Andy72 pisze:Lidka pisze:Andy, tych poziomów jest 7 (ale też podziałów na poziomy bardzo dużo, one wszystkie są "sztuczne" i to człowiek je tak dzieli, żeby móc zrozumieć zasadę).
Jeśli pierwszy poziom jest religijny to jakie są następne poziomy 2,3,4... ?
Lidka pisze:Spotkanie z Bogiem następuje dopiero na 7, najwyższym poziomie!
To fatalnie, myślałem że od razu
Andy, na tym pierwszym poziomie jest całe mnóstwo różnych grup dusz, nie tylko te "religijne", są dusze "zagubione" (te, które nie zdają sobie sprawy, że jako ludzie umarły), "zbuntowane", ofiary przemocy, nagłych śmierci, nie jestem w stanie Ci wszystkich wymienić, w każdym razie nacechowane negatywnością z każdego punktu widzenia. Także te, które nie są "skażone" aż taką negatywnością, a są po prostu bardzo "młode".
Te dusze, wszystkie, potrzebują do istnienia swoje "odnośniki materialne", że tak powiem. Potrzebują swoich ciał, domów, samochodów, poglądów itp,. itd, każda na swój sposób. W pierwszej chwili dosłownie "zachłystują się" ze szczęścia, gdyż to, czego nigdy nie miały na Ziemi, teraz mają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (czyli tworzą za pomocą kreacji myśli).
Więc bawią się. Ale wszystko ma swój kres, nadchodzi moment, kiedy znuży je ta zabawa, zaczynają mieć inne pragnienia (a także zmienić poglądy, gdy zdążą się przekonać, że niekoniecznie muszą się tak upierać przy swoich wizjach). Widzą, że to nie są wartości trwałe, a ulotne, pragną zatem poznać inne. I to jest pierwszy moment wychodzenia z tego "ziemskiego" poziomu.
Im dalej od niego, tym mniej potrzeb związanych z życiem materialnym, zaczynają dopiero odkrywać prawdziwą duchowość... Jakieś drobne elementy odnoszące się na życia na Ziemi pozostają bardzo długo, ale ich potrzeba wyraźnie maleje wraz ze wzrostem poziomu świadomości. Bo czują coraz lepiej i widzą coraz wyraźniej, że są "jednym" ze wszystkim, co jest.
A do Boga dotrą dopiero, jak będą mieć Jego świadomość. Czyli jak całkowicie oderwą się od wszelkich uwarunkowań (temu służy nabieranie świadomości życia), jakie są przynależne jedynie do rzeczywistości materialnej. A także jak nauczą się swoich umiejętności stwórczych (to jest coś, czego na Ziemi się nie nauczą, Ziemia to "kraina uczuć", nie umiejętności).
Andy, każdy, kto religijny, ma wyobrażenie spotkania z Bogiem zaraz po śmierci...
Nie martw się, zaraz po śmierci to zetkniesz się w całej rozciągłości z Miłością... To dopiero COŚ!
Andy72 pisze:Dla mnie nawet moment bycia w piekle gdzie jest się święcie przekonanym że to się nigdy nie skończy jest niewyobrażalny.
To i dobrze, w ogóle nie zaprzątaj sobie głowy wyobrażaniem czegoś podobnego... A jeszcze lepiej - obyś nigdy nie miał żadnych myśli, które wpędzałyby Cię w stan, w którym doszedłbyś do wniosku, ze zasługujesz na piekło... Bo staniesz się dosłowną "ofiarą" swojej wyobraźni. Tu, na Ziemi, nie widać energii ani faktu, że nasza myśl jest stwórcza i co sobie wyobrażasz, rzeczywiście istnieje. W naszym życiu to się ujawnia zupełnie inaczej, materia spowalnia i to bardzo (co zasiejesz - zbierzesz, to powiedzenie odzwierciedla to prawo, trzeba czekać na efekt). Za to "tam" natychmiast jest efekt, na nic się nie czeka, pomyślisz - masz. Więc umierając z przekonaniem, że piekło istnieje (i że zasługujemy na nie), idziemy prosto do niego... Ono zaistnieje dla nas dokładnie tak, jak stworzyły go nasze wyobrażenia. Przerażające!
Oczywiście to nie jest prawdziwe, to kreacja naszych myśli, moja bratnia dusza nazywa to "wirtualnym światem naszych myśli". Zatem ta dusza pozostanie w swoim piekle tylko tak długo, jak długo nie zorientuje się, że to "pic"... A że czas nie gra roli, całe wieki może cierpieć, zupełnie niepotrzebnie. W każdym razie chodzi o to, że jak tylko zakwitnie w jej głowie myśl, że nie chce tego, ma dość, natychmiast tworzy inną rzeczywistość, która odzwierciedla te nowe myśli.
Czyli sam widzisz, człowiek rzeczywiście jest panem samego siebie, tu, za życia, i po śmierci... Oraz, że to piekło nie jest wieczne (choć będą dusze, które wieczność będą się w nim trzymać).