Witaj, Sailor!
Będziemy tak bez końca?
Mam wrażenie, że rozumiesz z moich wypowiedzi tylko to, co chcesz zrozumieć i za nic nie dopuszczasz do siebie tego, co faktycznie chcę powiedzieć.
Sailor pisze:Przyszła odurzona narkotykami, z wypranym mózgiem i przeświadczeniem, że robi to dla własnego dobra i dobra swojej rodziny. Dopiero potem dotarło do niej, co się stało. Poza tym nie wiem, czy tak do końca była świadoma, co ją czeka, chyba nikt nie uprzedził, że dokona się na niej gwałtu analnego.
Sądzę, że bierzesz informacje z prasy. A powiem Ci, że prasa rozdmuchała ten incydent do granic przyzwoitości. Powinnaś wiedzieć, jak fakty wyglądają, jeśli są medialnym "scoopem". Ja Ci powiem krótko: mama zajęła się żądaniem odszkodowania finansowego, prasa huczała, a babci było żal wnuczki. Ale nie chodziło o sam incydent, z tym można było sobie poradzić. Chodziło o wielką krzywdę, jaką mała doznała z powodu tego, co prasa wypisywała. To dopiero było szok! Dokładnie to samo dziewczyna odpowiadała na każdy kolejny wywiad (czy próbę) po latach, nie chciała więcej mieć z prasą do czynienia. Pierwszy wywiad, jakiego udzieliła z pozytywnym podejściem to był ten, w którym się wypowiedziała przed kamerami w obronie pana Polańskiego ok. roku temu.
Sailor pisze:Uraz psychiczny zawsze wchodzi w grę, nie wiem, na jakiej podstawie przesądzasz w tej kwestii. I znowu pojawia się u Ciebie argument o winie dziewczynki, tym razem robisz z niej manipulatorkę, a Polański grający "dobrego wujaszka" kim niby był? Ona dla Ciebie nie była skrzywdzonym dzieckiem, musiała dopiero to udawać? Jakiego jeszcze upokorzenia musiałaby doznać, aby uznać ją za "pełnowartościową małoletnią ofiarę", bo na razie wygląda na wyrachowaną zimną lolitkę, która skrzywdziła człowieka :rolleyes:
I tu moja uwaga: ja o niczym nie przesądzam, ja cały czas piszę, że tak też MOGŁO być, więc można by taką wersję również wziąć pod uwagę, jeśli chciałoby się spojrzeć na problem obiektywniej (możesz cofnąć się do wszystkich moich wypowiedzi i usiłować znaleźć choć słowo na temat przesądzenia w jakąkolwiek stronę, sama chcesz tak rozumieć
)
Nie, nie wykluczyłam urazu psychicznego, wykluczyłam taki uraz psychiczny, jaki podałaś za przykład w poprzedniej wypowiedzi. A powiedziałam to na podstawie wypowiedzi samej dziewczynki dziś, znaczy kobiety, jaką dziś jest. Zapewniam Cię, to nie była wypowiedź osoby, która boryka się z jakimkolwiek urazem z dzieciństwa. Ona sama stwierdziła, że stało się, co się stało, ale została przeproszona, pan Polański przyznał się do wszystkiego i został skazany, potem wypłacił jej dobre odszkodowanie i ona już dawno mu wybaczyła, ta sprawa dla niej nie istnieje. Przykro jej, że po tylu latach sąd chce jeszcze wyegzekwować karę, ona wolałaby, żeby dać mu spokój...
Myślę, ze ta wypowiedź daje dobre podstawy do tego, żeby wziąć pod uwagę również możliwość niekoniecznie tak dramatyczną i "czarną" względem tej dziewczyny, jaką większość osób woli tu widzieć.
(co nie usprawiedliwia czynu pana Polańskiego, jak już nie raz pisałam)
Sailor pisze:Nie wiemy? Czyli postępowanie, w trakcie którego Polański złożył zeznania i przyznał się do winy jest sfałszowane czy jeszcze inaczej? I to, że postawiono mu zarzut przestępstwa seksualnego na dziecku (nie wiem, czy zapadł wyrok), to też niewiarygodne dane?
Ja akurat wiem o tej sprawie od dawna, bo jeszcze w gimnazjum rozmawialiśmy o tym z polonistką (przy okazji wyjścia filmu Pianista chyba) i jakoś od tamtego czasu nie pojawiają się żadne nowe rewelacje ani nikt nie zmienił zeznać (podobno były próby przekupstwa), tak więc sytuacja jest w miarę jasna.
A któż twierdzi, że do incydentu nie doszło? Ja na pewno nie, może cofnij się i przeczytaj cały wątek, to się upewnisz?...
Owszem, postawiono mu zarzut uprawiania seksu z osobą niepełnoletnią (nie pedofilii!), przyznał się i miał zamiar wyrok odsiedzieć. Uciekł, jak zorientował się, że proces ten miał być nie "procesem w sprawie", a swoistą potyczką między prawnikami w celu osiągnięcia czegoś (już nie pamiętam, czego).
A jeśli chodzi o Waszą gimnazjalną dyskusję z polonistką, cóż, ona mogła bazować jedynie na tym, co prasa donosiła. Wziąwszy pod uwagę wypowiedź samej "ofiary", z gruntu można by podzielić przez 5 to, co prasa o niej pisała. Uważam, że ta dyskusja miała wartość czysto teoretyczną i niewiele (poza faktami) miała wspólnego z rzeczywistością.
Sailor pisze:A ja wolę sobie nie wyobrażać, a spróbować spojrzeć bez emocji. I to na dwie strony medalu, nie tylko na jedną, tę najprostszą, jak proste jest oskarżanie ludzi, a nie chęć zrozumienia całej sytuacji.
Teraz to już totalnie Ciebie nie rozumiem. Odrzucasz zasadność przepisów prawnych, twierdząc że i tak najważniejsze jest sumienie i to, co dzieje się wewnątrz człowieka. Jednakże mamy też odrzucić emocje, bo nie są obiektywne. Czyli jak w końcu mamy to ocenić, skoro ani przez pryzmat własnych odczuć i imperatywów ani przez wystandaryzowane zasady moralne nie można? Ja czuję to, co czuję i wcale się tego nie wstydzę, a by czasem wyhamować swoje zapędy, posiłkuję się prawem i też nie widzę w tym niczego złego.
Sailor, może i trudno jest mnie zrozumieć, więc wytłumaczę Ci to jeszcze raz.
Nie odrzucam zasadności prawa, człowiek jak najbardziej powinien swoje prawo tworzyć i stosować w życiu.
Ale to jest potrzebne jedynie ludziom, tu, na Ziemi, to nie ma żadnej wartości uniwersalnej. Tę mają tylko nasze uczucia i na nie nie ma żadnych przepisów prawnych.
Namawiam do spojrzenia jak najbardziej bezstronnego na problem tylko po to, żeby móc spojrzeć na niego jak najbardziej obiektywnie. Bo powodowani silnymi emocjami nie widzimy obiektywnie, widzimy to, co w nas się burzy, emocje negatywne, które "zaciemniają" nam rzeczywisty obraz.
Nie możemy w ogóle pozbyć się emocji, bo jesteśmy ludźmi, a uczucia są ich podstawową cechą. Ale mamy wpływ na kształtowanie naszych uczuć i idąc za głosem emocji negatywnych zaczynamy robić to, czego człowiek nie powinien robić: osądzać innego człowieka, a nie jego czyn.
Sailor, nie trzeba brnąć głęboko w emocje negatywne, żeby móc stwierdzić, że jesteśmy przeciwko czemuś. Ale osądzanie kogoś na zasadzie "czarne-białe", nie dając sobie szansy obiektywnego spojrzenia na problem wykrzywia w nas samych nasze własne uczucia. Bo to, co mówisz o sytuacji i panu Polańskim, wcale jego nie dotyczy, a Ciebie samej. To jest tylko Twoje zdanie, wyraz samej Ciebie i Twoich uczuć.
(a także moje i każdego innego dyskutanta, rzecz jasna, każdy wyraża samego siebie)
Czyli jak najbardziej oceniamy zgodnie z naszymi uczuciami, odwołując się do kodeksu moralnego i prawnego. Ale "nakręcając się" negatywnie, oddalamy się od obiektywnego podejścia do problemu i od prawdy.
Wszyscy (no, prawie) rozumiecie, że ja, podając argumenty na "niekorzyść" ofiary, bronię Polańskiego. A ja nijak tego nie robię i wielokrotnie powtarzam, że był czyn, więc i kara powinna być (zgodnie z prawem). Ja usiłuję trochę wyhamować Waszą negatywną postawę i pokazać Wam, że nic nie jest "czarne" ani "białe", że na ogół poruszamy się w różnych odcieniach szarości. I że medal ma dwie strony, zanim wyda się ocenę, powinno się jednak zapoznać z obydwiema. Nie robiąc tego, szufladkujemy i skazujemy, pozostajemy po stronie negatywnej z własnego wyboru. Czym wystawiamy sobie samym "wizytówkę" osoby, która ma jeszcze dużo do zrobienia ze swoją świadomością życia.