Re: Jak myślicie?

31
caly pisze:W kwesti prawa i odpowiedzialności urzędasów za błedy (a w zasadzie jej totalnego braku, ba nawet awansy sie im daje) nawet nie dyskutuję, bo tu sie zgadzamy i tak swoją drogą bez zaorania sejmu z posłami to ja osobiscie rozwiązania nie widzę :]
:przybij:
wiesz kto wg mnie powinien zasiadac w sejmie RP?
- pani Zosia z warzywniaka, która naście godzin dziennie haruje, aby zarobic na swoje utrzymanie
- pan Kazik - hydraulik, który zapieprza naście godzin dziennie aby pozyskać swoimi fachowymi usługami klientów i utrzymac ich dla siebie
- pan Jacek i pani Kazia ze sklepiku osiedlowego, którzy pomimo sąsiedztwa hiermarketu potrafili pozyskac i utrzymac klientów oferując im miłą usługe i świeży towar po rozsądnych ( co nie oznacza, że za niskich cenach )
- pan Zenek, który potrafił w sądzie dojśc swoich racji z bezmyślnym, bezdusznym "prawem"
Bo ci wszyscy ludzie znają realia życia w Polsce od podstaw, a kompetencje udowodnili tym, że pomimo tak skrajnie niekorzystnych warunków potrafili przetrwać
Ostatnio zmieniony 28 mar 2011, 14:05 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jak myślicie?

32
Szymon pisze:Lizawieto
PRZEPRASZAM, że tak obcesowo wskoczyłem na Ciebie - przyznaję, że nie potrafię pohamować emocji w przypadkach niesprawiedliwości i fanatyzmu religijnego.
A ponadto uważam, że człowiek nie powinien powstrzymywać emocji, gdyż to niezdrowe i człowiek nie okazujący ich jest po prostu nijaki.
PRZEPRASZAM raz jeszcze :bukiet: :tuli:
Szymonie...przeprosiny oczywista...przyjęte.
Wiedziałam, że zagrały emocje i to bardzo, dlatego uznałam nie kontynuować rozmowy...ja tak mam.
Dziś i jutro jest małoczasowa, a może jeszcze bardziej niż mało, ale wrócę do naszej rozmowy.
PS. Szacun wielki za postawę i szczerą wypowiedź...jak ja to cenię... :zozol1:
Ostatnio zmieniony 28 mar 2011, 23:05 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Jak myślicie?

33
Cały...dzięki wielkie...dobrze mnie zrozumiałeś. :zozol1:
PS. Ja zdaję sobie sprawę, że często piszę skrótowo i mogę być niezrozumiana. :)
Ostatnio zmieniony 28 mar 2011, 23:06 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Jak myślicie?

34
Szymon pisze:caly
"a co ma do tego ten vyrk na wiejskiej"? - sam sobie odpowiedziałęś w końcówce swojego posta - TAM powstają przepisy "prawa"a raczej gnioty. Jakie? Tez sam sobie odpowiedziałeś. Powiem tylko tyle: przez wiele lat pracowałem dla międzynarodowych korporacji, mających przedstawicielstwa na całym świecie i kilkanaście razy w roku spotykałem kolegów z całego globu. W wielu krajach jest PRZEPIS PRAWA mówiący jednoznacznie: marża na produkcie/usługach NIE MOŻE BYC NIŻSZA NIZ...i tu podają %. a co to oznacza? ża takie państwo PILNUJE, aby producenci, usługodawcy nie sprzedawali się taniej niż zużyte dziwki z portowej speluny - to MUSI i PROWADZI do sukcesu. Takie prawo obowiązuje m.in. w Niemczech, Holandii - porównaj te kraje do naszego. W Australii ( państwo NIE komunistyczne i NIE socjalistyczne ) każdy kto chce wybudowac sobie dom dostaje od państwa 15.000 $ australijskich BEZZWROTNEJ pożyczki -reszta na znikomy procent. W Danii wystarczy mieć 5% wartości domu, aby dostac na resztę kredyt 2% w skali roku, BEZ ukrytych kosztów. a w Polsce?
- jak urzędnik - np skarbowy popełni błąd - TY będziesz za niego płacił wraz z odsetkami. jeżeli ktoś straci pracę i nie będzie w stanie spłacac kredytu - komornik mu siądzie na pensję nie pytając o nic. A jesli zostawi do życia kwote poniżej minimum socjalnego ( słyszałem o takim przypadku ) to nie on za to odpowiada, ale taki dłuznik na własną rękę musi w sądzie walczyć o to, aby to minimum choc mieć. WSZYSTKO przerzucane jest na "szary tłum" - biurwy bezkarne. GDZIE jak nie na Wiejskiej takie antyludzkie gnioty "prawem" nazywane powstały?
Gdy przyjechałem do Holandii, pracowałem za 5 (słownie: pięć) euro na godzinę. Firma, przez którą przyjechałem do pracy ściągała niebotyczne pieniądze za klitkę, która nie nadawała się do mieszkania. Pracowałem jako pracownik produkcji najniższego szczebla. Gdy minęły trzy lata (pracowałem już w cyklu B i robotę miałem berdziej odpowiedzialną) firma pośrednicząca zaproponowała mi trzymiesięczny zjazd do Polski, dlaczego? Ponieważ kwalifikowałem się do cyklu C (moje zarobki muszą obowiązkowo wzrosnąć - takie są przepisy, a oni, mimo, że dostaliby od firmy większe pieniądze za udostępnianie mnie jako pracownika, nie chcieli się nimi ze mną dzielić, a że musieli, to woleli dać wypowiedzenie i po trzech miesiącach wróciłbym do cyklu B). Dogadałem się z firmą, w której pracowałem, podpisałem z nią kontrakt, kupiłem domek (nie mieszkanie) na dobrze oprocentowanym kredycie i, oczywiście, zarabiam tyle, ile inni Holendrzy w firmie. Z pośrednikami zakończyłem znajomość i czuję, że żyję (jak banalnie by to nie zabrzmiało).

Tyle Holandia. W Polsce przez 7 (słownie: siedem) lat pracowałem za najniższą krajową u prywatnego przedsiębiorcy (oczywiście w łapę dostawałem więcej - 1500 złotych) i nie przeszkadzało mi to dopóki nie oświecono mnie jaka czeka mnie emerytura. Niedługo myśląc zabrałem kobietę do Holandii i żyjemy tu do dziś. Nie mam pretensji do moich byłych pracodawców. Nie chcieli mnie wypuszczać, ale ze smutkiem dodali, że nie mogą mi zapewnić nawet porównywalnych zarobków (kolosalne składki ZUS - owskie, pochłaniały ogromną część ich pieniędzy), ale zrozumieli mnie i nawet pożyczyli pieniądze na wyjazd.

Rozpisałem się tak, żeby udowodnić, Szymonie, że masz rację. Chore przepisy trafiają w ludzi, którzy chcą pracować, ale również w tych, którzy tą pracę chcą zaoferować innym. Nie mam ochoty żyć w kraju, w którym tak traktuje się obywatela, dlatego mieszkam gdzie indziej. Podejrzewam, że jeszcze wielu Polaków podejmie decyzję taką, jaką ja podjąłem.

Pozostaje mi tylko Was pozdrowić :pa:

Życzę wszystkiego dobrego!!!
Ostatnio zmieniony 29 mar 2011, 20:18 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Jak myślicie?

35
Szymon
Jesteśmy w temacie o przypuszczeniach migracji Polaków.
Nasza rozmowa tyczyła przykładów o niemożności znalezienia pracy i tu nastąpiło podanie przykładów.
Jak wiesz brak pracy nie jest tylko winą jednej strony.

1.Twój znajomy myślał, że inż. przyjmą z otwartymi rękami na odp. stanowisko...przeliczył się...wstyd wracać do kraju, więc trzeba coś robić. Niezaradność czyjąś nie możesz nazywać moją płytkością myślenia. Uważam, że jest to niechęć szukania pracy lub nieumiejętność. oczywiście nie trzeba nadmieniać, że w trudnej polskiej rzeczywistości.
2. Mój przykład wykształconego z kursami, to również niechęć do pracy. Fajna sprawa zrobić kilka kursów, gdzie w tym okresie jakieś pieniądze płacą by bezrobotny utrzymał się przy życiu. Po co ma przyjąć jakąś pracę, kiedy może czekać (nie pracować) na odpowiednią, bo za czekanie/nic nierobienie też ma się kasę.
3. Austriak w Polsce, to przykład na rotację ludzi w obie strony. Nie pisałam za ile pracuje...nie wiem, a tym samym niczego nie wmawiam...stąd mój komentarz o niezrozumiałości przczytania.
Moja opinia na jego temat: Jest tak dobry lub umie się przebić i znaleźć odp. pracę, włada wieloma językami biegle (mowa, pismo, technika).
Komentarz o nieumiejętności pisania logicznego jest nie na miejscu...nie musisz się domyślać...trzeba przyjąć fakty jakie piszę, wybieganie jest zbyteczne, wszak upewnić się można zawsze...pytając. W dyskusji emocje nie dają jasnego myślenia.
To tak na marginesie, ale jest wszystko oki i uwierz, że nie za sprawą przeprosin, choć nie ukrywam, że gest sprawił mi ogromną przyjemność.
Młodzi nie chcą pracować za niskie pieniądze, ba...nikt nie chce pracować za małe pieniądze. Dołożę jeszcze: czy w ogóle chcą pracować...myślę o pewnej grupie społeczeństwa, a nie o wszystkich.

Na innych wątkach...nielogiczność? A co masz na myśli...gdzie?

Co do prawa/ustaw, które tworzone są na potrzeby rządzących...szkoda sobie nerwów psuć...jednym słowem...są do d..y.
Ostatnio zmieniony 30 mar 2011, 9:11 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Jak myślicie?

36
Co do kwestii bezrobocia.
Byłem gotów pracować przy sprzątaniu(choć to nie moje aspiracje) w HP i co?
Dyrektorka placówki mnie zapewniała: "na pewno pana zatrudnimy".
Do tej pory cisza.
Poszedłem na dni próbne do restauracji(że niby na zmywak).
Wyszło na to, że mam wręcz gotować.
Wszystko byłoby ok, lecz..pracodawcy nie potrafili się ze sobą dogadać - nie było żadnej wymiany informacji.
Z jednego dnia próbnego zrobiły się dwa.
Na dodatek ciągle leciały "żarty" typu: "źle to robisz".
Nie wiedziałem i nie byłem pewny czy na prawdę, czy to tylko żarty.
Jak się robi coś pierwszy raz to człowiek się przejmuje.
Więc te żarty i brak obiegu informacji wśród szefów mógłby mnie doprowadzić do złego stanu psychicznego.
Dorabiam sobie statystowaniem i robieniem stron internetowych.
Żartuję sobie, że łatwiej znaleźć mi klientów niż pracę.
Może kiedyś założę jakąś własną firmę..
Co podobno jest łatwiejsze nawet w Mozambiku.
Z półtora miesiąca pracowałem w księgarni.
Zwolnili mnie bez konkretnych przyczyn, nawet jakaś dyrektorka poleciała też.
A na koniec stracili placówkę i jest tam inna księgarnia(nie ukrywam, że moim zdaniem zarządzający się nie spisywali - jak widać miałem rację).
I jeszcze byłem tak dobry by sugerować zmiany..
Do pracy w Bibliotece(między innymi mam wykształcenie bibliotekarskie)?
Powinienem skończyć szkołę pedagogiczną, gdybym chciał pracować w szkole(prawie mi się udało, tylko ta pedagogika..), lecz wtedy mógłbym być już za stary.
W jednej uczelni(w której miałem praktyki i się spisywałem) od razu mi oznajmiono, że pałeczkę(posadę), przejmie córka i nie mam nawet o czym myśleć.
Próbowałem bez znajomości i po znajomości i w bibliotekach i księgarniach - nic z tego.
Uderzam jeszcze do jednej firmy(co ma wspólnego z grafiką) a jak nie to zostaje mi parking(ponoć pewna fucha i można wyżyć).
Wysyłałem mnóstwo C.V., LM..
Jeszcze zacznę wysyłać zdjęcia moich prac.
Choć fajnie byłoby mieć choć stałe pół etatu co najmniej.
Raz szef z call center zapewniał mnie, że jestem już zatrudniony - po rozmowie kwalifikacyjnej.
Przyszedłem(bo było zero odzewu kiedy się stawić do pracy) i nagle okazało się, ze się rozmyślił.
Ostatecznie będę miał pracę.
Ten parking to takie zabezpieczenie, gdybym na swoich pomysłach i pracach nie zarobił.
Najwyżej potem będę się martwił co się stanie jeśli parking stałby mi się zbędny..a praca na cały etat. I oczywiście nijak inaczej jak po znajomości(wolałbym sam znaleźć pracę..).
I tyle mogę napisać o bezrobociu.
Ogólnie rzecz biorąc jestem spokojny o dochody, lecz zbyt różowo to nie jest i tyle.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „O Tobie Polsko”

cron