Re: 25 lat, czego?

31
Victorio,
Jaruzelski nie był moim mistrzem.

Nie przeszkadza mi to obserwować fakty, zbierać i analizować dane i wyciągać wnioski.
I podkreślę jeszcze raz: Jaruzelski nie miał wpływu na przebieg ostatnich 25 lat w Polsce.
On jedynie umożliwił warunki do bardziej swobodnej kreacji rzeczywistości przez Polaków 25 lat temu.
Całą resztę Polacy zrobili bez Jaruzelskiego.
Ostatnio zmieniony 04 cze 2014, 22:18 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: 25 lat, czego?

32
voltaren pisze:Uścisnął bym rękę Churchilowi i Stalinowi ale oni nie żyją :P Wiadomo że socjalizm i podległość Związku Radzieckiemu została narzucona Polsce po wojnie, ale to nie znaczy że Partia rządząca tym krajem mogła robić co im się żywnie podoba, tak na prawdę przez prawie pół wieku pasożytowała na narodzie, dzięki temu.
Oj tam.Sprawdź ile chłopaki z PO,Pis-u i reszty tałatajstwa dostają na swoją działalność.To nie są pieniądze ze składek .To nasza kasa .Aparatczycy żyją jak pączki w maśle :( .
Ostatnio zmieniony 04 cze 2014, 23:09 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: 25 lat, czego?

33
Mordoty - to ja Tobie sciskam reke. Ciekawam ilu tych wyszczekanych dobroczyncow ojczyznianych ostaloby sie na stolkach, gdyby musieli je sami sobie zafundowac. Intratna posadka, wystarczy byc mocnym w gebie. Niemal jak ksiezowska, i niezly sposob na zycie.
Artin, pytalam Marcina. Zrozum, swoimi pogladami nie odmawiam Ci prawa do Twoich, wynikajacych z Twoich doświadczen. Rozumiem Twoje stanowisko, ale tez zauwaz ze jako osoba zaangażowana -nie jestes obiektywny, nie masz dystansu, dlatego moze dobrze byloby zastanowic sie nad tym co mowi Maly_kwiatek.
Viki, przepraszam, tym razem ja przegielam, mysle ze obie zgadzamy sie w tym, ze ceremonia pogrzebowa nie jest miejscem manifestowania swoich pogladow.
Ostatnio zmieniony 05 cze 2014, 8:39 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: 25 lat, czego?

34
Jak zachód wprowadzał sankcje gospodarcze,Urban,rzecznik rządu siepaczy :cool: powiedział:"rząd się wyżywi",dając jasno do zrozumienia że po dupie dostaną ci tam na dole,szaraczki.Każdy rząd się wyżywi ,tamten,ten ,następny i następny .
Ostatnio zmieniony 05 cze 2014, 9:32 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: 25 lat, czego?

35
Ayelan ,- zgadzam się całkowicie z Małym -Kwiatkiem że gen Jaruzelski nie miał wpływu na to co się działo przez ostatnie 25 lat , odpowiedzialni są politycy prawicowi i ludowcy którzy pozwolili sobą manipulować przez byłych pezetpeerowców dzisiaj pod znakiem SLD.
Zbrodnią prawicy jest nie zrealizowanie 21 postulatów ludu pracy
Ostatnio zmieniony 05 cze 2014, 9:49 przez artin, łącznie zmieniany 1 raz.
Cyceron

Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem

Re: 25 lat, czego?

40
Myślę, że te cytaty też powinny tu się znaleźć...
Jeffrey Sachs o swojej roli w polskiej transformacji: „Ja tylko doradzałem. Ale reformy okazały się skuteczne. Powinniście być z tego dumni, a nie narzekać”

Nazwisko Jeffreya Sachsa jest w Polsce symbolem terapii szokowej, która po 1989 r. zakładała radykalną liberalizację, szybką prywatyzację i zaciśnięcie pasa przez obywateli. W wywiadzie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” amerykański ekonomista mówi, że żałuje, że pomoc dla naszego kraju nie była bardziej hojna. Za skutki terapii szokowej nie czuje się odpowiedzialny. Zaprzecza także, by był gospodarczym Liberałem.

Taka była wola waszyngtońskich instytucji

—przekonuje. Znany ekonomista przyznaje, że nie do końca zdaje sobie sprawę, jaką rolę odgrywa w Polsce jego osoba.

Wiem tylko, że odegrałem pewną rolę w procesie waszej transformacji. Jestem z tej roli dumny

—utrzymuje. Na stwierdzenie dziennikarza, że terapia szokowa jego autorstwa byłą ucieleśnieniem konsensusu waszyngtońskiego, eksperymentem na odległość, przeprowadzonym bez względu na koszt, reaguje nerwowo.

To absurdalne. Każdy, kto zna mnie i moje prace, wie, że przez większą część kariery spierałem się z założeniami konsensusu waszyngtońskiego, które potrafią być bardzo krótkowzroczne i okrutne

—twierdzi ekonomista. Za skutki reform w Polsce w latach 90, Sachs nie czuje się odpowiedzialny.

Byłem tylko autorem ogólnej koncepcji terapii szokowej. Jej sednem było to, że gdy podjęto decyzję o pójściu w stronę rynku, trzeba było to zrobić błyskawicznie

—wspomina Sachs.

Przede wszystkim szybko musiała zostać przywrócona wymienialność waluty. I to była moja rekomendacja przekazana liderom Solidarności po ich wyborczym sukcesie z czerwca 1989 r.

—dodaje. Sachs przypomina też historię swojej terapii szokowej. Została ona przygotowana w kilka godzin, w nocy po rozmowie z Jackiem Kuroniem.

Nasze spotkanie odbyło się w mieszkaniu Jacka Kuronia. On palił jak smok, a ja mu o tym opowiadałem. Kuroń co jakiś czas walił pięścią w stół i powtarzał „racja” lub „rozumiem”. Potem poprosił mnie o spisanie tego, co mówiłem. Odpowiedziałem, że nie ma problemu i że wyślę mu to za dwa tygodnie, po powrocie do Stanów. Ale on wtedy powiedział, że to musi być gotowe na już. Więc usiadłem i spisałem. Nad ranem dokument był gotowy

—opowiada. Sachs zaznacza, że nie spodziewał się tego, jak wielkim sukcesem będzie polska transformacja.

Na całym świecie jest trudno o podobny pozytywny przykład. A już na pewno nie ma go w regionie. Polska wychodziła z gospodarczego chaosu, a stała się normalnym krajem

—chwali polski przełom. Oraz przekonuje, że dziś przeprowadziłby te same reformy.

W zasadzie tak, bo okazały się skuteczne

—mówi. Jednocześnie przestrzega nas przed pesymizmem.

Powinniście być z tego dumni, a nie narzekać. Koszt nie był wcale taki duży

—podkreśla. Dobrze - według Sachsa - wypadamy również w porównaniu z Ukrainą i innymi krajami regionu.

Polska poradziła sobie z transformacją najlepiej w regionie. I dziś jesteście liderem

—mówi. Jednocześnie odpiera zarzuty o potajemne sterowanie Polską z tylnego siedzenia.

Zostałem poproszony przez „Solidarność” o radę, więc dałem ją rządowi Mazowieckiego. Wiem, że wielu moich wskazówek posłuchali. Ale nie rządziłem tym krajem. Nigdy

—stanowczo zaznacza. Według niego, wbrew temu co mówią polscy ekonomiści, z prof. Witoldem Kieżunem na czele, nie było alternatywy dla terapii szokowej.

Nie było cudownego rozwiązania

—utrzymuje Sachs. Według niego to Balcerowicz zrealizował jego pomysły i dobrze wiedział co robi.

Zwłaszcza latem 1989 r. wiele z moich pomysłów zostało wprowadzonych w życie, choćby szybkie przywrócenie wymienialności złotego, starania o pomoc zagraniczną, liberalizacja handlu zagranicznego. Ale co do szczegółów decyzje należały do niego (Balcerowicza – red.)

—dodał. Sachs wyznaje również, że nie podobało mu się to, ze pomoc waszyngtońskich instytucji była tak mała.

Żałuję, że pomoc dla was nie była bardziej hojna. Zwłaszcza w dziedzinie osłon socjalnych. Ale taka była wola waszyngtońskich instytucji

—przypomina w wywiadzie. Jednocześnie twierdzi, że był niezależnym doradcą, reprezentującym tylko siebie, a nie interesy Zachodu i rynków finansowych. Odcina się także od amerykańskiego miliardera i inwestora George’a Soros’a.

Płacił za moje podróże do Polski. Nigdy nie wziąłem od niego za swoją pracę ani centa wynagrodzenia

—twierdzi Sachs. Oraz podkreśla, że nie jest gospodarczym Liberałem, w przeciwieństwie od Balcerowicza.

Zdefiniował bym się jako socjaldemokratę. Pisząc rekomendacje dla Polski chciałem, by stała się krajem o gospodarce mieszanej. Ani nie socjalistycznej, ani nie radyklanie wolnorynkowej. Z silną rolą państwa, z mechanizmami redystrybucji, sprawnym rynkiem pracy. Socjaldemokracja to tradycja, do której zawsze było mi najbliżej—podkreśla.

Ryb, DGP
Prof. Kieżun odsłania kulisy początków polskiej transformacji: „Sachs był niezwykle sprawnym lobbystą i marketingowcem. On wszystkich oszołomił…

Nikt nie sprawdził, że Sachs wcześniej położył Boliwię. (…) Efekt był taki sam jak w Polsce - olbrzymie bezrobocie, całkowita likwidacja przedsiębiorstw państwowych, olbrzymia, po prostu olbrzymia inwazja kapitału zagranicznego. Z tym doświadczeniem przyjechał do Polski

— mówi prof. Witold Kieżun komentując wywiad jakiego udzielił Jeffrey Sachs „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.

Panie Profesorze, Jeffrey Sachs nie czuje się odpowiedzialny za skutki terapii szokowej w Polsce. Uważa, że tylko sugerował szybkie wprowadzenie wymienialności złotego. Mało konsekwentnie dodaje jednak, że jest dumny z roli, jaką odegrał przy transformacji polskiej gospodarki. Czy Sachs, nie próbuje pomniejszać swojego udziału w przejściu Polski do kapitalizmu?

Prof. Witold Kieżun: - Ależ on odegrał decydującą wręcz rolę, bo przecież został przysłany przez George’a Sorosa, a cała transformacja została zaplanowana właśnie przez tegoż Sorosa, który w dniu 8 maja 1988 r. przyjechał do Polski i spotkał się z kierownictwem komunistycznej partii, tzw. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i przedstawił im program przejścia na gospodarkę kapitalistyczną przy jednoczesnych zyskach, bo przy takim przejściu są możliwości zawłaszczenia dużej części przedsiębiorstw przez nomenklaturę. I tak się stało.

23 grudnia Biuro Polityczne komunistycznej partii, PZPR jednogłośnie zgodziło się na to, żeby wprowadzić ustrój kapitalistyczny w Polsce, gospodarkę rynkową. I to jest data zmiany ustroju - nie żaden tam czwarty, czy inny, ale 23 grudnia 1988 r., kiedy system gospodarki planowej został przekształcony w gospodarkę rynkową według kodeksu handlowego z 1934 r.

I natychmiast, jeszcze w grudniu był przygotowany plan stworzenia 9 banków komercyjnych, które udzielały kredytów. I ten George Soros przesyła tegoż Jeffreya Sachsa i go finansuje - poprzez Fundację Stefana Batorego, który z kolei jest finansowany przez Sorosa.

Soros uważa się za nowego mesjasza - expressis verbis to powiedział: „Ja się czuję nowym mesjaszem w zbudowaniu nowego społeczeństwa - otwartego, obywatelskiego i w związku z tym finansuję cały szeregu funduszy na całym świecie, takich jak Fundusz Stefana Batorego”.

Jego planem była likwidacja gospodarki planowej, wejście kapitału światowego, wielkich koncernów i opanowanie przez nie gospodarek krajów socjalistycznych, poczynając od Polski. Z tym, że Polska miała być taką małą piramidą - kiedyś to trafnie powiedział Waldemar Kuczyński, że on odniósł wrażenie, że Polska była traktowana jak mała piramida. Otóż w Egipcie była zasada - nim zbudowano dużą piramidę, to najpierw budowano malutką, żeby zorientować się jakie są trudności, jak trzeba działać, żeby zbudować wielką piramidę. Tą wielką piramidą miał być Związek Radziecki, a Polska próbą takiej transformacji.

I z tą myślą Soros przysłał Sachsa, co on precyzyjnie opisuje. Przyjeżdża i zgłasza się do strategów, kierownictwa „Solidarności”. I tu następuje niesamowity paradoks. Solidarność była bowiem wspaniałą ideą, opartą o katolicką naukę społeczną tworzoną przez Jana Pawła II. I z kim się spotyka? Od razu idzie do Geremka. A kim był Geremek? W okresie stalinowskim był I sekretarzem POP w Instytucie Historii PAN, której kierownikiem był mój kuzyn prof. Gieysztor - nota bene Gieysztor nie mógł nigdy pojechać sam za granicę, zawsze mu towarzyszył i pilnował Geremek. I on zostaje szefem Klubu Parlamentarnego „Solidarności”, tej Solidarności stworzonej na bazie katolickiej nauki społecznej…

Geremek mówi: „Nie mam zielonego pojęcia o ekonomii, jedziemy do Kuronia”. Ten po wysłuchaniu Sachsa mówi, że natychmiast to trzeba opracować, choć Sachs chciał to opracować po powrocie do Stanów Zjednoczonych. Do rana opracowuje on ten program, którego pełny tekst jest w mojej książce [„Patologia transformacji” - red.] i wówczas decydują, że jadą do Michnika. Ten mówi, że też nie ma na ten temat zielonego pojęcia, chociaż jest trockistą - te wszystkie koncepcje Michnika, Kuronia, Modzelewskiego itd., to były rozgrywki wewnątrz komunizmu, między jego różnymi odłamami. A teraz stanowili kierownictwo „Solidarności”.

Czy chce Pan powiedzieć, że ten nasz dziki kapitalizm i ta okrutna szokowa terapia i kapitalizm został w Polsce wprowadzony przypadkowo, bo nikt nie miał pojęcia co do nich mówi Sachs i to na dodatek rękami zdawałoby się jego największych przeciwników

Ależ tak, na tym cały dowcip polega. Sachs był niezwykle sprawnym lobbystą i marketingowcem. A o czymś takim jak lobbing w Polsce nikt nie miał pojęcia. Bardzo dobrze określił go Mazowiecki, który mówił: „Ja nie lubię ludzi, którzy mówią tak, że mają 105% racji i zagadują człowieka”. To są specjaliści i ja sam, choć mieszkałem tyle lat za granicą parę razy dałem naciągnąć. Człowiek dosłownie głupieje. I taki też był Sachs. Może pan o tym przeczytać w książce Kuczyńskiego „Zwierzenia zausznika”, kiedy Mazowiecki ma wątpliwości, a Kuczyński replikuje: „Nie, nie, to jest świetny fachowiec, to jest wszystko w porządku”. On po prostu wszystkich oszołomił tą „wspaniałą koncepcją”, a nikt nie sprawdził, że on wcześniej położył Boliwię.

Naomi Klein pierwszorzędnie to opisała. Przedstawiciele Boliwii przyjechali do Harvardu szukać rady w walce z cholerną inflacją. I on wtedy powiedział: „Ja jestem jedynym człowiekiem, który wie, jak w ciągu jednego dnia zlikwidować inflację”. I przyjechał do Boliwii, ale jego rady skończyły się tragedią, bo tam, nie tak jak w Polsce, bezrobotni się wzburzyli, ostatecznie rząd kazał do nich strzelać, aresztowali ich przywódców i zapowiedzieli, że jak rozruchy się nie skończą, to tych przywódców rozstrzelają. Ale efekt był taki sam jak w Polsce - olbrzymie bezrobocie, całkowita likwidacja przedsiębiorstw państwowych, olbrzymia, po prostu olbrzymia inwazja kapitału zagranicznego. To było jego doświadczenie i z tym doświadczeniem przyjechał do Polski.

Ale on twierdzi dziś, że nie był wyrazicielem, przekaźnikiem wielkiej finansjery i jego propozycje nie wywodziły się z tzw. consensusu waszyngtońskiego…

Ależ absolutnie! Problem polega na tym, że ja mam tu doświadczenie - byłem kierownikiem projektu ONZ-u w Afryce, w Burundi. I przed tą akcją consensusu waszyngtońskiego, czyli neokolonializmem broniłem się jak mogłem. Było identycznie tak samo. Przyjeżdżali tacy Jeffrey Sachsowie, inna rzecz, że od razu dawali łapówki. U nas w Polsce zresztą też dawali łapówki. Bank Światowy zrobił badania i wyszło, że wszystkie koncerny, które kupowały w Polsce dawały łapówki. Mało tego, wyszło, że niektórzy twierdzili, że za 3 czy 4 mln dolarów można w Polsce kupić ustawę korzystną dla wielkiego kapitału. Ale prokuraturze BŚ odmówił informacji, twierdząc, że to była anonimowa ankieta…

I tak to wszystko wyglądało.

Sachs twierdzi, że w polskiej sytuacji w 1989 r. nie było alternatywnego planu ratowania gospodarki, że dziś również proponowałby przeprowadzenie tych samych reform.

Jednak wcześniej twierdził, że Chińczycy postąpili mądrzej, bo wzięli się za przemysł, za rozwój ekonomiczny a Polacy za demokrację. On to mówił expressis verbis, że koncepcja chińska była lepsza, widać teraz się wycofuje. Przyznaje jednak, że swoją koncepcję stworzył w ciągu jednej nocy…

Ale chyba nie było od początku oczywiste, że to prof. Balcerowcz będzie wyciągał polską gospodarkę z komunizmu? Pierwszy odmówił prof. Trzeciakowski, pan także nie przyjął oferty…

Tak, pierwszy był Trzeciakowski, potem Józefiak. Obaj odmówili. Ja też byłem brany pod uwagę, ale kiedy do mnie zadzwonił przedstawiciel ambasady z Nairobi, pytając, czy mogę natychmiast wrócić do Polski. Kiedy spytałem o co chodzi, dowiedziałem się tylko, że są jakieś pewne propozycje pod moim adresem, ale jakie nie wiadomo. Problem polegał na tym, że ja miałem podpisaną umowę która kończyła się za rok, a zerwanie umowy wiązało się z wysoką karą.

Nikt mi nic więcej nie powiedział. Gdyby mi powiedziano o co chodzi, to bym i tak absolutnie przyjechał. Bo przecież ja miałem doświadczenie, broniłem Burundi przed tym atakiem kapitału zagranicznego, na tyle skutecznie, że prezes Banku Światowego zwracał się do sekretarza generalnego ONZ-tu, że jest taki kierownik projektu, który przeszkadza w modernizacji i mnie wyrzucono do Rwandy.

Czyli nie byliśmy skazani na plan Sachsa-Balcerowicza?

Ależ do licha ciężkiego, tylu było wspaniałych, polskich ekonomistów. Mało tego, ja rozmawiałem w Paryżu z Giedroyciem - była cała koncepcja stworzona przez polskich profesorów zagranicznych - tylko w Kanadzie było ich pięciu, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że kapitał światowy jest tak samo zbrodniczy jak komunizm, że zrobi wszystko, żeby coś zdobyć. Tak było też w Kanadzie, ale Kanada się uratowała, bo wprowadziła od razu odpowiednie zarządzenia warunkujące napływ kapitału zagranicznego. A my zupełnie jak dzieci. Ale z jednej strony jak dzieci, a z drugiej strony - łapówki, kolosalne pieniądze poszły. Ja bym teraz proponował, żeby rząd Polski zwrócił się do Centralnego Banku Szwajcarii - to, co mnie się udało, jeśli chodzi o Burundi, gdzie po zamachu zwróciliśmy się do Szwajcarii, która ujawniła, jaki majątek zgromadził poprzedni prezydent.

Co Pan by zrobił, gdyby to Panu powierzono transformację polskiej gospodarki?

Od razu nakazałbym zamknięcie granic. W 1989 r. Polska przecież została zarzucona zagranicznymi towarami. Po drugie w żadnym wypadku nie likwiduje się przedsiębiorstw państwowych, owszem uzdrawia maksymalnie, po trzecie daje się niski kredyt dla produkcji rolnej wszystkim rolnikom i kładzie się szalony nacisk na rozwój PGR-ów, które przecież dawały 35% żywności. Jeśli uspokoiłoby się rynek żywnościowy to w efekcie natychmiast by spadła inflacja. A inflację trzeba było załatwić tak, jak to zrobił Grabski, a nawet tak, jak zrobiła to komuna - zmieniamy - za 3 złote dostaje się 1 złoty. Koniec.

Ale podstawowym warunkiem było zaspokojenie rynku.

Kolejną sprawą, którą też zresztą stawiał Sachs była reprywatyzacja. Ale tego Balcerowicz nie zrobił. Reprywatyzacja, tzn. Wedel dostaje Wedla, Haberbusch dostaje swoją fabrykę, a myśmy Wedla sprzedali a Wedlowi zapłaciliśmy odszkodowanie za sprzedaż jego marki…

Czyli zupełnie inna polityka - polityka likwidacji inflacji i polityka rozwoju, dopiero potem prywatyzacja, ale z planem, którego nie było - co powinno zostać w rękach państwa - tak, jak zrobili to Chińczycy - 30% zostaje w rękach państwa, mało tego, jeśli chodzi o bankowość, to sprzedajemy maksymalnie 30%.

A my sprzedaliśmy banki za ok. 25-26 mld zł, a roczne zyski banków wynoszą 12-15 mld zł. Ja tego nie potrafię zrozumieć.To samo było potem, o co się już biłem, kiedy wróciłem do Polski z administracją. Cały świat likwiduje pośrednie szczeble i wprowadza informatyzację, a my zamiast wprowadzać informatyzację wprowadzany powiaty. I mamy nonsens, który nie istnieje nigdzie poza Polską - dwa urzędy wojewódzkie równolegle - jeden marszałkowski, drugi rządowy. I jak wyglądają nasze urzędy centralne.

Wszystko można było zrobić. Myśmy byli dwunastym krajem na świecie, jeśli chodzi o produkcję - to prawda, to było we wszystkich statystykach. Powtarzam - chodzi o produkcję - bo byliśmy biedni - ta olbrzymia produkcja odbywała się kosztem tego, że nie było na rynku podstawowych rzeczy.

I dlatego to wszystko można było mądrze ustawić i przede wszystkim zrobić tak, jak Kanada - obronić się przed inwazją światowego kapitału. Wielki kapitał, wielkie koncerny są bowiem, powtarzam - zbrodnicze. Proszę tylko spojrzeć na kary jakie, kilkanaście koncernów zapłaciło w USA za korumpowanie w innych krajach, w Polsce też - co widać chociażby przy okazji afery informatycznej. Ile Hewlett zapłacił łapówek? 3-4 mln dolarów?

Ale w Polsce obowiązuje odgórna teza, że polska transformacja była wielkim sukcesem. Czy na naszych oczach został stworzony wypaczony, propagandowy mit tej transformacji?

Ależ oczywiście. Owszem, Polska nie wygląda dziś gorzej niż Niemcy i Francja. Naprawdę pięknie wyglądają nasze małe miasteczka, czyściutkie domy, place. Ale proszę przeczytać sprawozdanie NBP - przez 10 lat od wejścia do Unii Europejskiej, Polacy-emigranci zarobili prawie bilion zł. Ci, którzy pracowali przy zmywakach, niesłychanie ciężko, te pieniądze przesyłali do Polski. To jest źródło naszego pozornego dobrobytu. A tu w kraju jest 10 milionów ludzi żyjących poniżej minimum. I tak to wygląda, ale to się kończy. Już w zeszłym roku ograniczyły się te przesyłki pieniędzy - bo ci emigranci ściągają rodziny. Największą grupą nowych obywateli Wielkiej Brytanii to są Polacy.

A w Polsce dorobiła się tylko jedna grupa - nowa klasa kapitalistyczna - właściciele nomenklaturowych przedsiębiorstw.

To wszystko to jest propaganda. Jeśli się czytało prasę za Hitlera, czy radziecką lub rosyjską nawet do tej chwili, albo prasę włoską za Mussoliniego - wszystko było to samo - jak jest cudownie, jak wspaniale się rozwijamy…

Czy według Pana, mamy jeszcze szansę skorygować ten niesprawiedliwy system, którego beneficjentami są tylko nieliczni, a miliony żyje w warunkach urągających przyzwoitości? Czy może tak już będzie i jest to nie do naprawy?

Straciliśmy masę czasu, ale możliwość byłaby tylko przy pełnej mobilizacji i przy takim przywództwie, które na pewno nie mówi, że moja polityka to jest tu i teraz i głównie chodzi, żeby w kranach była bieżąca, ciepła woda.

To powinna być polityka, która mówi: mamy program 20-30 letni, który jest w stanie zmobilizować społeczeństwo. Po pierwsze zdobyć bankowość i inwestować w polskie przedsiębiorstwa. Zamiast kupować chińskie autobusy - jak to przeczytałem, to myślałem, że z krzesła spadnę - powinniśmy kupować polskie solarisy, nawet, jeśli są droższe, bo to się opłaca - tam pracują polscy pracownicy i jak Solaris zarobi, to będzie płacił większe podatki. I wszystkie instytucje państwowe i samorządowe powinny mieć rachunki w bankach polskich - a ja płacę Warszawie podatek od nieruchomości do jakiego banku? Do Citibanku, amerykańskiego…

Trzeba prowadzić taką politykę, żeby cały czas mieć na myśli korzyści dla tego kraju…

Czy wierzy Pan, że taka polityka będzie kiedyś w końcu prowadzona?

Miałem nadzieję, że może PiS, ale tragedia polega na tym, że nie ma kogoś takiego, kto potrafi ludzi porwać. Ktoś kto przyjdzie, powie, a ludzie szaleją: tak, zgadzamy się na to, tego chcemy. Tego nam potrzeba - znależć wodza. Dlaczego Korwin-Mikke zdobył tyle głosów? Bo on, choć jest taki, siaki, owaki, to porywa ludzi swoją gwałtownością, sposobem jasnego postawienia sprawy. Oczywiście nic on nie zrobi…

Czy w Polsce do licha nie ma tego typu człowieka, wodza? W Powstaniu tacy byli - w moim oddziale, kiedy dowódca został ranny, to natychmiast znalazł się ktoś, który powiedział: „A teraz na moją komendę…” Muszą tacy ludzie być. Są dwa najzdolniejsze narody na świecie - Żydzi i Polacy. Wszędzie, gdzie wykładałem najlepsi byli Żydzi i Polacy. Tragedia polegała jednak na tym, że Polak był bardzo dobry w dyskusji, najlepszy, ale kiedy trzeba było coś opracować dajmy, na 1 kwietnia, to z czterech trzech przychodziło i prosiło o przełożenie terminu. Ale możliwości są…

Proszę pana, mnie zostało rok czy dwa lata życia. Ja chciałbym umrzeć z tą świadomością, że ten kraj jednak się rozwija…

Rozmawiał Krzysztof Karwowski
http://wpolityce.pl/gospodarka/199530-p ... asz-wywiad
Ostatnio zmieniony 06 cze 2014, 21:50 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: 25 lat, czego?

46
To teraz taki przykład prywatyzacji po polsku, nie wiedzieć czemu, kazdy polityk ją uwielbia... :satan:
Zakłady Tytoniowe w Lublinie, jeszcze kilka lat temu znakomicie radzące sobie na rynku, złożyły niedawno wniosek o upadłość. To jedno z największych przedsiębiorstw produkcyjnych Lublina, wnoszące do budżetu w podatkach corocznie dziesiątki milionów złotych, a jego udział w krajowym rynku tytoniu wynosi 20 proc.

To, co wydarzyło się w lubelskich zakładach to jaskrawy przykład źle przeprowadzonej prywatyzacji, noszącej w dodatku wyraźne znamiona korupcji, której tak wiele przykładów widzieliśmy w ostatnich 25 latach.

Zakłady kupiła w 2011 roku niewielka i kompletnie nieznana francuska spółka Biosyntec. Zapłaciła 32 mln zł, podczas gdy wartość samych nieruchomości ZTL wyceniano na 80 mln zł. Minister Skarbu Państwa odmówił natomiast jednocześnie prawa do przejęcia zakładów spółce pracowniczej.

Nowi właściciele zapowiadali, że Biosyntec zainwestuje 100 mln zł i da pracę ok. 1000 osobom. Szybko okazało się, że były to tylko puste obietnice. Nowy zarząd dokonywał natomiast niejasnych operacji finansowych i opłacał drogie firmy konsultingowe. W rezultacie od momentu prywatyzacji wyniki finansowe ZTL zaczęły się dramatycznie pogarszać. Zakłady, które miały wcześniej roczny zysk w wysokości kilku mln zł, zaczęły przynosić miliony strat i popadać w długi. ZTL zaczęło grozić zajęcie przez komornika kont bankowych, maszyn i nieruchomości. Tak doszło do upadłości. To chyba pierwszy znany przypadek, żeby firma z branży tytoniowej, uznawanej za jedną z najbardziej rentownych na świecie, zbankrutowała.

Czyja to wina? Spójrzmy, kto kieruje obecnie ZTL. Prezesem spółki został po prywatyzacji Dariusz Witkowski, były dyrektor departamentu prywatyzacji, a potem wiceminister Skarbu Państwa odpowiedzialny właśnie za prywatyzację, co już samo w sobie jest skandalem i natychmiast nasuwa podejrzenia o korupcję. O branży tytoniowej nie miał on zielonego pojęcia, natomiast na jego umiejętnościach menedżerskich już wcześniej poznano się w giełdowej spółce C&CE: szybko, po 2,5 miesiąca, przestał być jej prezesem.

Zakłady zatrudniają obecnie około 150 osób, a w fermentowni tytoniu w Krasnymstawie pracuje w czasie kampanii ok. 400 osób. Dają też pracę 6 tysiącom rolników uprawiających tytoń. Bankructwo byłoby dramatem dla nich wszystkich, dla ponad 7 tysięcy udziałowców, dla wielu firm kooperujacych z ZTL i dla Lublina, który straciłby jeden z ostatnich zakładów przemysłowych. Zarząd ZTL nieoczekiwanie wycofał następnie wniosek o upadłość. Wiele wskazuje jednak na to, że nie chodzi o uratowanie zakładów, lecz ten desperacki ruch to raczej kolejna niejasna machinacja.

Tymczasem prezydent miasta, Krzysztof Żuk z PO, chwali się, że tworzy nowe miejsca pracy. Czy ma na myśli siedzenie przy kasie w supermarkecie lub odbieranie telefonów w call center za kilkaset złotych miesięcznie? A może raczej dobrze płatne stanowiska w radach nadzorczych dla swoich - jak na lubelskim stadionie czy na lotnisku?

A gdzie jest rząd i jego „fachowcy”, gdy likwiduje się nasz przemysł, a młodych skazuje na emigrację za chlebem? Czy ta historia skończy się jak tyle poprzednich: upadkiem kolejnego przedsiębiorstwa, wyrzuceniem ludzi na bruk i utratą źródeł utrzymania dla tysięcy związanych z zakładami dostawców? Czy znowu nikt za to nie odpowie? A może uda się francuskiego „inwestora” zmusić do obiecanych inwestycji i spłacenia wytworzonych długów? Może choć raz konsekwencje za nieudolność poniesie także zarząd spółki? A może odpowiedzą także ministerialni urzędnicy i doradcy pilotujący tę „prywatyzację”? Wiem – to w obecnej sytuacji marzenia…

autor: Grzegorz Czelej

Lekarz, wydawca, senator z Lublina (PiS). Przewodniczy Komisji Kultury i Środków Przekazu Senatu. Laureat nagród za zarządzanie miesięcznika "Forbes", Gazety Biznesu, Gazety Prawnej, "Gazety Bankowej". Lubi grać w tenisa i nurkować.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2014, 16:03 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: 25 lat, czego?

47
Z Lublina jest sławna pani Joanna Mucha z PO, która tak zasłynęła swym poglądem, aby emerytom nie refundować w NFZ operacji stawów biodrowych, bo im się nie będzie chciało ćwiczyć i implant im się na pewno nie przyjmie, poza tym starzy ludzie z nudów robią kolejki do lekarzy i udają, że są chorzy.

Tusk tak się zafascynował poglądami tej pani, że uczynił ją ministrem sportu, na co ta odpowiedziała zgrabnie asygnując 6 milionów złotych na Madonnę, z pieniędzy podatników. Oczywiście nie licząc więcej milionów na stadiony i to całe EURO2012 z okazji końca świata w Polsce i Ukrainie.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polskie rozmaitości”

cron