Re: Święto pracy i płacy

2
Hmmm...
Victorio..juz kilka razy tłumaczyłem ze średnia placa wynika z tego co się produkuje i wkladu mysli technicznej...Trudno by pracownik produkujacy łapcie lipowe zarabiał tyle samo co produkujacy mercedesa...Bo wtedy łapcie lipowe byłyby w cenie mercedesa..
Stwierdzić wiec nalezy ze mimo iz tak długo siedzimy w pracy to jednak mamy największa ilość dni wolnych w Europie i praktycznie ani jednego produktu o który biłby sie zachód...Ot...duża montownia dla zachodnich firm...a jak nam sie nie bedzie podobalo to przeniosą te montownie na Ukraine lub do Gruzji,Chin czy Wietnamu...
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 17:46 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Święto pracy i płacy

3
Masz racje, ale sytuacji Kowalskiego to nie zmienia. Dni wolne mamy w całkiem podobnej ilości, dla przykładu w tym roku my 12, Niemcy 13, nie jest to istotna różnica.
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 21:08 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Święto pracy i płacy

4
Słuchałem wczoraj pulsu biznesu na tok fm.Dla nie zorientowanych,redaktor prowadzący i kilku gości,zwykle osoby znane na przykład Petru ,Piotrowska - Oliwa czy Mordasewicz albo Blikle ,poruszają aktualne sprawy związane z gospodarką.To nie prawda że pracodawcy nie mogą płacić więcej,depozyty spółek rosną w błyskawicznym tempie .Nie chcą i dopóki nie będą musieli to tego nie zrobi.A czy kiedyś będą musieli ?W najbliższym czasie nie ,wniosek taki mnie naszedł po wysłuchaniu innego programu radiowego,kilku naukowców omawiało swoje badania dotyczące polskiej emigracji.Wstrząsające.Studenci ostatnich lat w ponad 90 % planują wyjazd z Polski. Kto ich zastąpi ?Ukraina...tanio,taniej,najtaniej ...Źle się dzieje w państwie polskim :(...
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 21:23 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

5
victoria pisze:Masz racje, ale sytuacji Kowalskiego to nie zmienia. Dni wolne mamy w całkiem podobnej ilości, dla przykładu w tym roku my 12, Niemcy 13, nie jest to istotna różnica.
Hmmm...Po pierwsze W RFN w zalezności od landu są rózne dni świąteczne ale przecietna wynosi 12 dni...
Po drugie w RFN przymusowo bierze sie urlop od 24.12 do 06.01..tak aby nie tworzyc fikcji bycie w pracy...
Po trzecie daleko nam do stopy życiowej w RFN i wydawałoby sie ze zamiast świętowania i 26 dni urlopu należaloby troche wiecej pracowac w miejsce utyskiwania ze NIE DALI !! Vici ...DAWADLO SIE SKOŃCZYŁO W 89 r i albo chce sie socjalizmu i swiętowania ..albo mamy kapitalizm i kazdy powinien myslec jak powiększyc swoj kapitał...Od lezenia z piwkiem w reku chyba sie nie powiekszy...
Zwróc tez uwage na fakt ze Polak ma 104 dni weekendu, 26 dni urlopu, 12 dni swiatecznych to jest 142 dni wolnego na 365 dni w roku..czyli dwa dni pracuje dzień świętuje ...
Ostatnio zmieniony 03 maja 2015, 11:28 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Święto pracy i płacy

6
Eeee no mijasz się z prawdą, albo strasznie uogólniasz :D Są firmy gdzie wszyscy biorą urlop w tym samym czasie, niekoniecznie świąteczno-noworocznym jest to podyktowane oszczędnością. Niemcy urlopy mają od 20 dni do 35 w zależności ile dni wynosi Twój tydzień pracy. Najczęściej jest to tydzień 5 dniowy ale nie zawsze. Sobota jest dniem powszednim zaliczanym do urlopu, urlop w pełnym wymiarze uzyskujesz już po 6 miesiącach pracy.
W ostatnim zdaniu oprócz zwracania uwagi na Polaka pracującego przeciętnie ok 10 godz dziennie, zauważ że Niemiec ma takie same dni wolne, bywa dłuższy urlop, te same weekendy w większym wymiarze, gdyż w Niemczech handel odpoczywa od soboty do poniedziałku :)
Ostatnio zmieniony 03 maja 2015, 21:35 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Święto pracy i płacy

7
Alez Vici...niemiecki handel jest w calości prywatny i świętuje w wiekszosci wypadków od 14-15 w soboty do poniedzialku .Sa jednak sieci handlowe ( amerykańskie i angielskie ) które otwarte sa 7 dni w tygodniu 24 h na dobe .To samo tyczy się malych sklepikarzy nie mowiac juz o budkach z kielbaskami i piwem..
Co do urlopu od 24.12 do 06.01 jest to w wiekszosci wypadków regula w koncernach..z tym ze regula jest tez dobrowolne przychodzenie do pracy w weekend i w czasie urlopu...bo jest cos do zrobienia ..bo muzulmanie i zydzi swietuja w piatek a w niedziele sa w pracy, bo plan sprzedazy sie nie dopina itd. Nie mniej jednak wiekszosc Niemców bierze urlop w tym czasie i znam ten system bo w nim pracowalem ponad 25 lat...
Ostatnio zmieniony 04 maja 2015, 9:39 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Święto pracy i płacy

8
He he, srednie wynagrodzenie. Ostatnio ponoc wynosi okolo trzech tysiecy z kawalkiem. A ludzie zarabiaja po tysiac pięćset, tysiac siedemset. To drugie tysiac pięćset kto???
To mydlenie ludziom oczu - uczciwe byloby policzenie kosztow podstawowego utrzymania, i porownanie z placa minimalną. Dopiero wyszlaby prawda.
Tak mi sie przypomnialo: kiedys, gdy w sluzbie zdrowia bywaly podwyzki, powiedzmy - srednio o 10 zlotych, to z tej dychy lekarzom przypadaly 3 zlote, sredniemu personelowi 2 zlote, a salowym zlotowka. 5 szlo czort wie gdzie i komu wiadomo. Ale w eter szla wiesc, ze sluzba zdrowia dostala 10 zlotych podwyzki. 100 albo 1000, bez znaczenia, zasada ta sama.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 8:32 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

9
Z tych, których znam tylko garstka zarabia te tysiąc pięćset i są to przedstawiciele typowej klasy robotniczej bez szkoły i ambicji oraz świeżo upieczeni studenci. Faktyczna większość, mimo, że nie trzaska kokosów zarabia jakies 3000 na miesiąc, a zazwyczaj na rodzine okolo 6tysiecy. Mówisz nie ośredniej płacy, bo ta sie właściwie zgadza, ale o najniższym legalnym wynagrodzeniu.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 9:52 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

10
To znaczy konkretnie kto zarabia te trzy tysiace, co i tak jest ponizej sredniej?
Dane mowia co innego - w odniesieniu chocby wlasnie do pielegniarek:
" W Polsce pielęgniarka zarabia 2200 PLN brutto. Po odliczeniu skladek i podatku daje to pensje netto w wysokosci 1599 PLN.
(...)"
Co potwierdzaja takze same pielegniarki:
- pielegniarka srodowiskowa z 20 - letnim stazem: 1800 PLN.
- pielegniarka pediatryczna, 18 - letni staz, studia mgr., dwie specjalizacje, kursy specjalistyczne: 2200 PLN.
Bez szkoly i bez ambicji...
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 14:28 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

11
Nie znam pielęgniarek, mówiłem o otoczeniu, bliskich, znajomych. Pielęgniarka, to coś w stylu pomocnika na budowie czy pomocnika kucharza, więc pensja mnie nie dziwi, bo jak na to stanowisko jest całkiem OK. Mówiłem o większości, a raczej mniejszość idzie w medycynę i po sporym odsiewie garstka zarabia kokosy, bo są zdolni i mają dużą wiedzę. Większość, czyli pozostali średnio zarabiają koło 3000zł - główni mechanicy, budowlańcy (nie robole), kucharze - czyli głównie ludzie po zawodówce. Ludzie po technikach, to elektronicy, informatycy, też budowlańcy i oni bez studiów też spokojnie z doświadczeniem zarabiają 3000zł. Kierowcy zawodowi, taksówkarze, etc., pensja koło 3000zł z paroletnim doświadczeniem. Ludzie po szkołach artystycznych zarabiają koło 2500zł już w pierwszej pracy, bez studiów - wszystko zależy co się umie. Poniżej 2000zł zarabiają w mcdonaldzie, sprzątacze, stażyści czy studenci na umowie o dzieło. Zarabiają też pomocnicy kucharza, mechanika, etc., czyli wszyscy, którzy pracują w celu zdobycia doświadczenia, ale jeśli brak im ambicji, wiedzy lub zapału do życia, to do końca swoich dni pracują jako "podaj, przynieś, pozamiataj". Jeśli chodzi o okolicę, w której się urodziłem, to większość nie ma żadnej szkoły i każdy ma dom, pola rolne, własne małe firmy albo pracują dużo lat w jednym zakładzie i zarabiają dużo z powodu doświadczenia. Większość ma dzieci, samochód czy dwa i z taką pensją jeszcze sobie odkładają i kupują bzdety jak baseny czy trampoliny w promocji z lidla ^^
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 15:13 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

12
Srednia jak to srednia Jeden prezes banku z wynagrodzeniem 200 000 zł /miesiac i 184 pielegniarkii z wynagrodzeniem 1500 daja srednią 2100...Wiec widac wynagrodzenie preszesów banków poszlo nieco w góre...
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 16:06 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Święto pracy i płacy

13
k4cz0r200 pisze:Nie znam pielęgniarek, mówiłem o otoczeniu, bliskich, znajomych. Pielęgniarka, to coś w stylu pomocnika na budowie czy pomocnika kucharza, więc pensja mnie nie dziwi, bo jak na to stanowisko jest całkiem OK. Mówiłem o większości, a raczej mniejszość idzie w medycynę i po sporym odsiewie garstka zarabia kokosy, bo są zdolni i mają dużą wiedzę. Większość, czyli pozostali średnio zarabiają koło 3000zł - główni mechanicy, budowlańcy (nie robole), kucharze - czyli głównie ludzie po zawodówce. Ludzie po technikach, to elektronicy, informatycy, też budowlańcy i oni bez studiów też spokojnie z doświadczeniem zarabiają 3000zł. Kierowcy zawodowi, taksówkarze, etc., pensja koło 3000zł z paroletnim doświadczeniem. Ludzie po szkołach artystycznych zarabiają koło 2500zł już w pierwszej pracy, bez studiów - wszystko zależy co się umie. Poniżej 2000zł zarabiają w mcdonaldzie, sprzątacze, stażyści czy studenci na umowie o dzieło. Zarabiają też pomocnicy kucharza, mechanika, etc., czyli wszyscy, którzy pracują w celu zdobycia doświadczenia, ale jeśli brak im ambicji, wiedzy lub zapału do życia, to do końca swoich dni pracują jako "podaj, przynieś, pozamiataj". Jeśli chodzi o okolicę, w której się urodziłem, to większość nie ma żadnej szkoły i każdy ma dom, pola rolne, własne małe firmy albo pracują dużo lat w jednym zakładzie i zarabiają dużo z powodu doświadczenia. Większość ma dzieci, samochód czy dwa i z taką pensją jeszcze sobie odkładają i kupują bzdety jak baseny czy trampoliny w promocji z lidla ^^
Aha. Az dziw, ze ludzie wieja na potege z tego Dobrolandu. Nibylandu.
Gdybys nie zauwazyl - pielegniarki sa w wiekszosci po studiach, wiec Twoja wizja niewykwalifikowanej pomocy nieco odbiega od rzeczywistosci.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 16:18 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

14
Nie odbiegają. Studia nic nie dają, kompletnie nic jeśli sam człowiek się nie uczy i nie myśli. Do niedawna moim pomocnikiem był magister informatyk, który zarabiał psie pieniądze i nic nie potrafił, a ja zarabiałem trzykrotność jego pensji tylko po technikum. W pracy najważniejsze jest to, co się umie, a ta pielęgniarka jeśli zostaje pielęgniarką na całe życie, to ma tyle samo w sobie ambicji co pomocnik mechanika, kucharza czy informatyka jeśli nie zmieni zawodu, nie będzie brnęła dalej. Dostaje pensje adekwatnie za to co robi, a nie za to, że chodziła na studia przez 7 lat za publiczne pieniądze. Jeśli zaś ktoś stwierdza, że chce być całe życie pielęgniarką, to musi się liczyć z małą kasą, bo nikt nikogo nie okłamuje ile się na tym stanowisku zarabia.

Co do wyjeżdżania:
Ludzie młodzi nic nie potrafią i za nic sami się nie chwytają i liczą, że wszystko zrobi się samo. Nawet są prowadzone akcje, które popychają młodych do działania, bo poza piciem na studiach i chodzeniem na imprezy nie mają niczego, co potrafią lub lubią. Oczywiście uogólniam. No i właśnie dlatego się wyjeżdża, bo trzeba pomyśleć, popracować i to o czym mówię wyjaśnia cytat:
"Kto się pierdołą urodził temu nawet najlepszy kraj nie pomoże"

Wszystko ładnie się klaruje jak spojrzysz na to co robią ci młodzi zdolni za granicą. Zarabianie tutaj na zmywaku czy zarabianie w anglii na zmywaku, to taki sam standard życia z tą różnicą, że wracając do polski masz chwilowy przypływ gotówki z powodu różnicy w wartości pieniądza. Ta sama bajka jest pośród starszych, którzy wyjeżdżają robić na budowie albo malować angielskie toalety. Tu czy tam i tak są biedni.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 16:45 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

15
Oczywiście.Uogólniasz .Zostanę przy pielęgniarkach...uważasz że nadal należy je kopać w dupy ?Że nie powinny walczyć o swoje ,bo jak się zdecydowały,kiedyś zostać pielęgniarkami to wiedziały co je czeka ?Część prawdy jest taka że chciwe doktory wyrwały co się wyrwać dało,dla sisters nie zostało.Ale to tylko część tej "prawdy". Może ciut przyciąć doktorom?Nie doktory się nie podzielą ... Jak doktorom nie będzie pasowało na państwowym niech idą na swoje ....
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 18:08 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Święto pracy i płacy

16
Oh, Kaczor. Poczekam az pielegniarki wyemigruja co do jednej, tam gdzie oplaca sie pracowac, a nie kombinowac jak przeżyć. I mam nadzieje, ze wtedy trafisz do szpitala - co bedzie tym bardziej interesujace, ze lekarze po studiach tez wyjezdzaja - ok 90% ludzi kończących studia deklaruje chec wyjazdu z kraju.
I wiesz - ktos musi sprzatac, ktos musi kopac rowy - ktos musi wykonywac prace, ktora Ty przeznaczasz dla tych bez szkol i ambicji. Praca nie hanbi, hanbi stosunek do pracy.
I jeszcze jedno: zdajesz sobie sprawe, ilr kosztuje wyksztalcenie jednego fachowca? Ktoremu beztrosko proponujesz przekwalifikowanie sie - i za czyje pieniadze?
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 19:55 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

17
Oh, Kaczor. Poczekam az pielegniarki wyemigruja co do jednej, tam gdzie oplaca sie pracowac, a nie kombinowac jak przeżyć. I mam nadzieje, ze wtedy trafisz do szpitala - co bedzie tym bardziej interesujace, ze lekarze po studiach tez wyjezdzaja - ok 90% ludzi kończących studia deklaruje chec wyjazdu z kraju
Nie doczekasz się. Będą strajkować i inne takie, ale zawsze znajdzie się ktoś na ich miejsce. Tym się akurat nie martwię. Jeśli by się tak zdarzyło, to w jakimś luxmedzie czy innym medicover podniesionoby im płace, bo inaczej by im się to nie opłacała, prosta logika.

Ludzie po studiach myślą, ze studia zapewniają im pracę i przy zderzeni z rzeczywistością buntują się, bo są młodzi. Oczywiście niczego studia im nie zapewniają, bo studenci niczego nie umieją, a jedynie coś wiedzą.
I wiesz - ktos musi sprzatac, ktos musi kopac rowy - ktos musi wykonywac prace, ktora Ty przeznaczasz dla tych bez szkol i ambicji. Praca nie hanbi, hanbi stosunek do pracy.
I jeszcze jedno: zdajesz sobie sprawe, ilr kosztuje wyksztalcenie jednego fachowca? Ktoremu beztrosko proponujesz przekwalifikowanie sie - i za czyje pieniadze?
No wiadomo, ja tam cenie ludzi, którzy sprzątają. Po prostu nie potrafią, boją się czy brakuje im ambicji na coś innego. Ludzie i głupi i mądrzy są potrzebni. I uzdolnieni i mniej uzdolnieni. Kwestia taka, że pracę robola może wykonać każdy, więc jest bezwartościowa, a pracę, która wymaga wielu lat nauki (własnej) i doświadczenia wykonać może mniej osób stąd wyższe zarobki. Płaci się za wykonaną pracę, a nie intencje.

Nie wiem ile, ale ma to małe znaczenie, bo za kursy płaci fachowiec i są też studia płatne. Fachowcowi płaci nie państwo, ale firma, która go zatrudnia. Jeśli fachowcy nie są już potrzebni, to się ich nie zatrudnia - prosta sprawa. Nie ma co robić sztucznego zatrudnienia i nie jest to problem danego państwa, ale zwykłego rozwoju cywilizacji (nieważne czy dobrego czy nie). Jeśli człowiek uważa, że monomania czy paranie się jednym zawodem przez całe życie jest dobre, to polecam posłuchać starszych osób i poczytać nieco o tym jak było, bo bardzo łatwo można wywnioskować, że znów tak będzie - po prostu zawód przestanie być opłacalny i trzeba będzie go zmienić.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2015, 21:35 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

18
mordotymoja pisze:Oczywiście.Uogólniasz .
Muszę uogólniać, bo kiepsko rozmawia się o jednostkach. Większość młodych nie ma żadnych zainteresowań, ale znam wielu, którzy mają i zainteresowania i wielkie ambicje. Ci ostatni nie mają problemu z pracą tutaj mimo młodego wieku i nie zastanawiają się, by wyjeżdżać, bo wiedzą jak zarobić w Polsce.
mordotymoja pisze:Zostanę przy pielęgniarkach...uważasz że nadal należy je kopać w dupy ?Że nie powinny walczyć o swoje ,bo jak się zdecydowały,kiedyś zostać pielęgniarkami to wiedziały co je czeka ?Część prawdy jest taka że chciwe doktory wyrwały co się wyrwać dało,dla sisters nie zostało.Ale to tylko część tej "prawdy". Może ciut przyciąć doktorom?Nie doktory się nie podzielą ... Jak doktorom nie będzie pasowało na państwowym niech idą na swoje ....
Nie uważam, że trzeba je kopać po dupie. Raczej wypowiedziałem się na temat średniej płacy i zawodach, które do niej się kwalifikują. Jedynym wymogiem, by zostać pielęgniarką, do licencjat na studiach medycznych, dowolnych, a to żaden wynik. Jednak im więcej kursów zrobi się później, głównie za własną mamonę, tym więcej można zarobić. Pielęgniarka zaraz po studiach kwalifikuje się na to samo stanowisko co pomocnik jakiekolwiek innego zawodu - na podaj, przynieś, pozamiataj i najważniejsze - patrz i ucz się. Co ktoś zrobi z tym jego sprawa. Jeśli ktoś wygrzeje sobie krzesełko na tak niskim stanowisku, to musi być gotowy na przypływ wielu nowych, młodszych i tańszych w utrzymaniu pracowników. Może i doktorzy coś tam zarabiają kosztem pielęgniarek, nie wiem, więc się nie wypowiem, ale poniekąd tak działa kapitalizm. Tak czy inaczej według mnie to naturalny proces, że jeśli pracowników na miejsca już tych starych jest coraz więcej, to płace się zmniejszają lub starsi pracownicy są zwalniani, bo młodzi już mają doświadczenie. Do tego dochodzi fakt, że im więcej osób potrafi wykonać dany zawód tym mniej jest on wartościowy, bo łatwiej znaleźć nowego pracownika. Dlatego eksperci i ludzie na wysokich stanowiskach zarabiają dużo - bo mało osób potrafi ich zastąpić. Pielęgniarką może zostać każdy, kto został wysłany przez rodziców lub z własnej woli ukończył studia medyczne, a lekarzami zostają ci najzdolniejsi.

Jeśli zerkniesz sobie na informacje jak zostać pielęgniarzem, to masz jasno napisane, że musisz przebyć jak najwięcej kursów, by faktycznie zarabiać dobrą kasę, a do tego pracować także w prywatnych klinikach. Informacje są ogólnodostępne, więc widziały gały co brały i według mnie narzekać można co najwyżej na siebie, że się nie przewidziało kiepskiej sytuacji finansowej w takim zawodzie bez większych zdolności.
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 11:45 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

19
To chyba sobie poleć - kiedys mistrzem byl ktos, kto wiedzial wszystko o jednym, a nie odwrotnie.
- a, luxmedy. I inne. Nie wszystkich na nie stac, sa wiec skazani na publiczna sluzbe zdrowia. Wiesz, ilu pielegniarek brakuje obecnie? A Ty proponujesz tym, ktore jeszcze sa - przekwalifikowanie sie, ciekawe to.
- "fachowiec" ktory idzie na kurs, po to aby zdobyc zawod, i dlatego ze w poprzednim nie znalazl zatrudnienia, nie zaplaci, bo jeszcze nie zarabia. Nie blysnelo Ci pytanie: po cholere bylo ksztalcic rzesze bezrobotnych fachowcow, ktorym teraz trzeba bedzie fundowac kursy pozwalajace im znalec prace w innej dziedzinie? I kto za ten cyrk placi?
Prace robola powiadasz? Czyli kto wedlug Ciebie jest tym robolem, panie srednioksztalcony techniku? Dzięki Bogu, koniunktura na pstrym koniu jezdzi, i juz niejeden z tych, ktorym wartosc, ktora jest praca, pomylila sie z ceną za te ze prace, wyladowal na ulicy, zaczynajac od zera.
A co do dawnych czasow - kiedys obowiazywaly limity przyjec na pewne kierunki, zapobiegajace bezrobociu wsrod tych, ktorzy je konczyli, ksztalcenie bylo ukierunkowane na rzeczywiste potrzeby spoleczne, a nie bezladne, jak to jest obecnie.
Doczekam sie, czy nie, bez znaczenia, zapewne miejsce polskich piegniarek, ktore wyemigrowaly, zajma importowane Ukrainki, skoro widzisz sens ksztalcenia kadr dla innych, to moge tylko wspolczuc.
Rozwoj cywilizacji zmierzajacy w strone uczynienia z ludzi walesajacych sie psow, uwiazanych na smyczy pelnej miski... ani dobre, ani zle; zalosne z powodu tych, ktorym to odpowiada.
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 11:50 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

20
- Kiedyś mistrzami byli humaniści, jak Da Vinci, czyli parali się wieloma różnymi fachami. Ta moda na jeden zawód przyszła z rozwojem cywilizacji i kiedyś majster ślusarz zarabiał dużo, teraz mało, bo wszyscy chcieli nim zostać. Swoją drogą to wraca i teraz jest popyt na robotników fizycznych, bo od jakiegoś czasu uważano, że zawodówka, to najgorsza możliwa szkoła i zero przyszłości, więc mniej osób chciała mieć zawód i brakuje rąk do pracy.

-Luxmedy są tańsze niż ubezpieczenie zdrowotne.

-Dużo kursów jest finansowanych przez państwo, ale są to kursy, po których wiele się nie zarobi, ale znajdzie się pracę. Jest to jednak zarezerwowane właśnie dla tych, którzy oczekują wychowywania przez państwo, czyli ci najmniej ambitni.

Nie szkoli się rzeszy fachowców tylko udostępnia się możliwość edukacji w zawodzie, który człowiek sobie wybierze. Nie wiem kto za to płaci, ale jeśli też ja, to ja kompletnie na to nie narzekam, bo uważam, ze publiczna edukacja jest potrzebna, bo też ludzie wychowani w biednych rodzinach mogą obudzić w sobie jakieś zdolności. Nie każdy po studiach jest fachowcem, a raczej nawet mniejszość. Fachowców szkolą firmy zatrudniający ambitnych ludzi, a nie państwo - to jest fakt. Najzdolniejsi pracownicy są wysyłani na kursy, by uczyć później młodszych i to za ogromną kasę. Kwestia, że trzeba uczyć się całe życie.

Robolem jest człowiek, który za psie pieniądze robi robotę, którą zrobi każdy, kto jest zdrowy fizycznie. Ja ze studiami czy bez położę kostkę brukową, wykopię rów czy pomogę mechanikowi. Robol jednak nie napisze skomplikowanego programu komputerowego ani nie zostanie prawnikiem. Studia z kolei nic nie znaczą w dobrych pracach - pracodawcy patrzą na to co potrafisz, a nie na to co wkułeś w szkole. Studia przydają się w gorszych robotach, bo pracodawcy z mniejszych firm mają zniżki do podatku od zatrudnienia za zatrudnianie studentów.

Bez sensu. Dzięki temu każdy, kto ukończy studia ma pracę w zawodzie. Ja jestem za tym, by była konkurencja, bo to sprawia, że człowiek musi uczyć się i rozwijać, a nie grzać krzesełko na fajnym stanowisku, bo ma papier, ale niewiele umie.

Pogadamy, gdy tak się stanie. Póki co to się nie zapowiada, bo strajki były, są i będą, a sytuacja nadal się nie zmieniła ;)

Tak, dlatego uważam, że cywilizacja, to zwykła iluzja życia. Jeśli ktoś sobie to uświadomi, to zauważy, że rozwój jest narzędziem do życia, a nie jego celem.
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 12:04 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

21
Kaczor, mistrzem mozna byc w jakiejs dziedzinie, ale to wymaga talentu i lat praktyki. To co Ty proponujesz, jest produkowaniem armii dyletantow, znajacych sie po trochu na wszystkim, i niczym.
Jesli chodzi o dawne czasy, nie wiem ile masz lat, ale ongis czeladnik dlugie lata praktykowal swoj fach, zanim byl godny miana mistrza - i wowczas dopiero byl kims, co skutkowalo odpowiednim wynagrodzeniem. Takze dawnymi czasy szkolnictwo bylo ukierunkowane na zapotrzebowanie spoleczne, co zapobiegalo bezrobociu wsrod osob ktore konczyly szkole. Obecnie jest bezladne, nakrecane koniunktura, ktora zawsze jezdzi na pstrym koniu.
W kwestii pielegniarek - jesli nie wiesz, o czym mowisz - nie mow, albo sprawdź, bo wychodza bzdety: dowiedz sie, ilu pielegniarek juz obecnie brakuje w Polsce, zamiast tym ktore jeszcze sa, proponowac przekwalifikowanie sie.
Sprawdz ile rzeczywiscie zarabia ekspedientka, kolejarz, przedszkolanka. I jak sie to ma do sredniej placy.
Zamiast wynosic na piedestal kase, od niej uzalezniajac wartosc pracy, sprobuj zrozumiec ze zamoznosc kazdego kraju zalezy od klasy sredniej, jesli wiec ona jest ponizej sredniej krajowej, to coz to za srednia? I czyja.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 7:46 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

22
Kaczor, mistrzem mozna byc w jakiejs dziedzinie, ale to wymaga talentu i lat praktyki. To co Ty proponujesz, jest produkowaniem armii dyletantow, znajacych sie po trochu na wszystkim, i niczym.
Jesli chodzi o dawne czasy, nie wiem ile masz lat, ale ongis czeladnik dlugie lata praktykowal swoj fach, zanim byl godny miana mistrza - i wowczas dopiero byl kims, co skutkowalo odpowiednim wynagrodzeniem. Takze dawnymi czasy szkolnictwo bylo ukierunkowane na zapotrzebowanie spoleczne, co zapobiegalo bezrobociu wsrod osob ktore konczyly szkole.
Zwyczajnie nie zgadzam się z tym, bo najwięksi ludzie, którzy osiągnęli sukces byli dobrzy w bardzo wielu rzeczach, np. Tesla, który podobnie jak da Vinci wybrał sobie też jakiś zawód, który robił przez całe życie (da vinci akurat trzy, ale powiązane, więc powiedzmy, że został artystą-rzemieślnikiem). Ludzie, którzy skończyli na bruku lub popadali w depresje, to w większości ci, którzy parając się jednym zawodem tracili pracę. Podobnie w ich przypadku jest, gdy odchodzą na emeryturę lub już osiągną cel, jedyny w życiu - po prostu ogarnia ich smutek.

Ponoć żeby zostać w czymś ekspertem trzeba poświęcić się pracy przy tym przez 10 tysięcy godzin. 10 tysięcy godzin, to parę lat pracy w danym zawodzie jeśli pracuje się po 8 godzin. I co dalej? Siedzieć i robić w kółko to samo? Umysł musi aktywnie odpoczywać, bo inaczej nie uczy się nic nowego. Na każdą godzinę nauki danego zawodu musi być jakaś aktywna przerwa, która spokojnie może być wykorzystywana do nauki czegoś innego - ja akurat w tym czasie po prostu pogrywam sobie na gitarze albo zajmuje się prywatnymi projektami. Wracanie do domu i siadanie przed szklanym ekranem, to najbardziej beznadziejny przypadek marnowania czasu, bo jest milion ciekawszych i rozwijających zajęć, które przydają się w życiu i spokojnie mogą być podwaliną do nauczenia się zupełnie innego zawodu.

Czeladnik by zostać mistrzem musi robić i robić, ale nie przez całe życie. Nawet jeśli jest mniej zdolny lub zawód jest trudny i trwa to np. 20 lat, to w między czasie, w przerwach od pracy czy po pracy może robić coś innego i robi tak wielu zdolnych ludzi. Nadal jednak zostaje następne 20lat albo na szczycenie się swoim mistrzostwem i robienie coraz mniejszego hajsu (z powodu napływu innych mistrzów) albo nauka czegoś równie pasjonującego, założenie własnej firmy itd. Mój szef był mistrzem pewnego oprogramowania, no ogarniał to po prostu był bardzo dobry i robił to co robił perfekcyjnie, a przez to wzbraniał się przed zmianą softwearu na nieco inny, ale dający dodatkowe możliwości i takiego, w którym główną zdolnością jest programowanie, a nie układanie logicznych bramek. Koniec końców skończył być mistrzem i został człowiekiem ze zdolnościami z przeszłości, jedynie ostało mu się logiczne myślenie i był najmniej użytecznym człowiekiem w dziale developerskim (pomijając już oczywiście istotną funkcję utrzymywania firmy).
W kwestii pielegniarek - jesli nie wiesz, o czym mowisz - nie mow, albo sprawdź, bo wychodza bzdety: dowiedz sie, ilu pielegniarek juz obecnie brakuje w Polsce, zamiast tym ktore jeszcze sa, proponowac przekwalifikowanie sie.
Proponuję im doszkalanie się, a nie przekwalifikowanie.
Sprawdz ile rzeczywiscie zarabia ekspedientka, kolejarz, przedszkolanka. I jak sie to ma do sredniej placy.
Zamiast wynosic na piedestal kase, od niej uzalezniajac wartosc pracy, sprobuj zrozumiec ze zamoznosc kazdego kraju zalezy od klasy sredniej, jesli wiec ona jest ponizej sredniej krajowej, to coz to za srednia? I czyja.
Moja ciotka jest przedszkolanką i zarabia 2500zł za robienie rzeczy, które zazwyczaj robią kobiety bez szkoły i zdolności - po prostu zatrudniane po znajomości w przedszkolach. Robią to też siostry zakonne, za pół darmo. Mimo to zarabia całkiem niezły hajs, bo szkoła jest dosyć spora i ma też lekcje zastępcze i inne okienka i nawet wykonując tak popularny zawód zbliża się do średniej. Moja matka zanim założyła restauracje pracowała w swoim własnym bufecie (przy firmie) i nie tyle wychodziła bardzo na plus (wtedy, jakieś 15 lat temu trochę ponad średnią), co nawet musiała zatrudnić pracownika do robienia jej dań, które ludziom smakowały i nie dawała rady robić tego wszystkiego sama. Zrobiła dobry ruch, bo gość ogarniał tak zajebistą jajecznicę, że momentalnie stała się hitem w firmie i zarobki skoczyły na tyle w górę, że spokojnie mogła myśleć o zakładaniu poważnej firmy. Motorniczy tramwaju zarabia jakieś 3100zł według informacji w necie. Doświadczony motorniczy pociągu nieco mniej, ale jest to zawód wymagający mniejszych umiejętności i jest mniej odpowiedzialny niż jazda po zatłoczonych ulicach i wynosi to 2700zł. Robole przy wagonach, to typowa klasa robotnicza zarabiająca tyle ile zarabia każdy inny robol. Przypominam, że pkp przechodzi rewolucje teraz i trzeba przygotować się na zmiany także w zatrudnieniach bardziej kwalifikowanych i więcej zarabiających pracowników.

Nie wynoszę na piedestał kasy i nie uzależniam od niej pracy, ale zupełnie odwrotnie. Jeśli ktoś robić coś, co wymaga umiejętności i trudno zastąpić takiego człowieka, to on sam jest wartościowy na tyle, by dać mu więcej kasy. Tworzenie sztucznego zatrudnienia już mamy za sobą i wszyscy wiedzą jak to się skończyło dla gospodarki.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 10:05 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Święto pracy i płacy

25
k4cz0r200 pisze:Nie odbiegają. Studia nic nie dają, kompletnie nic jeśli sam człowiek się nie uczy i nie myśli. Do niedawna moim pomocnikiem był magister informatyk, który zarabiał psie pieniądze i nic nie potrafił, a ja zarabiałem trzykrotność jego pensji tylko po technikum. W pracy najważniejsze jest to, co się umie, a ta pielęgniarka jeśli zostaje pielęgniarką na całe życie, to ma tyle samo w sobie ambicji co pomocnik mechanika, kucharza czy informatyka jeśli nie zmieni zawodu, nie będzie brnęła dalej. Dostaje pensje adekwatnie za to co robi, a nie za to, że chodziła na studia przez 7 lat za publiczne pieniądze. Jeśli zaś ktoś stwierdza, że chce być całe życie pielęgniarką, to musi się liczyć z małą kasą, bo nikt nikogo nie okłamuje ile się na tym stanowisku zarabia.

Co do wyjeżdżania:
Ludzie młodzi nic nie potrafią i za nic sami się nie chwytają i liczą, że wszystko zrobi się samo. Nawet są prowadzone akcje, które popychają młodych do działania, bo poza piciem na studiach i chodzeniem na imprezy nie mają niczego, co potrafią lub lubią. Oczywiście uogólniam. No i właśnie dlatego się wyjeżdża, bo trzeba pomyśleć, popracować i to o czym mówię wyjaśnia cytat:
"Kto się pierdołą urodził temu nawet najlepszy kraj nie pomoże"

Wszystko ładnie się klaruje jak spojrzysz na to co robią ci młodzi zdolni za granicą. Zarabianie tutaj na zmywaku czy zarabianie w anglii na zmywaku, to taki sam standard życia z tą różnicą, że wracając do polski masz chwilowy przypływ gotówki z powodu różnicy w wartości pieniądza. Ta sama bajka jest pośród starszych, którzy wyjeżdżają robić na budowie albo malować angielskie toalety. Tu czy tam i tak są biedni.
Swiéta racja !!!

Na calym wiecie nauka trwa do 16-17 roku i nikogo nie interesuje czy chcesz sié uczyc czy nie chcesz !! To twoja sprawa !!
pozniej idziesz do roboty A jesli pracodawca uzna ze masz zdolnosci i rokujesz dobrze to proponuje nauke na wyzszej uczelni na czesciowy jego koszt !! W ten sposob uzyskuje sie zarówno praktyke jak i wyzsze wyksztalcenie !!
W Polsce studiuje nie widomo po co dwa razy wiecej studentów niz we Francji !! ( statystycznie ) mimo ze jest 4-6 razy mniejsze zapotrzebowanie przemyslu na tak wyksztalconych ludzi ....Przykladowo biotechnologie studiuje dzis w Polsce ok 500 studentów ..a miejsc pracy jest 2-3 w roku..Nie ma zapotrzebowania bo wyginál przemysl..W Polsce dzisiaj pracuje w przemysle tylko 30% tej liczby ludzi ktora parcowala za socjalizmu...Nie ma przemyslu wiec nie ma zapotrzebowania na izynierów czy magistrów...Nie ma tez zapotrzebowania na kreatywnoc i nowoczesno bo przeciez montowniom tego nie potzreba..maja zlozyc to co przyszlo w beczkach a nie unowoczesniac produkt...
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 12:11 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Święto pracy i płacy

26
Nie, argumentem sa ludzie ponizej sredniej, a tych nie brakuje.
I nie - tu gdzie mieszkam, nie ma gazet, wiec chyba mowisz o sobie.
Po prostu nie mam ochoty na zaglebiania sie w Twojej piaskownicy.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 12:11 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

27
Nie, argumentem sa ludzie ponizej sredniej, a tych nie brakuje.
I nie - tu gdzie mieszkam, nie ma gazet, wiec chyba mowisz o sobie.
Po prostu nie mam ochoty na zaglebiania sie w Twojej piaskownicy.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 12:14 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Święto pracy i płacy

28
No fakt, najwyraźniej widzisz lepiej co się dzieje w Polsce przez lornetkę prosto z Libii ;) Trudno z tym konkurować.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 12:26 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polska polityka, polscy politycy”

cron