Re: Homer- historia pewnego kota.

1
Kilka dni temu wpadła mi w ręce książka ''Odyseja kota imieniem Homer'' i jest to historia prawdziwa, tak niezwykła, że muszę się z wami nią koniecznie podzielić.
Homer był małym, bezdomnym kotkiem z Miami, który w wieki kilku tygodni, zanim jeszcze otwarły mu się ślepka, zachorował na infekcję spojówek. Gdy go znaleziono, było już za późno na ratunek i weterynarz podjął się usunięcia mu gałek ocznych, aby go ratować. Kto chciałby więc zaadoptować ślepego kotka? Okazało, się że jednak ktoś chciał.
Gwen Cooper, nowa ''mamusia'' Homera i zarazem autorka książki, obawiała się tego doświadczenia, chociażby dlatego że była w nieciekawej sytuacji osobistej, a poza tym miała w domu już dwie dorosłe kotki, jednakże kociak był tak uroczy i ufny, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
Wszyscy wątpili ''Czy ślepy kot będzie chociaż umiał się normalnie poruszać?'' Okazało się że tak,a nawet jeszcze lepiej radzić sobie niż pozostałe dwie kotki Gwen.
Wiadomo że u osób niewidomych wyostrzają się pozostałe zmysły, ale u kota Homera było to wręcz anomalią. Dzięki wąsom wyczuwał ruchy powietrza i dzięki temu ''widział'' np. że ma przed sobą ścianę, czy krzesło. Dokazywał, niczym inne koty, wdrapywał się na przedmioty, atakował pozostałe koty, bawił się kocimi zabawkami, a z kuwetą i trafieniem do żarcia, nie miał w ogóle problemu. Jedyną zakazaną strefą był dla niego oczywiście balkon. Potrafił obudzić się na...''dźwięk'' machania ręką na drugim końcu pokoju.
Nie zdawał sobie sprawy z istnienia czegoś takiego jak wzrok, myślał że wszyscy dookoła postrzegają świat tak samo jak on, toteż przez to był wręcz absurdalnie odważny. Podczas gdy inne koty chowały się pod kanapę, wychodził sobie normalnie do obcych i ...kładł przed gościem swoją ulubioną zabawkę, miaucząc zachęcająco, aby się z nim bawić. Taka sama brawura była przy spotkaniu z psami krewnych- dwie inne kotki Gwen, Scarlett i Vashti, chowały się w drugim końcu domu, a Homer zadowolony wyruszył się ''przywitać'' z nowymi kolegami, którzy ku zdziwieniu rodziny, od razu popadły z nim w zażyłość.
Kotek w ogóle zachowywał się nawet bardziej ''psio'' niż ''kocio'', np warczał na obcych, u których wyczuwał złe intencje. Kiedyś wyczuł w ten sposób włamywacza, obudził warkotem swoją panią. Włamywacz był tak zszokowany dźwiękiem, który wydawał z siebie kot, i tym...że kot jest ślepy (kto u licha widuje na codzień agresywnego kota bez oczu?) że widząc że Gwen bierze do ręki telefon , wyjąkał tylko ''Nie dzowń!'' i chciał się na nią rzucić,lecz Homer i jego pazury były szybsze. Facet jakimś cudem się uchylił i uciekł gdzie pieprz rośnie.

Na pochybel wszystkim, którzy mówili, że ''niepełnosprawne'' zwierzę należy uśpić!

Trochę mi się t wydawało nierealne, póki nie wpisałam w google ''Homer the blind cat''. A jednak, Homer istnieje i ma się dobrze! Zobaczcie na tym filmiku, jaki jest żywy i ruchliwy! (biorąc pod uwagę że ma coś ok. 12 lat)
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 23 paź 2011, 15:17 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Homer- historia pewnego kota.

2
Super, muszę zainteresować się tą książką. Kot jest fajny, mądry, widać na pierwszy rzuy oka, aż by się chciał człowiek z nim poznać. :) Jakbym nie przyjrzała mu się i nie przedstawiłabyś jego historii, to bym nie zauważyła, że z nim coś nie tak- zachowuje się jak kot bez "usterki".
Swoją drogą niesamowite, że nie wie, że mu czegoś brakuje, czyli nie brakuje mu niczego bo jak może mu brakować czrgoś czego nie miał. :) Ciekawy i inny musi być jego świat smaków i zapachów, szelestów... :) Fajna pani mu się trafiła, taka ciepła osoba.
Ostatnio zmieniony 23 paź 2011, 18:30 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Homer- historia pewnego kota.

3
Rzeczywiście, super... :). Fajna pani mu się trafiła, że nie 'zabiła' w nim naturalnych odruchów przystosowania się.

Ja oglądam regularnie programy z Cesarem Millanem i tam też jest mnóstwo, ale psich przypadków: ślepe, był wielki pies bez przedniej łapy (biegał szybciej niż 'zdrowe"), piesek bez przednich łapek w ogóle i wszystkie radziły sobie, jakby tak miało być! Oprócz tych, którym pan 'ułatwiał' życie, wyręczając je w tym, czego nie mogły, jego zdaniem... Otóż to 'ułatwianie' robiło ze zwierzątka rzeczywistą kalekę... A litowanie się nad zwierzęciem z powodu jego kalectwa, sprawiało, że pies odbierał to jako 'słabą' energię, zatem, powodowany instynktem, sam wcielał się w rolę przywódcy stada i usiłował sobie rodzinę podporządkować :)

Zwierzęta są o wiele 'mądrzejsze' od ludzi... ;)
Ostatnio zmieniony 23 paź 2011, 18:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Homer- historia pewnego kota.

4
Jest niesamowity, widziałam kilka programów z nim i byłam pozytywnie zaskoczona tym w jaki sposób pochodzi do zwierząt i bierze pod uwagę wzajemne oddziaływanie energii człowieka i zwierzęcia :) Można powiedzieć, że pracuje tak jak pedagog z dziećmi. Mało kto ma takie "filozoficzne" podejście do zwierząt i mało kto stara się aż tak je zrozumieć, a już na pewno nie w Polsce.
Pamiętam, że był odcinek o pokonywaniu fobii przed psami, które przestały być agresywne względem człowieka kiedy ten przestał się ich bać. ;)
Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, polecam wszystkim którzy mają zwierzaki. :)
Ostatnio zmieniony 23 paź 2011, 19:39 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Homer- historia pewnego kota.

9
lufestre pisze:Super, muszę zainteresować się tą książką. Kot jest fajny, mądry, widać na pierwszy rzuy oka, aż by się chciał człowiek z nim poznać. :) Jakbym nie przyjrzała mu się i nie przedstawiłabyś jego historii, to bym nie zauważyła, że z nim coś nie tak- zachowuje się jak kot bez "usterki".
Swoją drogą niesamowite, że nie wie, że mu czegoś brakuje, czyli nie brakuje mu niczego bo jak może mu brakować czrgoś czego nie miał. :) Ciekawy i inny musi być jego świat smaków i zapachów, szelestów... :) Fajna pani mu się trafiła, taka ciepła osoba.
Ponoć właśnie dźwięki go szczególnie interesują. Gdy był mały, Gwen próbowała go karmić kocimi chrupkami, które Homer wrzucał do miski z wodą, bo fascynował go plusk. Biorąc pod uwagę, że Vashti (ten biały kot który się kręci w tle) też miała jakieś obsesje z wodą, wsadzała do niej łapy i ciągle chciała świeżej, bo lubiła się nią bawić, były tam niezłe ceregiele z dawaniem kotom pić.
Albo np bardzo go interesowały gumki, którymi była spięta prasa. ''Grał'' sobie na nich, więc ''mamusia'' zrobiła mu gitarę z pudełka po chusteczkach i gumek. Od rana do wieczora Homer robił ''plum plum'', a znajomi przychodzili z gitarą, urządzać sobie z nim dla żartu jam sessions.
Właśnie na początku właścicielka miała problemy z nim, bo wpadła w panikę gdy Homer zaplątał się w plastikową siatkę i nie widząc, mylił uchwyt od siatki z wyjściem, o mało co się nie udusił. Wtedy strasznie go pilnowała, zabraniała mu skakać po całym domu, ale stwierdziła, że może wychować znerwicowanego kota no i dała mu wolną rękę.
Tak, Homer nie wie że inni widzą- na tę wielką pręgowaną kotkę Scarlett, którą tez widać na filmiku, rzucał się dla zabawy gdy był mały- po pierwsze nie widząc o ile jest od niego większa, a po drugie...skradał się do niej od przodu, za każdym razem zdziwiony że obrywa łapą, mimo że jest cichutko. :kotek: :DZdarzało mu się też wskakiwać na kanapę i lądować na swoich kocich siostrzyczkach, bo nie widział że zajęte xD. Albo w przeciwieństwie do reszty kotów, które demonstrują swoje zachcianki zachowawczo, np krążąc dookoła właściciela, ma całą serię zróżnicowanych miauków, którymi się komunikuje.
Oczywiście z tym wyczuleniem reszty zmysłów były problemy- hałas odbierał o wiele głośniej, co się dało we znaki jak trzeba go było przewieźć samolotem.
Albo po ataku na WTC, kiedy w NY było mnóstwo pyłu, czuł że coś jest nie tak z powietrzem i chodził zdenerwowany całą jesień.
Ktoś mógłby powiedzieć że Mrs. Cooper chce zarobić na swoim kocie, ale to na pewno nie tak- gdy napisała książkę, Homer miał już 12 lat...opisała też tam min. jak kot zmienił jej spojrzenie na świat. Na końcu książki wspomina o organizacji Blind Cat Rescue and Sanctuary Inc., która działa na rzecz niewidomych kotów i szuka im domów.
Po nagłośnieniu historii Homera, coraz więcej ludzi przekonuje się do adopcji niewidomych kotów, że wcale nie są mniej sprawne od tych zdrowych. Na YT po wpisaniu ''Homer blind cat'', znalazłam kilka filmików z....imiennikami Homera. Też niewidomymi. :) Zresztą, czy słowo ''niewidomy'' jest faktycznie na miejscu?
A oto i polski ''Homer'' (choć właściwie kotka) tu w ogóle nie widać że cokolwiek jest z nim nie tak:
[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 24 paź 2011, 14:30 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Homer- historia pewnego kota.

10
Super kiciuś! :) Podziwiam właścicielkę, bo niepełnosprawne zwierzaki rzadko dostają szansę na adopcję, a ona łamie tę utartą regułę i cały świat może zobaczyć z jak rewelacyjnym skutkiem.

Podobnie jak Lidka i Lufestre zerkam na Cesara i rzeczywiście pomógł sporej liczbie niepełnosprawnych psów a przy tym i ich właścicielom. Zdemaskował także błąd, jaki wiele osób popełnia względem takich pupili, czyli przesadna opieka, udogodnienia, tak naprawdę to człowiek czyni swoje zwierzę nieporadnym i wzbudzającym litość, bo jeśli pozwolić mu na samodzielność, ono znajdzie sposób, by sobie poradzić i się dostosować. Podobnie jak uczynił do Homer, któremu dano możliwość normalnego kociego życia, a nie zamknięto go gdzieś, gdzie może miałby wszelkie wygody, ale byłby z pewnością nieszczęśliwy. Mnie z programów Cesara najbardziej utkwił w pamięci pewien ślepy od urodzenia labrador, który także żył pełnią życia- pływał, aportował, bawił się z innymi psami. I chyba nawet przez myśl mu nie przeszło (podobnie jak Homerowi), że może z nim być coś nie tak i że może odstawać od innych psów. Właściciele jednak pozostawiali mu wiele swobody i okazji, by sam się uczył, poznawał świat, nawet jeśli mógł przy tym czasem ucierpieć. Warto moim zdaniem podjąć ryzyko, zamiast totalnie zdominować i kontrolować zwierzaka, niby dla jego dobra, bo "jest taki biedny i kaleki" itd. itp.

A z książek o zwierzakach polecam dzieła Nicka Trouta, amerykańskiego chirurga weterynarii, który nie tylko jest świetnym specjalistą, ale także miłośnikiem zwierząt i ciepłym, wrażliwym, zabawnym facetem :)
Oto i on:
[youtube][/youtube]
Wielką zaletą narracji jest czynienie ze zwierząt bohaterów na równi z ludźmi. Każde zostaje wymienione z imienia, ukazany jest jego charakter i historia. Brakuje takich pozycji na rynku wydawniczym.
Ostatnio zmieniony 25 paź 2011, 11:55 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zwierzyniec”

cron