Mój sąsiad niedawny wyprowadzał świnkę morską na zewnątrz i jadła trawę.
Na jamniki tez muszę uważać by nie nadepnąć.
Często musze też uważać na rowerze by jakiegoś psa nie rozjechać a skakac przez smycz nie zamierzam.
A smycze teraz bywają wielometrowe..
Świnkę i fretkę też można przytulić.
Myszka znajomej nawet daje buziaka.
Zapewne te zwierzaki inaczej okazują radość.
Kot z kolei mruczy i co?
"Cieszy się dla Ciebie"..cóż za egoizm.
Ja wolałbym by zwierzak się cieszył ze szczęścia a nie dla mnie.
Jak proszą to by woleli. Bo koledzy mają na przykład.
Bo każdy ma. Tak nieco jak z komputerem.
Każdy ma to i ja muszę, z domem i samochodem podobnie.
Dzisiaj rodzina bez samochodu/ów i psa/psów to nie rodzina czy jak?
Taki szpan - popatrzcie, mam 2 samochody i psa.
A jak pies umrze to cierpieć nie będą?
W wieku 15-16 lat on kaput i co?
A jeśli umrze po 13 latach?
Sama neidawno pisałaś, ze masz wnosie to, z epies krócej żyje i umrze, więc czemu teraz piszesz coś innego?
Skoro rodizce kłamią, ż eistnieje św. mikołaj to kupią drugą świnkę cyz cuś.
nie każda też od razu zachoruje i umrze.
Sama psiałaś, że psy też chorują.
Na przykład suka znajomej miała ciążę urojoną.
Wszystko przez egozim człowieka.
W naturze jako wilczyca nei zostałąby wysterylizowana, miała by szxczenięta z jakimś samcem i byłaby happy i to na pewno bardziej niż żyjąc w 4 ścianach, wychodząc kiedy właścicielce wygodnie i nie mogąc mieć dzieci..
Byłabyś zadowolona wychodząc nie wtedy kiedy chcesz i nie mogąc robić co chcesz?
Określenie "dla mnie" kojarzy mi się z zakupem zabawki..
O ja chcę tą, "dla mnie" została kupiona.
Wybacz, lecz brzmi to poniekąd dziwniez ust kogoś odpowiedizalnego i myślącego o dobru zwierzęcia a nie tylko swoim.
Mi ojciec próbował kupic psa.
Jeden zdechł, drugi zdechł, trzeci pożyczony i musiał oddać.
Poniewaz był wielki a ja mały to mnie pociagnął po ziemi na smyczy.
Przyjemne to nie było.
Więc historia podobna do tych świnek.
Poza tym jak byłem dzieckiem pies mało nie odgryzł mi dłoni(gruba ekawica mnie ochroniła).
Jakby miały podobne doświadczenia to wolałyby wszystko byle nie psa.
Swoją drog ajuż któryś raz słysze np. o pogryzionym niemowlęciu lub dziecku, mimo, iż pies wcześniej się z nim bawił i wsyztsko wydawało się ok.
Babcia rzuciła sięna ratunek, ma pogryzioną rękę a dziecko nie żyje.
Gratuluję wyboru.
Świnka chyba na śmierć by nie zagryzła..
To do Rudej.
Zoofilia to też miłość i ponoc nawet Biblia ją parobuje byle do..szczytu.
Masz jednak rację, choć miłość bywa również do zwierząt.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.