civilmonk pisze:Wszystkie słowa coś znaczą - po to są. Ostatnie Twoje wypowiedzi wskazują na postępującą radykalizację poglądu. Ja też w pewnych sprawach się zradykalizowałem ostatnio ale potem przyszło objawienie i mi przeszło
Radykalizm to zawsze ślepa droga. U jego podstaw leży gniew. Na co się gniewasz i jak się ma to do Jedni o której gdzie indziej piszesz?
CM
Skoro mówimy o czymś to zdefiniuję to najpierw (za
http://sjp.pwn.pl/sjp/radykalizm;2573351.html ):
radykalizm
1. «bezkompromisowość i stanowczość»
2. «w polityce: kierunek zmierzający do wprowadzenia zasadniczych zmian w życiu społecznym lub politycznym»
W takim razie jestem radykalistą, jak każdy normalny zdrowy, bądź zdrowiejący człowiek w tym chorym systemie.
Widzę, że kompletnie nie czaisz co się dzieje, może zamknąłeś się w jakimś ciasnym pudełku i nie dostrzegasz tego zepsucia wkoło, albo jacyś guru New Age ci powiedzieli, że to jest w porządku trzeba to tylko zaakceptować, a wszystko samo cudownie się przemieni, ewentualnie jacyś plejadianie zainterweniują. Otóż nie, nic się samo nie zrobi, nie zmieni! Najpierw trzeba zrozumieć bieżącą sytuację, co jest nie tak, by móc rozmawiać o zmianach.
Dla absolutnych dyletantów na początek lektura obowiązkowa seria filmów Zeitgeist (jak ktoś wogóle nie ogarnia tematu).
Na początku jednej z części jest taki cytat nie wymagający komentarza chyba:
"Nie jest miarą zdrowia być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa." - Jiddu Krishnamurti
Na nic się nie gniewam, a do Jedni o której gdzie indziej piszę ma to się tak - wyjaśnię ci za pomocą tego fragmentu książki:
Forma jest pustką. Pustka jest formą.
(fragm. książki roshiego Kapleau "Zen świt na zachodzie" )
Gdy przebywałem w klasztorze zen w Japonii, przybył tam na krótko pewien amerykański nauczyciel znający zen z obszernych lektur. Dano mu mały pokoik w pewnej odległości od wspólnej toalety. Kiedy w środku nocy musiał oddać mocz, nie chciało mu się chodzić tak daleko i robił to w ogrodzie. Po kilku nocach roshi powiedział coś na ten temat, gdy byliśmy we trójkę w ogrodzie:
- "Powiedziano mi, że sikasz w tym ogrodzie, czy to prawda?"
- "Tak."
- "Ogród jest świętym miejscem. Korzystaj z toalety."
- "Dlaczego ogród jest święty? Czyż Bodhidharma nie powiedział: Tylko bezmierna pustka i nic świętego?"
Wtedy roshi uderzył go.
- "Nie sikaj w ogrodzie, korzystaj z toalety."
Dlaczego roshi go uderzył?
Czyż ten ogród nie był również pustką i niczym świętym?
Z perspektywy absolutnego Umysłu nie ma sacrum ani profanum
- to prawda, ale na względnym poziomie etyki społecznej nie gwałci się zwyczajów i zasad przyzwoitości tylko dlatego, że jest się zbyt leniwym, żeby pójść do toalety.
źr.
Także nie mogę spokojnie patrzyć jak gwałci się zwyczaje i zasady przyzwoitości w tym kraju, ani na ciche przyzwolenie, a nawet wsparcie tego procederu przez co poniektórych z was, poprzez wrzucanie swojego głosu do urny i dawanie im "mandatu od wyborców".
civilmonk pisze:nixael pisze:Co chcemy zmienić?
Nic nie chcemy - to tylko Mistyk ma fazę na wkq... Staramy się wysłuchać i poklepać po ramieniu. Przejdzie mu.
CM
Jesteś przewodnikiem stada, że wypowiadasz się za innych, czy o sobie mówisz w liczbie mnogiej? :co:
Co ma przejść? Chęć zrobienia czegoś, przyłączenia do tych, co chcą wprowadzić zmiany, a nie tylko biadolić lub piep...ć o jakimś absolucie?
Fajnie się snuje tego typu filozoficzne wywody, gdy się ma pełny brzuch, ciepło, pieniądze itd... Nie twierdzę, że mi tego brakuje, ale wkoło widzę i znam osobiście ludzi, którzy nie mają tych podstaw zapewnionych ani perspektyw na zmianę. I nie odwracam głowy, nie zamykam oczu.
Znasz piramidę potrzeb Masłowa?
Ludzie cierpiący niedostatek i zmagający się z ciężkim losem jaki zgotowali im rządzący też pewnie chcieliby mieć czas na rozwój duchowy. Wiem, że nie jest to wymówką, bo na dalekim wschodzie mnisi też nie opływają w luksusach. System polityczno-religijny zadbał u nas jednak i o to poprzez edukację, religię i wyprał im mózgi tak, że takie poszukiwania są uznawane za "odstąpienie od wiary", "zdradę wartości chrześcijańskich", czy nawet "pakt z diabłem".
ayalen pisze:egoista99 pisze:No i referenda zarówno lokalne jak i krajowe w istotnych dla ludzi sprawach np wiek emertalny, pomoc finansowa dla Ukrainy..etc..etc...
A pomoc dla Ukrainy z jakiej racji???
Też chciałbym to wiedzieć z jakiej paki?
To jest kluczowa sprawa?
Kluczowe jest raczej żeby nie pomagać banderowcom, którzy mordują z zimną krwią swoich rodaków (jak ktoś nie wie to Rosjanie i Ukraińcy do cakłkiem nie dawna w historii to był jeden naród, to jest jedna nacja, nawet nie ma poetów piszących po ukraińsku, bo ten język to tylko rodzaj "gwary"), tak jak to robili kilkadziesiąt lat temu z Polakami, czego nie ukrywają (tzn. tych powiązań).
Nazistowska symbolika sił zbrojnych Ukrainy:
http://www.mysl-polska.pl/node/192
Nie mówili w telewizji? Nie pokazywali tej symboliki?
Trzeba zdać sobie sprawę w końcu, że ten kraj znajduje się pod okupacją (taką ukrytą, ekonomiczno-gospodarczo-polityczno-religijną) a 25 lat wolności to pusty frazes, slogan, propaganda. Myślicie, że obaliliśmy komunę? Oszukali nas. Pora zdać sobie s tego sprawę i się w końcu obudzić, i przestać łykać propagandę.
Faktyczny istotny podział na MY i ONI nie jest tak jak nam się wmawia: prawica-lewica, itp... Jest MY zwykli ludzie i ONI zakłamane żądne krwi elity wywołujące wojny, kryzysy i tworzący inne problemy. Tak sztucznie tworzący problemy - to nie (nie tylko) ich nieudolność. To jest robione z premedytacją! Kryzysy ekonomiczne są sztucznie kreowane! Wojny też - to oczywiste!
Technologia już dziś pozwala by wszyscy żyli w dostatku. Natomiast jest tak, że 85 najbogatszych ludzi na świecie ma tyle pieniędzy, co 3.5 miliarda najbiedniejszych na tej planecie - połowa ziemskiej populacji. I to oni rządzą również w "naszym" (już tylko z nazwy niestety) kraju.
"Największym wrogiem wolności jest syty niewolnik."
"Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami." - Cyprian Kamil Norwid
ayalen pisze:Mysle, ze przede wszystkim musi sie zmienic nasza mentalnosc; oczywiscie, ze zawsze beda dwie strony: narod - i przedstawiciele narodu, przez ten narod wybrani, aby mu sluzyc.
Pytanie kto tu komu służy tak na prawdę?
Nie pytam kto powinien, z definicji itd... blablabla - pytam kto faktycznie komu służy w tym kraju?
Oni ludziom? Oni ludzi mają za nic, potrzebni im są tylko po to by pracować, utrzymywać ten cyrk i raz na parę lat zagłosować, by podtrzymać iluzję demokracji.