Sosan pisze:Lidka pisze:A skąd wiesz, że odrzucenie wszystkiego, co tworzy naturę człowieka, nie jest tym krokiem do autodestrukcji?... Bo wierzysz w to?...
Widzisz, to, że wierzysz, nie jest dowodem na to, że tak jest w istocie, może być dokładnie tak samo jak z tym potworem spod łóżka. Dowodem na to, że to jest prawda, jest dla człowieka sprawdzalność w życiu materialnym.
Przechodzenie od negacji do akceptacji sprawdza się w 100%-ach (cała psychologia w formie pomocy ludziom na tym się opiera, ale nie trzeba być psychologiem, żeby to zauważyć w życiu).
A jak w życiu materialnym sprawdza się Twój koncept?...
o psie czy kocie - chyba mnie nie zrozumiałaś.. a chodzi mi o proste- nie mieszajmy pojęć raz ustalonych.. , bo powstaje z tego niezrozumiały galimatias .
Powstaje, bo mieszasz. Nie bierzesz pod uwagę, że ja mówię TYLKO o uwarunkowaniach mentalnych, czyli o naszych uczuciach!
Jest zasadnicza różnica między uwarunkowaniami fizycznymi i tym, co człowiek postrzega za pomocą swoich pięciu zmysłów, a tym, co
czuje. Więc nie mieszaj, nie wkładaj wszystkiego do jednego worka za napisem: Uwarunkowania. W ten sposób do niczego nie dojdziesz.
Trzeba rozróżnić, co jest czym, na co mamy wpływ, a na co nie.
Mamy wpływ tylko na zmianę naszego własnego podejścia, czyli naszych własnych uczuć.
Sosan pisze:Rzecz o której piszemy ( w tym wypadku identyfikacja, która jest zwykłą iluzją) jest w takim samym wymiarze częścią składową natury człowieka co jest nią grypa żołądkowa
Nie cytuję dalej, bo przykład nie bardzo pasuje.
Iluzją jest WSZYSTKO, co zaistniało i stało się okolicznościami do kształtowania prawdy, czyli naszych uczuć.
Można wręcz powiedzieć, że u podstaw naszej Istoty jest UCZUCIE, a cała reszta 'ubiera je' i stwarza okoliczności, żeby stało się ono ŚWIADOME.
Więc iluzja służy Prawdzie.
I tą Prawdą na nasz temat w przypadku grypy żołądkowej jest nasze podejście do niej: albo będziemy ją negować (będziemy wściekli, rozgoryczeni itp itd), albo zaakceptujemy ten fakt (mimo iż przypadłość nieprzyjemna - pogodzimy się z nią).
I w pierwszym, i w drugim przypadku będzie to miało swoje odzwierciedlenie w przebiegu choroby i naszego samopoczucia.
Sosan pisze:To o czym piszesz jest więc zwykłym, dość niebezpiecznym uwarunkowaniem, skoro dana choroba ma być nagle istotnym elementem mojego człowieczeństwa !!
A nie jest?...
. Jako człowiek jesteś przecież narażony na załapanie tego wirusa, cho,ć nie musisz go załapać.
Nie choroba, Sosan, a
świadomość gra tu 'pierwsze skrzypce'. Na tyle jesteś świadomy, na ile potrafisz zaakceptować życie w każdej jego postaci (uczuciem, nie 'głową').
Sosan pisze:sorry, jest jednak inaczej.. to , ze nigdy nie zachoruję na grypę żołądkowa nie spowoduje, że przestane być człowiekiem, nie uważasz >?>
i fakt, że będę brał tabletki przeciwko tej dolegliwości tez nie będzie działaniem przeciwko naturze człowieka prowadzącej do autodestrukcji .
Każdy człowiek jest innym 'aspektem' jednej całości i doświadcza tylko tego, co jest w nim zawarte. Akurat grypa żołądkowa nie musi Być
.
Nie szukaj tego, co różni wszystkich ludzi, a tego, co ich
łączy. I co bez żadnego 'ale' dotyczy
każdego człowieka.
A jest to zdolność odczuwania, zdolności kochania i potrzeba bycia kochanym.
Poza tym - każdy człowiek doświadcza życia.
To jest Prawda.
Cała reszta jest iluzją, która Prawdzie służy. Stwarza jej okoliczności do doświadczania życia i poszerzania dzięki temu świadomości (świadome jest to, co doświadczone i świadomie wybrane oraz wprowadzone w życie i co, rzecz jasna, sprawdza się w tym życiu).
Sosan pisze:Umysł Ci podpowiada, że uwarunkowania trzeba zmieniać ( ani przekroczyć) .. a wiesz dlaczego ?/ bo fałszywa tożsamość tym właśnie żyje, to jest jej pokarm.. zabierając jej źródło zasilania staniesz się po raz pierwszy wolnym człowiekiem... na razie jednak jesteś mechanizmem , który jest wypadkowa oddziaływania różnych uwarunkowań.
A właśnie NIE umysł... Za pomocą umysłu rozumiem, rozróżniam, wyciągam wnioski itd. A potrzeba wyjścia z uwarunkowań mentalnych (i tylko tych) to przecież
uczucie. CZUJE SIĘ potrzebę... Więc nic mi umysł nie podpowiadał i nie podpowiada, ja bazuję na moim odczuciu.
Sosan pisze:i masz rację co do sprawdzalności w życiu materialnym.. człowiek mający w sobie większy luz,. niereaktywny, spontaniczny ( bo do tego sprowadza się wyjście poza uwarunkowania) prowadzi dużo szczęśliwsze i spokojniejsze życie od tego, który ma system zagracony uwarunkowaniami.
masz znowu rację- przechodzenie z negatywności do akceptacji sprawdza się.. bo każdy woli spać w pokoju zagraconym papierami aniżeli cuchnącymi śmieciami.. To zdecydowanie poprawi komfort życia każdej osoby.. ale czasem przychodzi taki moment, ze nawet te papiery trzeba pozbierać i wyrzucić.. i nic nie jest porównywalne z tym odczuciem przestrzeni i porządku wokół siebie..
Tu nie chodzi tylko o sam komfort życia, ale o efekty, jakie duchowo tworzymy. Emanując akceptacją, tworzymy nie tylko dla siebie, a dla wszystkich ludzi (dusz) 'coś dobrego'. Przecież duchowo jesteśmy Jednością, czyż nie?
A tu, na planie materialnym, akceptując, jesteśmy czynni w działaniu, bo nie mamy w sobie ani strachu, ani żadnych blokad. Wiesz, ile może zdziałać i CO zdziałać ktoś, kto kto nie uległ negatywności jakiejś sytuacji, która powaliła dziesiątki i setki osób?...
Sosan pisze:jak sprawdza się mój koncept ?? rewelacyjnie.. zabawa ( oczywiście inteligentna) i jeszcze raz zabawa... nie walczę z żadnymi niewidzialnymi demonami negatywności , tylko po prostu ciesze się życiem,.
Ja też się cieszę życiem, uwielbiam się śmiać, sprawiać radość innym, pomagać innym, cieszyć się z radości innych itd, ale nie traktuję życia jak zabawy...
.