Re: Reformy
1Co byście zmienili w Polsce? Jakie reformy byście wprowadzili? Tylko możliwie jak najkonkretniej.
Ostatnio zmieniony 30 cze 2010, 14:46 przez Kamil_865, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja bym właśnie wolał, żeby był większy dostęp, bo wg mnie to większe bezpieczeństwo.7) Broń palna jest w Polsce legalnaq, tylko dostęp do niej ograniczony... i jest dobrze jak jest.
Jestem gorącym zwolennikiem demokracji bezpośredniej, a nie czarujmy się, 50% to za duża frekwencja.13) to 30% to minimum żeby referendum uznać za ważne? Nie obawiasz się że wtedy z byle przyczyny zwoływane byłyby referenda?
Wiem, że ludzie potrafią wszystko, żeby tylko mieć na hazard, ale wszystko jest dla ludzi. Jestem przeciwnikiem ograniczania swobód obywatela.14) Chodzi mi o hazard. troszke to niewychowawcze, zwłaszcza że wiesz do czego prowadzi uzależnienie od hazardu?
No właśnie i tu jest trochę skomplikowana sprawa, bo chodzi o to, żeby sobie pijacy na socjalu nie mogli siedzieć...16) Czyli jak ktoś pali to pod most albo niech zdycha z głodu? Pomoc powinna istniec dla potrzebujacych. Jeden potrzebuje pieniedzy a drugi pomocnej dłoni żeby np. wyjśc z alkoholizmu.
Z ograniczenia socjalu.17) A z jakich funduszy bys proponował utrzymac taka armie?
Obecne przepisy dot. broni policjantów są zbyt restrykcyjne. Z każdego wystrzału trzeba pisać raport i policjant na miejscu musi myśleć co napisze w tym cholernym raporcie..18) Jesli "rozdałbyś broń" to te zaostrzenie przepisów byłoby konieczne img/smilies/wink a powazniej to policja w tej sprawie ma wystarczajace uprawnienia... inna sprawa co się dzieje "po wszystkim". To strach osadza czesto policjanta w miejscu ale strach nie przed samym strzałem ale przed konsekwencjami (zawieszenia, pisanie ton raportów itp)
No sam chyba przyznasz, że to chore, że koleś Cię napadnie, lub włamie się do Twojego domu i Ty nie możesz mu wiele zrobić, bo go zabijesz jeszcze i kratki.22) Kwestia której nalezy poświecić więcej uwagi... poszanowanie prywatnosci jak najbardziej tylko obawiam się że takie "odstrzeliwanie nieproszonych gości" Polacy braliby zbyt dosłownie
1. Związki zawodowe nie spełniają takiej roli jak powinny. Obecnie tylko utrudniają życie prywaciarzom. Jeśli pracownik jest wykorzystywany to są od tego sądy, by go bronić. Pracownikowi bardziej się opłaca zapieprzać bardziej od kolegów z konkurencji, bo to skutek jego pracy będzie się lepiej sprzedawał, odbierając pieniądze konkurencji i w ostateczności ciąć wydatki będzie konkurencja, a nie jego pracodawca i wyleci pracownik konkurencji, a nie on.27) Zwiazki nalezłoby ujednolicić. Nie moze byc tak że w jednym zakładzie działa kilka ZZ wystarczy jeden ale za to taki który naprawdę broni pracowników. Całkowita likwidacja ZZ wprowadzi destabilizacje w relacjach pracownik - pracodawca (mówię to jako przedstawiciel pracodawcy). Prawo do strajku powinno byc stosowane jako oręż ostateczny a nie jako bat na tyłek pracodawcy.
No oczywiście nieobowiązkowa...No i liceum
Co z tą religią? Jaka religia? I co z ateistami?
Ot i wielka tajemnica sukcesu...Grzegorz pisze:Jeden związek w jednym zakładzie pracy.
Ja bym to ujął inaczej. Każdy pracujący płaci składkę emerytalną. 85% tej składki powinno iść do OFE, które by miały 3 progi ryzyka - 40%, 40%, 60% - i każdy sobie wybierze na którym mają być jego pieniądze. Pozostałe idzie do ZUS, który musi to trzymać na kontach (żeby nie było że kasa niknie) i to inwestować za pomocą odpowiednich funduszy inwestycyjnych. Potem ZUS wypłaca każdemu skromniutką emerytur socjalną, a OFE wypłaca ze zgromadzonych środków główną cześć emerytury wg takiego systemu: luzie umierają ok. 85 lat, przechodzisz na emeryturę w wieku 60 lat, więc dzielą ilość zgromadzonego kapitału przez liczbę lat do statystycznej śmierci + np. 5 lat na wszelki wypadek (tutaj przez 30) i wtedy wychodzi ci emerytura, więc jak chcesz więcej to dłużej pracuj.Emerytalną zmieniłbym tak>:Na emeryturę wolno przejść mężczyznom i kobietom w wieku 60 lat. Ale bez przymusu. Jeśli ktoś chce i może pracować dłużej, proszę bardzo. Ale za każdy rok ponad ten przepisowy wiek (60lat) powinna ustawowo przynależeć określona kwota do emerytury (gdy się już na nią zdecyduję). Np.50 zł. I tak pracując do 65-ego roku emeryt miałby 500 zł wiecej. Pracując do 70-tki miałby 1000 zł więcej itd. To byłoby logiczne, sprawiedliwe i mobilizujące do dłuższej pracy.
To można nazwać szkolnictwem? Uczą wszystkiego, czyli niczego.Ale tak błyskawicznie: Kogo i jak kształci "zreformowane" przez p. Buzka szkolnictwo?