Abesnai nie przeczę, że nie ma już naturalnych drapieżników. Lecz nie spowodowali tego myśliwi a osadnicy, którzy trzebili coraz to nowe połacie lasu pod uprawę a potem polowali na wilki tylko dlatego, że te zjadły jedną czy dwie owce. Lecz wilk to nie mysz dużo je. Obecnie są tylko trzy Kompleksy Leśne gdzie wilki mogą funkcjonować i też żyją watahy. Tylko jakoś nikt nie mówi o tym, że te watahy zostały sprowadzone przez Myśliwych właśnie przy współudziale Myśliwych z Kanady.
Vici owszem zdarzają się przypadki o jakich mówisz lecz sporadyczne a wynikają z Dewiz. Po prostu Polscy Myśliwi to zbyt słabe żuczki by zredukować w właściwej liczbie pogłowie. Więc są sprzedawane Dewizy na polowanie. Często dla obcokrajowców, którzy rzeczywiście wyszukują "najwspanialsze sztuki" by się nimi chwalić. Lecz całe grono Polskich Myśliwych strzela głównie redukcyjnie. Często obserwacje zwierzyny przeznaczanej do odstrzału są prowadzone przez tydzień i to w kilka osób. Są kolekcjonerzy właśnie takich poroży, które świadczą o tym, że zwierzę było chore w momencie trafienia.
Nie robią też tego Leśnicy tylko również Myśliwi ze stażem. Każdy młody myśliwi najpierw stażuje pod okiem starszego i doświadczonego kolegi i dopiero po kilkunastu strzałach (w zależności od koła w jednym kole podobno trzeba oddać 1000 strzałów) otrzymuje uprawnienia do samotnych polowań.
Co do Paśników w lecie trzeba tylko odstraszać zwierzę od pól uprawnych gdzie mają łatwy żer i zwierzyna sobie poradzi w Kniei jest dosyć poszycia (trzciny, trawy, paprotek, żołędzi, itp.) by sobie sama poradziła. Zaś w zimie należy je dokarmiać gdyż zniszczą uprawy leśne (młode sadzonki drzew).
Co do Ambon są one stawiane ze względów bezpieczeństwa:
- doskonała widoczność "nęciska"
- na "nęcisku" jest możliwość obejrzenia zwierzyny dokładnie przed oddaniem strzału by nie było pomyłki
- ambony się ustawia tak by po przeciwnej stronie (tej, w którą się strzela) występował naturalny kulołap
No i NAJWAŻNIEJSZE ELIMINUJE RYZYKO POMYLENIA ZWIERZYNY Z CZŁOWIEKIEM a takie przypadki mogą się zdarzyć. Kto normalny chodzi po nocy w lesie chciałoby się rzec. Lecz był przypadek, że jakiś stary dziadunio wyszedł sobie po nocy w mgle nakopać ziemniaków. Bezpośrednio pod czatkę. Coś miał ze płucami bo chrumczał zupełnie tak jak dzik ryjący w ziemi. Od śmierci uratował go tylko popularny Polski "przecinek" K*WA MAĆ
Już nawet mój opiekun stażowy składał się do strzału. Po tej imprezie stwierdził, że jest już za stary na polowania i odwiesił flintę na stałe na haku.
No i jeszcze raz powtarzam Leśnik nigdy nie odstrzeliwuje zwierzyny. Zwłaszcza, że nie każdy leśnik ma flintę. Co prawda niektórzy leśnicy strzelają ale są to również myśliwi. Takie są przepisy osoba, która poluje a nie jest myśliwym jest ścigana i karana za KŁUSOWNICTWO. Takie są przepisy. Zaś owszem nie mydlmy sobie oczu są przypadki osób nieodpowiedzialnych, które nie powinny dostać zezwolenia na broń i uprawnień łowieckich. Lecz od tego mamy Straż Łowiecką i Sądy Łowieckie. Jedna pomyłka (strzelenie zwierzyny w okresie ochronnym) to jeden czerwony punkt. Jeśli ktoś złapie trzy czerwone punkty wylatuje ze związku i traci uprawnienia Łowieckie. Po raz wtóry zdać je jest co najmniej 5 razy trudniej. No i najważniejsze jak zdobędziesz czerwony punkt masz go do końca nie ma możliwości ich wymazania tak jak w przypadku punktów karnych na Prawo Jazdy.
No i mała Prośba jak widzicie nie odpowiedzialne zachowania myśliwych w swoim otoczeniu zgłaszajcie to natychmiast do najbliższego okręgu Łowieckiego, Strażnika Łowieckiego oraz dla pewności do najbliższej komendy Policji. Nie ma co świecić oczami Patologie zdarzają się i w Łowiectwie a patologię należy zwalczać.