29
autor: lapicaroda
Nie lubię pisać o swoich kontaktach spirytystycznych, bo nie jestem na tyle rozwinięta z nimi, żeby się obnosić,nie chcę się kreować na szurniętego proroka, ale chyba mogę zabrać głos teraz, jednak.
Dostałam dzień po katastrofie rodzaj ostrzeżenia, że w ciągu najbliższego tygodnia,półtora tygodnia nastąpi jakaś diametralna zmiana, to brzmiało dla mnie jak coś w rodzaju i znowu powiesz, że grunt ci tańczy pod nogami i drży i coś zeń wyłazi...
Tyle że właśnie nie wiem- czy tyczyło się to mojego absolutnie prywatnego życia, czy też właśnie spraw ogólnych.
W każdym razie miałam później jakieś migawy swoje, że istnieje pewne zagrożenie, ale ktoś nas przed tym zagrożeniem chroni. Nie chcę tutaj opowiadać bzdur, powiem tylko- może i dobrze się stało, że Barack Obama i parę innych ważnych głów nie przybyło na pogrzeb z winy tej chmury pyłu.
Może gdyby zgromadziło się tyle ważnych przywódców państw...w tym USA...ktoś mógłby to wykorzystać.
Przynajmniej tłukło mi się to po głowie, ale nie chciałam dalej ''rozmawiać'', bo byty nie są od przepowiadania przyszłości.
W każdym razie, ta chmura to faktycznie jakiś...znak? Czy winniśmy się zwrócić na Wschód? Może nie tyle się tam zwrócić, ile...pomyśleć nad tym. Nad wybaczeniem sobie nawzajem. Może nawet nad nawiązaniem dialogu, po jakimś czasie.
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 16:53 przez
lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.