Z tego wszystkiego zapomniałem skomentować ten film.polliter pisze:Ale to nie tylko Kraków. Popatrz na Śląsk, Wrocław, Warszawę, wybrzeże.
Angole, którzy mają wątpliwą renomę, jeśli chodzi o stadionowych bydlaków, przyjeżdżają do Polski kręcić dokument o polskich chuliganach i są przerażeni.
[youtube][/youtube]
Film uważam za kreację bardziej niż dokument. Angol kręcący film jest tak sztuczny, że przedszkolacy zauważą, że on kręci to, co sobie wykreował, zanim przyjechał do Polski. Dlatego to jest takie fałszywe.
Aby skorzystać z autentyczności w tym filmie, trzeba by wyciąć wszystkie komentarze.
Polliter, kibice to nie są chuligani. Część kibiców mogłaby się za to określenie mocno obrazić i spuścić Ci za to ostre lanie.
Kibice to kibice. Jedni tacy, drudzy tacy.
W ogóle klimaty "chuligańskie" to całkiem osobny temat, w którym warto rozwijać doświadczenia i psychologii i duchowości, by zacząć sobie zdawać sprawę, z tego na jakim tle ludzie rozbijają te kioski i napadają przechodniów, czasem ciężko ich raniąc za parę złotych w kieszeni.
W polskiej mentalności, tak społecznej, jak profesjonalnej, ten temat jest tabu. Na świecie pewnie jest nie lepiej.
Nikt nie chce o tym rozmawiać, nikt nie chce o tym myśleć.
Wszyscy chcą najlepiej dożywocia i kary śmierci dla niewygodnych dla nich osób, by więcej nie musieli im patrzeć w twarz.
Nie inaczej działają sędziowie.
Mój kumpel o którym wspominałem, kilka razy dziennie pytał mnie czy się boję. I opowiadał różne historie z ustawek i metody działania.
Był zdumiony, niemal załamany, gdy spokojnie odpowiadałem, ze się nie boję. Podejrzewam, że spotkał się z czymś takim pierwszy raz w życiu.
To jest życie oparte na strachu, a nie na miłości, czy na pieniądzach. Inny świat.
W Polsce tym tematem nikt nie chciał się zajmować, sztuka to pomijała.
Oprócz powieści "Zły" Tyrmanda (lata 60-te), to była "Piątka z ulicy Barskiej" - Koźniewskiego i film Kutza z lat 50-tych, i chyba Psy - film Pasikowskiego z lat 90-tych. To wszystko. A przecież temat godzien jest.
Ja zawsze mawiałem, że każdy zbrodniarz i każdy przestępca, także każdy chuligan nie spadli nam z Marsa tylko są "produktem" naszego "dobrego" rzekomo społeczeństwa. Najwięksi zbrodniarze, najbardziej okrutni pochodzą z tzw. dobrych domów. Na Zachodzie to wszyscy chyba już wiedzą. W Polsce - zdziwienie.
Nie wolno nas kształtować w kierunku otwarcia serc i miłości. Oficjalne wychowanie to wychowanie w kierunku logiki.
No to ciągle płacimy za to. I płacić będziemy dopóki tego nie zmienimy.