Crows, niekoniecznie...
Ja?! ma swoją metodę oceniania ludzi, przyznaję dość niewiarygodną dla postronnej osoby. Ale energiom nie mogę zaprzeczyć, także temu, że są osoby, które wyczuwają ja od innych (a nawet takie, które je widzą).
Zatem każdy ma prawo subiektywnie ocenić drugą osobę na podstawie nie tylko jej zachowania, ale głównie energii z niej emanującej. Ja sama, na przykład, wyczuwam energię kryjąca się za słowami (głównie do mnie adresowanymi). I też jestem w stanie określić, co czuję.
Natomiast jest to ogólnik, że tak powiem i korzystam z niego jak najbardziej, ale nie wykorzystuję tego faktu jako argument, zachowuję go dla siebie i z rzadka przytaczam. I, rzecz jasna, nie mam żadnej skali, do której odnoszę moje odczucia. Dlatego zapytałam Ja?! o mój własny portret "z wahadłem w tle".
Nie mam wahadełka i nie znam się na tym, ale wiem, że to działa, miałam raz kontakt z radiestetą badającym żyły wodne w domu. Miał takie... zapomniałam nawet, jak to się nazywa, powiem opisowo (i mam nadzieję, że Ja?! nie dostanie zawału na taki opis
): "druty" w rurkach, które trzyma się w dłoniach. Chodził z tym po całym domu, te "druty" zmieniały kierunek i na podstawie tych zmian określił, gdzie są te żyły wodne (nora bene: zmiana miejsca łóżka chorowitego synka gospodarzy zgodnie z zaleceniem radiestety wyraźnie poprawiła jego stan zdrowia). Ja w tym domu wynajmowałam z koleżanka pokój, byłyśmy studentkami i zostałyśmy zaproszone na kolację z tym panem radiestetą. Z ciekawości (bo wówczas pierwszy raz się spotkałam z radiestezją) spytałyśmy, czy możemy zobaczyć te "druty". Koleżanka je wzięła i przeszła po pokoju i nic się nie działo, wzruszyła ramionami i nic nie powiedziała (a potem powiedziała mi, że to taki pic, facet sam majtał tymi drutami i udawał mądrego).
Ja wzięłam od niej instrument i... on mnie dosłownie prowadził po pokoju! Te "druty" wprost "szalały", nie byłam w stanie ich utrzymać w takiej pozycji, jaką chciałam. Dla mnie było bardziej niż jasne, że to "działa samo", zupełnie niezależnie od mnie.
Ale wracam do tematu. Otóż zadałam Ja?! pytanie o mój portret z czystej ciekawości, na ile on jest subiektywny i na ile sprawdza się w życiu. Bo pana Kaczyńskiego nie znam, ale siebie znam dość dobrze i chętnie bym porównała ten opis ze mną. Zdjęcia całego jednak nie zamieszczę, wolę pozostać anonimowa publicznie...
.
A poza tym taka analiza wymaga jakichś obliczeń i sporo czasu, nie chcę Ja?! dawać roboty...
(a analiza na podstawie pisma, nie mówię o odręcznym, jest prostsza ze względu na treści, które mogą sugerować naprawdę wiele, wystarczy ogólna znajomość psychologii, żeby na podstawie treści wyciągnąć wnioski i zrobić jakiś portret psychologiczny)