Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

1
Ha.. Zaczęłam się interesować radiestezją.. Ja?! mnie do tego sprowokowała swoimi wypowiedziami.. Oto parę słów na które trafiłam.. Ja?! zapewne się do tego dostosuje..

"Autor tekstu: Michał Przech

Bierzemy do ręki gazetę, Dziennik Wschodni, Lublin 1 sierp. 2003 r. Na pierwszej stronie, tuż nad informacją, że ktoś po spożyciu środka o nazwie Kret przeżył (cóż, kolejny idiota miał szczęście), widzimy zajawkę artykułu-relacji z badania radiestezyjnego. Niby normalna gazeta, a tu takie niespodzianki. Chociaż nie czytam tej gazety, to jednak ze względu na to, że jako młodzian uczestniczyłem w tzw. kółku radiestezyjnym, ten temat mnie zaciekawił. Kolejny raz liczyłem na to, że się trochę pośmieję. Niestety to, co przeczytałem, bardziej mnie zmartwiło. Ale po kolei.

Otóż wspomniane kółko radiestezyjne było organizowane w naszej szkole przez pewnego prawnika, który pasjonował się radiestezją. Po 'wykładzie' dotyczącym radiestezji, na kolejnych spotkaniach zgłębialiśmy metody badań radiestezyjnych. Co ciekawe, wszystko rozpoczęło się z inicjatywy siostry katechetki, która prowadziła zajęcia z indoktrynacji religijnej dzieci i młodzieży w naszej szkole (a może ten przedmiot inaczej się nazywał..). Co mam dziś na swoje usprawiedliwienie? Cóż, była to szósta klasa, trudno w tym wieku podchodzić krytycznie do wielu rzeczy.

Jednak nie żałuję, uświadomiło mi to później, jak łatwowierne są dzieci i jak szkodliwe jest uczenie ich bzdur i kłamstw. Niestety, na całym świecie większość dzieci odbiera wykształcenie przyprawione podobnymi odpadami intelektualnymi. Po takim wykształceniu człowiek nie rokuje większych szans na podboje intelektualne, chyba że ma wrodzone talenty.
Jak ujął to C. Sagan: Pan Buckley — elokwentny, oczytany, ciekawy — nie słyszał niemal nic o współczesnej nauce. Wykazywał naturalną chęć poznania cudów wszechświata. Chciał zdobyć wiedzę. Jednakże cała wiedza naukowa znikała przed dotarciem do niego. Sposób funkcjonowania naszej kultury, nasz system szkolnictwa, nasze środki masowego przekazu zawiodły tego człowieka. Społeczeństwo pozwoliło, by dotarły do niego pozory wiedzy i poczyniły w jego umyśle wielkie zamieszanie. Nigdy nie nauczono go, jak rozróżnić prawdziwą naukę od jej taniej imitacji. Mój kierowca nie wiedział nic o sposobie funkcjonowania nauki. [ 1 ] Można by powiedzieć, według naszych ogólnie pojętych kryteriów, że większość ludzi na Ziemi jest zwyczajnie głupia. I pomimo tego, że nie jest to ich wina, większość z nich nie widzi potrzeby zmiany tego stanu rzeczy. Nie dostrzegają korzyści, jakie wynikają z wiedzy i wykształcenia ogólnego. Spójrzmy np. na udział procentowy ludzi z wyższym wykształceniem wśród naszych współobywateli. A przecież dyplom nie gwarantuje jeszcze, że nie mamy do czynienia z idiotą. Jeżeli więc kogoś dziwi, że tego typu artykuły pojawiają się w prasie, to niech weźmie pod uwagę, że większość ludzi po ich lekturze będzie święcie przekonana, że to wszystko prawda. A potem kupią tę gazetę jeszcze raz — i o to chodzi (w moim domu pojawiła się ostatni raz, wam też to radzę). Etyka dziennikarska? Pan Waldemar Sulisz, autor omawianego tekstu, zapewne o niej zapomniał lub.. po co etyka? Ma się sprzedać. Zapewne nie ma nic łatwiejszego niż wyhodowanie sobie rzeszy idiotów, którzy będą czytać brukowce, gonić za sensacją, zachwycać się bzdurnymi rewelacjami z rzekomych odkryć i wołać do nieba przy każdej okazji, gdy zdarzy się coś niezwykłego. Głupka nie trzeba nawet hodować, wystarczy człowieka nie edukować, nie zachęcać do czytania. Wspomniany Pan Buckley może być ciekawski, elokwentny i błyskotliwy, ale jeżeli nie będzie miał szansy zdobycia prawdziwie wartościowego wykształcenia, pozostanie jednostką łatwą do manipulacji, bezkrytyczną a nawet para- czy też antynaukową. I nie będzie to jego wina. Za kalectwo intelektualne można winić jedynie naturę lub zdegenerowany system szkolnictwa w połączeniu z goniącymi za łatwym zyskiem mediami. Jeżeli już jestem przy temacie winy, przedstawię kilka cytatów z omawianego artykułu, aby czytelnik zorientował się, co skłoniło mnie to napisania tego komentarza.

Leszek Matelna, badacz miejsc mocy jest przekonany, że Kraków pełni ważną funkcję w systemie energetycznym Ziemi.

Postanowiliśmy stwierdzić, czy pomiary radiestezyjne wykryją w Lublinie promieniowanie o niezwykłej mocy.

Tutaj, na długości około 2 metrów, występuje dobra energia. Teraz, za pomocą wahadła uniwersalnego, sprawdzimy długość fal, czyli, mówiąc językiem radiestetów, kolor wydzielanego promieniowania.

Po chwili stoimy u stóp otwartej trumny ze szczątkami biskupa Andrzeja, który, wedle legendy, sprowadził do Lublina relikwie krzyża, na którym umarł Chrystus. [..] Po chwili małe wahadełko zostaje wprawione w ruch. Wiruje coraz szybciej. [..] Dziesięć! — powtarza niemal krzycząc Zbigniew Gembal.

Zbigniew Gembal badał wiele kościołów i zapewnia, że nigdy nie zetknął się z promieniowaniem przekraczającym 5 stopni. A w kościele Ojców Dominikanów stwierdził.. dziesiąty, najwyższy stopień.

Wiedziałam, wiedziałam, że to u nas! Od wieków tu ludzie otrzymywali nadzieję, łaski, wypraszali cuda. [..] — cieszy się Róża Żalińska z Lublina.

I właściwie nieważne, czy to promieniowanie radiestezyjne, energetyczne czy duchowe.

Uwaga: z miejsca mocy nie wolno zabierać kamieni, nawet najdrobniejszych, gdyż ich stałe promieniowanie mogłoby zaszkodzić twojemu zdrowiu!

Tym razem nie było mi do śmiechu. Jeżeli tego typu gazeta publikuje takie brednie, to co jutro przeczytamy w Kurierze a za tydzień w Gazecie? W zasadzie szkoda słów, aby komentować merytorycznie ten artykuł. Byłoby to tylko niepotrzebne rozpowszechnianie szkodliwych memów i marnowanie mojej 'dobrej energii'. Dość powiedzieć, że bardziej smuci mnie bagno intelektualne sprzedawane ludziom na łamach tej gazety, niż śmieszą ludzie pokroju pana Matelny lub Gembala. A to dlatego, że wspomniany udział w kółku radiestezyjnym nauczył mnie wiele o istocie tej 'nowoczesnej szarlatanerii' i jej 'badań'. Wyjaśnienie tego 'fenomenu' zostawić należy psychologom, a nie fizykom — ci nie mają tam czego szukać. Przez całą historię naszej cywilizacji (różnie licząc, 10-12 tys. lat) ani jeden człowiek nie był w stanie wykazać, że rewelacje typu radiestezja, magia, jasnowidzenie, telekineza itp. poronione płody myślenia magicznego, mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Mimo tego, że na każdego, kto udowodniłby, iż choć jedna z tych rzeczy jest realna i prawdziwa czekają strumienie pieniędzy i sława odkrywcy, nikt nie zdołał tego udowodnić. Czemu? Warto się nad tym samodzielnie zastanowić.

Warto się także zastanowić, czemu ludzie wymyślili tego typu rzeczy i jacy byli to ludzie. Z pewnością różnili się oni sposobem myślenia od naukowców. Posłużę się cytatem E. O. Wilsona: Podstawowe cechy takiego myślenia zostały następująco scharakteryzowane przez C.R. Hallpike’a [..]: intuicyjne i dogmatyczne, podporządkowane raczej konkretnym relacjom emocjonalnym, a nie przyczynowości fizycznej, skoncentrowane wokół pojęcia istoty i metamorfozy, obojętne na logiczną abstrakcję i zbiory hipotetycznych możliwości, odzwierciedla skłonność do posługiwania się językiem w roli ośrodka komunikacji społecznej, a nie narzędzia tworzenia pojęć, w zakresie miar ilościowych ogranicza się najczęściej do postrzegania umysłu jako [..] części otoczenia wyposażonej w zdolność do rzutowania na otoczenie swoich treści, co sprawia, że słowa traktuje się jako byty obdarzone niezależną siłą. Widać od razu [..] że cechy myślenia ludów przedpiśmiennych są obecne w myśleniu wielu członków współczesnych społeczeństw przemysłowych, szczególnie wśród wyznawców różnych kultów, u osób głęboko religijnych i niewykształconych. [ 2 ] Ponadto, wielu z nich przypisuje intencjonalność procesom, które są zupełnie bezmyślne i bezcelowe. Wypadkom i katastrofom przypisują nadnaturalne powody, w ludzkich nieszczęściach dopatrują się boskich kar a w zbiegach okoliczności cudów. Ponieważ człowiek z natury boi się obcego świata, stara się wytłumaczyć go poprzez znane sobie metody-stara się go na swój sposób zracjonalizować. Jeżeli jednak ktoś nie zna metod racjonalnych a o sceptycyzmie nawet nie słyszał, będzie szukał wyjaśnienia nadnaturalnego. I na nic się zdadzą logiczne wywody obalające tego typu wymysły, na nic podawanie prostszych wyjaśnień.

Człowiek posiadający cechy naszych przedpiśmiennych przodków wyżej będzie cenił wyjaśnienia nadnaturalne niż naukowe. Można by powiedzieć, że Daeniken drzemie w każdym z nas, tylko u niektórych głęboko śpi. W miejscu pracy stykamy się z epoką informatyzacji, w miejscach kultu, z epoką kamienia łupanego. Dlaczego w takim razie tak wielu ludzi daje posłuch niesprawdzonym lub wręcz rażąco błędnym informacjom, wierzy w niesprawdzone doniesienia lub podziela wiarę w absurdalne bóstwa? Sądzę, że istnieje kilka przyczyn. Pierwsza z nich to oczywiście brak krytycyzmu i sceptycyzmu w kontakcie z informacjami. Wielu wyżej ceni rzekomy autorytet niż fakty i argumenty. Kolejnym jest naturalna skłonność człowieka do dawania wiary naszym bliskim. Gdy dziecko poznaje świat i dorasta, musi wierzyć rodzicom i opiekunom na słowo. I to wierzyć bezkrytycznie, inaczej ucierpi lub nawet zginie. Ponieważ dziecko posiada zbyt małą wiedzę na temat świata, aby samo mogło decydować co jest słuszne a co nie, lepiej wyjdzie na tym, jeżeli będzie wszystko przyjmowało za prawdę. Ostatecznie, rodzice zwykle dobrze życzą swoim dzieciom i ich nie okłamują. Jest to nawet uwarunkowanie genetyczne, bowiem dzieci zbyt 'sceptyczne' zwyczajnie ginęły, jeżeli np. nie uwierzyły rodzicom, że węży należy unikać a robaków nie zjadać. Przyzwyczajenie do łatwowierności czasem jednak pozostaje na całe życie.

Mechanizm łatwowierności sprawdza się całkiem dobrze, o ile mówimy o poziomie dziecka lub cywilizacji starożytnej, gdzie jakiekolwiek wykształcenie było rzadkością. Wycinek świata, który postrzegają ludy przedpiśmienne, stanowi mały fragment świata natury. W rezultacie pierwotny umysł jest nieuchronnie stale nastawiony na kontakt z tajemnicą. Dla mieszkańców pustyni Kalahari i dla innych współcześnie żyjących grup zbieracko-łowieckich doświadczenia z życia codziennego niepostrzeżenie przechodzą w otaczający świat magii. Zwierzęta myślą, w pniach drzew i w skałach mieszkają duchy, a ludzkie myśli mają moc fizycznego oddziaływania na otoczenie. [ 2 ] Jak na ironię, także i dziś wokół nas żyją ludzie, którzy wierzą że np. w ich sercu ktoś mieszka, że opiekują się nimi duchy a ich myśli trafiając do duchów mają moc oddziaływania na świat. Dziś jednak żyjemy w innym środowisku, innej cywilizacji. Naszym środowiskiem jest świat zurbanizowany, cywilizacja techniczna. Metody, które sprawdzały się w przypadku naszych przodków, dziś okazują się dla nas zgubne lub nieekonomiczne. Wielu oszustów tylko czeka na ludzi naiwnych i bezkrytycznych, podobnie gazety (czego przykład podaję) i inne środki przekazu oraz instytucje indoktrynujące.


Gdyby nagle ludzie stali się z natury sceptyczni, dziesiątki tysięcy wróżek straciłyby pracę, tysiące radiestetów i telekinetyków zajęłoby się wyuczonym zawodem, miliony kapłanów i szamanów musiałoby wrócić do szkoły a taki Daeniken zacząłby pisać felietony do gazet. Miejsca pracy ich wszystkich trzeba by zamienić na przysłowiowe laboratoria. Tak się jednak nie stanie i oni dobrze o tym wiedzą. Koniunktura na pośredników między naszym światem i siłami nadnaturalnymi utrzyma się. I będą oni święcie przekonani, że rozmawiają ze zmarłymi, że piją czyjąś krew, choć smakuje jak wino, że wykrywają czekramy i przewidują przyszłość, że mają magiczne zdolności lub znają się na gwiazdach. A jeżeli nawet nie będą w to sami wierzyć, będą nakłaniać innych do takiej wiary, ponieważ nikt ich ofiarom nigdy nie uświadomi co za tym stoi. I nie dlatego, że nikt nie będzie próbował, ale głównie dlatego, że ludzka natura, a w tym mózg, ewoluowała do życia w środowisku, w którym nauka i wiedza są zbędnym balastem, gdzie sceptycyzm to objaw ekscentryzmu a konformizm jest gwarantem przetrwania. Jednym słowem, środowiska epoki kamienia łupanego. Umysł prymitywny, przedpiśmienny, dawał wiarę we wszystko co 'mówią', bardziej musiał ufać emocjom niż głupiemu jeszcze rozumowi. I takie przystosowanie okazało się skuteczne. Co jednak zrobić, gdy dziś stał się nie tylko balastem, ale i przeszkodą na drodze rozwoju cywilizacji? Być może rodzaj ludzki jest dopiero na początku drogi ku cywilizacji naukowej. Być może potrzebna jest nie tylko zmiana kulturowa, ale zmiana samego mózgu, aby człowiek mógł się wyzwolić z natury odziedziczonej po swoich prymitywnych przodkach. Jeżeli tak, to czekają nas tysiąclecia zmian i starań, pod warunkiem jednak, że zmiany będą iść w dobrym kierunku. Tak jednak nie jest. Ludzie wykształceni oraz ci, którzy osiągnęli pewien sukces materialny, mają zwykle mniej dzieci niż rodziny patologiczne lub ludzie, powiedzmy, niewykształceni. A to pociąga za sobą określone konsekwencje- geny odpowiedzialne za inteligencję czy zdolności nie osiągają przewagi nad genami po przeciwnej stronie tej skali. Czyżby więc cywilizacja naukowa była tylko lokalnym epizodem w historii głupiego i łatwowiernego gatunku Homo Sapiens? Myślę, że nie — zbyt wiele każdy z nas zawdzięcza nauce, abyśmy mogli ją zaniedbać. Ludzkość nie zna lepszej metody zdobywania wiedzy o świecie i jej wykorzystania. Być może neurobiologia znajdzie odpowiedź na pytanie, jak pozbyć się balastu jaskiniowca i szamana.

Jedno tylko nie daje mi spokoju. Otóż co wspólnego mają ze sobą religia i radiestezja? Wspomniana katechetka to raczej nie przypadek. Jak czytamy w artykule: Wahadło wahadłem, czekram czekramem. Tak naprawdę to siła eucharystii i Świętych Relikwii — uważa brat Włodzimierz. Pamiętamy oczywiście, że ponoć wiara nie koliduje z nauką oraz że biskup Andrzej podobno jakieś relikwie kiedyś sprowadził. Gdyby tylko braciszek odebrał wykształcenie wolne od intelektualnych śmieci.. nie zostałby zapewne zakonnikiem. Czy to jednak jego wina, że nie potrafi dostrzec bezsensu swojej wypowiedzi? Uważa on, że siła eucharystii wprawia w ruch wahadełko (co na to Watykan?), i to na poziomie 10 w skali naszego doświadczonego radiestety. Myślę, że to nie jego wina. Być może pewni ludzie mają wrodzoną skłonność do myślenia magicznego. Spośród nich rekrutują się kapłani różnych religii, z tych mniej bigoteryjnych radiesteci i wróżki. Ale kluczowym czynnikiem jest tu moim zdaniem brak wykształcenia ogólnego lub poważne w nim braki. Uczący nas radiestezji prawnik mógł być niezłym adwokatem, ale o fizyce zapewne wiedział niewiele ponad to, co wie uczeń trzeciej klasy liceum o profilu humanistycznym. Ponieważ jednak każdy normalny człowiek jest ciekawy świata, staramy się go odkrywać na znane sobie sposoby. Szukanie czekramów jest z pewnością o niebo łatwiejsze niż szukanie nowych związków chemicznych bądź wyjaśnianie funkcjonowania komórki na poziomie biochemicznym. A ponieważ przeciętny człowiek o metodzie naukowej słyszał tyle co gimnazjalista o gluonach, tenże człowiek jest niejako zmuszony do stosowania metod irracjonalnych, pierwotnych, w swoim odkrywaniu świata. Co gorsza, nie będzie nawet dostrzegał, jak bardzo są one nieskuteczne i zawodne. Utrzymując swoje kryteria poznawcze na poziomie dziecka, nie będzie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy, paranauki od nauki, a bzdurzenie radiestety stawiać będzie ponad fakty naukowe. Koincydencja stanie się dla niego faktem potwierdzającym, tajemnica ugruntuje go w przekonaniu o świętości a prywatne uczucia postawi ponad obiektywne badania.

Na koniec chciałbym przypomnieć, jak bronić się przed bzdurami w mediach, takimi jak wspomniany artykuł o radiestezji. Potrzeba i wystarczy pamiętać o poniższych stwierdzeniach:

* człowiek jest omylny
* każdy czasem ma rację, nikt nie myli się zawsze
* ilość argumentów nie oznacza ich jakości
* dowodów dostarcza ten, kto przedstawia hipotezę (Onus probandi)
* 'uznany specjalista' może okazać się nieznanym nauce gawędziarzem
* to co napisane może być fałszywe
* to co możliwe nie musi być prawdopodobne
* każda prawdziwa teoria poddaje się sprawdzeniu w założonych przez siebie warunkach
* w zjawiska naturalne nie ma potrzeby wierzyć
* logiczne wyjaśnienie może być niezgodne z faktami
* co pozornie niemożliwe, może być prawdopodobne
* zbędne tłumaczenia należy odrzucić (brzytwa Ockhama, non sunt multiplicanda entia preater neccesitatem)

W świetle sceptycyzmu, wiara w zjawiska paranormalne i nadprzyrodzone jest po prostu śmieszna. Nie są natomiast śmieszne efekty działań dziennikarzy pokroju pana Waldemara Sulisza. "

www.racjonalista.pl
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 14:00 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

2
roxis84 pisze:W świetle sceptycyzmu, wiara w zjawiska paranormalne i nadprzyrodzone jest po prostu śmieszna. Nie są natomiast śmieszne efekty działań dziennikarzy pokroju pana Waldemara Sulisza. "

www.racjonalista.pl
Nie wiem, co Ja?! na to, ale ja Ci powiem, że w świetle sceptycyzmu ujawnia się ograniczenie człowieka... :)

Roxis, umysł ludzki ma granice, rozumiemy najlepiej to, co postrzegają nasze zmysły (i kocham naukę, bo potrafi wyjaśnić trochę z tego, czego nasze zmysły nie są w stanie postrzegać).

A przecież rzeczywistość to nie tylko to, co postrzegamy ludzkimi zmysłami i do czego potrafimy "dobrać się" za pomocą dzisiejszej techniki. Rzeczywistość to wszystko, także to, czego nie jesteśmy w stanie w ten sposób poznać. I wierz mi, więcej, dużo więcej, jest nie poznane niż poznane... Ludzki umysł ogarnia tego maleńką cząsteczkę... Ograniczać życie tylko do tego cząsteczki, która da się poznać zmysłami i w sposób racjonalny, to jest jak twierdzenie, że to, czego nie znamy, nie istnieje.

Czyż nie jest to wyraz ludzkiej pychy?... ;)
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 14:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

3
Lidka.. naprawdę Cie rozumiem..

Napisz że jesteś bogiem i żyłaś już miliardy lat temu... wtedy nie napiszę, że NIE rozumiem...

Rozumiesz? :)

Po coś tu przylazłam, tak?? Zauważ..
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 14:18 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

4
Świetny temat, to czyją głupote wahamy ? Kto na ochotnika ? :-) poziom mądrości można mierzyć na kilka sposobów. Ten długaśny tekst pachnie mi materializmem który nie wierzy w nic prócz tego co widzą oczy. Ślepy i głuchy materializm nie wierzy w Boga, ani w to że człowiek ma więcej ciał niż to które widzi oczami fizycznymi, że po śmierci nic nie ma i że to już koniec istnienia. Materializm zapomniał że radiestezja była prapoczątkiem nauki, ludzie dzięki temu znajdowali wode na pustyni i pokłady różnych minerałów i metali które potrzebowali. Wtedy nie było satelity która prześwietla ziemie. Jak wytłumaczysz że ptaki znają droge do domu że wieloryby kierują się energią ziemi w swych wędrówkach. Dlaczego nauka jeszcze nie potrafi wykryć tak subtelnych energii ? Dla materialisty miłość to chemia.
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 20:05 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

5
roxis84 pisze:Lidka.. naprawdę Cie rozumiem..

Napisz że jesteś bogiem i żyłaś już miliardy lat temu... wtedy nie napiszę, że NIE rozumiem...

Rozumiesz? :)

Po coś tu przylazłam, tak?? Zauważ..
Akurat tego Ci nie napiszę... :)

Tym miliardom lat nie jestem w stanie zaprzeczyć, bo zwyczajnie nie wiem, czas jest domeną ludzką, czas duszy nie ma znaczenia.

Ale zaprzeczę faktowi, że byłam bogiem, bo znam cel inkarnacji. Dusza po to wciela się w ludzkie ciało, aby nabrać na drodze ewolucji świadomości życia (i ta ewolucja może trwać miliardy lat i nie musi to być to wystarczające do nabrania pełnej świadomości). Zatem być bogiem na starcie już znaczyłoby mieć tę pełna świadomość. Gdyby tak było, nie byłoby potrzeby wcielać się w ciało ludzkie. A wszyscy tu ludźmi jednak jesteśmy... ;)
Ostatnio zmieniony 16 paź 2010, 5:47 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

6
Ja?! pisze:Świetny temat, to czyją głupote wahamy ? Kto na ochotnika ? :-) poziom mądrości można mierzyć na kilka sposobów. Ten długaśny tekst pachnie mi materializmem który nie wierzy w nic prócz tego co widzą oczy. Ślepy i głuchy materializm nie wierzy w Boga, ani w to że człowiek ma więcej ciał niż to które widzi oczami fizycznymi, że po śmierci nic nie ma i że to już koniec istnienia. Materializm zapomniał że radiestezja była prapoczątkiem nauki, ludzie dzięki temu znajdowali wode na pustyni i pokłady różnych minerałów i metali które potrzebowali. Wtedy nie było satelity która prześwietla ziemie. Jak wytłumaczysz że ptaki znają droge do domu że wieloryby kierują się energią ziemi w swych wędrówkach. Dlaczego nauka jeszcze nie potrafi wykryć tak subtelnych energii ? Dla materialisty miłość to chemia.
Prosiłam Cię o swój portret... Proszę. Wahaj..

Przecież chyba stronę podałam.. Po co ta analiza :D

A dla Ciebie czym jest miłość?

Mówisz że będziemy teraz o psychoanalizie zwierzęcej.. Doskonale. W tym akurat chyba jestem najlepsza...

No z tymi ptakami i wielorybami.. doprawdy.. ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie.. Mają jakieś wahadła wewnętrzne ?

Wieloryby kierują się energią ziemi?? No proszę..
Ostatnio zmieniony 16 paź 2010, 9:24 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

11
Jestem na awatarze to raz.. Dwa.. klikasz w mój profil i masz w nim podana stronę internetową z moimi zdjęciami.. Trzy.. na forum w dziale U Jania też są moje zdjęcia.. w temacie golizna i erotyka czy coś takiego :D :D :D niestety... naga prawda tam jest...
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 11:32 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

12
Kicia, musisz miec zryty beret jesli jeszcze chce ci sie z nami rozmawiac.:P
A powaznie: nasza nauka radosnie ignoruje wszystko czego nie umie udowodnic, ale ze nie umie udowodnic 3 czesci swiata i nie odkryla 99,999% tego co udowodnic potrafi, to wychodza takie glupoty...
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 11:37 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

15
roxis84 - wyszło że masz zatrucie mózgu 10% możliwe że sztucznymi środkami słodzącymi, palisz coś lub jesteś biernym palaczem ? Kluby bary w których jest dużo dymu ? Alkohol też robi swoje. Dodatkowo 20% zagrzybienie organizmu grzybem candida albicans (candydoza) - to już można sprawdzić przez fachowca, są przychodnie które wykonują takie badania.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 13:29 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

16
Czym zagrzybienie? :):):) zaraz wpisze w google :D

Paliłam 10 lat .. paczkę dziennie ale nie palę już.. tartara.. 3 tydzień będzie.. :) :)

Alkohol.. O tak.. Tu się zgadza. Zatrucie mózgu :D Jak to fajnie brzmi :D A te fajki to pewnie się domyśliłeś po mojej cerze.. a te środki słodzące- bo ja taka słodka jestem.. :P:P:P

Dziękuję.

Tego grzyba szukam :D
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 13:41 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

17
Tą kandydozę to chyba każdy człowiek ma..

"Zarówno grzybica jak i obecność pasożytów jest trudna do zdiagnozowania, ale jeśli: masz kontakt ze zwierzętami, zdarza ci się niedokładnie myć ręce, owoce i warzywa, stosowałeś leki (antybiotyki, pigułki antykoncepcyjne, leki sterydowe, leki przeciwzapalne), masz objawy niżej wymienione, a mimo to lekarze nie są w stanie nic odkryć, możesz być niemal pewnym, że masz grzybicę lub pasożyty. Wobec nasilających się nieokreślonych dolegliwości chory człowiek próbując znaleźć ich przyczynę szuka pomocy u swojego lekarza. Wykonane rutynowe badania dodatkowe nie ujawniają istotnych odchyleń od normy."

Hmmm...

.. dziękuję Ja?! raz jeszcze... Wiem, że masz mnie dość i jestem upierdliwa..

Sceptyczna... szydzę sobie..

Jedno jest pewne. Masz cholerną cierpliwość. To mój portret Ciebie ode mnie :D

Trudno Cię sprowokować chyba.. ale obiecuję, że będę się starać :D
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 13:44 przez roxis84, łącznie zmieniany 2 razy.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

18
Nie jesteś upierdliwa :-) candydoza jest źródłem większości chorób a pożywką dla grzybów jest cukier i wszystko co sztuczne. Poczytaj na napojach skład co pijesz zwłaszcza E-951 jest szkodliwy, popatrz też na konserwanty, są bardzo szkodliwe i rakotwórcze niektóre. Wszystko razem podtrzymuje grzyba przy życiu a ten odbiera siłe życia i witalność.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 14:05 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

19
Candydoze każdy ma ale w różnych procentach. Najlepiej gdy nie przekracza 5%. Są ludzie którzy nie jedzą cukru ani chemii w żywności i nie mają grzyba. Im więcej chemii tym więcej grzyba. Gdy grzyb przekroczy 40% to już objawy choroby są bardzo silne i zaczyna się gonienie po lekarzach bo wysiada wszystko po kolei. Jelita są źródłem zdrowia i tam się zaczyna atak na zdrowie, tam grzyb ma swoją główną baze. Ale ma bo się mu pozwala poprzez karmienie go.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2010, 14:23 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

20
Well,niestety Ja?! nie powiedział niczego, czego nie dałoby się wyczytać na forum, albo wymyśleć znając ludzi. O zimnym odczycie temat już był, polecam przejrzeć, albo zapytać youtuba o "derren brown cold reading"...

Kicia :* Grabki za palenie.:)
Ostatnio zmieniony 19 paź 2010, 20:11 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

26
Ja - bo ja w bibliotece z neta korzystam a te kompy są takie dzikie, że szkoda gadać.....ech.Ale niedługo mam nadzieje kompik do mnie wróci to wbije swoje zdjątko hah.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2010, 14:51 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Radiestezyjne skalowanie głupoty...

28
Kosztem 400 000 marek przeprowadzono w Niemczech zakrojone na szeroką skalę naukowe badania różdżkarstwa.
Był to najobszerniejszy, i najbardziej szczegółowy program badawczy ze wszystkich dotychczas wykonanych w tej dziedzinie. Badania rozpoczęły się w 1986 roku, kiedy Ministerstwo Badań i Technologii RFN (Bundesministerium für Forschung und Technologie) przydzieliło 400 000 marek zespołowi fizyków i biologów z Monachium.
... Operacja była kolejną nieudaną próbą naukowego udowodnienia realności zjawiska różdżkarstwa.
Podobne eksperymenty i testy podejmowano od dawna. Już w 1917 roku Departament Spraw Wewnętrznych USA wydał druzgocącą opinię na ten temat. Napisano w niej, że po tylu nieudanych badaniach i próbach "... powinno być dla każdego oczywiste, iż dalsze prowadzenie przez Służbę Geologiczną Stanów Zjednoczonych testów różdżkarskich poszukiwań wody, ropy czy innych minerałów byłoby marnotrawieniem funduszy publicznych".
Trzydzieści lat temu szeroko zakrojone testy różdżkarstwa przeprowadzono w Wielkiej Brytanii na zlecenie Ministerstwa Obrony. Przyniosły one negatywne wyniki - trafienia różdżkarzy były zgodne z przypadkiem. Wyniki tych badań szczegółowo opisano w Nature w 1971 roku.
Organizowano także parokrotnie testy z udziałem i wsparciem finansowym telewizji. W marcu 1979 roku pod Rzymem czterej słynni różdżkarze włoscy: Forga, Fontana, Stanziola i Senatore ubiegali się o nagrodę w wysokości 10 000 dolarów za wyznaczenie kierunku wody płynącej na wybranym polu testowym. Testy te organizował i nadzorował niestrudzony tropiciel pseudonaukowców, James Randi - Amerykanin, zawodowy iluzjonista, który m.in. zdemaskował Uri Gellera - słynnego przed laty zginacza łyżeczek siłą woli.
Test zakończył się całkowitym niepowodzeniem włoskich autorytetów różdżkarskich, mimo ich wcześniejszych butnych publicznych wypowiedzi, że nagrodę mają już właściwie w kieszeni.
....
Próbę naukowego zbadania efektu różdżkarstwa podjęli u nas niedawno prof. dr hab. Henryk Szydłowski i dr Przemysław Kiszkowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wyniki swe przedstawili m.in. na łamach Wiedzy i Życia nr 2/1999.
Napisali tam: "Dwadzieścia lat temu postawiliśmy sobie za cel naukowe udowodnienie zjawiska radiestezji. Zabraliśmy się do pracy z ogromnym zapałem. Po latach badań nasza wiara w radiestezję musiała ustąpić sceptycyzmowi".
Jeszcze wcześniej, w latach 1981-83, Jerzy Stobiński przeprowadził w Krakowie na terenie parku Jordana, systematyczne badania nad zdolnościami różdżkarskimi, w których wzięło udział 87 różdżkarzy. Wyniki odgadnięć były całkowicie zgodne z rachunkiem prawdopodobieństwa.
.......
Mimo negatywnych wyników, jakie przynosiły na świecie i u nas wszystkie poważne badania różdżkarstwa, nadal można usłyszeć historie o tym, jak to różdżkarze znajdują cieki wodne, neutralizują śmiertelnie szkodliwe ich promieniowanie, odszukują zaginione osoby, a nawet potrafią wskazać za pomocą wahadełka trzymanego nad mapą terenu ukryte skarby i złoża oraz zaginione osoby.
Jim Enright z University of California (San Diego) napisał w zakończeniu swego krytycznego artykułu na temat "Operacji Stodoła" (Naturwissenschaften, tom 82, s. 36-369, 1995), że "Eksperymenty te są nie tylko najobszerniejszymi i najbardziej starannie wykonanymi naukowymi testami różdżkarstwa, ale jeżeli rozsądek weźmie górę także przypuszczalnie ostatnimi, wykonanymi w tej dziedzinie".
Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście rozsądek weźmie górę, ale trudno się spodziewać, aby wykrywacze "promieniowania cieków wodnych" nagle stracili popularność. Wszak naiwność ludzka nie zna granic.
z http://awronka.nazwa.pl/txt/Operacja%20Stodola.doc

Badania stanowią przykład, że nauka wcale nie odcina się i nie bada najbardziej wymyślnych historii. Dodam od siebie, że jeżeli ktoś poczuwa się do posiadania specjalnych właściwości ma wielką szansę. James Randi Fundation daje milion dolarów każdemu kto je pokaże. Warunki testów ustala się z zainteresowanym, zgłaszają się setki czy już tysiące. Zgadnijcie ilu dostało milion $ USA ?
Ostatnio zmieniony 27 lis 2010, 17:34 przez bezemocji, łącznie zmieniany 2 razy.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Radiestezja”

cron