Ja odpowiem 'energetycznie'
Zrozumienie Boga jako 'odrębnej istoty' (podobnej człowiekowi) rodzi same sprzeczności. A wystarczy zastanowić się nad słowami Bóg to Życie... Czyli Źródło (energii), z którego wszelkie życie powstało i PROCES życia jednocześnie.
I potem sprawa w miarę prosta: jeśli duchowo wyrażamy energię bliską tej w Źródle (czyli pozytywną, ta Energia jest rozpoznawalna przez człowieka jako Miłość), otwieramy się na Boga (kontynuując z tym określeniem) i to, co potem zaistnieje w naszym życiu śmiało możemy odebrać, jako efekt tego, że 'Bóg nas wysłuchał'. Wiara w Niego jest jedną z najsilniejszych energii pozytywnych.
Ale uwaga, dokładnie na tej samej zasadzie 'Bóg wysłuchuje' każdego człowieka, nawet takiego, który w Niego nie wierzy i nie zwraca się do Niego bezpośrednio, a jest wypełniony negatywnymi energiami (emocjami, podejściem do życia). Gdyż Bóg to proces, który ma przyczynę, przebieg i skutek. Tak samo jak pozytywne przyciąga pozytywne - negatywne przyciąga negatywne.
Nasze podejście do życia i nasze uczucia (wyrażone emocjami) są swego rodzaju bezustanną 'modlitwą' do Boga, która ZAWSZE jest spełniona, gdyż na takiej zasadzie działa proces. Lapi przeszła swoją modlitwą na stronę (silnie) pozytywną i 'przechyliła szalę' wydarzeń właśnie na tę stronę (brawo, Lapi!
). A ci, którzy pozostają głównie przy negatywnym podejściu do życia (przypominam: Bój jest Życiem), 'modlą się' (nieświadomie) o negatywne wydarzenia... I dostają je
To tak moim zdaniem, rzecz jasna.
(i dotyczy to nie tylko ludzi wierzących w Boga albo nie, to tylko kwestia ludzkiego postrzegania problemu, a dokładnie KAŻDEGO człowieka, gdyż tak jak każdy człowiek ulega prawom fizyki w swojej rzeczywistości, ulega też PROCESOWI życia na dokładnie takich samych zasadach; "wyznacznikiem" drogi każdego człowieka w tym procesie jest poziom 'nasycenia' energiami pozytywnymi w postaci myśli i uczuć, albo 'brakiem' tego 'nasycenia', co ujawnia się negatywnie).