Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

1
"W pewnym filmie czy tez ksiązce- scenę tę znam tylko z opowieści-chłopiec ze szkółki niedzielnej zaprasza swojego kolegę,by na osobności pokazać mu coś naprawdę potwornego. Skryty przed całym światem wydobywa zeszyt,drzącymi dłońmi przegląda, az znajduje kartkę, na której wypisano pospiesznym pismem: Bóg to chuj.Chłopcy wpatrują się w napis ogarnięci zgrozą.Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym zblużnić,gdybym taką miał ochotę.Pozornie mozliwości mam mnóstwo-wystarczyło by napisać ksiązkę,gdzie udowodniłbym,ze Jezus był transseksualistą z kosmosu, a Maryja facetem,umieścić krzyz w kiblu lub gówno na krzyzu, zostając tym samym autorem bestselerów lub(w drugim przypadku) mistrzem sztuki nowoczesnej. Niestety, nie zostałbym blużniercą, co najwyzej profanem. róznica jak, nie przymierzając,między wyzwaniem przeciwnika na pojedynek a napluciem mu w mordę. Znakomita nowela filmowa Johna Carpentera "Cigarette Burns"(wyemitowana w ramach seri "Masters of Horror") opowiada historię rezysera, ktury napotkał w swoim zyciu anioła.Prawdziwego.Wykorzystał go w pracy na planie-odcioł mu skrzydła,na zywca. Z kolei w latach siedemdziesiątych Jerzy Grotkowski prowokował Boga, realizując spektakle będące w gruncie rzeczy przeniesieniem czarnej mszy na scenę teatru. Dalsze losy ekip, tej prawdziwej(Grotkowski) i fikcyjnej(film Carpentera),przebiegały podobnie.Niemal wszyscy zmarli przedwcześnie, niekiedy w dziwnych okolicznościach. Czarna msza, z profanacją hostii jako centralnym elementem, oraz odrąbywanie aniołowi skrzydeł to,jak mi się wydaje, skrajna forma blużnierstwa. Zarazem dzisiaj juz niedostępna. Dlatego nie zdołam zblużnić ani ja, ani nikt inny. Zespoły metalowe mogą wywijać krzyzami,pluć ogniem,święcić własny kał a potem go zjadać. Nie pomoze. Punktem wyjścia jest bowiem nie sprzeciw, ale wiara. Tym samym blużnierstwo ma w sobię coś uczciwego. Rezyser z noweli Carpentera był bowiem pozbawiony moich wątpliwości-świetnie wiedział, ze Bóg istnieje. Spotkał przeciez anioła,więc mógł wywnioskować istnienie siły, która go stworzyła. Dostrzegł zarazem swoistą szanse stworzenia "filmu nad filmami", i nie oparł się tej pokusie, poświęcając siebie i ludzi, z którymi pracował. Blużnierstwo zakłada istnienie świata nadzmysłowego, jest pokazaniem Bogu środkowego palca. Niezaleznie od tego w co wierzymy,łatwo stwierdzić konsekwencje takiego wyboru. Ludzie od Grotowskiego naprawdę umarli, podobnie jak cała ekipa nieszczęsnego rezysera, o której Carpenter po mistrzowsku opowiedział. Nietzsche,zdolny do głębokiego przezycia religijnego, zapłacił swoją cene, popadając w obłed i zjadając własne odchody. Crowley, ojciec współczesnego satanizmu, zakończył zycie jako zubozały szaleniec uzalezniony od kazdej substancji psychoaktywnej po obu stronach równika. Jedynie Williamowi Blakeowi się upiekło, ale ten akurat przyszedł na świat z takim szmerglem, ze- jak kazdy wariat-stał poza dobrem i złem. Blużnierstwo jest wyborem tragicznym dla samego blużniercy, choć ten, stojąc na początku swej drogi, nie musi się domyślać jej zakończenia. Zarazem to sprzeciw wobec rzeczywistości, dla blużniercy obiektywnej. Niema wątpliwości, Bóg istnieje, a przypomina najczęściej gnostyckiego demiurga, ponurego az do śmieszności i nienawistnego wobec zycia. W najlepszym razie obojętny, a najgorszym-złośliwy. Takim jawił się Nietzschemu,Grotowskiemu,Crowleyowi. Akt blużnierstwa wynika z głębokiego cierpienia, nie ma nic wspólnego z sięganiem po dorażne korzyści. Blużnierca wyrykuje swoją rozpacz, a nie kombinuje, jak zarobić pare groszy. Pozornie mamy renesans blużnierców-prezerwatywa lezy sobie w monstancji, krzyz pływa w urynie, a gdyby palono za ksiązki głupie i żle napisane, z Dana Browna zostałaby kupka popiołu. O ile sukces "Kodu da Vinci" dziwi mnie umiarkowanie, bo ilość badziewia sprzedawanego w milionach kopi moze odebrać rozum, to zupełnie nie pojmuje histerycznej reakcji środowisk związanych z kościołem. Być moze gorliwi chrześcijanie wiedzą coś, o czym ja nie mam pojęcia, wypowiedzi o blużnierstwie sprawiają wrazenie, ze pojawiła się ksiązka warta jakiejkolwiek dyskusji, czy tez artysta o wrazliwości odpowiednio pojemnej, ze zdołałby zblużnić. Dochodzi w ten sposób do dowartościowania trzeciorzędnego pisarzyny, a zarazem ujawnia się mimowolna sugestia, ze jego ksiązka ma cokolwiek wspólnego z prawdą. Dana Browna od chłopca, który tak lapidarnie określił naturę Boską w swym zeszycie, rózni tylko wiek. Powieść stała się przyczynkiem do dyskusji o kryzysie chrześcijaństwa. Kryzys taki istnieje, a wśród jego symptomów znajduje się brak blużnierców. Gdzie się podziewa współczesny Nietzsche? Moze się schował albo nie potrafi przebić się spod kultury plastiku. Kiedyś chrześcijaństwo budziło graniczne emocje nawet wśród jego przeciwników. Ludzie szaleli. teraz nie sposób wymyślić metody na blużnierstwo. Pozostali grafomani i patentowane osły." Znalazłem ten artykuł w gazecie "Nowa Fantastyka" z przed paru lat, ciekawi mnie co o nim myślicie.
Ostatnio zmieniony 28 paź 2011, 21:40 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

2
Myślę, że..
..autor tego artykułu każdego kto jest przeciw instytucji kościoła ma za byle kogo i nic nie wartego.
Nie atakuje jednak jego osoby od strony duchowej, osobowości czy moralnej.
Atakuje talent, który podobno jest dawany od Boga.
Zatem może sam bluźni tym sposobem?
Przedwczesną śmierć uznałbym raczej za zbieg okoliczności.
Trudno by emocje budziły zabobony moim zdaniem.
Ciekawe czy sam autor się emocjonuje np. piątkiem 13-ego albo jak czarny kot mu przejdzie przez drogę.
Wygląda na to, że bardziej emocjonuje go fakt istnienia profanów niż religia, która powinna emocjonować najbardziej - jak mniemam wg niego.
I po co ta złośliwość skoro wierzy, że Bóg profanów i bluźnierców karze?
Czyżby swoje słowa uważał za karę dla nich?
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 0:39 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 3 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

4
Moim zdaniem trafił w sedno co do rozróżnienia bluźnierstwa od profanacji.
A wnioskuję po jego oburzeniu i mieszaniu z błotem każdego bluźniercę i profana.
Niewierzący by tak emocjonalnie nie zareagował moim zdaniem.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 0:56 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

5
Nebogipfel pisze:Moim zdaniem trafił w sedno co do rozróżnienia bluźnierstwa od profanacji.
A wnioskuję po jego oburzeniu i mieszaniu z błotem każdego bluźniercę i profana.
Niewierzący by tak emocjonalnie nie zareagował moim zdaniem.
Niekoniecznie miesza z błotem, mnie to raczej wygląda na rozczarowanie, jednocześnie zwraca uwagę na prawdziwych blużnierców, ale zgadzam się ze sam dość naiwnie tłumaczy los tych aktorów teatralnych.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 1:02 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

8
Szymon, bo przypisuja mu swoje cechy. Wyobraznia ludzka bazuje na rzeczywistosci, wiec Bog musi byc podobny do czlowieka, myslec jak czlowiek, zachowywac sie jak czlowiek
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 10:33 przez Gość, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

11
Drażni mnie, że artyści, którzy prowokują, dziwią się później oburzeniu odbiorców. Przecież akcja wywołuje reakcję.
Kiedyś na Maltę przyjechał francuski zespół teatralny, którego aktorzy podczas spektaklu pluli na widzów i obrażali ich. Następnie byli zdziwieni, że większość oburzonych widzów wyszła w środku spektaklu, którym artyści zarzucili, że "nie rozumieją sztuki".

Kiedyś grałem z pewnym zespołem teatralnym spektakl uliczny, dość kontrowersyjny - sutanny, krzyż obwieszony prezerwatywami i puszkami po piwie, fajerwerki, mroczna muzyka. Reżyser przed spektaklem mówił nam, że gramy w spektaklu ulicznym, my wychodzimy do ludzi, a nie oni do nas i musimy się przygotować na różne reakcje, łącznie z dostaniem po mordzie. Nic takiego się nie wydarzyło, ale byliśmy przygotowani na wszelkie konsekwencje.

Zauważam, że współcześni artyści przygotowani nie są. To proste, włożyć kij w mrowisko, namieszać i uciekać, tylko gdzie tu miejsce na odpowiedzialność artystyczną?
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 10:42 przez polliter, łącznie zmieniany 2 razy.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

12
Polli, sadze ze prowokacje artystyczne takze powinny miec jakies granice- powyzej nich sa zwyczajnie niesmaczne. A wielu artystow zapomina o tym, niestety. Prowokowac do myslenia nie oznacza obrazac, rozumiem- metoda szokowa, tylko ten szok czasem jest zbyt wielki, i szokujacy pada trupem
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 10:55 przez Gość, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

13
Andra, ja wychodzę z założenia, że prowokacja, przede wszystkim, musi czemuś służyć. Jest tylko narzędziem do przekazania istoty tego, co chce powiedzieć artysta.

Jeżeli mamy do czynienia z prowokacją i niczym poza tym, to mamy do czynienia z niczym

W "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" Kazantzakis (w książce) i Scorsese (w filmie) za pomocą szokujących scen chcieli pokazać człowieczeństwo Jezusa. Wielu krytyków książki i filmu, nie przeczytało książki do końca i nie obejrzało filmu, ale zobaczyli parę scen i wyrobili sobie zdanie

To byli mądrzy prowokatorzy, teraz liczy się tania sensacja. Powieś mięso na krzyżu, umaczaj go w gównie, powiedz, że "Bóg to chuj" i stajesz się wielkim artystą - chore...
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 11:13 przez polliter, łącznie zmieniany 2 razy.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

15
polliter pisze:Andra, ja wychodzę z założenia, że prowokacja, przede wszystkim, musi czemuś służyć. Jest tylko narzędziem do przekazania istoty tego, co chce powiedzieć artysta.

Jeżeli mamy do czynienia z prowokacją i niczym poza tym, to mamy do czynienia z niczym

W "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" Kazantzakis (w książce) i Scorsese (w filmie) za pomocą szokujących scen chcieli pokazać człowieczeństwo Jezusa. Wielu krytyków książki i filmu, nie przeczytało książki do końca i nie obejrzało filmu, ale zobaczyli parę scen i wyrobili sobie zdanie

To byli mądrzy prowokatorzy, teraz liczy się tania sensacja. Powieś mięso na krzyżu, umaczaj go w gównie, powiedz, że "Bóg to chuj" i stajesz się wielkim artystą - chore...
Dokładnie. Trza mieć inteligencję by umieć przekazać coś prowokacją a wyzywać się i obrażać każdy głupi potrafi.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 13:40 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 2 razy.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

16
Czy to reakcja na moje wpisy?
Rozmawiałem na temat nagości i wyszło mi na to, że..
Gdyby ludzi przestała ona szokować to bezsensowne byłoby pokazywanie nagości poprzez tych co chcą szokować.
Zatem wszelkich szokistów można zagiać brakiem szoku.
Nie reagować szokiem.
Poza tym co innego krytykować np. zachowanie tychże "artystów" a co innego krytkowanie talentu(jeśli go mają) tylko dlatego, że coś się nie podoba.
Moim zdaniem facet krytykuje nie to co trzeba.
Powinien krytykować nie ich talent(jeśli go mają) uznając, że są oni słabi a ich zachowanie.
Polli, aby wbić dobrze kij w mrowisko też rzeba wiedzieć jak.
Uwielbiasz Monty Pythona a on naśmiewa się nieco z religii(Żywot Briana).
Czy w związku z tym odmówisz mu poczucia humoru i talentu do rozbawiania ludzi?
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 15:29 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

17
Nebo nie zrozumielim się - dokładnie się zgadzamy! - " aby wbić dobrze kij w mrowisko też trzeba wiedzieć jak" - i o to chodzi mi. O inteligentną prowokację a nie jakieś rzucanie gównem.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2011, 15:33 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 2 razy.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Metoda na blużnierstwo (artykuł)

19
Nie zrozumieliśmy się.

Nie wiem nawet, o jakich swoich wpisach myślisz, bo nie znam ich.

Pisałem, że kiedyś byli prowokatorzy, którzy robili to by zwrocić uwagę na jakiś problem (oczywiście kłania się Monty Python, który w piękny sposób odzierał katolicyzm z kapiącej złotem i głupotą otoczki). Teraz wystarczy utaplać krzyż w gównie i jest się artystą, chociaż nikt nie wie czemu to ma slużyć.

Przykład z mrowiskiem miał zobrazować odpowiedzialność artysty za swoje dzieło. Jeśli świadomie wsadzisz kij w mrowisko, to czekaj aż Cię mrówki oblezą, a nie tchórzliwie uciekaj, bo tak prościej...

Żeby było jasne, to nie do Ciebie, Nebo, bo znowu weźmiesz to do siebie :black2:

:witka:
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia - rozmowy rozmaite”

cron