Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

4
W moim przypadku to raczej najlepszy sposób na podniesienie adrenaliny.
Może dla Ciebie jest miły i kochany, lecz nie wiem jakby zachował się na mój widok..
Czasami żartuję sobie, ze widocznie nie zakceptuję innego samca w mieszkaniu.
:D
Ostatnio zmieniony 20 lip 2011, 23:14 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

8
Nie, ale wiem jak cierpiała znajoma. Po tym nie chciała mieć już więcej żadnego psa.
Bo za ok. 10 lat przecież będzie a Ty zapewne dalej będziesz żyć.
Wybiegam myślami na przód.
Ostatnio zmieniony 20 lip 2011, 23:58 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

9
Nebo, to trzeba nauczyć się akceptować po prostu. Jaki jest sens pogrążania się z powodu czegoś, czego nie możemy zmienić? A przez te 10 lat psia miłość jest BEZCENNA :).
Ostatnio zmieniony 21 lip 2011, 8:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

10
Jak ja bym miał się zastanawiac co będzie za 10 lat, ba, nawet za kilka dni, to chyba zawsze bym był sam. Z zycia trzeba brac wszystko co najlepsze w danej chwili, bo jutro może już być po ptakach.

Co do zwierząt, to miałem psa przez 14 lat, ot taki podworkowy kundel, jak go uspalismy to w domu była przez jakis czas pustka, pustka, która przez 14 lat była wypelniona taką radością, że przy najblizszej okazji, gdy sie pojawią znowu sprzyjające warunki to jakiś psiak ponownie sie pojawi.

Nie ma sensu opłakiwać ludzi, czy zwierząt za ich zycia, na to przyjdzie odpowiedniejsza pora ;)
Ostatnio zmieniony 21 lip 2011, 10:23 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

11
Dokładnie, bo póki pies jest, to kocha najmocniej jak się da. Pies się nie obraża, nie stawia ultimatum, zawsze się cieszy na twój widok. Dziesięć lat prosiłam rodziców o psa i kupiliśmy go dopiero tuż przed wyprowadzką z bloku. Nie wyobrażam sobie już jak to było, zanim zamieszkał z nami pies.
Ostatnio zmieniony 21 lip 2011, 11:18 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

12
Ode mnie odszedł niedawno mój tłuściutki farfocel do Psiego Nieba :( Był u nas 10 lat (dostałam go jeszcze w gimnazjum) i od kilku chorował, ale nikt się tego nie spodziewał, bo dzielnie radził sobie z chorobą, był sprawny, energiczny i zawsze chętny, by zrobić na złość. Płaczę po nim codziennie, na widok karmy w Tesco ściska mnie w gardle, a jego fotki wywołują spazmy, ale ani przez moment nie żałowałam, że był i że tak się do niego przywiązałam. Dla całej tej rozszczekanej, rozmerdanej, obślinionej radochy warto jest potem swoje odcierpieć. Zrozumiesz Nebo, jak kiedyś będziesz miał własnego psa:)
Ostatnio zmieniony 21 lip 2011, 23:28 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

13
Sailor pisze:Ode mnie odszedł niedawno mój tłuściutki farfocel do Psiego Nieba ... Dla całej tej rozszczekanej, rozmerdanej, obślinionej radochy warto jest potem swoje odcierpieć...
Też mam to za sobą. Tym trudniejsze, że moja Majeczka nigdy nie chorowała i padła niespodziewanie na zawał. Sailorko, lekarstwo na to jest tylko jedno - natychmiastowy szczeniaczek na miejsce farfocla. Mi pomogło.
Ostatnio zmieniony 21 lip 2011, 23:50 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

14
Sailor pisze:. Dla całej tej rozszczekanej, rozmerdanej, obślinionej radochy warto jest potem swoje odcierpieć. Zrozumiesz Nebo, jak kiedyś będziesz miał własnego psa:)
Co jest wątpliwe, gdyż moja fobia jest wielka.
Nawet teraz starałem się za bardzo nie angażować w zabawę z psem u znajomej i byłem nieco jak sparaliżowany.
Psina mnie polubiła, lecz nadal mam opory.
Chyba prędzej kupię sobie kota..
A z tymi psami to jakaś plaga egipska, jakby to było jedyne zwierzę na świecie.
Wybacz, nie lubię podążać za głupią modą.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 2:50 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

15
To nie moda. Jak patrzysz w te sliepia zapatrzone na Ciebie, to masz wrażenie, że pies Cię doskonale rozumie. Jak jestes wkurzony, to przyjdzie z podwinietym ogonem i albo zacznie Ci lizać rekę, albo zawinie sie jak naleśnik koło Twoich nóg i jest Ci troche lepiej. Mój potrafił puścić bąka, wstać i sobie pójśc jak by nigdy nic i oczywiście jak się pytałem, czemu to zrobił, to zawsze odwracał głowę i udawał, że coś go własnie zaciekawiło. Jak otwerasz drzwi, to zawsze tam jest za nimi, merda ogonem jak by w totka wygrał, a to tylko ja byłem w tych drzwiach. W sylwestra cały dzień chodzil i sie trząsł ze strachu przed hukiem petard, aż zaczelismu mu dawac coś na uspokojenie, jakaś tabletka na relaksik i "chłopak" miał luzik do rana. A jak mu sie nie dało na luz, to sobie upatrzył wannę jako schron przed grzmotami. Czasem mieliśmy z nim problemy jak z człowiekiem. To ząb mu sie popsuł i trzeba było wyrywać, to pod samochodem rozpedzonym sie ptrzetoczył i trzeba było go karmic jak dzieciaka, to znowu miał angine, a ten widok jego na stole z mordą w misce z cukierkami? Tak, słodycza nie odmawiał, pozygał sie nie raz, ale nie odmawiał ile by mu sie nie dawało. Moda? Nie, to chyba co innego. Oczywiście fobia nigdy nie pozwoli Ci tego poznać, no ale takie sa fobie. A kot? Te sa inne, zawsze mają swoje zdanie i zawsze chodzą swoimi drogami ;)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 9:47 przez caly, łącznie zmieniany 2 razy.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

16
:para1:Koty są bardziej samolubne, psy bardziej empatyczne. Bliska znajoma mojej rodziny ma sześć kotów. Każdy lubi jeść co innego, więc się kupuje sześć różnych zestawów żywieniowych. Rozwalają siatkę, chroniącą je przed upadkiem z balkonu na czwartym piętrze. Trzeba wstawać o piątej rano, żeby z nimi wyjść, bo trzy koty lubią spacery, a trzy nie. I znajoma znosi to wszystko. I kocha nadal. Ona potrafi kochać koty, inni psy. Jedni kochają małe kanapowce, inni duże psiska, z którymi można się pobawić, pobiegać i posiłować o obśliniony patyk. To jest piękne, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja z racji alergii na koty mam psa i nigdy tego nie żałowałam. Płakałam przez tydzień, kiedy Zojka chorowała, ale siedziałam przy niej aż wyzdrowiała. Miłość do zwierzęcia jest po prostu zupełnie inna niż miłość do człowieka, łatwiej się poświęcić, kiedy się widzi tak bezinteresowne przywiązanie ;)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 19:22 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

17
Pies musiał być na prawdę empatyczny, że odgryzł tej kobiecie mnóśtwo mięsa u ręki.
Empatia na całego.
Co do kotów to się nie zgodzę.
Nawet słyszałem jak koty broniły działki nie gorzej niż pies.
Znajomi mi nawet opowiadali o kocie co przyjaźnił siez psem i jak jakiś naskoczył na psa to kot rzucił się wjego obronie.
Wszystko kwestia wychowania.
Nigdy nie zrozumię ludzi co mają od 22 do 6 psów czy kotów.
Dla mnie to chore a znajoma miałą to na włąanse życzenie.
Z psami miałaby podobnie.
Nie każda rasa lubi spacery i każdy ma inny charakter i też mogłyby chcieć jeść co innego.
KAżdy znajdzie coś dla siebie tylko dlaczego tylko wśród psów?
A tchórzofretki, świnki morskie?
Znajoma na przykład ma mysz.
Czemu w większosći to musi być pies?
To moge wstawić tapetę z tygrysem co ładniepatrzy i też będę miał wrażenie, że mnie rozumie i co?
Czy bezinteresowne to nie wiem.
Za free dach nad głową i pokarm i badania lekarskie..
Który człowiek by tak nie chciał?
I nie musi pracować.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 21:32 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

18
Wiesz Nebo, bo psy to często zwierzęta pracujące, może po części dlatego. Wyobrażasz sobie chomika broniącego posesji?
Bronisz kotów, twierdząc że są różne, a psy tak czy inaczej szkalujesz, chociaż też są różne. Mój pies jest od szczeniaka uczony pewnych rzeczy i zadziwia wszystkich znajomych, którzy do mnie przychodzą. A mój wujek miał owczarka kaukaskiego, z którym raz na jakiś czas musiał w domu stoczyć walkę o dominację. I ludzie też są różni ;)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 21:36 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

19
A psa można otruć albo zastrzelić poprzez tłumik - obroni?
Koty jakoś potrafiły działkę obronić.
Ale ja nie chciałbym mieć walki o dominację, wolę spokój.
Następnym razem proponuję udomowić niedźwiedzia Grizzly i z nim też stoczyć bój o dominację.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 21:46 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

20
Ty Nebo nie rozumiesz, że człowieka też możesz sobie wychowywać, a on w któryś dzień, pijany, wbije ci nóż pod żebro, żeby zabrać ci pieniądze? Nie możesz generalizować, ani w stosunku do psów, ani kotów, ani ludzi. Co, kota nie można zastrzelić?
A jak chodzi o przytyk odnośnie trucia psów - można, choć ja kocham swojego na tyle, że go przed tym chronię. I został nauczony, że nic z ziemi do pyska wziąć nie może. Większość ludzi jest praworęczna - mój pies weźmie jedzenie tylko z zaciśniętej lewej dłoni, którą musi najpierw trącić pyskiem.
Ciebie ktoś może otruć, kota może otruć, chomika, świnkę morską, szczura. To po co czepiłeś się psów?
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 22:25 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

24
Układy, układziki... Mam takie momenty, że ubolewam nad swoją alergią. Pół godziny w towarzystwie kota w pomieszczeniu - łzawiące oczy, drapanie w przełyku, duszności, wysypka. Odziedziczone po mamusi. Pewnie dlatego tym bardziej doceniam swojego psa.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 22:50 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

25
Z tym otruciem chodziło mi o to, że pies niekoneicznie będzie w stanie obronić.
A psów się czepiłem bo większosć ludzi kupuje sobie psa a to jak go wychowają czy będą odpowiedizalni już nikogo nie obchodzi, albo czy nie zostawią gdzieś samopas.
Poza tym nigdy nie pojmę cemu akurat włąsdnie pies a nie świnka morska.
Miasto to nie wieś i tu posesji nie ma. Tylko patrzeć jak po ulicach stoliy zaczną chodzić krowy, kozy i kury.
Burków już jest pod dostatkiem.
Poza tym mi zachowanie właścicieli i ich psów nijak nie pomaga w zwalczeniu fobii i może nawet pogłębia.
Ja na prawdę nie mam ochoty na zabawę z ich psem, nie mam ochoty by do mnie biegł, brudził czy wyskakiwał na mnie z pyskiem nie wiadomo czemu.
Szczekanie działa mi poza tym na nerwy, zwłaszcza jak chcę się skupić np. na pracy.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 23:01 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

26
Ja mieszkam na wsi, bo tak się rodzicom zachciało i dopiero przy przeprowadzce psa dostałam. Musiałam udowodnić, że jestem wystarczająco odpowiedzialna i nadal muszę - nie, chcę - to udowadniać. Bo wiem, że nie mogę i nie chcę zawieść mojego psa, który jest ode mnie zależny. Sam się nie nakarmi, nie wyjdzie na spacer, nie zrobi szczepień i nie zawiezie się do weterynarza, kiedy coś jest nie tak.
Czemu nie świnka morska? A co możesz robić ze świnką morską? Wymieniać jej trociny, wymieniać wodę w poidle, karmić ją i brać na kontrolowany spacer po podłodze, żeby się gdzieś nie zaszyła. Brać na ręce, patrzyć jak chodzi po klatce, na podłodze uważać, żeby nie nadepnąć, bo będzie po kręgosłupie i po śwince. A z psem możesz wyjść, możesz go przytulić, pies merda ogonem i wiesz, że cieszy się dla ciebie. To jest różnica, uwierz. Od lat obserwuję kuzyna i kuzynkę, bezskutecznie proszą rodziców o psa i mają taką właśnie świnkę morską. Myślisz, że nie woleliby psa? Świnkę mają już bodajże piątą w przeciągu kilku lat. Bo chorują, bo ktoś nie dopilnował na podłodze. W międzyczasie był chomik, zachorował, przestał jeść i umarł z głodu. I tak dzieci cierpiały kilka razy z powodu starty zwierzątek.
Ale, paradoksalnie, moja ciotka i mój wujek robią dobrze. Bo ich całymi dniami nie ma w domu, a dzieci w szkole. Dzieci, dodatkowo, nieodpowiedzialne. A i tak wolą psa.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2011, 23:10 przez ruda paskuda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

27
Mój sąsiad niedawny wyprowadzał świnkę morską na zewnątrz i jadła trawę.
Na jamniki tez muszę uważać by nie nadepnąć.
Często musze też uważać na rowerze by jakiegoś psa nie rozjechać a skakac przez smycz nie zamierzam.
A smycze teraz bywają wielometrowe..
Świnkę i fretkę też można przytulić.
Myszka znajomej nawet daje buziaka.
Zapewne te zwierzaki inaczej okazują radość.
Kot z kolei mruczy i co?
"Cieszy się dla Ciebie"..cóż za egoizm.
Ja wolałbym by zwierzak się cieszył ze szczęścia a nie dla mnie.
Jak proszą to by woleli. Bo koledzy mają na przykład.
Bo każdy ma. Tak nieco jak z komputerem.
Każdy ma to i ja muszę, z domem i samochodem podobnie.
Dzisiaj rodzina bez samochodu/ów i psa/psów to nie rodzina czy jak?
Taki szpan - popatrzcie, mam 2 samochody i psa.
A jak pies umrze to cierpieć nie będą?
W wieku 15-16 lat on kaput i co?
A jeśli umrze po 13 latach?
Sama neidawno pisałaś, ze masz wnosie to, z epies krócej żyje i umrze, więc czemu teraz piszesz coś innego?
Skoro rodizce kłamią, ż eistnieje św. mikołaj to kupią drugą świnkę cyz cuś.
nie każda też od razu zachoruje i umrze.
Sama psiałaś, że psy też chorują.
Na przykład suka znajomej miała ciążę urojoną.
Wszystko przez egozim człowieka.
W naturze jako wilczyca nei zostałąby wysterylizowana, miała by szxczenięta z jakimś samcem i byłaby happy i to na pewno bardziej niż żyjąc w 4 ścianach, wychodząc kiedy właścicielce wygodnie i nie mogąc mieć dzieci..
Byłabyś zadowolona wychodząc nie wtedy kiedy chcesz i nie mogąc robić co chcesz?
Określenie "dla mnie" kojarzy mi się z zakupem zabawki..
O ja chcę tą, "dla mnie" została kupiona.
Wybacz, lecz brzmi to poniekąd dziwniez ust kogoś odpowiedizalnego i myślącego o dobru zwierzęcia a nie tylko swoim.
Mi ojciec próbował kupic psa.
Jeden zdechł, drugi zdechł, trzeci pożyczony i musiał oddać.
Poniewaz był wielki a ja mały to mnie pociagnął po ziemi na smyczy.
Przyjemne to nie było.
Więc historia podobna do tych świnek.
Poza tym jak byłem dzieckiem pies mało nie odgryzł mi dłoni(gruba ekawica mnie ochroniła).
Jakby miały podobne doświadczenia to wolałyby wszystko byle nie psa.
Swoją drog ajuż któryś raz słysze np. o pogryzionym niemowlęciu lub dziecku, mimo, iż pies wcześniej się z nim bawił i wsyztsko wydawało się ok.
Babcia rzuciła sięna ratunek, ma pogryzioną rękę a dziecko nie żyje.
Gratuluję wyboru.
Świnka chyba na śmierć by nie zagryzła..

To do Rudej.
Zoofilia to też miłość i ponoc nawet Biblia ją parobuje byle do..szczytu.
:D
Masz jednak rację, choć miłość bywa również do zwierząt.
:)
Ostatnio zmieniony 23 lip 2011, 3:54 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

28
Oj tam Neb, każdy ma zwierzaka jakiego chce i nie ważne jaki on jest, byle by był traktowany dobrze i z troską. Wiele zwierząt na ulicy sobie nie poradzi. Urodzi się takie szczenie w domu i co, wypuścisz na ulice, bo ma być wolny? Nie znajdzie pożywienia, bo nie jest do tego przystosowany, tak samo jak najpewniej przejedzie go samochód, tudzież potrąci. Idea wolności zwierząt jest fajna, ale trochę ciężka do wprowadzenia ze zwierzętami udomowionymi, a psy zdecydowanie do nich należą. Jeśli już, to koty prędzej ogarną życie na własną rękę, i większość dachowców sobie świetnie radzi, natomiast spora część psów jednak nie posiada takiej dozy indywidualizmu w działaniu. ;)

I choć rozumiem Twoją fobię, którą nabyłeś poprzez nieprzyjemne doświadczenie, to jednak myślę, że nie ma to nic do tego,że ktoś inny pragnie mieć psa, czy czuje dużą więź z tym gatunkiem. Ja na przykład wolę koty, zdecydowanie, ale jestem w stanie zrozumieć zarówno awersję do kotów, jak i miłość do psów. ;)

Nie wiem czy to jest kwestia szpanu, raczej przyzwyczajenia. Całkiem spora ilość ludzi po prostu od zawsze miała w rodzinie psa i pewnie nie wyobraża sobie domu bez takowego. Owszem są ludzie, którzy psa wezmą dla szpanu żeby pasował im do willi pod Warszawą, ale to samo można zrobić z rasowym kotem albo fretką, której się zawiesi diamentową kolię na szyi. Wszystko kwestia człowieka. Są ludzie, którzy wywalą zwierzaka z domu, bo są wakacje i nie ma z kim zostawić, a to przecież tylko zwierze (może być następne albo może nie być żadnego). Ale są też ludzie, którzy będą bardzo dbać o swoje zwierzaki i dadzą im dużo więcej niż dałaby im ulica. Ja np. ostatnio wzięłam zabiedzoną kotkę z ulicy, która strasznie się przymilała i jest na prawdę sympatyczna, była wychudzona jak kościotrup i miała problem z oczkami. Gdyby dalej była na ulicy to pewnie by jej już nie było, a tak to jest "tuczona" i leczona...Myślę, że jest to niska cena za brak wolności. ;)
Ostatnio zmieniony 23 lip 2011, 4:18 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

29
W sumie można by to tak okreslić.
Nie mam i nie mogę znaleźć miłości to kupię sobie psa/kota whatever.


Dodam tylko, że widziałem jamnika co wymknął się ze smyczy i wpadł pod samochód.
A skoro ludzie są nieodpowiedzialni to nie powinni mieć zwierząt co same sobie nie poradzą.
Nie powinni też mieć dzieci jak i wiązać się z kimkolwiek.
Gdyż dojkzały związek też wymaga odpowiedzialności.
W tym wypadku oboje ludzi opdowiada za ten związek.
Powiedzmy zatem, ze to ie jest totalny offtop, gdyż od tego jak ktoś traktuje zwierzęta można też pomyśleć o tym jak być moze będzie traktował ukochaną osobę.
Jesli nie potrafi być odpoiwiedzialny za zwierzaka to być może za związek również.
Jesli zwierzaka traktuje przedmiotowo a przecież jest to żywe stworzenie ponoć wymagające miłości to czy tak samo nie potraktuje np. partnerki.
To wszystko się ze sobą jednak wiąże i można przełożyć.
Więc czy to aż taki totaln offtop?
Można to wręcz nazwać zagłębieniem się w temat.
Tamat odpowiedzialności, miłości, traktowania innych czy to zwierząt czy ludzi.
Więc myślę, że jednak ma to swój sens.
Co innego bowiem kochać niedojrzale a co inengo dojrzale.
Wiążać się z kimś czuję się za niego odpowiedzialny przecież.
Mimo fobii udało mi się zaopiekować jamnikiem znajomego.
Dzięki mnie nie wpadł pod samochód, nie pogryzł go większy pies..
Mimo, ż enie mam żadnego zwierzęcia wyszedł ze mnie człowiek odpowiedzialny jakby się temu mojemu zachowaniu wobec tego psa przyjrzeć.
Niemniej czy potrzebuję zwierzęcia by przekonać kogoś do mojej odpowiedzialności?
Jeśli ktoś wybiera tak jak inni to mi się jedynie nasuwa myśl - szara masa, nic nadzwyczajnego.
Sorry.
Wiem, że miłość nie wybiera, lecz nie można wykluczyć, iż nie grają tu roli żadne sympatie czy antypatie.
Ok, zgadzam się z wieloma rzeczami z Rudą, lecz en pies..to by mnie mocno chamowalo przed związaniem się. Chyba fobia by wygrała z tą miłością.
To na prawdę oba silne przeżycia. Pewnie bym ze sobą zatem walczył.
Swoją drogą co Rudej po zagryzionym facecie?
A tymbardziej nie związałaby się zkimś kto jej psa skrzywdził.
Obie wersje odpadają. I z takiego oto powodu Ruda na mnie nie ma co liczyć w aspekcie miłości.
Tak więc temat udpodobań nawet do zwierząt ma jakieś znaczenie.
Posiadanie jakiegoś gatunku może zdecydować nawet o miłości.
Może zatem dobrze, że nie "mam" żadnego zwierzaka.
Jak ja nie cierpię słowa "mam" w kontekście żywej istoty.
To takie przedmiotowe.
No i znów mogłaby mi się pojawić myśl, że jak ktoś mówi, że "ma" psa to, że może i mnie przedmiotowo potraktować.
Wszystko ma znaczenie a skrzywdzenie pupila czy też włąsna śmeirć raczej szczęścia ukochanej nie przysporzy.
Pozostaje się więc albo odkochać albo cierpieć.

Zatem z powodu tego, że większość ma psy a ja mam taką a nie inną fobię Polska w tym wypadku nie jest dla mnie atrakcyjnym miejscem na miłość.'
Przywiązanie do tego gatunku wywodzi się ze wsi.
Nie mam nic przeciw wsi, lecz zawsze myślałem, że jednak miasto powinno się czymś różnić.
Tak czy siak zawsze muszę stawiać ultimatum - pies albo ja.
To przykre.
I jak tu mówić o szczęściu do miłości..
Czy jeśli człowiek zniewala zwierzę to znaczy, że ukochaną osobę też będzie więził?
Trzymał dla siebie i kontrolował?
Ostatnio zmieniony 23 lip 2011, 4:59 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Dyskusje O Psach I Psiej Fobii

30
Nebo, ale pojechałeś... :D

Daj spokój, przecież pies czy kot nie jest żadnym warunkiem miłości! Naprawdę nie musisz pokochać zwierzęta, żeby móc pokochać dziewczynę

(i posiadanie psa czy kota nijak nie można nazwać 'zniewoleniem' go, a miłość do zwierząt wcale nie wywodzi się ze wsi, powiedziałabym, że 'wiejskie' podejście jest instrumentalne, a nie afektywne, nie miałbyś co jeść, gdyby rolnik kochał swoje świnie czy krowy ;)).

Ale tak zupełnie prywatnie coś i powiem. Jesteś człowiek inteligentny i otwarty, więc jest szansa, że zastanowisz się nad tym, a może i zaczniesz obserwować to w życiu (dobrze by było, bo życie jest najlepszym nauczycielem). No więc to, czego się boisz, przyciągasz do siebie i staje się to Twoim doświadczeniem. A to, co potępiasz (negujesz, odpychasz z całą stanowczością), wróci i stanie się Twoim udziałem.

Czytałam, ile razy zaatakował Cię pies (i nawet lis), że masz pecha itd. To nie jest żaden pech, zwierzę wyczuwa energię i reaguje na nią, będzie atakowało 'słabszą' (a tą jest strach). Ulegnie 'silniejszej' (spokój).

Jak spotkasz psa luzem, po prostu nie bój się. Zachowuj się normalnie i nigdy nie uciekaj, stój w miejscu, nie patrząc psu w oczy (to działa na niego jak płachta na byka, to jest wyzwanie), najlepiej odwróć się delikatnie bokiem. Gwarantuję Ci, że to pies odejdzie, nie będzie atakował silniejszego od siebie i kogoś, kto nie zwraca na niego uwagi.

A na poparcie drugiego zdania powiem Ci, że mój mąż miał identyczne podejście do psów jak Ty i identyczne doświadczenia (może poza lisem, ale każdy pies go atakował i w ogóle jakby często to się zdarzało). On nie miał nic do psów, byle by były czyjeś i uwiązane ;)

I co? W prezencie ślubnym dostałam szczeniaka, po którego jechaliśmy 400km... Bo on mnie kochał, a wiedział, że ja marzę o psie...:)

A dziś mamy kolejnego, przypadek o tyle trudny, że 'z odzysku', czyli z utrwalonymi reakcjami i nawykami (a lekkiego życia ten psiak nie miał). I do dziś ma chyba skłonność atakować go, ale nie robi tego. Myślę, że mąż przyjął do wiadomości to zdanie o baniu się i przestał się bać, po prostu...
Ostatnio zmieniony 23 lip 2011, 6:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zwierzyniec”

cron