Re: Żeby kózka nie skakała...

1
Jako że w innym temacie Crows na mnie najechał i zaczął się OT, a moderator zareaguje i tak za pół tygodnia, poruszę ten temat tutaj...
Wiadomo, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Jakoś nieszczególnie się zastanawiałam nad tym, ale że coraz częściej (nie piszę już gdzie, bo znów będzie że promuję cokolwiek) gdy próbuję nakłaniać, choć nie z własnej woli, ludzi aby zastanowili się nad tym, czy warto żyć zdrowo i dbać o swój organizm (mam to jako jedno ze standardowych pytań w skrypcie),często słyszę odpowiedzi, że nie mają zamiaru, bo im wygodnie z niezdrowym życiem, że nie mają ochoty zmieniać przyzwyczajeń (żeby nie było, ogólnie jest to wprowadzenie do rozmowy do rozpoczęcie dyskusji na w/w właśnie temat, nie wspominam o tym, co mam naprawdę na celu) że to niewygodne, że nie mają czasu.
Tymczasem przecież właśnie z takiego niechciejstwa i wygody, bierze się większość chorób.
Mogę podać nawet swój przykład. Nie wiem, czy komórka jest naprawdę rakotwórcza, ale fakt że jej trochę nadużywałam (2-3 h rozmowy dziennie) i teraz jak np. mam na uszach słuchawki, zauważam że na prawe ucho słyszę słabiej. Albo są mi doskonale znane zdjęcia kwiatków podlewanych codziennie wodą z mikrofali, nie mówiąc o historii jej powstania, a mimo to gdy byłam swojego czasu ''panią Marysią'' od dziecka i sprzątania, to codziennie używałam ich wyjątkowo bajeranckiej mikrofali, zamiast piecyka, czy garnka (sami zresztą mówili, żeby mleko dla małej podgrzać w mikrofali, bo szybciej), bo tak wygodniej. Jakbym zresztą miała teraz mikrofalę, też bym jej pewnie używała, bo wygodniej, choć wiem że to świństwo...
Albo cukrzyca, co prawda można mieć predyspozycje dziedziczne, wielu ludzi żyje normalnie, a mimo to dopada ich...Ale podam przykład cukrzycy na zamówienie: mój 70- letni wujek, którego obecnie cukrzyca tak wyniszczyła, że od 10 lat stopniowo traci wzrok. Tymczasem w rodzinie wszyscy opowiadają o nim legendy w rodzaju, że za komuny, gdy rzucili do sklepu ptasie mleczko, kupował zapas na cały miesiąc, bo potrafił codziennie pochłonąć całą paczkę. A to nie było raczej wszystko.
I wątpię, czy znajdzie się na tym forum ktoś, kto przyzna, że żyje z własnej woli całkiem zdrowo, nie ulegając słabościom, nie jest małym masochistą dla swojego ciała?
Napisałam, że ludzie najpierw mają zdrowie w dupie, a później jęczą, taki jest porządek świata...heh. Nie wymyśliłam tego, powtarzam to co sami mi mówią, więc proszę nie mówić, że wypisuję idiotyzmy, bo to jest hipokryzja...
Co o tym sądzicie?
Ostatnio zmieniony 13 mar 2011, 17:14 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Żeby kózka nie skakała...

2
Docenia się coś co się traci, a nie coś co sie ma. Kiedyś ludzie jakoś mniej dbali o siebie, nie chodzili na fitnesy, nie liczyli kalorii, nie patrzyli co jedzą i jakoś żyli długo i w zdrowiu. Teraz mamy cywilizację na takim poziomie (spaliny, konserwanty, genetyka, zabawa wirusami i inne "dobrodziejstwa" postepu), że niedbając o siebie mamy zawałowców w wieku 30 lat, ludzi z nadwagą w wieku 8 lat i mozna by tak sadzić dalej...
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 8:25 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Żeby kózka nie skakała...

3
Masz rację cały że ludzie kiedyś żyli inaczej: w naturalnym środowisku,bez chemii,bez techniki i co?Żyli i do tej pory żyją po 90-100 lat .Rzymski filozof Seneka powiedział"Ludzie nie umierają-oni zabijają sami siebie"Z pokolenia na pokolenie przekazujemy naszym dzieciom złe nawyki,usprawiedliwiamy pojawienie się jakiejś dolegliwości życiem w ciężkich czasach czy też rozwojem cywilizacji.Musimy się nauczyć obserwować swoj organizm bo nasze zdrowie jest w naszych rękach Jeżeli dobrze wiemy jak funkcjonuje nasz organizm to i lekarz szybciej zdiagnozuje chorobę
Ostatnio zmieniony 16 mar 2011, 17:18 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Żeby kózka nie skakała...

4
Tzn., poprawka.20-latkowie byli może zdrowsi niż teraz, ale 40-latek był już uważany za seniora. Było więcej chorób zakaźnych,a zwykłe zapalenie płuc uchodziło za chorobę śmiertelną. Teraz mamy chemie, która i leczy, i wyniszcza. Mniejsze zło...?
Ostatnio zmieniony 17 mar 2011, 10:12 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Żeby kózka nie skakała...

6
Nassanael Rhamzess pisze:Tzn., poprawka.20-latkowie byli może zdrowsi niż teraz, ale 40-latek był już uważany za seniora. Było więcej chorób zakaźnych,a zwykłe zapalenie płuc uchodziło za chorobę śmiertelną. Teraz mamy chemie, która i leczy, i wyniszcza. Mniejsze zło...?
No jakby nie patrzeć, to średnia wieku się wydłuża. Ale o tym się nie pamięta, tylko często podkreśla się, że kiedyś ludzie byli zdrowsi, silniejsi itp. Może i tak, bo słabsze jednostki niestety szybciej umierały, a mocniejsze żyły dłużej. Teraz, dzięki medycynie nawet te bardziej chorowite osoby mogą żyć dłużej.
Odpowiem, że tak, chemia to mniejsze zło. Wolę taki rozwój chemii, który da mi antybiotyk, gdy mój organizm zajmą śmiercionośne bakterie, albo znormalizuje moje krążenie wieńcowe, gdy będzie mi groził zawał. Szczerze, wolę to niż jej brak i średnią życia = 30 lat, jak w średniowieczu.
Ostatnio zmieniony 17 mar 2011, 14:21 przez kasia88, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Żeby kózka nie skakała...

7
Ale zastanawiałam się, czy nie przedłużamy życia na siłę. Na pewno się oburzycie, ale spójrzcie na 70, 80 i 90 latków. 1 na 10 jest aktywny i w dobrej kondycji, reszta schorowana, ledwo powłóczy nogami, bo ma już tak wyeksploatowany organizm, że nie może już żyć na normalnych obrotach. Nie rzucam tu chorych sugestii, że po 70-ce, to już tylko eutanazja, tylko chciałam wtrącić, że sam stan zdrowia osób w tym wieku wskazuje na to, że organizm jest już tylko podtrzymywany w jako takim stanie, horrendalną ilością pigułek. Czyli gdyby nie pigułki i medycyna, umieralibyśmy zdecydowanie wcześniej z naturalnego wyczerpania organizmu...
Ostatnio zmieniony 18 mar 2011, 13:46 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Żeby kózka nie skakała...

8
Oj a ja bym powiedziała, że sprawnych i rześkich ludzi po 70/80 wcale nie jest tak mało. Wydaje mi się, że wiele można zrobić, zeby długo utrzymać zdrowie i wydolność. Aktywność fizyczna i umysłowa - to podstawa, o której ludzie zapominają, a potem dziwią się np. że ich mózg się cofa.
Racja, nie wiem, czy w wieku 70 lat nie dopadnie mnie Alzheimer, czy będę mogła chodzić o własnych siłach. Ale ja wolę żyć nadzieją i wierzyć, że tak będzie, bo starość też może być piękna, choć jej się boję, choć twierdzę, że człowiek na starość nie zasługuje. Na razie kocham życie i chcę żyć jak najdłużej. A gdyby nie chemia, to musiałabym drżeć, że w 23 roku mojego życia dopadnie mnie zapalenie płuc, na które umrę w ciągu kilku dni.
Ja bym zaryzykowała stwierdzenie, że człowiek może żyć dłużej i zdrowiej, że nasze organizmy na to by pozwoliły, ale niestety sami zbyt mało chcemy robić w tym kierunku. Mnie też to dotyczy zresztą.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2011, 15:23 przez kasia88, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Żeby kózka nie skakała...

9
Pisząc, że kiedyś żyło się zdrowiej miałem na myśli brak konserwantów, fast food'ów, spalin i innych "dobrodziejstw" cywilizacji (co przecież zaznaczyłem), a nie miałem na myśli tego, że kiedyś bez postępu w medycynie zyło się lepiej niż teraz... Medycyna poszła do przodu i dzieki temu ta średnia idzie w górę, tylko że w wielu przypadkach medycyna musi walczyć właśnie ze skutkami tych "dobrodziejstw" dzisiejszej cywilizacji... Dlatego dziś dbanie i zdrowie jest ważniejsze niż kiedyś, zawłaszcza, że od małego teraz rozrywka to ruch palców po klawiaturze, a nie jak kiedyś ganianie się po placu zabaw za piłką.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2011, 18:02 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Żeby kózka nie skakała...

10
Na coś umrzeć trzeba. Ja bardziej cenię osoby, które zrobiły coś dobrego ddla ludzkości i umarły młodo niż takie które szaro żyją 80 lat. Nie trzeba żyć bardzo zdrowo wystaczy nie jeść zbyt dużo fast food'ów, potraw macznych, ograniczyć słodycze i czasem pójść do pracy na piechotę.

Podałaś dobry przykład mikrofalówki. On tylko potwierdza regułę, że nic nie ma za darmo. Musimy jedynie wybierać mniejsze zło. Na marginesie i tak musimy z jakiegoś powodu umrzeć, a czasem taka choroba może się okazać przełomem w naszym życiu i dać nam takiego 'kopa', że zrobimy coś niesamowitego! Ja wolałabym żyć krótko, ale zrobić coś pożytecznego dla wielu ludzi, np. stworzyć jakaś organizacje, nawet unowocześnić tą mikorfalówke by robiła mniejszcze szkody dla ciała, byćmoże kosztem ceny, ale miałabym świadomość, że coś poszło na tym świecie do przodu, a nie mieć domek na wsi, mieć 2 dzieci i modlić się by 25-letnia córka nie była z tym facetem, który jest z Afryki, albo by 30-letni syn się nie zabił w wpadku samochodowym.

Zawsze powtarzam: Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2011, 18:30 przez Koir, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Żeby kózka nie skakała...

11
Czytając tytuł przypomniało mi się pewne zdarzenie.
Chyba z tysiąc razy przeskakiwałem pewien murek w drodze do metra.
Jednak ostatnio parę razy się wywróciłem.
Raz upadłem nawet na głowę.
Wszystko jest ok.
Niemniej mogło się to skończyć znacznie gorzej.
Ze dwa razy miałem też stłuczone kolana.
Chyba powinienem bardziej zadbać o kondycję i jednak nie przesadzać z pewnością siebie.
Sam się sobie dziwię, że jeszcze chodzę, tańczę i żyję.
W końcu mogłem sobie połamać nogi i stłuc czaszkę..
Teraz aż tak się nie popisuję, choć nadal zeskakuję ze schodów i na nie wbiegam.
:D
Każdy starzeje się inaczej - nie ma reguły.
Choć dbanie o swoje zdrowie może pomóc utrzymać dobrą formę na starość.
Babcia nie nadużywa i nie nadużywała cukru i słodyczy, pracowała, cały czas się rusza i ruszała. Nie piła alkoholu i nie paliła i nie robi tego teraz.
A jednak jest w szpitalu..i ledwo kojarzy, choć już lepiej.
A są osoby co palą czy piją jak smoki a są w pełni sprawni.
Dziadek bardzo dużo palił. Pewnie kiedyś i nieco alkoholu też wypił.
Do samego końca miał w pełni sprawny umysł.
Nie ma reguły.
Niemniej o zdrowie należy dbać.
Czytałem, że niektórzy mają dodatkowy gen, który pozwala dożyć 100 lat w dobrej formie nawet mimo niezdrowego trybu życia.
O ile kojarzę ma go 1 osoba na 1000.
Babcia tam się wierci na łóżku, więc odleżyny jej nie grożą.
I ma sporo energii bo im daje do wiwatu.
:D
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2011, 18:33 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Żeby kózka nie skakała...

12
Nebogipfel pisze:Każdy starzeje się inaczej - nie ma reguły.
Choć dbanie o swoje zdrowie może pomóc utrzymać dobrą formę na starość.
Babcia nie nadużywa i nie nadużywała cukru i słodyczy, pracowała, cały czas się rusza i ruszała. Nie piła alkoholu i nie paliła i nie robi tego teraz.
A jednak jest w szpitalu..i ledwo kojarzy, choć już lepiej.
A są osoby co palą czy piją jak smoki a są w pełni sprawni.
Dziadek bardzo dużo palił. Pewnie kiedyś i nieco alkoholu też wypił.
Do samego końca miał w pełni sprawny umysł.
Nie ma reguły.

:D
I stąd też moja opinia, że od genów zależy 90 procent tego, jacy jesteśmy. Genów nie zmienimy. Zatem najlepiej, jeśli spróbujemy wpłynąć na to, co jeszcze od nas zależy - na to, co jemy i jaki prowadzimy tryb życia. Tym ze zdrowymi genami nic zbytnio nie zaszkodzi, ale niektórym może pomóc.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie”

cron