystko. Tamtejsze chrześcijaństwo, chociaż dla mnie neochrześcijaństwo - miało jedną przewagę, chociażby nad Wieletami. Mianowicie, księża uznawali władzę księcia, a kapłani Wieletów nie. To muszę przyznać.
A idąc dalej jednak księża również mieli swoje wpływy. W historii jest mnóstwo przypadków tego typu. Gdy przybył protestantyzm, uznany za herezję, KK zakazał czytania Biblii ludowi pod karą stosu. Dlaczego? Protestanci zadawali wtedy pytanie: czemu lud nie czyta pisma, czemu tak na prawdę go nie zna, tylko ślepo słucha pasterzy, którzy wykorzystują owe pismo wybiórczo? Na to nie było argumentu - gdyby ludzie zaczęli poznawać pismo na własną rękę, okazałoby się, że owy kościół nie postępuje zgodnie z "Pismem Świętym". Więc kler musiał złapać lud za mordę aby dalej trzymać we władzy ciemnogród. Inaczej okazałoby się, że postępowanie ludzi jest iście pogańskie, większość obyczajów i zachowań nie pochodzi z przykazań biblijnych.
Dziś mamy XXI wiek, ludzie są oczytani, wszechstronni i idą na przód. Jednak - czy na pewno? Uważam, że nie wszyscy. Mało kto czyta Biblię. I piszę to jako były katolik i ktoś, kto ma inne poglądy religijne - wy, którzy uważacie się za chrześcijan, czytajcie to pismo. Tego wymagał od was twórca tej religii. To on mawiał o fałszywych prorokach. Dla mnie Biblia to jedna z mitologii tego świata - ale pewne rzeczy tam przewidziano.
Dzisiaj świat się zmienia dalej. Kler ma władzę na małych wsiach, wystarczy sprawdzić jak traktuje się tam np. osoby nie wierzące - pojechane jest po nich prosto z ambony. Jednak ich władza ogółem maleje, a ludzie coraz mniej są podporządkowani.
Aczkolwiek do tej pory widuję i słyszę o sytuacjach, gdzie ktoś wiesza krzyż w momencie odwiedzin księdza po kolędzie, a potem go zdejmuje. Nie wiem jak to skomentować. Jest mnóstwo zakłamania w społeczeństwie, we władzy, w instytucjach. Mam nadzieję, że czasy przyszłe przyniosą jakieś oświecenie i oczyszczenie.
A co do sekt, to jest to ciekawa sprawa - u nas jest to zjawisko destrukcyjne - sekty to takie ugrupowania, gdzie jest właśnie guru, z którym każdy musi się zgadzać, człowiek coraz bardziej oddala się od ludzi, często znika całkowicie, a nie może się uwolnić z tej sekty. Jednoznacznie negatywne i logiczne. Natomiast w Indiach jest na odwrót - tam istnieją sekty głoszące różne swoje teorie, inne od głównego Hinduizmu - i nie są uznawane za negatywne. Nie znam aż tak dobrze tematu, ale tak to wygląda.
Tak czy inaczej ja osobiście jestem za tym aby była władza danego kościoła czy związku, ale żeby ta władza ograniczała się do tegoż kościoła / związku, a nie próbowała wpływać na cały świat i wiarę ludzi.
Ostatnio zmieniony 19 sie 2010, 19:16 przez
Siemowit, łącznie zmieniany 3 razy.