Absolutnie nie chcę porównywać tych dwóch postaci, ale Stalin też dla wielu był wcieloną miłością. Prości ludzie płakali, gdy umarł i to nie dlatego, że im kazali.
Kto Ci powiedział, że nie rozumiem? Chodziło mi o to, że dobry aktor potrafi powiedzieć proste zdanie tak, żeby porwać ludzi. Tak zrobił Wojtyła i całkiem rozmyślnie dodał od siebie: "Tej ziemi", ludzie oszaleli. Holoubek może mu buty czyścić.
Ty o kwiatkach, a ja o drzewach. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz o co mi chodziło.
Czy ja mówię o nim po zwierzęcemu, obraziłem go jakimś słowem? Jakim?
W Polsce nie da się mówić o Wojtyle jak o człowieku, trzeba o nim mówić, jak o ideale (niedługo świętym), bo inaczej Cię zlinczują. To był facet, który ma swoje za uszami, ale przecież nie był złym człowiekiem. Nie mam ochoty mówić o nim nabożnie, bo na to nie zasługuje. Jak jakiś pracownik telewizji powiedział o nim: "Pan papież, szef państwa watykańskiego", to go wyrzucili z roboty!!! Co on takiego złego powiedział? Nieprawdę?
Żeby było jasne, papież był aktorem i to dość cenionym, był marnym poetą, ale dlatego, że to pan papież-Polak, wpieprzono jego wierszydła wątpliwej wartości, do szkół i teraz dzieciaki zamiast poznawać prawdziwą poezję, wkuwają na pamięć jego wierszydła i to nie tylko ja tak sądzę, ale masa literatów.
Więc jak następnym razem powiem, że był dobrym aktorem i marnym poetą, to nie insynuuj mi, że go obrażam, bo tylko stwierdzam fakty.
Pozdrawiam, Andreczko.