polliter pisze:Egzorcyzmy odprawiają też szamani, podobno równie skutecznie, istnieją one w prawie każdej religii, a na pewno w trzech największych monoteistycznych, hinduizmie i buddyzmie.
Moje pytanie - skąd ten diabeł ma wiedzieć kogo się bać? Dlaczego ma się bać akurat święconej wody i Jezusa? A jeśli egzorcyzm przeprowadzany jest na muzułmaninie, to co, nagle szatan boi się Mahometa i pozostałych proroków? A ilu bogów mają hindusi? Toż to sam diabeł by się pogubił. Wszyscy są tak samo skuteczni jak katoliccy egzorcyści. No to ja tu czegoś nie rozumiem...
Podobno Pismo Święte odstrasza złego. No tak, tylko które? Czy tłumaczenie Świadków Jehowy, czy mormonów jest równie skuteczne jak Wulgata? A może, zamiast krucyfiksem i święconą wodą, wystarczy pomachać skalpami i wisiorkami, jak robi to szaman nad jakimś biednym, opętanym Zulusem w afrykańskiej wiosce?
Ten niby "diabeł" boi się tego czego boi się człowiek w którego wstąpił
Lunadari być może ma racje, ale ja uważam że jest to nieświadome uwięzienie ducha w negatywnej projekcji, zepchnięcie w piekło cząstki własnej jażni.
Gdy człowiek robi coś co jest zakazane według jego wiary(naprzykład czary), no to na początku jest podjarany, czuje się mądry i wielki, jest ponad tymi wszystkimi bzdurami, ma w nosie jakiegoś Boga, Jezusa, Budde i całą resztę, przyjmuje rolę nieustraszonego buntownika.
Podświadomie jednak może się lękać, kary za grzech i takie tam... to może sprawić że zacznie się też lękać samego siebie i swojej świadomości, zobaczy w sobie samego Szatana, Lucyfera albo inne cholerstwo w zależności od tradycji z jakiej się wywodzi
To jeszcze bardziej spotęguje strach.
Już nie jest nieustraszonym buntownikiem bo zniewolił swego ducha tym samym z czego pragnoł się wyzwolić gdy wchodził na "zakazaną ścieżkę".
Jednak nabyta świadomość nigdzie już sobie nie pujdzie, jest jakby zamknięta w tym człowieku który się szamota, nienawidzi swej niewoli a jednocześnie lęka się swego mrocznego władcy, tego niby-boga który ukażę go za jego grzech.
Należy przerobić wszystko na pozytywne, jak się doświadczy chalucynacji albo dziwnych odgłosów, to należy skojażyć to z czymś pozytwnym, naprzykład - to moi aniołowie przyszli mnie odwiedzić i dają znać że są przy mnie - to samo jak dotknie człowieka jakaś niewidzialna siła, to tylko przykłady oczywiście.
Na dłurzszą metę takie skrajnie pozytywne podejście też może być "zniewalające" bo grozi uwięzieniem Ducha w cukierkowej projekcji, wkońcu człowieka zacznie do drażnić i powie - nie jestem lalusiem z kwiatkami we włosach, to nie jest prawda o mnie - ale na początek jest dobre gdy człowiek czuje się osaczony przez strach i szuka pomocy.