Re: Cuda

1
maly_kwiatek pisze:Cudów nie ma.
Dla jednych nie ma dla innych są...

Ludzie wegetują w beznadziei dziesiątki lat, aż tu nagle..... cud :)
Jestem jak Pudzian, jak Superman. Zawsze cię uniosę – mówi Zbigniew Płocki do sparaliżowanego syna. Ale nie ma już siły. Opiekuje się też ciężko chorą żoną i chodzi do pracy. Bo inaczej nie utrzyma rodziny. Napisał nawet do premiera. Znikąd pomocy.

Wychodzę do pracy i nie wiem, co zastanę po powrocie. A jak umrą? – pyta Zbigniew Płocki. Pracuje po 12 godzin w Porcie Gdynia. W domu zostawia żonę, która się nie porusza, i chorego syna, który leży.

Strzykawka

Kiedyś, jak był w pracy, w bloku wybuchł pożar. – Słyszałam, że wyją syreny, ludzie wybiegają z mieszkań. Dym wciskał się szparami przez drzwi. Trzęsłam się, ale ruszyć nie mogłam – mówi żona Zbigniewa, Katarzyna. Czucia w nogach nie ma wcale, ręce w przykurczach. Kiedyś jeszcze próbowała wstawać, iść, ale upadła, złamała kręgosłup, w mózgu zrobił się krwiak. Od tamtej pory już nawet nie próbuje chodzić.
Tylko do syna się jakoś doczołga, żeby mu podać strzykawką trochę herbaty do ust. Syn od 10 lat nie wstaje. Książkowy przypadek X–ALD. To choroba genetyczna, która dopada jedną na 20 tysięcy osób. Człowiekowi plączą się myśli, nogi. Słabną ręce, dochodzą ataki padaczkowe, a w końcu paraliż, otępienie, głuchota, ślepota.

Katarzyna ma ten sam wadliwy gen, ale u niej choroba tylko zajęła przyczółki, syna powaliła całkiem. Był w ostatniej klasie podstawówki, gdy przestał uważać na lekcjach. W pierwszej gimnazjalnej bełkotał, kuśtykał, zapomniał, jak się pisze. Gdy stawiano mu diagnozę w Centrum Zdrowia Dziecka, miał 14 lat i już pół mózgu do niczego. W kilka miesięcy przestał chodzić, zamilkł, zapomniał, jak się je.

Kroki

Mieszkają w jednym pokoju z wnęką. Drugie piętro, podupadły hotelowiec w podłej części Gdyni Chyloni. To takie miejsce, w którym cokolwiek postawić, zostanie rozwalone, obsikane, obsmarowane. Ludzie są zainteresowani tylko swoją biedą. Kiedy wybuchł pożar w piwnicy i strażacy biegali po korytarzach, stukali w drzwi, kazali uciekać, żaden sąsiad nie powiedział im, że Płocka z synem nie dadzą rady wyjść, że trzeba ich wynieść.

Sąsiedzi, jeśli zapukają do Płockich, to tylko wtedy, gdy im zabraknie fajek. Wylatuje im z głowy, że tu się nie pali. Można tylko tłuczeniem w drzwi wystraszyć Katarzynę i jej syna.

Oboje nieruchomo wyczekują, kiedy wróci Zbyszek. Czy te kroki na klatce to jego? Jeśli szybkie, stanowcze, to z pewnością Zbyszka. On zawsze biegiem: do nich, do sklepu, do pracy.

O, tatuś już wraca, słyszysz? – Katarzyna mówi do syna. Choć nie ma pewności, czy głos do niego dociera. Od dekady nie miał badań. Lekarze już na nim krzyżyk postawili.

Obwody

Płocki obsługuje stacje wysokiego napięcia. Praca zmianowa. Gdy idzie na dzień, już w nocy szykuje żonie i synowi śniadanie i obiad, bo rano by się nie wyrobił. Wstaje przed piątą i zaraz do Pawła: mycie, przewijanie, oklepywanie, przekładanie, żeby nie było odleżyn. – Zanim go rozruszam, przebiorę, nakarmię, już się robi 6.30. Biegnę na trolejbus – mówi.

Do portu wpada na ostatnią chwilę, gdy inni zdążą się przebrać, zjeść coś, wypić kawę, pożartować. Jemu się żartować nie chce, zjeść nie ma kiedy. Stara się nie myśleć o tym, co w domu. Że może Paweł zrobił kupę i leży nieprzewinięty, bo Kasia nie da rady zmienić pieluchy.

Dobrze chociaż, że ona jeszcze widzi, siedzi przy synu, obserwuje. Chodzi o to, żeby wyczuć, kiedy nadchodzi atak. Można to poznać po drganiu powieki, skrzywieniu ust. Zbigniew zostawia żonie pod ręką strzykawkę z dawką relanium. W razie gdyby Pawła zaczęły brać drgawki, poda to relanium. Powinno pomóc. A jeśli nie pomoże?

Takie myśli się cisną, ale jak jestem w porcie, muszę je odrzucać, koncentrować się, wiedzieć, które obwody wyłączyłem, które włączyłem. Jedno moje zamyślenie się to byłaby czyjaś śmierć – mówi Płocki.

Gdy idzie na poranną zmianę, pracuje do 19. Zanim zrobi zakupy, już jest 20. Wpada do domu: mycie, karmienie, pranie, gotowanie.

Syn byłby spokojniejszy, gdyby każdy dzień miał ten sam rytm, ale pory jego ćwiczeń i przewijania dyktowane są zmianową pracą ojca. Gdy w grafiku wypada nocka, Paweł szykowany jest do snu już wczesnym popołudniem, gdy zmiana poranna – późno w nocy. Potem, gdy Płocki ułoży syna, idzie szykować śniadanie, obiad i tak w kółko.

Żartować nie chce, zjeść nie ma kiedy. Stara się nie myśleć o tym, co w domu. Że może Paweł zrobił kupę i leży nieprzewinięty, bo Kasia nie da rady zmienić pieluchy.

Miska

Czy on w ogóle sypia? – zastanawia się Kazimierz Waldowski z Solidarności Portu Gdynia. Martwi się o Zbyszka Płockiego. Blady, oczy podkrążone. – Wydaje się potwornie wyczerpany, złamany psychicznie – mówi Waldowski. Nieraz namawia go: wpadnij do mnie po pracy, pogadamy. Ale Płocki nie ma czasu, leci do domu. Waldowski czasami do Płockich zajrzy, poznał już tę ciasnotę w hotelowcu na Chyloni, sparaliżowaną żonę, sparaliżowanego syna. Gdy poszedł tam pierwszy raz, długo się po tym nie mógł pozbierać. – Była tam pani? – pyta. – No to pani widziała, jak ludzie w tych hotelowcach mieszkają. W jednej klitce sralnia, pralnia, gotowalnia.

Płocki dostaje na rękę 2,5 tys. zł. Dużo idzie na leki, pampersy, specjalne diety dla syna, żony. Gdyby nie X–ALD, może dawno by już poszukali lepszego mieszkania. A tak tkwią na 27 metrach, bez łazienki, balkonu. Syn na świeżym powietrzu był ostatnio kilka lat temu, gdy go wieźli do dentysty (wyrwał mu niemal wszystkie zęby, powiedział, że w takim przypadku szkoda leczyć, skoro i tak chłopak nie pamięta, jak się gryzie). Ojciec miksuje wszystko, podaje synowi łyżeczką. W kąciku, w którym urządził kuchnię, jest tak ciasno, że drzwi lodówki udaje się uchylić tylko na tyle, by wcisnąć rękę. Najbardziej jednak doskwiera brak kąpieli. Płocki myje żonę w misce, syna na leżąco, w dwóch ratach.

Parter

Paweł zajmuje parter piętrowego łóżka – tego, które mu kupili, gdy był dzieckiem. Teraz ma 24 lata, 185 cm wzrostu, ale wciąż tylko w tym miejscu chce być. W innym zaraz robi się niespokojny, jest strach, że dostanie ataku. Ojciec więc codziennie wciska się w tę niewielką przestrzeń piętrowego łóżka, pochyla nad synem, rozbiera go, obmywa prawą stronę, po czym zgina syna wpół, chwyta jedną ręką pod szyję, drugą pod kolana, wyciąga, przenosi na swoje łóżko, uspokajając, że to tylko na chwilę. Tu ma dojście, żeby umyć lewą stronę syna, założyć pampers, podciąć włosy, paznokcie. I taszczy go z powrotem. Kolana mu się sypią. Po 10 latach klękania przy Pawle bolą rozdzierająco. To samo z łokciami, nadgarstkami. Nakłada na nie opaski uciskowe. Aby wytrzymać jakoś ból kręgosłupa, spina się szerokim pasem. – Nic się nie martw, synku – mówi. – Jestem jak Pudzian. Jak Superman. Zawsze cię uniosę.

Ma wrażenie, że gdy mówi do syna beztroskim głosem, to chłopakowi oczy się śmieją. Nie może się przy nim rozkleić. Nie może dać mu odczuć, że słabnie. A słabnie. Ma 57 lat i czarne myśli. Boi się, że już dłużej nie pociągnie, umrze, zanim umrą żona i syn.

System

3,5 mln – tyle jest w Polsce osób tak niepełnosprawnych, że nie mogą funkcjonować bez pomocy innych. – Z tego 1,2 mln to obłożnie chorzy, wymagają opieki całodobowej – wylicza dr Elżbieta Szwałkiewicz, konsultantka krajowa w dziedzinie pielęgniarstwa przewlekle chorych i niepełnosprawnych.

Większością tych, którzy sami nie daliby sobie rady, opiekują się krewni. W zasadzie nie mają wyjścia. Nawet gdyby chcieli zrzucić opiekę na państwo, są bez szans. W domach pomocy społecznej, zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych czy hospicjach jest zaledwie 140 tys. miejsc, licząc razem łóżka w placówkach publicznych i prywatnych.

Oczekuje się, że rodzina się zajmie. Od rodziny się wymaga. Gdyby nie opiekunowie rodzinni, system by się zawalił – tłumaczy dr Szwałkiewicz. – Państwo w ogóle nie dostrzega, jak wielki ciężar bierze na siebie taki opiekun. Nie docenia się go. Zostawia samemu sobie, bez wsparcia. Jak to się ma do standardów europejskich? W ogóle się nie ma – mówi.

Na przykład w Niemczech, Austrii, Czechach, Danii, Francji czy we Włoszech jest rozbudowana pomoc finansowa dla opiekunów. W wielu z tych krajów, a także w Grecji czy Luksemburgu są specjalne kredyty, ulgi podatkowe i zwolnienia, by łatwiej było godzić pracę z opieką. W większości państw organizuje się szkolenia i opiekę zastępczą, tak by ten, kto zajmuje się niepełnosprawnym krewnym, mógł co jakiś czas wziąć urlop i odpocząć. Okres, w którym bliscy opiekują się chorym, wlicza im się do emerytury, jest traktowany jak praca. Opiekunowie objęci są ubezpieczeniem społecznym.

W Polsce nie ma jednolitych zasad, opiekun opiekunowi nierówny. Ten, kto zajmuje się niepełnosprawnym dzieckiem, dostaje 620 zł świadczenia pielęgnacyjnego, w ubiegłym roku dodano mu jeszcze 200 zł comiesięcznej nadzwyczajnej pomocy i zapowiedziano, że kiedyś może ta suma wzrośnie do 1600 złotych.
...................................................................
..................................................................... dalej czytaj tu

http://polska.newsweek.pl/spoleczenstwo ... 856,1.html
a teraz ten cud tak nagle po latach beznadziei
Prezydent Gdyni da mieszkanie, czytelnicy „Newsweeka” pomogą je umeblować. Zmienia się życie Zbigniewa Płockiego, który opiekuje się sparaliżowaną żoną i synem w stanie wegetatywnym
MOPS stara się o wózek elektryczny dla żony pana Zbigniewa i o specjalne łóżko z materacem przeciwodleżynowym dla jego syna
gdyby to nie był cud, zrobiono by to wcześniej, prawda? :)
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2014, 18:08 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Cuda

2
Wiesz co, takie 'cuda' to każdy ma w swoim sercu, ale wielu boi się je otworzyć... Ze strachu. Przed utratą pracy, spokoju, ze strachu przed własną bezradnością wobec takich sytuacji, a bywa, że z czystego egoizmu (choć egoizm też rodzi się na strachu). Czasami potrzeba nieszczęścia, żeby ta lawina z ludzkich serc ruszyła. Tu, zapewne, wystarczyło nagłośnienie sprawy, żeby te pancerze strachu w ludziach skruszyć...

PS. Skoro pan Płocki pracował, był ubezpieczony, więc rodzinie należała się skromna bo skromna, ale pomoc medyczna (pielęgniarska) w codziennej opiece nad chorymi. Wygląda na to, że pan Płocki z niej nie korzystał. Myślę, że gdyby zwrócił się o taką pomoc, ta lawina ruszyłaby o wiele wcześniej...
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2014, 19:12 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Cuda

3
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz, pomocą opiekunek w domu, słuzy MOPS, pielęgniarek HOSPICJA i PCK, wszystkie usługi są płatne w zależności od dochodu czasem jest to złotówka za godzinę czasem kilkanaście a nawet więcej. Pielęgniarki opiekują się tymi chorymi, którzy mają zlecone zabiegi medyczne np zastrzyki, zmiany opatrunków itp a wiec wymagające wiedzy medycznej, nie pracują w charakterze opiekunek. Jednak i opiekunek i pielęgniarek jest mniej niż potrzeb, duże rodziny jakoś sobie radzą, dyżurują, zatrudniają opiekunkę prywatnie, ale małe, lub osoby samotne sa zdane tylko na siebie. Bo MOPSy to ludzie, jedni są kreatywni, empatyczni, inni nie. Tak to mniej więcej w Polsce wygląda.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2014, 20:25 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Cuda

4
A tak miedzy nami, potrzebny jest wolontariat i dużo ludzi do pracy w tym charakterze.
Szczególnie w hospicjach.

Jak ktoś się nudzi, a chciałby pomóc ludziom w swojej miejscowości wystarczy wbić w google hasło: hospicjum miasto wolontariat

Serca nie sposób kupić za pieniądze, a w dodatku Polska biedna i to co u nas przeznacza się na pomoc społeczną to są dosłownie grosze.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2014, 20:35 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Cuda

5
victoria pisze:Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz, pomocą opiekunek w domu, słuzy MOPS, pielęgniarek HOSPICJA i PCK, wszystkie usługi są płatne w zależności od dochodu czasem jest to złotówka za godzinę czasem kilkanaście a nawet więcej. Pielęgniarki opiekują się tymi chorymi, którzy mają zlecone zabiegi medyczne np zastrzyki, zmiany opatrunków itp a wiec wymagające wiedzy medycznej, nie pracują w charakterze opiekunek. Jednak i opiekunek i pielęgniarek jest mniej niż potrzeb, duże rodziny jakoś sobie radzą, dyżurują, zatrudniają opiekunkę prywatnie, ale małe, lub osoby samotne sa zdane tylko na siebie. Bo MOPSy to ludzie, jedni są kreatywni, empatyczni, inni nie. Tak to mniej więcej w Polsce wygląda.
Hmmm... Rzeczywiście nie znam problemu z autopsji, możliwe, że teraz trzeba płacić, wszystko zmieniło się strasznie... Wiem o przypadkach, kiedy pielęgniarki środowiskowe przychodzą z pomocą, niekoniecznie, żeby dać zastrzyk, ale żeby pomóc np. umyć osobę obłożnie chorą, zrobić zakupy osobom niesprawnym, o ile się nie mylę, mają godzinę na dom i robią przez ten czas to, co jest najbardziej potrzebne. Ale nigdy nie słyszałam o pieniądzach...
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2014, 7:03 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Cuda

6
http://fakty.interia.pl/prasa/news-wsie ... news_small

I mówiąc precyzyjnie, cuda się nie zdarzają w sensie zjawisk sprzecznych z Boskimi Prawami, ustalonymi uniwersalnie i powszechnie.
Natomiast interwencje Boskie, pośrednictwo świętych, oczywiście zdarzają się. One jednak nie są nigdy sprzeczne z Boskimi Prawami.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2014, 11:14 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Cuda

8
Cud to byłby, gdyby w jednej minucie wszyscy chorzy uzyskali zdrowie. To nie powinno być problemem dla Boga.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2014, 14:58 przez Andy72, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Cuda

9
Ja myślę, ze to w ogóle nie jest problem według prawa Bożego, by wszyscy byli zdrowi i nikt nie umierał.
Tylko to, ze chorują i umierają to wynika z czegoś innego. Nieskończona Miłość Boża i ludzka Wolność tak się przedziwnie zaplątały, że człowiek zaczął usiłować dokonywać działań wbrew Prawu Bożemu. I wtedy dostał od Boga niejako za sprawą Boskiej zasady akcji i reakcji (przyczyny i skutku).
Wyraźnie mówi o tym Pismo Święte:
Człowiek został wygnany z Raju i zaczął podlegać śmierci, by nie stał się Bogiem, konkurującym z Bogiem - Stwórcą.

Albowiem to przewróciłoby do góry nogami i zniszczyło cały stworzony świat, włącznie z ludźmi, którzy dopuścili się takiego podejścia.
A Bóg przecież kocha ludzi, dlatego nie dopuścił do tego.
Prawo Przyczyny i Skutku zadziałało.

Ludzie wrócą do Ojca, gdy zrozumieją, ze Bóg jest Ojcem i że nas kocha jak Ojciec.
Dopóki tego nie pojmą i nie odpowiedzą miłością na miłość, nie mogą być świadomymi synami i córkami Bożymi.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2014, 15:25 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Cuda

10
I jeszcze dwie rzeczy, bo mi umkną.

Kiedy ludzie opuścili Raj, zaczęli być śmiertelni. Aby to świat sobie uświadomił, pozwolił Bóg by ręka Kaina zabiła jego brata.
Abel zakończył swoje życie a ludzie przychodzili zewsząd i dziwili się, jak to jest, ze Abel żył, a teraz nie żyje.
I mogli się już wtedy odwrócić od śmierci.

Bóg nawet ułatwił ludziom rozwój świadomości, bo pozwolił, by Kainowi nadano znamię i puszczono go przez świat między ludzi.
Aby zrozumieli i uświadomili sobie, czym jest śmierć i kim jest morderca.
Jednak to nie pomogło.
Ludzie dalej zabijali.

I rzecz druga.
Jesteś w pełnej harmonii ze sobą? Czujesz się w pełni zdrowy?
Pracowałeś nad sobą, budowałeś siebie w harmonii z Bogiem?
Stałeś się świętym?
W wielkiej pokorze trwasz w swej świętości?

I tylko wciąż cichutkie pytanie w głębi duszy się pojawia:
Boże, dlaczego jeszcze tu jestem, a nie zabierasz mnie do Raju?
Przecież mi się ten Raj należy jak psu micha :D

I inna sytuacja.
Ktoś jest chory. Niezbyt uleczalnie, albo w ogóle.
Ale czasem ma nadzieję. I walczy.
Walka jest ponad ludzkie siły jednak taki człowiek łączy wszystko co może, nadzieję, wiarę i miłość, by pokonać chorobę.
Ogólny stan chorego poprawia się.
Jednak nadal nie wstaje on z wózka.
Nadal miewa ataki nerwowe.
Tak, jakby cały ten wysiłek był na marne.

I nie tylko do Raju ten człowiek żywcem nie wchodzi, do zdrowia ten człowiek nie przychodzi.
I narzeka do Boga: ja tyle pracuję i działam, a Ty Boże, nic ???
Przecież mówiłeś ( w Piśmie Świętym), że jak ludzie będą żyć wiarą nadzieją i miłością, to zapanuje Królestwo Boże na ziemi !!!

I odpowie Bóg,
tak właśnie się stanie. Jestem Twoim Bogiem i wielka jest dla Ciebie nagroda. Jednak Twoja wiara, nadzieja i miłość jest cenna dla całych rzesz ludzi, bo rozlewa się po świecie na sposób duchowy, zyskujesz ludziom wiele wiary nadziei i miłości i moich łask.
Wytrzymaj jeszcze człowiecze, bardzo mi pomagasz.
Bo ja jestem Bogiem wszystkich ludzi, przecież nie tylko Twoim i chciałbym, by wszyscy do mnie wrócili.

***
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polskie rozmaitości”

cron