tajne stowarzyszenie, którego członkowie przechodzili przez kolejne inicjacje podczas ceremonii przypominających rytuały masońskie, założyło w 1888 roku trzech masonów-okultystów. Najbardziej znaczącym z tej trójki był S.L. MacGregor Mathers, który choć początkowo miał niższą rangę niż pozostali dwaj -
dr William Wynn Westcott
i dr Robert Woodman
- dzięki swojej niezwykłej osobowości z czasem ich zdominował.
Początkowo Złoty Świt był zaledwie stowarzyszeniem quasimasońskim, a jego członków nie uczono technik rytualnej magii. Nie przekazywano im żadnych nauk okultystycznych, z wyjątkiem tego, co można było znaleźć w łatwo dostępnych książkach.
Pomimo to nowo przyjętych członków zapewniano że „Zakon Złotego Świtu, którego członkami się teraz staliście pokaże wam drogę do znacznie bardziej tajemnej wiedzy i postępu duchowego, poprowadzi... was do Prawdziwej Mądrości i Doskonałego Szczęścia".
W rzeczywistości członkowie dalecy byli od szczęścia i zaczęli utyskiwać; chcieli praktykować sztuki okultystyczne, szczególnie magię rytualną, a nie tylko rozmawiać o nich.
W 1892 roku Mathers zdecydował się spełnić ich życzenia i przygotował potężny materiał instruktażowy, który opisywał skomplikowany i - jak twierdzą ci, którzy z nim eksperymentowali - efektywny system rytualnej magii. Według Mathersa i jego żony Moiny, siostry francuskiego filozofa Henri Bergsona, wywodził się on od „Tajnych Przywódców", nadludzkich istot cechujących się tą samą wielostronnością co Mahatmowie (czyli Mistrzowie), których przedstawicielką — jak sama twierdziła - była teozofka Madame Blavatsky. Mathers powiedział, że czasami spotykał te istoty w ich fizycznych ciałach (prawdopodobnie albo ukazały mu się one w czasie snu jako uwolnione od powłoki cielesnej duchy, albo otrzymał od nich telepatyczny przekaz).
Te spotkania najwyraźniej wyczerpywały Mathersa. Po ich zakończeniu czuł, że był w kontakcie z przerażającymi siłami; miał tak wielkie trudności z oddychaniem, że porównywał je z na wpół uduszeniem przez opary eteru, cierpiał nawet na potężne krwotoki z nosa, ust i uszu.
Niezależnie od tego, czy Mistrzowie Mathersa byli istotami realnymi, czy tworami wyobraźni, nie ma wątpliwości, że system magicznych praktyk przypisywany ich naukom jest spójny intelektualnie i w pewien sposób robiący wrażenie. Teorie stojące za technikami rytualnej magii są nie tylko w pełni rozwinięte i lepiej wyrażone niż w pismach Eliphasa Leviego, lecz wskazówki dotyczące praktykowania tej sztuki są znacznie prostsze niż w grymuarach (brak na przykład rytualnego ofiarowywania dziewic trykowi podczas nowiu).
Ostatnio zmieniony 20 gru 2010, 19:04 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."
Globalizacja służy złu ale będzie miała dobry owoc. A to dlatego że służy też dobru. Będzie jedna ziemia, jedno państwo, znikną granice, zniknie pieniądz, zniknie zniewolenie. Ale zanim nastanie raj musi stać się piekło w którym ludzie się doskonalą i dojrzewają do życia w raju. Dziś raj jeszcze nie miałby prawa bytu. Zbyt dużo negatywnych emocji w człowieku by to się mogło stać już teraz. Nawet największe zło nieświadomie przyczynia się do budowania dobra. A przez to jest sługą najwyższego bo wszystko nim jest nawet istota którą nazywasz złą która zniewala innych. Żeby to zrozumieć trzeba inaczej patrzeć.
Ostatnio zmieniony 29 gru 2010, 23:38 przez Ja?!, łącznie zmieniany 2 razy.